Jeszcze na upartego mozna dodac Fale Zbrodni
Ale Pitbull... klasyka
Wikicytaty:
Wypowiedzi postaci:
Sławomir „Despero” Desperski
Co ty Kwadrat, kopciuchem jeździsz?
Jak ci zaraz wyjebię z dziewiątki, to będziesz miał frajera.
No chyba cię suty drą!
No nie, ja już bym zdążył opierdolić pół bułki wrocławskiej.
Pukaj, przecież nie będę ci procy do głowy przystawiał.
Pukniesz rolkę? Nie bój, nie bój, nie ze stadiona.
Świadki jakieś byli?
Ta, a on przez okno wyleciał bo dla niego miejsca w windzie zabrakło.
To się ładnie w chuj załadowaliśmy.
To te strażniki miejskie, one pierwsze tu byli.
Uważaj, żeby glut ci wary nie przygniótł.
Opis: do Szczęsnego w czasie zakuwania w kajdanki.
Witam w kolejnym odcinku moich przygód. Nazywam się Despero, nie mylić z despero.
Wychodzę z roboty, bo kiedyś muszę, nie? Wsiadam w tramwaj to się ode mnie odsuwają, bo śmierdzę trupem… nawet nie wiem jaka to linia. I samotność to jest wtedy, jak każdy tramwaj jest dobry, bo gdzie nie pojedziesz to samo cię czeka.
Z chuja spadłaś, weź ludzi nie strasz.
Z nim jest rozmowa jak połączenie z Ełkiem!
Opis: o Barszczyku.
Złapaliśmy strasznego zbója, którego pan naczelnik tylko w filmach o Kojaku widział
Opis: do Barszczyka.
Jacek „Gebels” Goc[edytuj]
A tu wujcio taka niezdara i się wywalił…
Ale my nie jesteśmy niewidomi, nie potrzebujemy przewodnika.
Fajna książeczka, jest co poczytać.
Opis: rozwijając torebkę z banknotami.
(…) nie no panowie, kurwa go mać, nie róbcie mi z tego zabójstwa Kennedy’ego. Jeden Said, co to go nikt na oczy nie widział, i ściąga haracze w całej Europie. A prawda jest taka, że parchate same się zapierdalają, a że nie mają na kogo zwalić, no to wymyślili se Saida.
Władek nie rób dziadostwa.
G – jest jarek?
Ż – nie! nie zawiozłeś go do szkoły? G – zawiozłem! Ż – to po co pytasz? G – żeby cię kurwo spokojnie zajebać… to ty na mnie kuratorów przysyłasz z buciorami mi w życie chcesz wchodzić! Brudy chcesz wywlekać. Ja tobie kurwo jedna flaki wywlokę! Ty suko pierdolona ty!!!
Inne postacie[edytuj]
Barszczyk ci się wylał pod parapetem?
Postać: Robert „Łapka” Nimski
Romek! Daj to na papier, prokurator zjedzie ci na sankach, dostaniesz mniejszą pajdę. Wyhaczysz wyrok z dolnej półki.
Postać: Igor Rosłoń
Ty się nie wpierdalaj, bo nie wiesz gdzie barykada jest.
Postać: Zbigniew „Benek” Chyb
Opis: do Nielata.
Witam w kolejnym odcinku moich przygód. Nazywam się detektyw Ostrowski, nie mylić z Rutkowskim.
Postać: detektyw Ostrowski
Dialogi[edytuj]
Tomek Kozłowski: A czemu pan taki miły? Pana kolega nie był. Pan się mnie boi?
Igor: To nie jest kwestia czy ja się ciebie boję, czy ja się ciebie nie boję. Ja po prostu myślę że… że wasza matka zrobiła wam krzywdę.
Tomek Kozłowski: Ta suka zrobiła krzywdę Grześkowi.
Igor: Jaką krzywdę?
Tomek Kozłowski: Pan był u mnie w domu? Widział tą rodzinkę? Ja nawet chciałem się stamtąd wyprowadzić. Tylko brat by został. A te darmozjady, nieroby wiecznie tylko te pierdolone pieski przyprowadzali. I te pieski ujadały, sikały i srały. Jak to długo można było znieść? Dzień, tydzień? Wszyscy tam są pierdolnięci. Tylko ja jeden jestem normalny.
Igor: Nie no w sumie tak, tak, tak. Ale dlaczego wyście… ją ją zabili? Nie mogliście się wyprowadzić?
Tomek Kozłowski: Ja to przynajmniej jestem nauczycielem angielskiego i robię coś pożytecznego. A ta cała pierdolona rodzinka co? Hoduje karaluchy, opierdala się, ogląda jakieś telenowele w telewizji. Grześka było mi szkoda.
Igor: No a po co zamontowałeś te… zamki w drzwiach?
Tomek Kozłowski: Bo suka nas rozdzieliła. Musiałem coś zrobić. Wiecznie mi trajkotała, że mam na niego zły wpływ.
Igor: Nie dało się jej przetłumaczyć?
