18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (3) Soft (1) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 14:55
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 22:52
🔥 Czerwone było - teraz popularne

#wywiad

Tajne podziemne bazy USA

Wywiad z Thomasem Edwinem Castello - rzekomym pracownikiem ochrony w bazie Dulce

Przed Wami tłumaczenie wywiadu z rzekomym pracownikiem pewnej tajnej bazy wojskowej. Nie jest to do jednak końca aż tak Amerykańska baza, co wynika z tego wywiadu...Podziemne bazy Reptilian na naszej placecie, eksperymenty na ludziach oficjalnie zaginionych oraz prezydenci USA spotykający się potajemnie z „zielonymi” – oto zupełnie niesamowita historia będąca relacją jakoby naocznego świadka. Oczywiście tak naprawdę nie wiadomo na ile ten wywiad jest wiarygodny...Ale warto przeczytać...

Thomas Edwin Castello oficjalnie nie istnieje i nigdy nie istniał, a jednak z nieoficjalnych źródeł możemy dowiedzieć się, że człowiek ten był oficerem ochrony w tajnym kompleksie badawczym Dulce, o którym to zrobiło się głośno po tym, jak Thomas E. Castello wykradł tajne dokumenty nazwane później "Dulce Papers", a które sprawiły, że oczy prywatnych badaczy zwróciły się w stronę tej podziemnej instalacji. Thomas Edwin Castello poświęcił swoją rodzinę i sam stracił życie za ujawnienie tajnych informacji.

Poniższy wywiad stanowi zbiór pytań, które zostały zadane Thomasowi E. Castello, wraz z odpowiedziami na nie. Odpowiedzi zostały udzielone na około rok przed tajemniczym zaginięciem Thomasa. Nie istnieją żadne dowody, które potwierdzałyby prawdziwość poniższego wywiadu.

PYTANIE: Kiedy właściwie powstała instalacja Archuleta?

ODPOWIEDŹ: Słyszałem, że Dulce zapoczątkowane zostało w latach 1937-38 przez wojskowych inżynierów, powiększane przez lata do roku 1965 lub 66, kiedy większość kompleksu została ukończona, łącząc tunele z bazą w Arizona ("Page Base") jednym ze starszych podziemnych obiektów. Czworokątna podstawa bazy nazwana została PERICA. Większość rdzennych Amerykanów żyjących na tym obszarze zdaje sobie sprawę z istnienia tej bazy i może potwierdzić informacje o dziwnych spotkaniach z innymi formami życia blisko tych obiektów, Bigfoot itp...

PYTANIE: W jaki sposób powstała ta instalacja? Czy jesteś zapoznany z postępem prac prowadzonych przez korporację RAND, nad wysoko wydajną maszyną wiertniczą, zdolną roztapiać skałę przy użyciu zasilanych energią atomową wolframowo-grafitowych wierteł?

ODPOWIEDŹ: Odnosząc się do słów kilku starszych robotników, część tej maszyny została wysadzona przez bomby jądrowe w latach sześćdziesiątych. Istnieją sekcje, takie jak tunele komunikacyjne, które uformowane zostały przez zaawansowaną maszynę wiertniczą, która pozostawia ściany tunelu gładkimi. Ukończone ściany w tych podziemnych tubach przypominają szkło wypolerowane do połysku.

PYTANIE: Przez kogo zapoczątkowana została instalacja Dulce?

ODPOWIEDŹ: Natura rozpoczęła od stworzenia naturalnych jaskiń. Draco (humanoidalna rasa reptilian) używali jaskiń i tunelów przez wieki. Później, za pośrednictwem korporacji RAND i jej planów, podziemne jaskinie były powiększane. Naturalne jaskinie, włączając w to jaskinie lodowe i te ze źródłami siarki stanowiły perfekcyjne wypełnienie potrzeb obcych. Jaskinie Dulce mogą rywalizować pod względem swojej objętości z kompleksem jaskiń Carlsbad Caverns.

PYTANIE: Czy wielokrotnie obserwowane samoloty lub statki kosmiczne, widziane w momencie odlatywania lub przylatywania w okolice góry Archuleta pilotowane były przez ludzi, obcych czy ludzi i obcych?

ODPOWIEDŹ: Mesa Archuleta jest mniej istotnym obszarem, samoloty odlatują i są rozmieszczone w pięciu obszarach. Jednym z nich jest Dulce, inny znajduje się blisko Durango, inny przy Taos, a główna flota znajduje się w Los Alamos.

PYTANIE: Niektórzy sugerowali, że niektóre rasy "obcych" w Dulce nie mają pozaziemskiego pochodzenia, tzn. że w rzeczywistości wywodzą się one od gadów lub takich stworzeń jak Velociraptor, Stenonychosaurus Equallus - rasy "serpentynów" lub ras mających powiązania z tymi napomkniętymi w trzecim rozdziale księgi Rodzaju.

ODPOWIEDŹ: Tak, niektórzy Reptoidzi są rodzimymi mieszkańcami tej planety. Rasą wiodącą wśród obcych są Reptilianie. Beżowe lub białe istoty zwane są Draco. Inne odłamy Reptilian mają zielone lub brązowe zabarwienie. Stanowią oni starożytne rasy Ziemi, żyjące pod jej powierzchnią. Być może istotą, która skusiła Ewę w Edenie był Draco. Reptoidzi słusznie określają siebie "rodzimymi Ziemianami." Być może są tymi, których my określamy upadłymi aniołami. Być może nie, w każdym bądź razie, my postrzegani jesteśmy jako "dzicy lokatorzy" tej planety.

PYTANIE: Gdzie do tej całej układanki pasują Szaraki?

ODPOWIEDŹ: Pracują oni i są kontrolowani przez Draco. Istnieją ponadto inne szare istoty, które nie należą do tej samej ligi co Draco.

PYTANIE: Czy kiedykolwiek rozmawiałeś z jakimś przedstawicielem obcej rasy w bazie?

ODPOWIEDŹ: Odkąd byłem starszym oficerem ochrony musiałem porozumiewać się z nimi codziennie. Kiedy pojawiały się jakiekolwiek problemy, które wiązały się z bezpieczeństwem lub z obsługą kamer wideo, byłem wzywany. Istniała kasta robotników Reptilian, która zwykle wykonywała prace fizyczne na niższych poziomach Dulce. Decyzje, które obejmowały tę grupę, podejmowane były przez białego Draco. Kiedy ludzcy pracownicy stwarzali jakieś problemy pracującym Reptilianom, informowano w pierwszej kolejności Draco, a ten wzywał mnie. Chwilami wydawało się, że tego typu problemu nigdy się nie skończą. Największy problem jednak stanowili ludzcy pracownicy, którzy niebezpiecznie zbliżali się do stref granicznych sekcji obcych. Sądzę, że ciekawość jest ludzką cechą, przekraczanie barier także. Zbyt często jednak łamano te bariery. Kamery blisko wejść zwykle powstrzymywały ciekawskich, zanim Ci popadli w poważne kłopoty. Kilkukrotnie musiałem jednak interweniować i prosić o zwrot ludzkiego pracownika.

PYTANIE: Czy istnieją inne miejsca, połączone z podziemną siecią komunikacyjną - inne niż te, o których wspominałeś. Jeśli tak, to gdzie znajdują się wejścia?

