Witajcie Sadole i Sadolki.
Od jakiegoś czasu trapi mnie jeden problem,którym są wkurwiający sąsiedzi.
Mieszkam na 11 piętrze we wieżowcu,wprowadzałem się na pocąatku roku 2014. Ale do rzeczy...
Kiedy postanowiłem trochę powiercić i wykuć kilka kanałów pod przewody,po 10 minutach ( akurat skończyłem robotę) przyszła jakaś baba,waląc pięścią w drzwi (prawdopodobnie z 10 pietra) i opierdoliła mnie,że jak ja tak mogę,że jest małe dziecko piętro niżej i bla bla bla. Uprzejmie odparłem,że właśnie skończyłem- była godzina 17 w sobotę,a ona na mnie nadal z ryjem,ze nie powinienem tak hałasować. Wkurwiony odparłem- a czy lepiej będzie dla Pani,jeśli bym to zrobił w niedzielę o ósmej rano? Jebnęła karpia ,ja odparłem do widzenia i zamknąłem drzwi.
Kolejna sytuacja.
Niedziela wieczór,wpadli do mnie znajomi,siedzimy sobie we czwórkę,off kozz alko,pogaduchy,ale ZERO napierdalania muzyką,tańców itp - podkreślam,że jestem po 30-stce,więc jakieś techno-umcy-tańcbudzisze w domu mnie już tak nie bawią. Znajomi (parka tez po 30-stce) wychodzą na balkon,żeby zajarać i po minucie wracają speszeni. Pytam się ze swoją co się stało a oni-że jakiś facet balkon obok ich opierdolił,że ma być cisza bo jest głośno- typek zza ściany z drugiej klatki. Spoglądam na zegarek jest przed 22,wiec wkurwiony ięe do niego,grzecznie pukam w drzwi i pytam się o co mu chodzi- otwiera mi 50 letni mały koks i na mnie z ryjem,że on do roboty,że jest hałas itp. Odpowiadam,ze jak może być hałas,skoro siedzimy przy stole i rozmawiamy,na co kolo i to nie pierwszy raz!!! powiedziałem dobranoc i poszedłem do siebie.
Luźnie parapety. Pożyczam młotowiertarkę,w końcu to żelbeton,więc wiertareczką z "udarem" z tesko za 70 zł nie będe napierdalał jak wściekła pszczoła.
wywiercone 2 dziury-pukanie w rury C.O.... ok...
kolejne dwie...napierdalanie jakąś łyżką w rury...
Kurwa...
Moje urodziny ostatnio. Godzina osiemnasta. Kobieta w pracy,samotne popołudnie,więc trochę browarów i muzyczka.W skali od 0 do 70 miałem na czterdzieści jakieś piętnaście minut. Było wyraźnie słychać,ale nie napierdalało,żeby nie było słychać swoich myśli. 15 minet grania-walenie do drzwi.Ściszam,otwieram-dziadek z 10 piętra i na mnie z ryjem,że jak ja tak mogę,że jest małe dziecko,więc ja do niego,że do 22 mam prawo sobie słuchać tak głośno jak chce i mnie to nie obchodzi. Dziadek na to-Pan ma obowiązek się dostosować!!! ja do niego- Pan również... Dziad-ale tam jest małe dziecko!!na to widzę,że po schodach wchodzi mi jakaś pielgrzymka z dzieckiem,które samodzielnie chodzi!!!! No kurwa,powiedziałem dobranoc i zamknąłem drzwi. Gdybym nie był wychlany,to bym napierdalał jeszcze głośniej,żeby zadzwonili po psy- Ciekaw jestem,jakie bym miał konsekwencje...
Sytuacja z wczoraj.Kobieta prosi mnie o przybicie pewnej rzeczy.
Godzina 12/13 jakoś tak,biorę młotek i sprawnym ruchem w kilka uderzeń mocuje. Co się odzywa???? napierdalanie w rury C.O.
Co o tym sądzicie? Macie jakieś swoje sposoby na takich ludzi?
Podkreślam,że nie wiem,jacy lokatorzy mieszkali przed nami...
Naprawde jak się zdenerwuje,to ustawie reklame lisowskiej na pełną parę,zapętlę na godzinę i wyjde z domu...