Kwestia zróżnicowanych ze względu na płeć wymagań dotyczących kondycji fizycznej żołnierzy zdominowała dyskusję konferencji pt. „Sprawność fizyczna żołnierzy w warunkach potrzeb środowiska działania Sił Zbrojnych RP w XXI wieku”. Na spotkanie zorganizowane przez Zarząd Szkolenia P-7 Sztabu Generalnego Wojska Polskiego zostali zaproszeni naukowcy z warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego i oficerowie odpowiedzialni za wychowanie fizyczne w jednostkach i na uczelniach wojskowych.
Płeć ma znaczenie
Prof. Zbigniew Trzaskoma z AWF mówił o tym, że naukowcy mogą sporządzić mapę siły człowieka i dzięki temu tak ułożyć trening, by podnieść jego sprawność. – Najważniejszy jest jednak cel. Inny jest w przypadku sportowców, inny w przypadku wojskowych. Dla tych pierwszych liczy się wynik, a dla żołnierzy - wykonanie zadania – podkreślił prof. Trzaskoma. Dlatego program wychowania fizycznego w armii powinien być wszechstronny. – W zwiększeniu mocy człowieka najważniejsze są naturalne ćwiczenia: biegi, skoki, rzuty – mówił. Dodał jednak, że istotne są też uwarunkowania biologiczne – inne w przypadku kobiet i mężczyzn. Wtórowała mu dr Sylwia Nowacka-Dobosz z AWF. Opowiedziała się za utrzymaniem zróżnicowania wymogów fizycznych dla mężczyzn i kobiet. Dodała, że bardziej korzystne dla wojska może być wykorzystanie różnic i mocnych stron obu płci. – Kobiety są na przykład zręczniejsze – zauważyła.
Najsłabsze ogniwo
Na ten temat wypowiadał się też przedstawiciel wojsk specjalnych. – Sprawność sekcji w grupie komandosów zależy od najsłabszego ogniwa. Dlatego testy sprawnościowe muszą być jednolite. W wojskach specjalnych nie ma podziału na żołnierzy kobiety i mężczyzn – podkreślił.
Wspomniał, że w 2013 roku w USA ruszył dwuletni program, który ma sprawdzić predyspozycje psychofizyczne kobiet do służby w Siłach Specjalnych. Badania są prowadzone w Navy Seals, Dealta Force, Rangers, Green Berets. Mają określić, jaki jest wpływ kobiet na grupę, to jak zachowają się w sytuacji kilkudniowej izolacji, czy potrafią walczyć wręcz z mężczyznami, jak działają po 52 godzinach bez snu.
Oficer zaproponował też podniesienie wymagań pod względem sprawności fizycznej wobec żołnierzy wojsk specjalnych. Chodzi o wprowadzenie marszobiegu na dystansie 3 km i pływanie na dystansie 100/200m. Raz w roku w ramach sprawdzianu komandosi powinni przejść 20/40 km z obciążeniem. Zdaniem przedstawiciela wojsk specjalnych brak oceny z W-F-u w ciągu 2 lat powinien skutkować obligatoryjnym skierowaniem na komisję lekarską i przeniesieniem do innego rodzaju wojsk. – Te propozycje pokrywają się z wnioskami, które wypracował Zarząd Szkolenia SGWP – zauważył gen. Kochanowski.
Podchorąży musi być sprawny
Sprawność fizyczna jest wymogiem dostania się na uczelnie wojskowe. Ich przedstawiciele, którzy wzięli udział w konferencji podkreślali, że dziś armia jest atrakcyjnym pracodawcą w związku z tym kandydatów na studia jest wielu. Dlatego należy podnieś wymagania sprawnościowe wobec kandydatów, aby wybrać najlepszych. Zastanawiano się jednak jak przygotować testy kwalifikacyjne.
Uczelnie wojskowe z każdym rokiem podnoszą też poprzeczkę stawianą studentom. – Nie szkolimy mistrza pływackiego lecz żołnierza, dlatego kładziemy nacisk na to, by student potrafił na przykład pływać w mundurze z pełnym wyposażeniem – mówił Andrzej Chodała z Wojskowej Akademii Technicznej.
Postulowano, aby ujednolicić, również ze względu na płeć, testy rekrutacyjne na wszystkie uczelnie wojskowe.
Natomiast płk Marian Babuśka, przewodniczący Konwentu Dziekanów Korpusu Oficerskiego, mówił o potrzebie wypracowania nowych testów sprawności fizycznej. Jego zdaniem należy rozpocząć konstruktywną dyskusję na temat ich ujednolicenia dla kobiet i mężczyzn, ale tak, by nikomu nie zamykać drogi kariery a wymogi dostosować do wykonywanych zadań. Zgodził się z nim płk Andrzej Zalewski z Departamentu Kadr, dodając że sprawność fizyczna żołnierzy i wyniki z W-F-u mają ogromy wpływ na drogę kariery. – Wynik tego sprawdzianu jest wpisywany do oceny ogólnej – przypomniał.