ODPOWIEDŹ: Gdzie? Wszędzie! Krzyżują cały świat jako niekończąca się sieć podziemnych autostrad... Podziemne tunele w Ameryce są jak autostrada z tą różnicą, że znajduje się ona pod ziemią. Ruch tą autostradą wymaga silników elektrycznych i niczym nie różni się od ruchu na powierzchni. Tego typu autostrady wykorzystywane są do podróży na ograniczoną odległość. Istnieje jednak inny sposób transportu ładunku i pasażerów wykorzystywany do szybkiego podróżowania. Ta bezkresna sieć nazywa się "Sub-Global System", posiada punkty kontrolne przy przekraczaniu granic każdego kraju. Są to tuby transportowe, które "wystrzeliwują" pociągi nadając im niesamowite prędkości przy wykorzystaniu magnetycznej lewitacji i metody próżniowej. Pociągi te podróżują z prędkościami przekraczającymi prędkość dźwięku. Część Twojego pytania odnosiła się do wejść do bazy. Najłatwiej powiedzieć, że każdy stan w USA posiada wejście do sieci tunelów. Często wejścia te są kamuflowane jako piaskowe kamieniołomy lub kopalnie. Inne skomplikowane portale znajdują się w bazach wojskowych. Nowy Meksyk i Arizona mają największą liczbę wejść, zaraz za nimi pod tym względem plasują się Kalifornia, Montana, Idaho, Kolorado, Pensylwania, Kansas, Arkansas, Missouri. Najmniej wejść mają stany Florydy i Północnej Dakoty. Wyoming posiada drogę, która prowadzi bezpośrednio na podziemną autostradę. Droga obecnie nie jest wykorzystywana, ale mogłaby być reaktywowana, gdyby tylko o tym zdecydowano - przy minimalnych kosztach. Zlokalizowana jest ona blisko Brooks Lake.

PYTANIE: Czy istnieją inne bazy w stanie Utah? Czy słyszałeś cokolwiek o domniemanych podziemnych instalacjach na obszarze Gór Wasatch?

ODPOWIEDŹ: Salt Lake, Lake Powell Area, Dark Canyon, Dougway Grounds, Modena, Vernal. Wszystkie tam istnieją, inne także.

PYTANIE: Czy podziemny system transportowy Archuleta łączy się z odnogą systemu Góry Shasta w Północnej Kalifornii?

ODPOWIEDŹ: Tak, Góra Shasta jest główną siedzibą Obcych - Starszej Rasy - Rasy Reptilian - spotkań z ludźmi. Każdy prezydent w historii Stanów Zjednoczonych odwiedził miasto Telos. Truman miał okazję odwiedzić niżej położone królestwa jako "Wysoki Archon na Ziemi". Miał możliwość spotkania się z Królem Świata, dał mu "klucze do U.S.A". Truman otrzymał zapewnienie w kwestii nowej technicznej wiedzy i zwycięstwa nad wszystkimi wrogami na Ziemi. Został przedstawiony Samaza i Khoach, obcym z Bootes i Tiphon, obydwaj królowie lub ambasadorzy rasy Reptilian. Truman zaktualizował dokument "Traktat Stu" i zażądał magnetycznego postępu, kosmicznej wiedzy naukowej. Knoach zgodził się, Samaza częściowo. Wymieniono zakładników dla eksperymentów genetycznych i uzyskania praw do technologii magnetycznej. Zawetowano uzbrojenie kosmiczne i broń promieniową.

PYTANIE: Czy zauważyłeś jakiekolwiek powiązania wysoko postawionych wolnomularzy, różokrzyżowców albo jezuitów z podziemną instalacją lub z obcymi?

ODPOWIEDŹ: Tak, ale to bardzo złożone pytanie i nie chciałbym komentować go szerzej. Nie jestem masonem, ani też członkiem jakiejkolwiek tajnej organizacji. Istnieje jedna organizacja, której członkiem jestem. To grupa powszechnie znana jako "Centralna Jednostka". To zaszczyt mówić Ci, że jestem członkiem "Sub-Galaktycznej Ligi" Kostaryki.

PYTANIE: Czy istnieje ziarno prawdy w twierdzeniach, jakoby CIA i Obcy założyli bazy na Księżycu czy Marsie?

ODPOWIEDŹ: Słyszałem takie pogłoski, ale nie widziałem dowodów, które by to potwierdzały. Obcy posiadają bazy na kilku księżycach Jowisza i Saturna. CIA działa w innych krajach, ale nigdy nie słyszałem, żeby działało na innych planetach.

PYTANIE: Czy słyszałeś kiedykolwiek jakieś pogłoski na temat możliwości istnienia niższych poziomów niż poziom ULTRA-7 bazy Dulce, a także, gdzie zaprowadziłyby nas niższe poziomy i co moglibyśmy tam znaleźć?

ODPOWIEDŹ: Tak, Twoje pytania są tak samo dobre jak moje... Dużo na ten temat rozmawiano, ale to nie znaczy, że cokolwiek znajduje się poniżej poziomu 7. Jakkolwiek jednak, widziałem windy, które nie miały ograniczeń jeśli chodzi o poziom poruszania się. Dostęp do nich wymagał uprawnień UMBRA lub innego wyższego certyfikatu bezpieczeństwa. W bazie wszelkie informacje dostarczane były do mnie na zasadach "wie tylko tyle, ile potrzebne mu do pełnienia swoich obowiązków". Moje pozwolenie to ULTRA-7.

PYTANIE: Niektórzy sugerują, że rząd Stanów Zjednoczonych opracował własny dyskoidalny obiekt, oparty o ściśle tajne eksperymenty antygrawitacyjne przeprowadzane przez naukowców nazistowskich podczas drugiej wojny światowej.

ODPOWIEDŹ: Kiedy pracowałem przy bezpieczeństwie fotografii, słyszałem dużo na ten temat, ale nigdy nie widziałem dowodów. Jeden jedyny raz, w bazie powietrznej rozwinąłem rolkę filmu i zobaczyłem obiekt jak ten z filmów Adamskiego, ale ze swastyką po jednej stronie.

PYTANIE: Tom, czy miałeś dostęp do statków obcych? Czy kiedykolwiek w jakimś z nich byłeś?

ODPOWIEDŹ: Tak, często widywałem je w garażach, było ich całkiem sporo. Główna flota stacjonuje w Los Alamos. Tak, wszedłem do kilku statków. Były dwie rzeczy, które utkwiły w mojej pamięci, dziwne wrażenie gąbczastości podłóg i niezwykły różowawo fioletowy kolor oświetlenia. Załoga twierdziła, że podłoga fałduje się w czasie lotu, a fioletowy odcień oświetlenia zmienia sie do jaskrawo niebieskiego i białego. Całe wnętrze statku było zmniejszone w skali, jeśli porównalibyśmy je z proporcjami człowieka. Pomieszczenia były zakrzywione i wąskie, choć w jakiś sposób wewnątrz było więcej miejsca niż na to wyglądało z zewnątrz. Niektóre obszary - sekcje zewnętrzne - wyglądały prawie jak żywe, miało się także poczucie bytności czegoś żywego. Nigdy jednak nie znalazłem się w żadnej z tych sekcji.

PYTANIE: Czy możesz podać więcej informacji na temat rasy Reptilian, co robią oni na poziomie szóstym?

ODPOWIEDŹ: Kasta robotnicza sprawuje codzienne obowiązki - wycieranie podłóg z lateksu, czyszczenie klatek, przynoszenie pożywienia głodnym ludziom i innym gatunkom. Do zakresu ich pracy należy sporządzanie odpowiednich mieszanek dla istot typu pierwszego i drugiego, stworzonych przez rasę Draco. Robotnicy Ci pracują także w laboratoriach i bankach komputerowych. Zasadniczo ujmując, rasa Reptilian jest aktywna na wszystkich poziomach bazy Dulce. Istnieje kilka innych "ras" obcych, pracujących we wschodniej sekcji poziomu szóstego. Ta sekcja jest potocznie nazywana "Obcą sekcją". Draco są niekwestionowanymi mistrzami poziomów 5, 6 i 7. Ludzie są podrzędni jeśli chodzi o dowodzenie na tych poziomach. Sam często musiałem przystawać na polecenia jednego szefa Draco. Jego imię trudne jest do wymówienia - Khaarshfashst. Zwykle zwracałem się do niego "karsh", czego on nie znosił.

