Francja przez wieki była potęgą militarną. Prowadziła wspaniałe boje z sąsiadami, a także posiadała niezliczone kolonie. Napoleon dotarł z Wielką Armią aż do Moskwy (fakt, że z pomocą innych nacji), a w czasie I Wojny Światowej Francuzi dzielnie stawiała opór Niemcom. Stracili w tej wojnie 5 mln mężczyzn (zabici i okaleczeni). Do tej pory nikt Francuzom tchórzostwa nie zarzucał. I tu nagle po II Wojnie Światowej Polacy zaczynają przekreślać wszystkie poprzednie dokonania Francji, a wszystko z powodu rzekomej zdrady.
Otóż żadnej zdrady nie było, Anglia i Francja wypowiedziały wojnę III Rzeszy, a zaatakować Niemiec nie mogły, bo nie miały do tego środków, o czym każdy w Europie wiedział, tylko nie pijak, dziwkarz i idiota Józef Beck, który odrzucił korzystny układ z Hitlerem na rzecz sojuszu z państwami nastawionymi defensywnie.
Politykę należy prowadzić na chłodno, bez emocji. Robić to, co się opłaca, a nie, co "serce podpowiada". Kto nie stosuje się do tego, będzie wiecznie kopanym po tyłku, jak Polacy. I taki wiecznie kopany, "zdradzany" naród ma później wspaniałe okazje do pokazania swojej dzielności na różnych wojnach albo w pożal się Boże powstaniach. Kto nie umie politykować, ten musi umieć się bić. Tylko po co? Co takiego Polska zyskała na swoim zaangażowaniu militarnym przez ostatnie dwa stulecia? Wielkie nic. A nawet jeszcze gorzej - traciliśmy z każdym takim wydarzeniem najlepszych, najdzielniejszych ludzi, którzy w czasie pokoju mogliby rozwijać polską kulturę i naukę, albo po prostu stanowić dobrą (żywą) armię gotową podjąć działania w jakiejś sensownej wojnie.
Ktoś mógłby powiedzieć, że "owszem, jesteśmy politycznym karłem, jednak przynajmniej mamy zdrowe społeczeństwo, ale spójrzcie na Francję, tam sami Murzyni i Arabowie!" Znowu błąd. Polska nie ma takich problemów tylko dlatego, że jesteśmy zbyt biedni na tak wielkie świadczenia socjalne jak we Francji. Gdyby u nas były równie duże zasiłki, imigranci osiedlaliby się masowo również i u nas. "Wcale nie-e! Przegonilibyśmy ich! Polska Walcząca!" Tak? A ilu z Was jest w stanie jakkolwiek zadziałać przeciwko lewicowej polityce? Ilu z Was odmówiło płacenia ogromnych podatków, oddawania swoich dzieci do szkół państwowych (gdzie będą uczyły się masturbacji)? Jak wielu Polaków zrobiło cokolwiek (poza darciem ryja), gdy podniesiono nielegalnie wiek emerytalny? Nie widzę nikogo z podniesioną ręką. Więc wobec imigrantów też byście bali się wystąpić. Siedzielibyście w fotelu z piwem w ręku wpatrzeni tępym wzrokiem w "Mam talent". A później przed snem sprawdzić jeszcze, czy w Internecie nie pojawiły się nowe kawały o Francuzach...