Młode gnojki!
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Dzisiaj 5:32
📌
Konflikt izrealsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Dzisiaj 3:27
#zabojstwo
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Stało czterech, podszedł jakiś ciapak albo inny degenerat
i zostało dwóch. Podejrzewam że niedługo będzie tu sporo greckiego materiału.
i zostało dwóch. Podejrzewam że niedługo będzie tu sporo greckiego materiału.
Najlepszy komentarz (23 piw)
TRQPL
• 2013-11-06, 12:17
akcja od 00:23
ten ostatni to chyba miał życzenie własnej śmierci bo nie spierdalał
ten ostatni to chyba miał życzenie własnej śmierci bo nie spierdalał
Jak widzę, same tu dowcipy o Oscarze, a nikt nie dodał tematu nt. tego co się dokładnie wydarzyło kilka dni temu w RPA. Zacznijmy może od samej sylwetki tego fenomenalnego człowieka, bo jakby nie patrzeć to facet osiągnął w swoim życiu naprawdę wiele, pomimo swojej niepełnosprawności.
Gdy Pistorius miał niespełna rok na karku, amputowano mu obie nogi, mniej więcej w okolicy kolan. Jakaś choroba, zwyrodnienie czy coś w ten deseń. Dzieciak jednak nie poddał się i zajął się sportem. Jak twierdził w wywiadach - sport stał się dla niego celem życia i odreagowaniem traumy jaką posiadał. No bo jak dzieciak bez nóg ma się czuć, gdy wszyscy kumple dookoła biegają na własnych nogach i grają sobie radośnie w nogę, albo w kosza? Pistorius nie poddał się. Postanowił, że udowodni sobie i wszystkim innym niepełnosprawnym ludziom, że brak nóg nie przekreśla szansy na spełnienie swoich dąrzeń. No i pokazał. Nie raz i nie dwa. Dzięki protezom wykonanym z włókna węglowego nauczył się chodzić i biegać. Biegał tak dobrze, że zdobywał medal za medalem na wszelkich możliwych paraolimpiadach.
W sumie zgromadził 5 złotych medali olimpijskich. Następnie, po ciężkich bojach z organizatorami - facet wystartował na prawdziwej Olimipadzie razem z pełnosprawnymi zawodnikami. W Londynie dotarł do półfinału. Jeśli chodzi o sport - jako osoba niepełnosprawna - osiągnął naprawdę bardzo dużo.
Związał się także w międzyczasie ze śliczną dziewczyną - Reevą Steenkamp, która w RPA była prawdziwą gwiazdą. Coś na kształt takiej naszej Maciąg, czy innej Foremniak. Była aktorką i modelką. W każdym razie niezła dupa.
Miała 30 lat. Miała - ponieważ kilka dni temu, dokładnie w walentynki - Pistorius wpakował jej kilka kulek w łeb. Co się dokładnie wydarzyło, tego do końca nie wiadomo. Wg jednej z wersji - laska chciała mu tylko zrobić walentynkową niespodziankę i jako, iż miała klucze do jego domu, to pojawiła się u niego niezapowiedzianie, żeby go zaskoczyć. Wg tej wersji, Pistorius biorąc ją za włamywacza, czy innego cygana (co jest dość częste w tamtych rejonach i praktycznie każdy tam posiada broń na takie ewentualności) oddał do niej 4 strzały ostrzegawcze z broni palnej. Strzały padły podobno przez drzwi od łazienki.
Trzy kule trafiły dziewczynę w głowę, masakrując ją doszczętnie. Czwarta trafiła ją w ramię (co jednak jest już mało istotne w momencie, gdy nie ma się już głowy).
Co jest bardzo ciekawe, to to, że wg policji reanimacja trwała podobno około 30 minut. Nie wiem jaki jest sens reanimacji kogoś kto ma marmoladę zamiast twarzy, no ale tak podobno było. Druga sprawa, w domu Pistoriusa znaleziono również broń automatyczną oraz całą masę broni białej (bejsbole itp.).
