Lisa Richmond (31 l.) i jej mąż Mark (39 l.) w 2005 r. stracili synka. Dziecko zmarło w wieku 2 lat i 4 miesięcy. Rodzice do dziś nie pogodzili się z jego śmiercią. Aby na zawsze zachować go w pamięci, Lisa zrobiła sobie pamiątkowy tatuaż, a do jego wykonania użyła... prochów dziecka.
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
49 minut temu
📌
Konflikt izrealsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 18:18
🔥
Radosny brodacz mocz oddawał
- teraz popularne
eee jak z prochów dzieciaka to mogliby się bardziej postarać
______________
Pinokio nie nalegaj, nie zaproszę cię na coroczny bal u hrabiego Draculi. Najebiesz się, potkniesz i nieszczęście gotowe.
Dobrze, ze tych prochów nie używa jako pudru albo podkładu do makijażu.
Ale paskudy ;/
Night Prowler napisał/a:
eee jak z prochów dzieciaka to mogliby się bardziej postarać
postarać??? czy ty widzisz tutaj skończoną pracę tatuażysty?
na tych zdjęciach jest tylko kalka.
po co to dodałeś jak nie ma całości???
jak już tak bardzo im zależało na pamięci, to se go mogli albo zasuszyć, albo w formalinie zakonserwować ale takie tautowanie? pfff
______________
Nie lubię hejterów. I trolli.
Ta matka ma elfie uszy.
nieskończony bo im prochu brakło :/ muszą jeszcze załatwic jakieś
______________
z łaski swojej możesz kliknąć P skroc.ga/AdQjP
dobra heh za ebala je po to zeby tatuaz miec..