Przywódcy Draco są bardzo formalni, kiedy rozmawiają z ludzką rasą. Starożytne byty postrzegają nas jako rasę niższą. Karsh zwracał się do mnie "Przywódca Castello", ale używał tego zwrotu w bardzo sarkastyczny sposób. Jakkolwiek, kasta pracowników jest dość przyjazna, tak długo jak długo pozwalasz im mówić w pierwszej kolejności. Odpowiedzą, kiedy zwrócisz się do nich. Są to bardzo ostrożne istoty, postrzegające większość ludzi za wrogów. Zawsze wydają się zaskoczonymi, kiedy okazuje się, że wielu ludzi jest otwartych i godnych zaufania. Nie ma żadnego bratania się z obcymi "po godzinach". Zakazane jest prowadzenie rozmów z innymi rasami bez ukierunkowanego biznesowego powodu. Ludzie mogą rozmawiać z ludźmi, obcy mogą rozmawiać z obcymi i na tym się kończy. W miejscu pracy natomiast jest inaczej. Istnieje "wolność słowa" w laboratoriach. Koleżeństwo w laboratoriach dociera także do sekcji banków komputerowych, jednakże wszystko zmienia się z minutą, w której przekraczasz próg sali. Natychmiast wszystkie rozmowy stają się ściśle formalne. To trudne, ale kilka razy musiałem aresztować daną osobę tylko za to, że rozmawiała z obcym. To dziwne miejsce.

PYTANIE: Co właściwie sprawiło, że zdałeś sobie sprawę, że w Dulce dzieje się coś dziwnego? Dla mnie to miejsce wygląda strasznie i nie trzeba być Einsteinem, aby zrozumieć, że to miejsce zbrodni. Dlaczego zabrało Ci to tak dużo czasu?

ODPOWIEDŹ: Jest kilka rzeczy, o których musisz wiedzieć. Złożyłem przysięgę, pod groźbą śmierci, że cokolwiek zobaczę lub usłyszę, nigdy nie wyjawię informacji na ten temat. Ponadto, podpisałem zrzeczenie się praw obywatelskich, zgodnie z którym zgadzam się dobrowolnie poświęcić swoje życie, jeśli zostanę oskarżony o zdradę. W Dulce, zdradą jest wszystko, co ma związek z wyjawieniem informacji na temat codziennych prac prowadzonych w kompleksie. Kiedy przybyłem tam po raz pierwszy, zastosowano politykę - "wie tyle, ile jest mu potrzebne do wykonywania swojej pracy". Powiedziano nam, że "To jest zakład biomedyczny o zaawansowanej technologii, zajmujący się zaawansowaną i śmiałą metodologią w celach dobra medycznego i mentalnego", co tak naprawdę było skomplikowaną definicją tego, co robią z ludźmi tylko po to, żeby zobaczyć jaki będzie tego efekt. Jeśli pojawi się lek, zostanie wyciągnięty na powierzchnię jako cudowna nowa metoda leczenia. Powiedzą wtedy, że odkrycia dokonano po latach badań w dobrze znanym ośrodku medycznym. Prawdziwa historia tego leku nie zostanie nigdy wyjawiona. Przecież baza Dulce jest tajnym ośrodkiem! Ci ludzie są bardzo dobrzy w tym co robią. Nigdy nie powiedzą prawdy o pechowcach, którzy skończyli w "Koszmarnej sali".

Pracowałem z obcymi. Mając to na uwadze, powinieneś zdawać sobie sprawę z powagi tajemnicy i poziomu bezpieczeństwa tego miejsca. Tak wiem, to nie była zwykła szpitalna posada, ale już na początku "kupiłem" cały pakiet. Każdego dnia przypominano mi przez interkom w windach, że "to miejsce wysokiego ryzyka medycznego i testów farmakologicznych, mających na celu wyleczenie choroby psychicznej, prosimy nie rozmawiać z więźniami, ponieważ może to zniweczyć lata pracy." Jestem rozsądny, gdy lekarze mówią, że mam z nimi nie rozmawiać, dlaczego miałbym się im przeciwstawiać? Jeden człowiek przyciągnął moją uwagę. Ciągle powtarzał, że nazywa się George S, oraz, że został porwany. Mówił, że na pewno ktoś go poszukuje. Nie wiem dlaczego utkwiło mi to w pamięci, zapamiętałem jego twarz myśląc przy tym, że nie wygląda na kogoś chorego umysłowo, choć wielu więźniów to mówiło. W kolejny weekend przekonałem przyjaciela, glinę, aby sprawdził tego faceta. Powiedziałem wtedy, że spotkałem go podczas biegania i że mnie zaciekawił. Nie wspominałem niczego o bazie. To było obrzydliwe uczucie, kiedy komputer potwierdził, że George S. jest zaginiony. Co gorsza, gliniarze uważali, że to kolejny facet zmęczony codzienną harówką, rozdarty życiowo.

To był początek. Następnego dnia szukałem Georga, ale już go nie było. Nie było też żadnych zapisków, które informowałyby co się z nim stało. Był inny pracownik ochrony, który podszedł do mnie mówiąc, że on i kilku pracowników laboratorium chce się ze mną spotkać przy jednym z tunelów. Ciekawość wzięła górę i powiedziałem ok. Tej nocy, spotkałem się z dziewiątką ludzi. Powiedzieli mi, że wiedzą, że narażają mnie, ale chcą pokazać mi kilka rzeczy, a które jak sądzą, powinienem zobaczyć. Raz po razie ukazywali zapisy dowodzące, że wielu więźniów to osoby zaginione. Były tam wycinki z gazet, a nawet zdjęcia, w jakiś sposób przemycone do bazy. Mieli nadzieję na przemycenie ich z powrotem na zewnątrz. Widziałem strach na ich twarzach, gdy mówili do mnie. Jeden mężczyzna powiedział, że wolałby raczej stracić życie próbując coś zrobić, niż stracić duszę nie robiąc niczego. To była ta uwaga, która przechyliła szalę. Powiedziałem im o George'u i o rzeczach, które wiem na jego temat. Po kilku godzinach przyrzekliśmy sobie odsłonić sekrety Dulce.

PYTANIE: Nazwa "Koszmarna Sala" jest bardzo wymowna, ale na pewno istniała jakaś "oficjalna" nazwa. Jak nazywano ją w podręcznikach?

ODPOWIEDŹ: W podręcznikach nazywano ją "Wiwarium". Opisywały one Dulce jako "chroniony obiekt przeznaczony do prowadzenia opieki nad biologicznymi formami życia każdego typu" W ich raporcie w innej definicji możemy przeczytać, że to "izolowany podziemny park biologiczny, z miejscami dla zwierząt - ryb, ptactwa, gadów i ludzi." Po wizytacji tego "parku", nazwa "Koszmarna Sala" lepiej oddaje charakter tego miejsca niż definicja z podręcznika. Miejsca "mieszkaniowe" dla więźniów w Koszmarnej Sali daleko odbiegają od ładnego obrazka przedstawianego w opisach.

PYTANIE: Wspominałeś o jednym przywódcy Reptilian - Khaarshfashst, czy wiesz coś o nim, skąd pochodzi? Pochodzi z Ziemi czy z innej planety?

ODPOWIEDŹ: Jego imię znaczy "utrzymujący prawo". Oni otrzymują imiona w momencie, gdy każdy z nich osiągnie "wiek świadomości". Nie uznają oni czasu za tak ważny czynnik w "byciu świadomym", za jaki zwykli uznawać go ludzie. W momencie osiągnięcia "wieku świadomości", stają się oni świadomi swojej pozycji i zadań, jakie muszą wypełnić. W tym czasie wybierają sobie, lub pozwalają komuś innemu aby wybrał dla nich imię. Ich imiona zawierają w sobie pozycję jaką pełnią i kilka osobiście dobranych liter. Każda litera ma znaczenie osobiste, znane tylko obcemu i osobie, która (jeśli) wybierała imię. Reptilianie nie tylko zachowują prywatność, ale także są bardzo skryci jeśli chodzi o lokalizację ich rodzimego miejsca. Dla nich narodziny lub pojawienie się życia postrzegane jest jako jeden ze świętych obrzędów. Uznają oni Ziemię lub "Terra" za "planetę - dom", jednakże kilku Reptilian omawiało mapy gwiezdne. Większość z omawianych gwiazd znajdowała się w obrębie Drogi Mlecznej. Wśród nich znajdowały się gwiazdy i ich planety należące do grupy "Planet Lojalnościowych" (lub "Planet Poddanych"). Ziemia jest jedną z planet leżącą na przecięciu ich szlaków handlowych. Gdyby jakiś człowiek zapytał wprost o "Poddaństwo", obcy zwróciliby się z tym pytaniem do Draco. Draco z kolei przekazałby pytanie mnie - jako przełożonemu. Nie posiadałem informacji na temat gwiazd, ponieważ nie były mi one potrzebne do wykonywania pracy.