Obecnie facet jest oskarżony o morderstwo, a rozprawa została przełożona. Nasz beznogi egzekutor nie przyznaje się do winy i wciąż obstaje przy wersji nieszczęśliwego wypadku.
Nie wiem jak było naprawdę, ale jedno trzeba przyznać - snajper z niego dobry. Wpakować komuś 3 kulki w sagan, w dodatku przez drzwi i w dodatku w głowę własnej narzeczonej to całkiem niezły wyczyn. No i jak to ktoś gdzieś napisał w jakimś komentarzu: byla to bez wątpienia najbardziej efektowna w historii zmiana statusu z "w związku" na "wolny". Tak czy siak, facet zasługuje na wzmiankę o nim, bo trzeba przyznać, że tak spektakularne rozstania nie zdarzają się na codzień.
Gdy Pistorius miał niespełna rok na karku, amputowano mu obie nogi, mniej więcej w okolicy kolan. Jakaś choroba, zwyrodnienie czy coś w ten deseń. Dzieciak jednak nie poddał się i zajął się sportem. Jak twierdził w wywiadach - sport stał się dla niego celem życia i odreagowaniem traumy jaką posiadał. No bo jak dzieciak bez nóg ma się czuć, gdy wszyscy kumple dookoła biegają na własnych nogach i grają sobie radośnie w nogę, albo w kosza? Pistorius nie poddał się. Postanowił, że udowodni sobie i wszystkim innym niepełnosprawnym ludziom, że brak nóg nie przekreśla szansy na spełnienie swoich dąrzeń. No i pokazał. Nie raz i nie dwa. Dzięki protezom wykonanym z włókna węglowego nauczył się chodzić i biegać. Biegał tak dobrze, że zdobywał medal za medalem na wszelkich możliwych paraolimpiadach.
W sumie zgromadził 5 złotych medali olimpijskich. Następnie, po ciężkich bojach z organizatorami - facet wystartował na prawdziwej Olimipadzie razem z pełnosprawnymi zawodnikami. W Londynie dotarł do półfinału. Jeśli chodzi o sport - jako osoba niepełnosprawna - osiągnął naprawdę bardzo dużo.
Związał się także w międzyczasie ze śliczną dziewczyną - Reevą Steenkamp, która w RPA była prawdziwą gwiazdą. Coś na kształt takiej naszej Maciąg, czy innej Foremniak. Była aktorką i modelką. W każdym razie niezła dupa.
Miała 30 lat. Miała - ponieważ kilka dni temu, dokładnie w walentynki - Pistorius wpakował jej kilka kulek w łeb. Co się dokładnie wydarzyło, tego do końca nie wiadomo. Wg jednej z wersji - laska chciała mu tylko zrobić walentynkową niespodziankę i jako, iż miała klucze do jego domu, to pojawiła się u niego niezapowiedzianie, żeby go zaskoczyć. Wg tej wersji, Pistorius biorąc ją za włamywacza, czy innego cygana (co jest dość częste w tamtych rejonach i praktycznie każdy tam posiada broń na takie ewentualności) oddał do niej 4 strzały ostrzegawcze z broni palnej. Strzały padły podobno przez drzwi od łazienki.
Trzy kule trafiły dziewczynę w głowę, masakrując ją doszczętnie. Czwarta trafiła ją w ramię (co jednak jest już mało istotne w momencie, gdy nie ma się już głowy).
Co jest bardzo ciekawe, to to, że wg policji reanimacja trwała podobno około 30 minut. Nie wiem jaki jest sens reanimacji kogoś kto ma marmoladę zamiast twarzy, no ale tak podobno było. Druga sprawa, w domu Pistoriusa znaleziono również broń automatyczną oraz całą masę broni białej (bejsbole itp.).
Obecnie facet jest oskarżony o morderstwo, a rozprawa została przełożona. Nasz beznogi egzekutor nie przyznaje się do winy i wciąż obstaje przy wersji nieszczęśliwego wypadku.