Tomek Kozłowski: Tej kurwie coś przetłumaczyć? Wszystko wpuszczała jednym uchem, a wypuszczała drugim. Ja przez pół roku musiałem ją prosić, żeby puściła mnie do Zakopanego na trzy dni.
Igor: No.
Tomek Kozłowski: I w końcu dopiąłem swego. I tam dotarłem do młodego… i niestety, przekonałem go, że trzeba starą zapierdolić. Albo albo. Albo wóz albo przewóz.
Igor: Jak?
Tomek Kozłowski: Normalnie. Wiertarką. Ojciec ma boscha.
Igor: Ale jak wiertarką?
Tomek Kozłowski: Normalnie. Wpierdolić w szyję wiertarkę. Wrzzz, wrzzz, wrzzz, raz, drugi, trzeci. Akurat stary miał fajne nasadki, pomogły.
Despero: Alimenty zaległe, pensję liczysz?
Gebels: Raczej zasiłek…
Despero: To na chuj ci kalkulator z tyloma zerami.
Gebels: To po przecinku.
Dziewczyna z burdelu: Co jest?
Metyl: Bomba, może ci dupę rozerwać.
Dziewczyna z burdelu: Nie ma takiej bomby.
Gebels: Cześć.
Dyżurny: Siemasz.
Gebels: Postrzelać bym chciał.
Dyżurny: Ja też bym chciał.
Gebels: Do tarczy.
Dyżurny: A ja się pytam do czego?
Gebels: Masz coś?
Dyżurny: Telewizor ci mogę ożenić i parę telefonów.
Gebels: Nie mam do kogo dzwonić.
Dyżurny: Do mnie zadzwoń sam siedzę, chętnie pogadam.
Gebels: Z nią se pogadaj. (Wyciąga pół litra)
Despero: Dopiero co siadłem, no. (łyk piwa) No dobra to rencista zostaje – my idziemy.
Gebels: Pocałuj mnie w dupę, dobra?
Despero: A ty mnie w dupę.
Gebels: A to cię przepraszam.
Despero: Nie, to ja przepraszam.
Naczelnik: Gotz, czekaj… Myślicie, że jak podrzucicie tego ipoda pod drzwi wejściowe i sprawa załatwiona?
Gebels: Co?
Naczelnik: Nie udawaj, dobrze wiesz o czym mówię.
Gebels: Aaa czyli że to coś się znalazło? Wie pan, pijaki tak mają.
Naczelnik: Gotz, ty nie rób ze mnie wała, dobrze?
Gebels: Ja nie robię, ale jeżeli pan naczelnik tak się czuje, to bardzo mi przykro.
Źródło: odcinek 28
Strażnik miejski: I jak?
Despero: Butów se nie chce spierdzielić… Kurwa! Kurwa!
Opis: Despero w Gamie po strzelaninie, gdzie jest pełno wody, ponieważ wywaliło kaloryfer. Despero chodził po krzesłach, starając się oszczędzić nowe buty. Ostatecznie wpadł do wody.
Gebels: I jak synuś?
Syn: Powiedzieli, że są chujowe.
Gebels: Który kurwa powiedział, że są chujowe, co?
Opis: Gebels powiedział synowi, żeby porozdawał swoim kolegom naklejki z motywami maskotek policyjnych
Igor: Jeden koleś był z kałachem.
Despero: Ta, był. Chcesz jego zdjęcie? (Despero podaje Igorowi zdjęcie) Gdzie jest ta straż?
Igor: Dostali interwencję.
Despero: Gówno dostali! Ktoś zajebał sto tysięcy euro.
Igor: Ty, może to ten, nie? (Igor pokazuje zdjęcie Karola Łani)
Despero: Nie, mówię ci to te strażniki miejskie, one tu pierwsze były. I gdzie są? (Igor i Despero stoją przy samochodzie straży miejskiej) Co dostały jakieś zlecenie?
Igor: Ty, tam są.
Despero: Ty czekaj, czekaj, czekaj.
Igor: Stój! St… stój policja, stój! Gleba!
Despero: Gdzie masz kasę?
Strażnik miejski: Panowie, to może pół na pół?
Despero: Ty fiucie! To ja sobie marnuje buty za pół pensji, a ty mi kradniesz hajs z miejsca zdarzenia! Ja ci dam kurwa pół na pół! (Despero kopie strażnika)
Strażnik miejski: Złodzieje zajebani.
Despero: Kabel odciął.
Benek: Przestań, przestań.
Zoro: Policjanci…?
Despero: Na ziemię kurwa!
Gebels: Na ziemię!
Despero: Na ziemię, kurwa!
Gebels: Kurwa!
Despero: Ale nas wyczuł, jeeebany!
Gebels: Jedziesz kurwo do fabryki.
Despero: Wiedział, kurwa! Powiedz Zoro, co? Skąd wiedziałeś?
Zoro: Powiedział mi policjant. (Wypowiedziane w obcym języku)
Gebels: Po polsku! Po polsku!
