Opowiem wam jakże śmieszną, a zarazem tragiczną sytuację z wczorajszej nocy.
Wracając z pubu lekko podchmieleni wspólnie z siostrą, dziewczyną i dwójką przyjaciół postanowiliśmy wskoczyć do nocnego kebaba, który znajduje się w centrum miasta. Po złożeniu zamówień pod przeszklone wejście budy podjechał na wózku leciwy jegomość bez nogi i zaczął szamotać się z drzwiami ciągnąc je do siebie i tym samym blokować je zdezelowanym pojazdem burcząc coś pod nosem. Jako, że staruszek po otwarciu drzwi miałby jeszcze do pokonania z 10 centymetrowy próg, postanowiłem mu pomóc. Gdy otworzyłem drzwi, dziadunio (cała poplamiona kurtka, capi, bezdomny jak nic) "rozkazał mi" bym dostarczył jego dupę do środka ponieważ musi zażyć leki. Dziewczyna pracująca w budzie właśnie ciachała nożem mięso i zajścia nie zarejestrowała. Gdy się odwróciła i ujrzała kogo wtaskałem do środka momentalnie zrzedła jej mina. Ja jeszcze nic nie podejrzewając poprosiłem o plastikowy kubek wody by pan mógł popić lekarstwa. Podała mu tą wodę, a skubany wyjął na stolik część swojego dobytku z plastikowej torby (jakieś szajsy, plastikowy zegarek, żarówkę, krople, syrop, opakowanie rumianku itp) i chciał zaparzyć sobie w "zimnej" wodzie herbatki. Po wrzuceniu saszetki zorientował się, że nic z tego nie wyjdzie i zaczął wykłócać się o wrzątek. Dziewczyna zgodziła się dać mu tą wodę pod warunkiem, że opuści lokal ponieważ miała już przez niego problemy z szefem. Typek wydarł się na nią, że może mu naskoczyć, bo jest głupia pipą, robi tu za darmo, jak chce to może jej dać milion dolarów itp. Nie i chuj! On sam nie wyjdzie ( no raczej
) Na jej twarzy zaczęło malować się przerażenie ale wręczyła mu tą wodę. W międzyczasie do kebaba wszedł inny podpity koleś i z miejsca śmiejąc się szyderczo zapytał dziadka, co znowu Ty? Na co ten odpyskował mu jakimś bełkotem. Gdy skończyliśmy jeść, a typek wypił już większość swej herbatki, po kilku nieudanych próbach wyproszenia go, widząc co się święci podszedłem do niego i grzecznie zaproponowałem mu pomoc w opuszczeniu budy. W końcu to ja go tu przytaszczyłem i zrobiło mi się jej żal, wiadomo może stracić pracę ponieważ typek ewidentnie odstrasza klientów swoją prezencją i zapachem dodając, że jeżeli chce się ogrzać jest niedaleko ośrodek pomocy i wtedy zaczęły się jaja. Zaczął się do mnie rzucać, że on se tu będzie siedział i chuj mu zrobimy bo jesteśmy zerami, możemy mu naskoczyć i tak dalej. Do dyskusji włączyły się moja dziewczyna i siostra proponując mu pomoc jeżeli takowej potrzebuje, za co zostały przez niego zrugane. Nie wytrzymałem, zgarnąłem jego dobytek do torby, rzuciłem mu ją, poinformowałem go, że właśnie WYCHODZIMY łapiąc wózek za rączki. W jakby się zdawało bezbronnym inwalidzie obudził się Chuck Norris
, złapał za stojące nieopodal krzesło, rzucił nim przez lokal i próbując mnie uderzyć zaczął się wydzierać, że jak wstanie (taa...) to mam przejebane. Nic sobie z tego nie robiąc popchnąłem go w kierunku drzwi, a ten zaczął się motać na swym mobilu jak ryba wyrzucona na brzeg i wyskoczył z wózka na ziemię
Zamurowało mnie jak i wszystkich wkoło, a dziewczyna zza lady zaczęła wrzeszczeć jakbym go próbował zabić. No qrwa... Leżąc na ziemi i szczerząc zęby powiedział, że go nie podniosę bo ma złamany obojczyk. Koleś, który chwilę wcześniej wszedł do kebaba bez żadnych ceregieli złapał go za ujebaną i śmierdzącą kurtkę (eee
) i spróbował wsadzić na wózek. Ten zaczął wydzierać się jakby go obdzierali ze skóry więc go puścił. Dziewczyna z kebaba popłakała się i zadzwoniła po miejskich, ja stałem jak wryty, mój przyjaciel zaczął z nim kolejną bezsensowną dyskusję, po chwili i on nie wytrzymał i poinformował go, że ujebana noga nie upoważnia go do robienia takiego cyrku. Po kilku minutach zjawili się miejscy. Moja dziewczyna wyszła do nich by poinformować o zaistniałej sytuacji zanim wpadną z żądzą mordu w oczach i skoczą nie na tych co trzeba (tak mieliśmy już wcześniej przeboje z przedstawicielami straży wiejskiej). Ci jak się okazało znają już gagatka i spytali czy ma portfel bo ten komediant to znany złodziej i tak zazwyczaj wykręca swoje akcje, a ostatnio będąc na komisariacie jako świadek w jakiejś sprawie okradł przesłuchującego go policjanta
Gdy weszli do budki dziadu krzykną, że go pobiliśmy na co jeden z miejskich powiedział, taaa i wózek Ci ukradli i sprzedali
To co jedziemy do Hamburga? Założyli rękawiczki, we dwóch wsadzili go na wózek i wytransportowali na zewnątrz mówiąc jeszcze raz byśmy sprawdzili czy mamy portfele. W drodze do domu zastanawialiśmy się czemu ten dziadek miał taki zły humor? Czyżby wstał lewą nogą?
Bonus co do miejskich
Kiedyś kumplowi wstawiali mandat za picie piwa w parku, ten zapytał się uśmiechnięty od ucha do ucha:
-hej czemu nie szczekacie?
-bo nie jesteśmy psami...
-no tak, nie przyjęli.