Nie wiem jak było naprawdę, ale jedno trzeba przyznać - snajper z niego dobry. Wpakować komuś 3 kulki w sagan, w dodatku przez drzwi i w dodatku w głowę własnej narzeczonej to całkiem niezły wyczyn. No i jak to ktoś gdzieś napisał w jakimś komentarzu: byla to bez wątpienia najbardziej efektowna w historii zmiana statusu z "w związku" na "wolny". Tak czy siak, facet zasługuje na wzmiankę o nim, bo trzeba przyznać, że tak spektakularne rozstania nie zdarzają się na codzień.
Mariusz Trynkiewicz (ur. 10 kwietnia 1962 roku) - polski seryjny morderca.
Był nauczycielem z Piotrkowa Trybunalskiego, który latem 1988 roku zabił w swoim mieszkaniu przy ulicy Działkowej trzech chłopców: 11-letniego Tomasza Łojka oraz 12-letnich Artura Kawczyńskiego i Krzysztofa Kaczmarka. Trynkiewicz miał wtedy 26 lat. W śledztwie ujawniono, że wcześniej dopuścił się jeszcze jednego podobnego morderstwa na 13-letnim Wojciechu Pryczku. Ponadto był już karany za wykorzystywanie seksualne dzieci, a ostatnich zbrodni dokonał podczas przerwy w odbywaniu kary udzielonej w związku z chorobą matki.
W dniu 29 września 1989 roku został czterokrotnie skazany na karę śmierci (za każde zabójstwo z osobna). W wyniku późniejszego moratorium odsiaduje karę 25 lat pozbawienia wolności. Kara kończy się 11 lutego 2014 roku[1].
W trakcie odbywania kary złożył wniosek o zmianę nazwiska na Komornicki (rodowe nazwisko swojej matki) argumentując to tym, że "zależy mu na dobrym funkcjonowaniu w społeczeństwie po opuszczeniu zakładu karnego, a posiadanie w dalszym ciągu nazwiska kojarzonego z przestępstwem nagłośnionym przez media, z góry go dyskryminuje". We wniosku prosił także o "danie mu szansy normalnego funkcjonowania, bez narażania na szykany czy życie w ciągłym zagrożeniu i niepewności". Urząd Stanu Cywilnego w Piotrkowie, Sąd Okręgowy w Opolu oraz wojewoda nie przychylili się do wniosku ze względu na "brak podstaw ustawowych na wyrażenie takiej zgody"[2][3].
Wydział penitencjarny Sądu Okręgowego w Opolu zarządził poddanie go przymusowej terapii zaburzeń preferencji seksualnych[4]. Wbrew pierwszym doniesieniom morderca nie zostanie poddany chemicznej kastracji. Podczas przymusowej terapii będzie uczony empatii[5].
Na temat śledztwa i procesu w sprawie Mariusza Trynkiewicza powstała książka o nazwie "Proces Szatana?" autorstwa Eugeniusza Iwanickiego, wydana w roku 1990[potrzebne źródło].
Obecnie Mariusz Trynkiewicz przebywa w zakładzie karnym w Rzeszowie, wychodzi za 1.5 roku.
Wszyscy jednak pamiętają jego słowa z procesu, podczas którego powiedział: - Po wyjściu z więzienia nadal będę zabijał chłopców. To silniejsze ode mnie.
Był nauczycielem z Piotrkowa Trybunalskiego, który latem 1988 roku zabił w swoim mieszkaniu przy ulicy Działkowej trzech chłopców: 11-letniego Tomasza Łojka oraz 12-letnich Artura Kawczyńskiego i Krzysztofa Kaczmarka. Trynkiewicz miał wtedy 26 lat. W śledztwie ujawniono, że wcześniej dopuścił się jeszcze jednego podobnego morderstwa na 13-letnim Wojciechu Pryczku. Ponadto był już karany za wykorzystywanie seksualne dzieci, a ostatnich zbrodni dokonał podczas przerwy w odbywaniu kary udzielonej w związku z chorobą matki.
W dniu 29 września 1989 roku został czterokrotnie skazany na karę śmierci (za każde zabójstwo z osobna). W wyniku późniejszego moratorium odsiaduje karę 25 lat pozbawienia wolności. Kara kończy się 11 lutego 2014 roku[1].