Zoro: No, zadzwonił do mnie policjant z wydziału zabójstw i powiedział żebym otworzył drzwi i poddał się, bo przyszła po mnie policja. (Wypowiedziane w obcym języku)
Gebels: Co kurwa, co?
Benek: (śmiech) Nielat.
Despero: Nie no, przecież mu łeb urwę!
Kwadrat: Każ mu spieprzać. Za pięć stówek nie będzie Salwador jego suki ruchał. Heh! Powiedz mu: tysiąc. Za pięć stówek to ty możesz go wydymać. (śmiech) Co za frajerzyna.
Despero: Bierzesz tysiąc euro za jedno pukanko?
Kwadrat: Człowieku! Stój! (Kwadrat mówi do psa). To jest Salwador Papilon, najlepsza hodowla w Polsce. Cała Europa chce go grzać. Może chcesz jednego szczeniaczka, dam ci za friko.
Gebels: Nie jest dziecko – znajdzie się.
Barszczyk: A skąd to wie?
Gebels: Bo ma taką dużą głowę.
Despero: Nielat do Despera. Nielat!
Nielat: Co?
Despero: Gówienko! Wydzwoń Zoro, chcemy zobaczyć czy jest na kwadracie. Numer 6654321.
Benek: No, będziemy lecieć. Cześć.
Kmieciak: Beniu… Pierdol się.
Despero: Operacyjniak żeby być dobry w temacie musi być na ulicy 7–8 lat. No chyba że jest naprawdę dobry, to pięć. Ty nie będziesz w temacie dobry nigdy. W gazetach o operacyjnych nie piszą, to co karierę zrobisz? Ja na komisarza już czekam cztery lata. Pieniądze tu żadne… Strażakiem zostań, płacą tyle samo. O, widzisz – twój tata ma dobrze. Pobiega trochę z procą przed kamerą i co, źle ma? Na miesiąc dziesięć razy tyle co ty. Także dobrze ci radzę Nielat, spasuj z tematem bo… Supermanem to ty będziesz jak ci tata rolę w filmie załatwi.
Nielat: Chuj do tego ma mój ojciec aktor.
Policjant z Białegostoku: Puścimy info, że zginęła policyjna fura. Już to przerabiałem, jak mi zwinęli trapeza spod domu. Pół godziny i się znalazł.
Gebels: W pół godziny to oni zrobią z niego klocki lego.
Tomek Kozłowski: Rura weszła do pokoju od razu zaczęła się awanturować. To co miałem zrobić? Rzuciłem się na nią i zacząłem z nią szarpać. Siostry były w pokoju, ale jak zwykle nie reagowały. Szarpałem się, szarpałem się, szarpałem się, w końcu się wkurwiłem, wziąłem klawiaturę, raz, drugi, trzeci, piąty, dziesiąty przypierdoliłem po łbie i za jedenastym razem zamilkła.
Igor: I potem jej ten łeb obciąłeś?
Tomek Kozłowski: Tak, miałem taką przyjemność, obciąłem. Ale nawet pod koniec były problemy z nią. Jeszcze z tym kręgosłupem to pół biedy, ale te mięśnie karku, kurwa, jak u jakiegoś geparda, nie wiem, rysia, chuj wie u jakiegoś słonia. No ale udało się. Na całe szczęście.
Igor: A brachol się trochę przyłożył?
Tomek Kozłowski: Przyłożył się. Zauważył został kawałek skóry. Na szyi. Wziął nóż, odciął, a mi się to spodobało.
Igor: Ty, a czemu żeście ją do tej szafy wepchnęli?
Tomek Kozłowski: A co miałem się przemęczać? Miałem ją znosić na dół? Jak ja i tak byłem już zmęczony. I miałem już tego serdecznie dość. Łatwiej włożyć łeb do folii i schować w szafie. Prawda?
Igor: No ale jak? No myślałeś że w tej szafie, że co że ją korniki ją wpieprzą, co i nikt się… nie nie domyśli, a potem tylko kości przyjdziesz wyniesiesz?
Tomek Kozłowski: Tak, tak właśnie myślałem, że nikt nit dojdzie.
Igor: Dlaczego?
Tomek Kozłowski: A kto by uwierzył, że syn zabił własną matkę? Pan by to zrobił? Pan by w to uwierzył?
Gebels: Synek, słyszałeś jak… jak tata mówił, że ma w dupie?
Synek Gebelsa: Tak.
Gebels: No to pamiętaj, żeby tak nigdy nie mówić. Dobra? Chyba żeby…
Synek Gebelsa: Chyba, że co?
Gebels: No chyba, że masz w dupie.
Gebels: Szukam Śruby.
Kurczak: Do Castoramy idź.
Despero: Ty, Romuś, a twoja matka mówi, że wyszedłeś o 5 rano.
Romuś: Co ona tam wie, wsiowa baba na emeryturze, zegarka nie ma.
Gebels: Co ty debila z matki robisz.. Gwiazdorze jebany!
Despero: Ty, to niezły gość jesteś. Trzy kurwy ja bym nie dał rady.
Romuś: Bo ja to jestem taki, że jedna to mnie nie rusza.