Tak to wygląda na wsi.. Ludzie wychowują się jakoś bezstresowo, nie mają głupich fobii i większości "egzystencjalnych" problemów. Muszą zapierdalać to muszą, ale czują satysfakcję że coś zrobili zamiast zaprzątać sobie głowę pierdoleniem o foteczkach na facebooku czy o gejostwie na ulicach. Ale do czego zmierzam... Jakiś czas temu usłyszałem od znajomego, że widział krowę i strasznie się bał bo była duża bla bla bla.. Kurwa.. Gdzie ludzie zgubili jaja? jak mieszkałem na wsi to większość dziewczyn miała wiekszę jaja od tego co panoszy się w miastach i nigdy nie usłyszałem, że ktoś się czego boi.. coś było trudne do zrobienia i owszem potrzebna była czasami pomoc doświadczonej osoby ale dowiadywaliśmy się tego od rodziców, którzy krzyczeli żeby czegoś nie robić bo za przeproszeniem " dostaniemy wpierdol". Jak to powiedział kiedyś ktoś znany (niestety nie potrafię przytoczyć kto) ludzie muszą się buntować, nawet jeśli nie mają przeciw czemu i to własnie dzieje się w miastach gdzie każdy stara się pokazać, być oryginalnym i mieć swoje 5 minut nawet jeśli pozbawi przez to sam siebie jaj.

PS może dla was to nic takiego ale mi się aż milo zrobiło jak zobaczyłem ten filmik.

"Gimby nie pamietajo"

Za jeża zawsze piwo. Na mojej działce mieszkała matkę z trójką maluchów. Przesympatyczne zwierzaki.

To też nieźle pasuje.

W Counter Strike też czasem headshota się udało przeżyć. Jeleń musiał mieć 100 pancerza na początku rundy.

Ja pierdole... co za zjebany obrazek...
Jak trzeba mieć zryty beret, żeby coś takiego se usrać w makówie...

nie obrażaj jeśli nie rozumiesz

Napisałbyś chociaż skąd to jest. Książka nazywa się "Codex Seraphinianus" autorstwa Luigi Serafini. Polecam wklepać w wiki i sobie przeczytać o co chodzi, bo idea tej książki jest dość interesująca.

za dziwnego ślimaka zawsze piwko

takiego pokemona jeszcze niezlapalem

Jak to nie? Przecie to jest Kabuto