W trakcie odbywania kary złożył wniosek o zmianę nazwiska na Komornicki (rodowe nazwisko swojej matki) argumentując to tym, że "zależy mu na dobrym funkcjonowaniu w społeczeństwie po opuszczeniu zakładu karnego, a posiadanie w dalszym ciągu nazwiska kojarzonego z przestępstwem nagłośnionym przez media, z góry go dyskryminuje". We wniosku prosił także o "danie mu szansy normalnego funkcjonowania, bez narażania na szykany czy życie w ciągłym zagrożeniu i niepewności". Urząd Stanu Cywilnego w Piotrkowie, Sąd Okręgowy w Opolu oraz wojewoda nie przychylili się do wniosku ze względu na "brak podstaw ustawowych na wyrażenie takiej zgody"[2][3].
Wydział penitencjarny Sądu Okręgowego w Opolu zarządził poddanie go przymusowej terapii zaburzeń preferencji seksualnych[4]. Wbrew pierwszym doniesieniom morderca nie zostanie poddany chemicznej kastracji. Podczas przymusowej terapii będzie uczony empatii[5].
Na temat śledztwa i procesu w sprawie Mariusza Trynkiewicza powstała książka o nazwie "Proces Szatana?" autorstwa Eugeniusza Iwanickiego, wydana w roku 1990[potrzebne źródło].
Obecnie Mariusz Trynkiewicz przebywa w zakładzie karnym w Rzeszowie, wychodzi za 1.5 roku.
Wszyscy jednak pamiętają jego słowa z procesu, podczas którego powiedział: - Po wyjściu z więzienia nadal będę zabijał chłopców. To silniejsze ode mnie.
Momentami sucho wyszło ale... ... ... bez ivony
Najlepszy komentarz (68 piw)
trebeter
• 2013-01-31, 10:49
imho najlepsza przeboka
Do potwornej zbrodni doszło we Wrzosowej k. Częstochowy. 47-letni Jacek G. kilkunastoma ciosami kuchennego noża pozbawił życia swoją żonę. Kobieta przyjmowała ciosy, nie broniąc się. Siedziała na krześle, trzymając na rękach 15-miesięczne dziecko.
Do dramatycznych wydarzeń doszło w środę 23 stycznia na osiedlu we Wrzosowej. Kwadrans po godz. 20 oficer dyżurny policji odebrał dramatyczny telefon. Kobieta gasnącym głosem oznajmiła: "Zabił mnie mąż, mam wbity nóż, umieram...". W tle słychać było przeraźliwy płacz małego dziecka. Pod wskazany adres natychmiast pojechali funkcjonariusze. W mieszkaniu na podłodze w kuchni zastali straszny widok: kobieta leżała cała we krwi, już nie żyła, obok zanosiła się płaczem 15-miesięczna dziewczynka ze zranioną główką.
Znęcał się nad pasierbicą
Natychmiast zarządzono obławę w poszukiwaniu zabójcy. Zatrzymano go niebawem na terenie osiedla. Był pijany. Trzeźwiał w policyjnej izbie zatrzymań. W piątek przed południem 47-letni Jacek G. stanął przed prokuratorem. Wcześniej śledczy zgromadzili informacje na jego temat. Okazało się, że w ubiegłym roku mężczyzna był skazany na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata za znęcanie się nad 37-letnią żoną Wioletą. Dla niej był to drugi związek - to jego owocem była półtoraroczna córeczka. Z pierwszego związku kobieta miała dwie córki w wieku 14 i 15 lat.
W sierpniu ubiegłego roku prokuratura została powiadomiona przez kuratora Jacka G., że mężczyzna znęca się psychicznie nad jedną z pasierbic. Z tego powodu były nawet czasowo aresztowany. Potem domagał się od żony, by wycofała obciążające go zeznania.
Zabił, wyszedł z domu, kupił piwo
Przyznając się do zabicia kobiety, zatrzymany przedstawił przebieg środowej tragedii. Był pod wpływem alkoholu, gdy po raz kolejny zaczął się awanturować. Kobieta poprosiła 14-letnią córkę, by ta zawołała na pomoc przebywającego niedaleko ojca Jacka G. Gdy dziewczynka wybiegła z mieszkania, awantura trwała.
