W skrócie o mnie: Od roku jestem urzędnikiem państwowym i pracuję w UM. Rocznik 1995 był moim pierwszym dla którego założyłem ewidencję z rejestrami i wezwałem na komisję lekarską. W tym roku powołuję rocznik 1996 + roczniki starsze które się nie stawiły na poprzednią/poprzednie komisje. Oczywiście miasto za wszystko zwraca(koszt dojazdu - służbowe auto, paliwo, dietka za nadgodziny etc.)
Tak bawię się, za wasz hajs
Mniej ciekawe, dla tych co już odbywali kwalifikację pomijają ten wstęp i przechodzą do tematu: "na komisji"
Zasady:
1) Po ukończeniu 18 roku życia dostaje się zaproszenie
na komisję z urzędu miasta/gminy.
2) Należy się stawić w wyznaczonym terminie, lub zgłosić w miejscu z którego dostało się zapro
że nie możecie odbyć kwalifikacji tego dnia i żeby wam dali na inny termin.
3) Należy zabrać ze sobą zdjęcie + dowód/prawo jazdy/paszport lub jakikolwiek dokument potwierdzający, że to wy nie sąsiad. + dokumentację medyczną jeżeli jest z wami coś nie tak
I w zasadzie to tyle, reszta to już jest na miejscu a tam to już różnie bywa
Na komisji:
1) Rejestracja
To co najbardziej mnie bawiło to osoby które przychodzą i im się wydaje, że są zajebiści ale szybko są sprowadzani na ziemię zwykłymi pytaniami typu:
- do jakiej szkoły chodzisz;
- jaki profil;
- ile masz rodzeństwa;
- ile lat ma rodzeństwo lub rocznik jeżeli tego nie ogarniasz;
- wymień od najmłodszego + imiona do najstarszego;
- gdzie mieszkają (adres);
- ile rodzice mają lat;
- nazwisko rodowe matki.
Niby kpina co ? A teraz sami sobie odpowiedzcie na te pytania. Na 150 chłopa + 7 dziewczyn które w tamtym roku podlegały poborowi trafiło mi się 9 osób (w tym wszystkie dziewczyny i 2 chłopaków) które odpowiedziały na wszystkie pytania bez problemu pozostali albo nie wiedzieli jak nazywa się ich kierunek lub specjalizacja, nie znali nazwisk rodowych matek, ile rodzeństwo ma lat, na jakiej ulicy mieszka etc.
Przyznam szczerze, że do 10 osoby mnie to bawiło, po 20 osobie zastanawiałem się czy sobie nie robią jaj, po 30 osobie było mi wstyd, po 40 osobie byłem już zażenowany tym wszystkim.
Najlepsi są za to Ci co przynoszą zdjęcia z gimnazjum albo ku*rwa z podstawówki. No dosłownie mount everest wszystkiego... Pominę już baranów którzy zapominają o zdjęciu i muszę dowozić następnego dnia lub rodzice muszą zapieprzać 20-40 km bo synek zapomniał...
Tu przyznam, iż to ja muszę świecić oczami za bandę kretynów
i dlatego są tworzone rejestry, żeby sprawdzić zgodność ze stanem rzeczywistym i tym z IQ pilota od telewizora pomóc.
A do tego lituję się nad tymi ... i do 15 mają przynieść zdjęcia do UM i następnego dnia jak jadę rano na kwalifikację to zabieram zdjęcie i wszystko jest na miejscu załatwiane by 1 z 2 nie musieli znowu jeździć.... i mogą odebrać to następnego dnia w UM za pokwitowaniem. (tak jestem miłosierny)
2) Lekarz
Tu to dopiero jest zabawa
Powiesz szczerze - nie rozumiem ludzi którzy unikają kwalifikacji wojskowej. To nie są czasy kiedy brali do woja na siłkę czy chciałeś czy nie. Teraz idziesz lekarz bada, rozmawiasz z panią major, sierżant, komendant (zależy kogo z jednostki ściągną) i tyle. Sprawdzają wzrok, mierzą, ważą, sprawdzają czy nie jesteś daltonem, pytają o zdrowie, za parawanem odchylają gacie czy ku*as jest i sprawdzą kręgosłup ze stopami i TYLE. I tak wszystkim dają A żeby nie było problemów. Nie ważne czy jesteś gruby, masz rozstępy, nie masz zębów, nie myjesz dupy, masz zeza, ebolę czy innego syfa i tak dostaniesz A no chyba, że przyjedziesz na wózku to wtedy ...
Wiadomo dostaniesz B i w razie wojny będziesz mógł robić za mięso armatnie
Tam zajeżdżasz na 7 rano siedzisz i czekasz na rejestrację 5 min odpowiadasz na pytania idziesz na salę o 10 przychodzi lekarz u niego kolejne 5 min, potem czekasz na książeczkę i rozmowę z wojskowym i do domu.
Dostajecie zwrot kosztów przejazdu, zwolnienie z lekcji, możecie iść na zakupy, zrobić coś w domu czy
lub
a i tak rok w rok są wybrańcy
którzy nie stawiają się bo myślą, że są PRO.
I tu dla tych PRO moja uwaga:
każdy kto się nie stawi w wybranym dniu, lub nie poinformuje o tym WKU/pracownika UM który prowadzi sprawy kwalifikacji po wyznaczonym terminie mają fajnie ponieważ wracam do urzędu i robię sprawozdanie. No i wysyłam pisma do policji, żeby ustalili gdzie osioł 1 z 2 mieszka i dlaczego się nie stawił. Policja sprawdza to wszystko i mnie informuje, że miałeś np w
więc wysyłam kolejne pismo o przymusowe doprowadzenie na komisję gdzie nie dość, że wstyd dla rodziny, przed kolegami etc to jeszcze płacisz Ty za taką przyjemność
I na koniec pragnę zaznaczyć, że zechcesz pójść na studia, do pracy etc. wszędzie będzie wymagany stosunek do służby wojskowej
Więc jeżeli w dupie miałeś do 24 roku życia (bo do ukończenia 24 roku życia przestaje się wzywać
) wtedy dopiero zacznie się życie bo nikt Ciebie nie przyjmie
Kilka rad/uwag by wszystko przebiegło jak należy:
- Staw się o czasie ze wszystkimi dokumentami;
- Wyjdź z jungli jaką jest Twój pokój i poznaj rodzinę, dowiedz się jak mają na imię, ile lat etc
- Jeżeli jesteś na czasówce - poinformuj o tym fakcie Urząd Miasta/ Urząd Gminy, bo wpiszą Ciebie na listę w miejscu zameldowania i miejscu czasowym a potem będzie skreślanie i problemy.
- Jeżeli jesteś za granicą niech któryś z rodziców, sąsiadów o tym fakcie poinformuje UM/UG/WKU żeby nie szukała Ciebie policja i nie robiła przypału.
- Jeżeli masz maturę próbną, złamaną nogę, dupę, oko czy coś innego - poinformuj o tym w/w jednostki. Po terminie podstawowym jest i termin dodatkowy dla tych niedobitków
No i na koniec kwalifikacja wojskowa kobiet:
Napisał bym o tych cyckach etc
ale hmm to raczej trafiło by do innego działu
Mam nadzieję, że nie zanudziłem was swoimi wypocinami a jeżeli tak to przepraszam urzędasy tacy są
Gratuluję tym co dotarli do końca i jeżeli macie jakieś pytania - śmiało można pisać
A na ból dupy - maść
Pozdrawiam siostrę, narzeczoną, mamę, tata...
no i wasz wszystkich sadoli. Jak się spodoba to opiszę jak się opier*alają w pracy i co ludzie odstawiają
Jak trafię do poczekalni to będę wiedział, że swoje 5 min miałem
- Kłamiesz! Żaden człowiek nie zje dziennie 30 kilogramów ziemniaków!