PYTANIE: Czy ktokolwiek z pracowników kasty włączył się do buntu? Czy mógłbyś podać jakieś imiona?

ODPOWIEDŹ: Kilku dozorców wśród Reptilian dało nam do zrozumienia, że wiedzą o naszych zamiarach sabotażu wkroczenia na poziomy szósty i siódmy. Jeden z nich, o imieniu Sshhaal w tajemnicy uformował małą grupę Reptilian, z takim samym nastawieniem jak moja grupa. Sshhaal wziął na siebie niebezpieczeństwo informowania mnie. Był tak szczery jak to tylko możliwe w tej wyjątkowej sytuacji. W dniu, w którym się o tym dowiedziałem, przeprowadzałem inspekcję kamery blisko wyjścia tunelu. Podszedł do mnie, zatrzymał się, pozornie zdrapując jakiś nieistniejący brud i cicho powiedział, "Kilku z nas przyznało, że jesteś osamotniony w swoich wysiłkach w sprawie raportów zaginionych ludzi. Jeśli to prawa oddal się, znajdę Cię. Jeśli to nie prawda, zniszcz moje życie teraz!." Moje serce niemal nie wyskoczyło z mojej klatki piersiowej, jednak spokojnie odszedłem w stronę jednej z bezkresnych sal.

Od tego czasu pamiętałem te słowa! Po raz pierwszy widziałem, że Reptilianie mają indywidualne myśli i opinie! Zasadniczo wszyscy oni formowali jednakowy front, z niewielką różnorodnością interesów, albo przynajmniej tak ich postrzegaliśmy. To było na kilka dni przed tym zanim usłyszałem go znowu, kiedy przeszedł przede mną na szóstym poziomie niesławnej sali. Usłyszałem jak mówi: "Wejdź do tunelu wyjściowego na poziomie szóstym po Twojej zmianie." Następne kilka godzin dłużyło się i wypełnione było myślami o zdradzie lub czymś gorszym, ale nie powinienem się martwić. Skontaktowałem się z jedną osobą z naszej grupy, dając mu znać co jest na rzeczy. Gordon chciał iść ze mną, ale przekonałem go, żeby poczekał kilka metrów od wyjścia i udawał, że ma problemy ze swoim wózkiem. Kiedy tam poszedłem, było ich trzech. Sshhaal, przedstawił Fahsshhaa i Huamsshha. Szybko zaciągnąłem Gordona z sali i pięcioro z nas zaczęło rozmawiać i przechadzać się ciemnymi tunelami przez około trzy godziny. Po tym dniu, zebrana grupa oporu stawała się coraz większa i śmielsza.

Ostatecznie wszystko skończyło się, kiedy przy tunelu wyjściowym doszło do wojskowej interwencji. Zginęli wszyscy, którzy byli na liście, ludzie i Reptilianie. Odpowiedzieliśmy na atak, ale nikt z pracującej kasty nie miał broni, ani nikt z ludzi - pracowników laboratorium. Tylko siły ochrony i kilku pracowników banku komputerowego miało flash gun'y. To była masakra. Każdy krzyczał i szukał schronienia. Sale i tunele zapełniły się błyskawicznie. Sądziliśmy, że to Delta Force postanowiła uderzyć w momencie zmiany pracowniczej i zabić tak wielu jak to tylko było możliwe, o ile znajdowali się na liście. Do dzisiejszego dnia nie wiemy kto nas zdradził. Gordon Ennery biegł przy mnie gdy zmierzaliśmy do tunelów wyjściowych na poziomie trzecim. Zginął, kiedy kiedy kilka kul trafiło go w plecy. Wyparowałem zabójcę i uciekałem dalej. Ciągle uciekam. Gordona nie zapomnę.

PYTANIE: Powiedz mi więcej o Flash Gun'ie. Czy trudno nim operować, czy to rodzaj broni jak w Star Treku, czy może ogłuszać i zabijać na różnych trybach pracy?

ODPOWIEDŹ: To zaawansowana broń promienna, która może działać w trzech różnych trybach. Tryb pierwszy, jak w Star Trek, może ogłuszać, ale także zabić, jeśli trafiona osoba ma słabe serce. W trybie drugim, może lewitować wszystko, bez względu na wagę. Tryb trzeci jest naprawdę mocny. Może zostać użyty do sparaliżowania wszystkiego co żyje, ludzi, zwierząt, obcych i rośliny. Przy wyższym ustawieniu w tym samym trybie, może powodować tymczasową śmierć. Zapewniam Cię, każdy doktor zaświadczyłby, że taka osoba jest martwa, jednak jej esencja życiowa pozostaje w jakimś dziwnym stanie zawieszenia. W ciągu jednej do pięciu godzin, taka osoba powraca do życia, powoli, najpierw powracają funkcje życiowe, następnie świadomość.

W tym trybie, obcy naukowcy przeprogramowują ludzki mózg i zasiewają fałszywe informacje. Kiedy osoba "wraca", powraca jej spreparowana pamięć, jako ta, nabyta podczas życia. Taka osoba nie ma żadnej możliwości aby dowiedzieć się prawdy. Ludzki umysł "pamięta" i wierzy w całkowicie spreparowane dane. Nawet jeśli spróbujesz ich przekonać, że ich wspomnienia nie są prawdziwe, będą się śmiać i złościć. Nigdy Ci nie uwierzą.

Pytasz, czy Flash Gun jest trudny w obsłudze. Dwuletnie dziecko mogłoby go obsługiwać jedną ręką. Przypomina latarkę, z czarnym szkłem - stożkową odwróconą soczewką. Po jednej stronie znajdują się trzy osadzone gałki, w trzech zakrzywionych rowkach. Każda gałka ma inny rozmiar. Im dana gałka znajduje się bliżej dłoni tym większa jest siła danego trybu. To bardzo proste. Każda gałka ma trzy pozycje spoczynku. Najsilniejsza pozycja odparowuje każdą żyjącą rzecz. Ten tryb jest tak potężny, że nie zostawia śladu tego, co zostało odparowane.

PYTANIE: Czy ta broń nazywa się Flash Gun, czy ma jakąś inną podręcznikową nazwę?

ODPOWIEDŹ: Wszyscy nazywają je Flash Gun'ami, lub bardziej powszechnie "Flash" lub "mój Flash", kiedy o nim mówią. W podręcznikach broń ta została po raz pierwszy przedstawiona pod nazwą ARMORLUX, następnie używano nazwy Flash Gun.

PYTANIE: Jaki rodzaj ochrony jest używany w bazie Dulce? Co jeszcze używane jest przeciwko szpiegom lub w razie nieautoryzowanego dostępu?