Jacek G. groził żonie: "Zabiję cię, jak nie wycofasz zeznań". Żona odpowiedziała: "To mnie zabij". Siedziała na krześle z 15-miesięczną córką. Mężczyzna chwycił kuchenny nóż i, nie bacząc na dziecko, zaczął zadawać ciosy. Uderzał, dopóki kobieta bez czucia nie osunęła się na podłogę. Ostrze noża drasnęło też - na szczęście powierzchownie - główkę dziecka. Kobieta wcale się nie broniła. Jeden z ciosów przeszył płuco i serce, powodując obfite krwawienie.
- Chciałem się powiesić, wziąłem sznur i wyszedłem z domu - mówił po zatrzymaniu Jacek G. Zamiast tego poszedł na pobliską stację benzynową, gdzie kupił piwo, potem drugie. W końcu został zatrzymany. Prokuratura postawiła mu zarzuty zabójstwa żony i narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia. Do zarzutów dołączono akta sprawy o znęcanie się nad pasierbicą. W piątek po południu sąd na wniosek prokuratury zdecydował o zatrzymaniu zabójcy w areszcie na trzy miesiące. Jackowi G. grozi dożywotnie więzienie. Dzieci trafiły pod opiekę dziadków.
czestochowa.gazeta.pl/czestochowa/1,35271,13298929,Policjant_uslyszal_...
Tortury, krzeslo elektryczne... albo lepiej odciac CH*** reke tak powinno sie karac zwyrodnialcow
Najlepszy komentarz (63 piw)
m................r
• 2013-01-27, 10:30
Kurwa a najgorsze jest to ,że utrzymanie takiego śmiecia kosztuje... ponad 80 zł dziennie ! To ja się kurwa bujam na studiach, pracuję i mam dla siebie max 30 zł na dzień (po odliczeniu mieszkania, rachunków). Pierdole! i jeszcze na takie ścierwo mamy WSZYSCY łożyć dopóki nie zdechnie. Kule skurwysynowi w łeb i tyle w temacie!
Od 2007 roku w Tanzanii brutalnie zamordowano 53 albinosów. Choć policja aresztowała w sumie 90 podejrzanych, tylko trzech stanęło przed sądem. Wczoraj, po prawie roku procesu, sąd skazał ich na śmierć przez powieszenie za zamordowanie 14-letniego Matatiza Dunii. Jest to pierwszy wyrok za zabójstwo albinosa w historii kraju. Mężczyźni przyznali, że zabili chłopca, bo chcieli sprzedać części jego ciała czarownikom, którzy używają ich do sporządzania mikstur. U jednego ze skazanych policja znalazła odciętą nogę ofiary.
17 tysięcy żyjących w Tanzanii albinosów jest postrzeganych przez ludność jako „żywy pieniądz”. Ich włosy, skóra, nogi i oczy mogą przynieść na czarnym rynku nawet tysiące dolarów. Kupują je bogaci, którzy korzystają z pomocy czarowników, by zapewnić sobie sukces w biznesie lub rozwiązać problemy seksualne. Choć do większości morderstw dochodzi na północnym zachodzie kraju, części ciał albinosów są odnajdywane w sąsiednich Burundi i Demokratycznej Republice Konga.
rp.pl
17 tysięcy żyjących w Tanzanii albinosów jest postrzeganych przez ludność jako „żywy pieniądz”. Ich włosy, skóra, nogi i oczy mogą przynieść na czarnym rynku nawet tysiące dolarów. Kupują je bogaci, którzy korzystają z pomocy czarowników, by zapewnić sobie sukces w biznesie lub rozwiązać problemy seksualne. Choć do większości morderstw dochodzi na północnym zachodzie kraju, części ciał albinosów są odnajdywane w sąsiednich Burundi i Demokratycznej Republice Konga.
rp.pl
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych
materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony
oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów