18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (4) Soft (5) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: 4 minuty temu
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 4:40
🔥 Koniec jazdy - teraz popularne

#zagłodzenie

Witam, chciałbym przedstawić temat, który zapewne zaciekawi wielu z sadolowych obrońców praw zwierząt. Przechodząc do sedna sprawy.

Wczoraj po południu w stadninie koni w Posadowie (woj. wielkopolskie), a raczej już byłej stadninie koni (przynajmniej w teorii) miała miejsce interwencja policji, Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami oraz innych służb , które jednogłośnie ogłosiły znęcanie się nad zwierzętami.

Dzisiaj oraz jutro (może nawet i w tej chwili) trwa akcja zabierania koni z ośrodka do adopcji. Dziwnych jest fakt, że stało się to dopiero teraz. Pomimo, że różne służby były dosyć często informowane o zaniedbaniach, a nie kiwnęły nawet palcem. Natomiast w maju powiatowy lekarz weterynarii po kontroli uznał, że konie są w dobrej kondycji.

Konie są wychudzone, poranione w niektórych przypadkach mają liczne urazy. Ale co miało miejsce w wyżej wspomnianej stadninie? To można zobaczyć na poniższym filmiku. Z góry uprzedzam osoby wrażliwe na cierpienia zwierząt o wstrzymanie się z oglądaniem. Również przepraszam (moderatorów również) za inne, nieprzyjemne zdjęcie będące tuż pod filmikiem, jednak nie mogło się bez tego obyć.



Zanim wymienię jeszcze parę istotnych spraw jakie miały miejsce w owej stadninie chciałbym zwrócić uwagę na pewną rzecz. Około 4:13 na filmiku widać konia z urazem łokcia; rana w późniejszym czasie zaczyna ropieć. Dzisiaj ten koń miał już widoczną kość.



Konie były skrajnie wychudzone i miały milion ran. Nic dziwnego – gdy padały z głodu były podnoszone koparką aby stały. Na filmiku, ani zdjęciach nie widać tego, ale w stadninie był też żywy koń, który autentycznie gnił gdyż nie było już czym odżywiać tkanek. Był też inny filmik, którego nie udało się uratować z powodu zepsucia telefonu; prawdę mówiąc i tak byłby nie emisyjny więc opiszę co na nim było. Myślę, że to najlepiej opisze warunki będące w owym ośrodku.

Na filmiku widać było dwa splątane ogiery, chudego i drugiego będącego w lepszym stanie. Po udanym postawieniu tego w gorszym stanie chciano zrobić to samo z drugim, ale ten nie chciał wstać więc zaczęto podnosić go koparką. Koń spanikował i zaczął wierzgać przodem. Najprawdopodobniej miał uraz kręgosłupa, ponieważ miał sparaliżowany tył, więc uderzał w szoku potylicą o widły od koparki.

Mam nadzieję, że dotychczasowy właściciel "hodowli" odpowie za to.

PS
Właścicielem hodowli jest obecnie znany duński trener John Byrialsen. Tak więc panie Dżonie
Najlepszy komentarz (57 piw)
Wdr • 2013-08-11, 0:57
Kaszysz głodują kurwa bo ich rodzice głosują na pierdolonych patologicznych polityków a co kurwa komu taki zwierzak zrobił co?
- Był bardzo chudy. Praktycznie skóra i kości. We włosach miał pióra. Na półce stały trzy czy cztery butelki, takie jak dla niemowlaka. Pościel była rozerwana. Pióra były w całej klatce. Na śmietniku czasami jest lepiej niż tam, gdzie on leżał – mówi pracownik zakładu pogrzebowego, który widział zwłoki 37-letniego upośledzonego Tomasza. Mężczyzna zmarł w kojcu, w którym był trzymany.
Mężczyzna zmarł w kojcu. Ciało 37-letniego Tomasza znaleziono w jednym z domów w Bartoszycach.

- Ustalono, że w kojcu, czy też klatce znajdują się zwłoki mężczyzny. Te zwłoki były wychudzone, zaniedbane. Nagie. Ubranie było porozrzucane po mieszkaniu. Przeprowadzono sekcję zwłok. Ze wstępnej opinii biegłego wynika, że przyczyną zgonu tego mężczyzny było wyniszczenie organizmu. Wszczęto więc śledztwo w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci mężczyzny – mówi Mieczysław Orzechowski, Prokuratura Okręgowa w Olsztynie.

37-letni Tomasz cierpiał na zespół Downa. Mężczyzną opiekowała się matka. Sąsiedzi nie zdawali sobie sprawy, że niepełnosprawny umierał z głodu.

- Starała się kobieta. Miała dla niego kaszę, mleko. Mówiła, że robi dla niego papki, bo musi go karmić przez butelkę – opowiada Maria Jasińska, znajoma rodziny.

Ze względu na podeszły wiek i problemy zdrowotne, matka nie radziła sobie jednak z opieką nad synem.

- Mówiła, że ma już zaniki pamięci. Proponowałam jej, żeby go gdzieś oddała. Odmówiła. Powiedziała, że będzie się starała go wychowywać. Nie pomyślałam, że skoro ma zaniki pamięci, to może się coś stać. To był błąd – przyznaje Maria Jasińska, znajoma rodziny.

W domu, w którym przebywał Tomasz, mieszkał również drugi syn kobiety. Rok temu wyszedł z więzienia. Nie poinformował lekarzy o złym stanie zdrowia matki i swojego brata.

- Nie wiem, co powiedzieć. Gdybym pokierował swoim życiem inaczej, gdyby był tego nauczony, to pewnie wiele rzeczy potoczyłoby się inaczej. Ja mam wypalone uczucia przez narkotyki. Myślę, że on cierpiał przez całe życie – mówi brat Tomasza.

Jeszcze siedem lat temu rodzinę wspierały pracownice socjalne. Kiedy w 2003 roku zmieniły się przepisy i renty socjalne zaczął wypłacać ZUS, MOPS przestał interesować się Tomaszem.

- Nie zapomnieliśmy o rodzinie. Nie mieliśmy tylko obowiązku systematycznego bywania tam. W takich wypadkach wizyty podejmowane są na prośbę o interwencję – mówi Stefania Michalik – Rosa, dyrektor MOPS w Bartoszycach.

Smutne, i prawdziwe