ODPOWIEDŹ: Wspomnę o kilku, ale jest praktycznie niemożliwe opisać wszystko. Poza Flash Gun'em, najczęściej stosowana jest broń akustyczna. Wbudowana w każdy element oświetlenia jest urządzeniem, które może zamroczyć świadomość człowieka w ciągu sekundy przy użyciu tylko cichego tonu. W Dulce znajdują się także statyczne i ruchome kamery, skanery tęczówki oka, skanery dłoni, czujniki wagowe, lasery, sprzęt emitujący fale ELF i EM, sensory ciepła, detektory ruchu i wiele innego sprzętu. Nie ma żadnego sposobu, abyś mógł dostać się dostatecznie daleko w głąb bazy. Jeśli uda Ci się dostać na poziom drugi, zostaniesz zauważony po kilku metrach. Bardziej niż pewne jest, że stałbyś się jednym z więźniów i nigdy już nie zobaczył światła dziennego i świata na powierzchni. Gdybyś miał "szczęście", zostałbyś przeprogramowany i stałbyś się jednym z niezliczonych szpiegów kasty rządzących.

PYTANIE: Zgodnie z pewnymi raportami Dulce gości innych obcych, którzy żyją na poziomie piątym. Czy to prawda? Czy ludzie mogą swobodnie przemieszczać się pomiędzy salami, spotykać sam na sam, czy istnieje jakiś specjalny protokół w tej kwestii?

ODPOWIEDŹ: Istnieje protokół, stosowany od pierwszej chwili gdy tylko wejdziesz do bazy i należy postępować zgodnie z nim za każdym razem, kiedy widzisz obcą istotę. Począwszy od kasty pracowników, do obcych gości, aż po kastę rządzących, istnieje niekończąca się lista zasad, praw i surowych protokołów. Nie ma okazji, aby przemierzać poziom piąty. Obszar zamieszkany przez obcych na poziomie piątym - "Alien Housing Area" jest obszarem zabronionego dostępu dla ludzi. Centrum kompleksu - HUB - otoczony jest przez ochronę, arsenał, wojsko, sekcje CIA/FBI. Obszar za "ścianą ochrony" jest jednym z najbardziej strzeżonych obszarów, ponieważ znajduje się w nim wiele ściśle tajnych dokumentów. Cała wschodnia część piątego poziomu jest niedostępna dla ludzi, za wyjątkiem tych posiadających uprawnienia dostępu ULTRA-7 lub wyższe. Garaż po zachodniej stronie piątego poziomu wymaga pozwolenia ULTRA-4.

PYTANIE: Co z windami, czy schodzą one bezpośrednio od powierzchni, aż po siódmy poziom w ciągu kilku sekund? Czy wiesz coś na ich temat? Czy są podnoszone elektrycznie?

ODPOWIEDŹ: Mogę Ci powiedzieć, że nie ma żadnej windy w Dulce, która opuszcza się od powierzchni, aż po siódmy poziom. Plany obiektu pokazują, że poziomy są pokonywane stopniowo, piętro po piętrze, poziom po poziomie. Nawet centralny obszar - HUB - nie ma ekspresowej windy. Po pokonaniu trzeciego poziomu musisz nie tylko zmienić windę, ale jesteś też ważony i kolorystycznie znaczony, zanim wejdziesz do wagonika. Wszystkie windy kontrolowane są magnetycznie, nawet światła w windach, tak samo jak całe oświetlenie na wszystkich poziomach wykorzystuje indukcję magnetyczną. Żarówki nie są typowymi, jakie można kupić na powierzchni. To zupełnie inny system oświetlenia. Iluminacja tutaj jest dużo bardziej zbliżona do naturalnego światła słonecznego, niż iluminacja jakiegokolwiek sztucznego światła na powierzchni. Kształt wind jest unikalny. Przypominają misę ze ściętą podstawą. Ruch jest spokojny i cichy, niemal niezauważalny gdy winda startuje lub zatrzymuje się. Kable nie są potrzebne, ponieważ winda jest magnetyczna, nie elektryczna.

PYTANIE: Tajemniczy oficer ochrony nazywający samego siebie agentem "Yellow Fruit" (Żółty owoc) twierdzi, że pracował w Groom Lake (Strefa 51). Oficer ten twierdzy, że był w kontakcie z dobrotliwymi obcymi w Groom Lake. Czy masz jakieś informacje na temat istnienia takiej grupy (Yellow Fruit)?

ODPOWIEDŹ: "Yellow Fruit" jest jedną z nazw w potocznym języku dla "Yellow Jack" (potocznie. "Tchórzliwy Jack") lub "Yellow Flag" ("Żółta flaga"), które nawiązują do kwarantanny i konieczności zachowania ostrożności w laboratoriach. Istnieje wiele różnych slangowych nazw w laboratoriach Dulce. W Dulce "Yellow Fruit" to laboranci. "Banana" (Banan) to starsi pracownicy, "Lemon" (Cytryna) to "nowi" itd..

żródło: chomikuj.pl:D

Ciekawy temat, wydaję się za bardzo nieprawdopodobne żeby było faktem...
Mimo,że z biegiem lat coraz gorzej u Andrzeja z wypowiadaniem się, to dalej jest on barwną i pełną ironii postacią boksu.
Pre...pe...pełna ko...ko...koncentracja
Najlepszy komentarz (111 piw)
m................t • 2013-08-24, 15:09
@Up, co ty pierdolisz?
Krótko i na temat
HokusPokus • 2013-08-22, 20:28
Myśle że wiekszość z nas marnuje czas w ten oto sposób , dobra nie jest sadystyczne ale jest prawdą , której wieksza cześć osób nie dostrzega

Świetny wywiad z niepokornym dziennikarzem objaśniający nieco konkretniej, dlaczego w naszym kraju dzieje się tak jak się dzieje.
Nie zrażać się długością filmiku, bo mamy 5 minut wstępu ktory proponuję przewinąć, i na koniec jakieś pół godziny pierdolenia roztrzesionych babek, które nie wnoszą wiele do tematu. Materiał obowiązkowy dla każdego, kto mieni się być patriotą, bo wiedza tu zawarta jest kluczowa dla poznania mechanizmów działania naszego państwa i stanowi punkt zaczepienia dla osób, które interesują się polityką w ogóle. Zapraszam do dyskusji

Wywiad z Romanem Kostrzewskim
razoreus • 2013-08-15, 22:42
Wrzucam wywiad z wokalistą zespołu Kat, jednym z prekursorów polskiego metalu i rocka. Gada z sensem (przynajmniej dla mnie). Wrzucam do działu "historia i dokument", bo to już legenda.



Różal ciśnie z k***ami
kamilek69 • 2013-08-13, 0:22
najpierw ciśnie dzieciom które siedzą na kompie, a potem ciśnie z hejtami. W międzyczasie chwali się że zarobił na samochód.
Najlepszy komentarz (135 piw)
S................n • 2013-08-13, 0:40
chuj mnie on obchodzi, typ wyglądający jak sado maso pokrak staje się nagle wyrocznią prawdy i estetyki. Niech spierdala głosić te swoje pierdoły kolegom od piwa. Gdyby jeszcze on czegoś uczył, a on po prostu rzuca kurwami i obraża wszystkich. Śmieszy mnie typ, bo robi z siebie wielkiego niepokonanego, mówi, że by wszystkich tych "znawców" rozpierdolił. A to kurwa zadziwiające. Sam coś tam sobie trenuję i się bawię sportem i nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem, że gość, dla którego jest to praca 24/7 by mi nastukał, ja mam inną pracę i tyle, ale typ tak bardzo się wkręcił w to, że jest wojownikiem, że teraz widzę ma zamiar napierdolić gości co siedzą przy komputerach, kto dalej? Bezdomni i niepełnosprawni? Kobiety w ciąży? Gość jest spalony w MMA, jest pizdą na tym poziomie i od byle kogo teraz dostanie wpierdol, to robi z siebie gwiazdę youtuba. Tyle, kurwa mojego hejtu kurwa cebulaki.
Cytat:

Michał pamięta, jak gwałcił go własny ojciec. Chce pamiętać. Bo jeśli zapomni, będzie robił to samo. Mówi o sobie – jestem pedofilem.


Fot. Kruchankova Maya /Shutterstock.com

Papieros znika gdzieś między palcami Michała. Został mu już właściwie sam filtr, ale co kilka sekund głęboko się zaciąga. Gasi dopiero wtedy, gdy niedopałek zaczyna parzyć palce. W warszawskiej kawiarni jest prawie pusto. Michał mówi pewnie, ale bardzo cicho. Dziękuję mu za to w myślach. Gdyby siedzący parę stolików dalej mężczyźni usłyszeli jego słowa, pewnie chcieliby zabić go na miejscu. W tej chwili sam mam na to ochotę.

Strach

To było parę miesięcy temu. Zaniedbałem terapię. Byłem wściekły. W pracy panowała chora atmosfera. Jakieś pretensje, konflikty, dużo krzyku. Na mnie to źle działa. Miałem wszystkiego dość. Chciałem schować się gdzieś przed światem i wypić kilka piw. Byłem akurat obok Lasu Młocińskiego. Świetne miejsce. Nie ma policyjnych patroli, prawie żadnych ludzi. Cicho, pusto i spokojnie. Mówiłem, że nie lubię krzyku?

Nagle ją zobaczyłem. Mogła mieć 10, może 12 lat. Nie wiem, czy też chciała schować się przed światem, czy po prostu przez las szła skrótem do domu. Wiem, że przestałem myśleć o piwie. Jakby ktoś nagle nacisnął mi jakiś guzik. Nie jestem przecież pedofilem przez 24 godziny na dobę. To po prostu czasami się włącza. Poszedłem za tą dziewczynką. Żeby ją zgwałcić. Wiedziała, że idę za nią krok w krok. Poczułem jej strach.

To on uratował wtedy i ją, i mnie. Znałem to uczucie przerażenia i bezbronności. Wiedziałem, jak to jest bać się dorosłego. Wiedziałem, jak boli, kiedy dorosły gwałci. Kiedy jest potworem. Przestałem myśleć o tym, co mogę jej zrobić, i zacząłem myśleć o tym, co zrobiono mnie. Zatrzymałem się przy jakiejś ławce. Siedziałem kilka godzin i myślałem o swoim życiu. Czułem się, jakbym oglądał film. Bardzo zły film.

Klamka skrzypi do dziś

Moje najwcześniejsze wspomnienie to uczucie, że się duszę. Ktoś siada mi na klatce piersiowej i zatyka czymś usta. Przez kilkanaście lat wracało to w snach. Nie miałem pojęcia, skąd się bierze. Jasne, że o tym myślałem. Ale mieszkałem na wsi, wśród biednych i prostych ludzi. Psychoanalizy nikt tam nie znał. Pamiętam, że kiedyś obejrzałem w telewizji program, w którym facet pił coś obrzydliwego. Jakaś durna komedia. Wtedy poczułem w ustach smak spermy. Przez cały dzień chciało mi się rzygać. Wracało mi to kilkadziesiąt razy przez wiele lat. Pojawiały się też zupełnie znikąd uczucia dotyku i bólu. I paraliżujący strach na dźwięk skrzypiącej klamki w pokoju.

Te drzwi wciąż tam są. Stare, solidne, dębowe. Klamka była naoliwiana kilkanaście razy, ale dalej skrzypi. Po latach poskładałem te wszystkie znaki do kupy. W pokoju za dębowymi drzwiami spałem razem z rodzeństwem do czwartego roku życia. Potem dziadkowie, z którymi mieszkaliśmy, dobudowali kawałek domu i przeprowadziliśmy się do innego pomieszczenia. Dziś wiem, że człowiek, który mnie spłodził – bo nie powiem o nim nigdy, że jest moim ojcem – gwałcił mnie już, zanim skończyłem rok. Przez lata, kiedy wieczorem wracał do domu pijany, wszyscy uciekali. Matka chowała się za domem, siostra biegła za stodołę. A ja leżałem w łóżku i drętwiałem na dźwięk naciskanej klamki.

Przez wiele lat nie pamiętałem wydarzeń z dzieciństwa. Dziecko, które pamięta dzieciństwo, zapewne nie było gwałcone. Bo kiedy dzieje się coś tak strasznego, że mózg nie potrafi sobie z tym poradzić, wyłącza się świadomość. Fachowo nazywa się to dysocjacją. Jedni dysocjują w górę i czują się, jakby w czasie traumatycznego przeżycia byli poza ciałem, z góry obserwują, jak ktoś ich gwałci. Inni dysocjują w bok i patrzą na wszystko spod ściany. Ja dysocjowałem do środka. Dlatego w snach zostało mi tylko uczucie ciężaru na klatce piersiowej i tego, że ktoś zatyka mi usta. Więcej nie pamiętałem.

Kilka lat później robiłem już to, co chciał. Onanizowałem go. Uprawiał ze mną seks analny i oralny. Uczył, jak robić tak, żeby mu było przyjemnie. Pamiętam, że między 6. a 8. rokiem życia często wychodziłem z dysocjacji i z przerażeniem odkrywałem, że leżę w jego łóżku. Kiedy uciekałem, krzyczał za mną: „Najpierw, kurwa, sam przyłazisz, a potem uciekasz”. Tak, przychodziłem do niego sam. Potrzebowałem kontaktu. Byłem dzieckiem. Tak naprawdę chciałem, żeby po prostu powiedział: kocham cię, synku. Nigdy tego nie zrobił. Chociaż zawsze dotykał.

Przestał, kiedy miałem 8 lat. Może byłem już dla niego za duży. A może dlatego, że przestałem się myć. Taki podświadomy mechanizm obronny. Mały Michaś odkrył, że jeśli nie umyje pupy, to tatuś nie będzie go dotykał. Działało. Zostało mi to do dzisiaj. Zdarza mi się nie myć nawet cały tydzień. Chociaż przecież dziś już mnie nie dotknie.

Syn zboczeńca

Od zerówki prześladowały mnie wszystkie dzieciaki. Byliśmy na ostatnim piętrze szkoły. Kiedy nauczycielka schodziła w czasie przerwy na dół, zostawaliśmy sami. Kilka osób łapało mnie siłą i zdejmowało spodnie i majtki. Moi koledzy wiedzieli, czyim jestem synem. Mieszkałem w małej wsi. Człowiek, który mnie spłodził, przez wiele lat łaził nago po okolicznych krzakach. Kiedy się ożenił, przestał, ale ja poszedłem do szkoły z piętnem dziecka zboczeńca. Tak, próbowałem się poskarżyć. W domu. Matka wyzwała mnie od najgorszych, a on przyłożył kilka razy. Nikt nie chciał ze mną rozmawiać. Dziecko, które nie przerobi traumy, potrafi potem tylko powtarzać wzorce. Więc powtarzałem.

Jeszcze w podstawówce zacząłem stawać goły w oknie domu. Odkryłem, że podnieca mnie, gdy ktoś widzi mnie nago. Parę lat później wiedziałem już, że ten ktoś musi być dzieckiem. Miałem swój rytuał. Nakręcałem się jeszcze w domu masturbacją. Potem szedłem w krzaki obok podstawówki i stałem nago. Wystarczało mi samo ryzyko, że ktoś mnie zobaczy. Tylko dlatego, że byłem u siebie w okolicy, nigdy nie wykorzystałem żadnego dziecka fizycznie. Nie dopuściłem się gwałtu, bo wiadomo, jak ludzie reagują na pedofilię. W małej podwarszawskiej wsi nie miałbym jak się ukryć. Bałem się linczu.

Pewnie gdybym wtedy mieszkał w Warszawie, już dawno bym to zrobił. I dzisiaj albo siedziałbym w więzieniu, albo, co bardziej prawdopodobne, leżał głęboko pod ziemią. Z jakiegoś powodu najbardziej na świecie nie chciałem krzywdzić dzieci. Całe życie broniłem się rękami i nogami przed tym, żeby nie zrobić komuś tego, co on zrobił mnie. Chociaż nie mogę przecież powiedzieć, że nikogo nie skrzywdziłem. Dziecko, które widzi nagiego faceta wychodzącego z krzaków, już jest skrzywdzone.

Tabletki z myśli

O terapii pomyślałem trzy lata temu. Przestałem pić i nie mogłem zwalić swojego zachowania na alkohol. Siedziałem w krzakach przy jakiejś wiejskiej drodze i zawołałem dwie małe dziewczynki. Uciekły, zanim zdążyły mnie zobaczyć, ale wtedy pomyślałem, że to, co robię, nie jest normalne. Pierwszy psycholog nie mógł mi pomóc. Wysłał mnie do drugiego. Ten do trzeciego. Dopiero on zgodził się przyjąć mnie na terapię. Tylko dlatego, że przyszedłem do niego sam. Mówił, że nie zna nikogo, kto podjąłby się leczenia z własnej woli. Pedofile leczą się dlatego, że grozi im prokurator. Widziałem, że to, co mu opowiadam, wywołuje u niego obrzydzenie. Rozumiałem go. Sam je czułem.

Podstawą leczenia jest przerobienie własnych traum. W mojej grupie terapeutycznej są przede wszystkim ci, którzy byli molestowani w dzieciństwie. Kiedy posłucha się ich historii i dołoży do tego swoje własne, trudniej potem skrzywdzić dziecko. Te opisy gwałtów i bólu, jaki potrafi sprawić dorosły, stają przed oczami, kiedy człowiek idzie za jakimś dzieckiem w lesie. Przyjmuje się, że 20 procent wykorzystywanych dzieci podejmuje potem działania takie same jak ich oprawcy. Te 20 procent to ci, którzy mają to tak głęboko schowane, że nie zdają sobie z tego sprawy. Więc wolę pamiętać. Chociaż to boli tak, że zdrowy człowiek nie jest w stanie sobie tego wyobrazić.

Mówi pan, że według badań od 40 do 80 procent pedofilów było wykorzystywanych w dzieciństwie? To bzdura. Jestem pewien, że każdy pedofil był gwałcony. Mój dziadek gwałcił człowieka, który mnie spłodził, a mojego dziadka musiał gwałcić jego ojciec. To jest koszmarna pętla. Dlatego ja za wszelką cenę chcę zrobić wszystko, żeby jej nie przedłużyć. Nawet jeśli przez całe życie będę musiał sobie każdego dnia przypominać najgorsze koszmary z dzieciństwa.

Terapia bardzo mi pomogła. Znajomi mówią, że dziś wyglądam zupełnie inaczej niż jeszcze kilka lat temu. Byłem wystraszonym facetem, który wszystkich się bał, chodził skulony, a w każdej relacji miał tylko dwa uczucia: nienawiść i strach. Zostało mi to do dziś, chociaż terapeuta powiedział, że w ciągu kilkunastu miesięcy nadrobiłem kilkanaście lat opóźnienia w rozwoju emocjonalnym. Wciąż jednak wiem, że mam w sobie potwora. Jest mniejszy, ale co jakiś czas się budzi. Właściwie każdego dnia seksualizuję małe dziewczynki.

Na ulicy, w tramwaju, autobusie. Patrzę, jak jadą do szkoły albo z niej wracają i wyobrażam sobie, co mógłbym z nimi zrobić. Jak wyglądałyby nago. Wtedy ode mnie zależy, czy będę się w tych fantazjach pogrążał dalej, czy odwrócę głowę i spróbuję pomyśleć o czymś innym. O czymkolwiek, chociaż najczęściej o kosmosie albo Biblii. Kosmos i Biblia to moje tabletki z myśli na takie sytuacje. Są najlepsze, bo w jakiś sposób nieograniczone. Przez siedem lat nałogowo ćpałem, tak, niech pan tak napisze, ćpałem religię. To nie było zdrowe, ale została mi po tym ogromna wiedza biblijna. Mogę z pamięci przywołać sobie jakiś fragment i o nim pomyśleć. Wtedy łatwiej mi zobaczyć po prostu małą dziewczynkę z tornistrem na plecach, która wraca do domu. I nie wyobrażać sobie, jak wygląda bez ubrania.

Unikam wolnego czasu. Organizuję sobie dzień tak, żeby mieć go jak najmniej. Wolę się spóźnić do pracy, niż wyjść z domu za wcześnie. Najbardziej się boję, kiedy jadę przez Warszawę i mam kilka godzin wolnego. Wtedy włóczę się po mieście. A w mieście są przecież parki, w których jest tysiąc okazji, żeby obnażyć się przed jakimś dzieckiem.

Kiedy czuję, że napięcie, które mam w sobie, jest zbyt duże, po prostu ze sobą rozmawiam. Na głos. Mówię różne rzeczy. Czasami jest to potok przekleństw, żalu do świata albo obelg dla tych, którzy mnie skrzywdzili. Wyrzucam z siebie wszystkie złe emocje, które mogą sprawić, że ja też będę potworem. Nie próbowałem jeszcze krzyku, chociaż to podobno bardzo pomaga. Ale żeby krzyczeć, trzeba pójść w jakieś ustronne miejsce. Do lasu. A ja przecież unikam lasów.

Motorek

Od kilku lat nie byłem w rodzinnym domu. Pamiętam, że jak jeszcze tam mieszkałem, a w telewizji mówiono o zatrzymaniu jakiegoś pedofila, moja matka pierwsza krzyczała, że powinno się ich publicznie rozstrzelać. Sama całe życie gotuje obiady pedofilowi. O to mam do niej ogromny żal. Że nigdy mnie nie obroniła. Że w całej rodzinie panowała zmowa milczenia, chociaż przecież wszyscy wiedzieli, co się dzieje. Jakiś czas temu w ramach terapii zadzwoniłem do domu.

Chciałem porozmawiać o dzieciństwie. Człowiek, który mnie spłodził, przyznał, że owszem, wykorzystywał mnie seksualnie, ale czy coś złego się z tego powodu stało? Dobrze, że rozmawialiśmy przez telefon. Gdyby stał obok mnie, po prostu bym go zabił. Matka nie chciała rozmawiać w ogóle. Powiedziała, że jeśli jeszcze raz poruszę ten temat, wbije mi nóż między żebra. Wierzę jej.

Wiem, że też powtarza wzorzec. Była wykorzystywana przez własnego ojca. Jej matka prześladowała ją za to, traktując jak seksualnego rywala. Potem tak samo robiła ze mną. Z domu pamiętam tylko te dwa uczucia: strach i nienawiść. Zostało mi to do dziś, tak jak niechęć do mycia. Nie było normalnych relacji, rozmów, miłych słów. Chyba tylko dwa razy czułem się w dzieciństwie szczęśliwy. Raz, jeszcze jak byłem w podstawówce, pozwolili mi na Boże Narodzenie prawie przez całą noc oglądać telewizję.

Nie wiem, co im się wtedy stało. A drugi, kiedy ojciec przewiózł mnie motorem. To był właściwie mały motorek, ale dla mnie to była ogromna frajda. Trzymał mnie przed sobą i to był jedyny jego dotyk, który nie sprawił mi bólu. Do dziś denerwuje mnie to, że czułem wtedy do niego sympatię.

Wiem, że on się nie zmienił i że nie przestał katować dzieci. Moja siostra jest niedorozwinięta psychicznie, więc odebrano jej prawa rodzicielskie. Mojego siostrzeńca wychowują dziadkowie. I wiem, że on go zgwałcił. Ten chłopak ma dziś 18 lat i zachowuje się tak samo jak ja. Tak samo chodzi, mówi i patrzy. I tak samo jak ja chodzi w nienaturalnie wysoko podciągniętych spodniach. Nie, nie mogę nic z tym zrobić. W Polsce przestępstwo pedofilii przedawnia się po pięciu latach. To jeden z największych prawnych absurdów, bo nie ma chyba innego czynu, który w ludzkiej psychice utrwalałby się tak mocno.

Pedofilia to od kilku lat głośny temat. Nie ma miesiąca, żeby kogoś nie zatrzymano. Kiedy jestem w pracy i akurat mówią o tym w radiu, wszyscy krzyczą jeden przez drugiego, że powinno się te potwory wystrzelać. Kobiety wzdrygają się na sam dźwięk słowa „pedofilia”, a faceci licytują się, co zrobiliby takiemu bydlakowi, który krzywdzi dzieci. Ja siedzę cicho i tylko czasem dodam, że powinno się też zamknąć rodziców pedofila. Wszyscy patrzą na mnie jak na wariata. Nie rozumieją, że przecież nikt tej choroby sobie nie wybiera. Że tych ludzi ktoś musiał kiedyś skrzywdzić. Rozumiem ich, bo sam także tak reagowałem. Dopóki nie zrozumiałem, że ja też jestem pedofilem.

Marzenia pedofila

Jakie mam marzenia? Czasami myślę, że chciałbym wygrać w lotto. Kupiłbym wtedy duży dom daleko od moich rodzinnych stron i zerwał kontakty ze wszystkimi, którzy mnie znają. Chociaż szczerze powiedziawszy, to może lepiej by było, jakbym tych pieniędzy nie wygrał. Miałbym wtedy za dużo czasu. Może nie lubię pracować, zrywać się o trzeciej rano, żeby zdążyć dojechać do magazynu tylko po to, by rozkładać kartony za śmiesznie niską pensję.

Ale gdybym miał dużo pieniędzy, nie wiedziałbym, co zrobić z czasem. A to dla mnie do końca życia będzie ogromne zagrożenie. Jak wracam do domu, zawsze jest coś do zrobienia. Sprzątać można bez końca, muszę przygotowywać sobie węgiel na opał, naprawić płot. Jakbym był milionerem, to przecież nie chciałoby mi się cały dzień robić wokół domu.

Rodzina? Tak, chciałbym założyć rodzinę. Na szczęście pociągają mnie także dorosłe kobiety. Chociaż na razie mam o nich wiedzę tylko teoretyczną. Do tej pory bałem się kobiet. Dlatego, chociaż mam 40 lat, wciąż jestem prawiczkiem. I na razie wolę nie myśleć o seksie. Nawet tym zdrowym. To mogłoby uaktywnić zbyt wiele złych rzeczy. Takich, których sam się boję. Wiem, że gdzieś we mnie jest potwór. Nigdy do końca nie zniknie. Jeśli kiedyś poznam kobietę, z którą będę chciał założyć rodzinę, powiem jej o sobie wszystko.

Mój wzorzec to pedofilia wewnątrzrodzinna. Najbardziej zagrożone są moje własne dzieci. Wiem, że jeśli stracę kontrolę, zrobię im dokładnie to samo, co on zrobił mnie. Dlatego całe moje życie to walka o to, żeby tej kontroli nie stracić. Taki heroizm pedofila.

***

Papieros znika gdzieś między palcami Michała. Został mu już właściwie sam filtr, ale co kilka sekund głęboko się zaciąga. Gasi dopiero wtedy, gdy niedopałek zaczyna parzyć palce. Ma dosyć bólu.


źródło


Standardowo - po komentarzach łatwo będzie sprawdzić, kto przeczytał cały artykuł, a kto lekturę zakończył na tytule.
Najlepszy komentarz (49 piw)
CorT7 • 2013-07-23, 2:45
To naprawdę straszne bo psychika zniszczona jest już do końca życia. Pedofili nie zamykać w więzieniach tylko udostępnić ich dane, na pewno "przypadkiem" coś im się stanie. Policja wiedząc, że ofiarą był pedofil powinna olewać sprawę i w oficjalnym raporcie napisać - "denat niefortunnie potknął się łamiąc kręgosłup, posiada również 15 ran kłutych otrzymanych w wyniku upadku"
14 lat i w ciąże idzie
normalny21 • 2013-07-22, 18:47
Wywiad na temat liceum.

i tako prowda!
Najlepszy komentarz (233 piw)
w................4 • 2013-07-23, 21:23
Można się śmiać, ale ta patologiczna gównażeria powinna poczuć bat na dupie bo im się w dupach popierdoliło... tylko w zeszłym tygodniu dowiedziałem się, że:
w moim rejonowym gimnazjum dziewczyna, która chodzi z kuzynem do 1 gimnazjum puszcza się na lewo i prawo, podobno są pornofilmiki z jej udziałem, które mam nadzieję szybko zobaczą rodzice
16-latka z klatki obok jest już drugi raz w ciąży z innym facetem... 25-letnim a'la chłopaczyna JP...
15 letni brat kolegi prawie się naćpał się na imprezie i chciał się zajebać nożem, koledzy mu go wyrwali w ostatniej chwili
na "szesnastce" siostry kolegi małotaty zrobiły sobie zaćpaj party i ruchali się jak małpy w zoo, cały lokal (wynajęli pizzerię po znajomości) w rzygach i spermie... nawet nie posprzątali po sobie... jak przyjechałem odebrać siostrę w środku imprezy to myślałem że pierdolnę jak ujrzałem co się tam działo...
stoję na parkingu pod blokiem i sprzątam autko, podchodzi do mnie dzieciak - na oko około 13 lat, i pyta czy nie mam szluga gdy zapytałem ile ma lat powiedział że chuj mnie to obchodzi
moja mamuśka ma koleżankę w bloku naprzeciwko, jej 16-letnia córka jest dziurawiona przez 25-letniego chłopaka, z którym chodzi tydzień to jej 3 chłopak ostatnio, ostatnio jej matka nakryła ją jak robiła loda koledze w pokoju

a wczoraj w uwadze o gimnazjalistach ćpających accodin.. IDŹ PAN W CHUJ z taką patologią...

Ja w wieku 15 lat to z kolegami kminiłem po goolmanie na łeb, mając 17 lat nie w głowach nam było ćpanie, chlanie na umór i orgie z koleżankami... czasem bez kitu lepiej nie wiedzieć, lepiej nie widzieć i lepiej się czuć. Nie wiem tylko w jaki sposób są wychowywane teraz te spierdolone patologiczne małolaty, ale wiem że chciałbym zrobić czystki z takiej patologii...

P.S jak chcecie sobie poruchać młode mięsko, to na czechowie jest gimnazjalistka, która obsługuje całe gimnazjum i pół osiedla (tak, gimnazjum nr 5)
Jak siara zarobił pierwsze pieniądze
k................u • 2013-07-17, 16:24


Siara opowiada jak zarobił pierwsze pieniądze
Najlepszy komentarz (143 piw)
Sixsoul • 2013-07-17, 21:55
Twój koment to przegięcie a to jest klasyk !
Ewa Swoboda (ur. 26 lipca 1997) – polska lekkoatletka specjalizująca się w biegach sprinterskich.

Mały wywiad po swoim występie w Doniecku.

W porównaniu do wszystkich tekstów " wymagany angielski ... "
w tym przypadku zdecydowanie nie wymaga się języka angielskiego

Najlepszy komentarz (46 piw)
bloodwar • 2013-07-14, 16:03
Zagraniczny dziennikarz przychodzi do polskiego piłkarza ligowego i zadaje mu pytanie po angielsku:
- How was the game today?
- I not speak English! I going to answering questions in Polish, when I will get European level I learn language!
Ten sam piłkarz 3 lata później dostał się do europejskiej reprezentacji, ten sam zagraniczny dziennikarz rozpoznał go i znowu zadaje mu to samo pytanie po angielsku:
- How was the game today?
- I not speak Englis! I going to answering questions in Polish, when I will get level of best 10 players in the World I learn language!
6 lat później tenże piłkarz został jedynym z 10 najlepszych piłkarzy na świecie, ten sam zagraniczny dziennikarz walczył długo o prawo wywiadu z nim a gdy w końcu się udało podszedł i znowu zadaje mu to samo pytanie po angielsku:
- How was the game today?
- Teraz jak jestem wielką gwiazdą to musisz się chuju nauczyć po polsku!