alexandrus napisał/a:
Mam pytanko: Czy ktoś jadł Tołpygę? czy jest smaczna?
Uwędzona (a tak była 'zagospodarowana' przez wędkarzy) jest smaczna. Żeby upieczona była smaczna to należy ją wyfiletować i wyciąć z filetów warstwę mięsa o czerwonawym zabarwieniu, która pieczona psuje smak ryby. Po prostu trzeba wiedzieć jak przyrządzić to azjatyckie cholerstwo
Przygotowując do pieczenia traci się z tołpugi znacznie więcej mięsa niż traci się przygotowując ją do wędzenia.
cveljan napisał/a:
jebać tołpygi !! - kolejny rosyjski trojan obok barszczu sosnowskiego
Dokładnie!
Co do azjatyckich 'wynalazków' jak karpie, amury i właśnie tołpygi to są to gatunki obce w naszym ekosystemie, a jeśli klimat się ociepli i zaczną się te gatunki rozmnażać w naszych wodach to będziemy mieli katastrofę ekologiczną, bo są to gatunki ekspansywne i wyprą nasze rodzime gatunki ryb. Nasze naturalne wody otwarte nie są ewolucyjnie przystosowane na udźwignięcie zarybień, a następnie populacji wielkich karpi, amurów i tołpyg. Mielibyśmy jeziora zeutrofizowane, bez przejrzystości wody a więc i bez roślin potrzebujących do wzrostu słońca i bez naszych rodzimych gatunków potrzebujących roślinności do przeżycia narybku i tlenu do swojego właściwego rozwoju np. ryb drapieżnych.
Zauważcie, że nie piszę tutaj o akwenach komercyjnych bądź zamkniętych akwenach pochodzenia antropogenicznego (żwirownie, piaskownie) gdzie karp jest wpuszczany celowo jako wędkarska atrakcja i nie szkodzi tam ekosystemowi naturalnemu bo ekosystem nie jest tam naturalny. Na takich akwenach jako podwodni łowcy w ogóle nie polujemy na karpie, a wręcz przeciwnie - filmujemy je, pomagamy je leczyć gdy zachorują, zmniejszamy na życzenie liczebność gatunków zagrażających świeżym karpiowym zarybieniom np. sumów itp - wystarczy obejrzeć niektóre nasze filmy, żeby się o tym przekonać, że na takich akwenach potrafimy wielkie karpie wręcz do siebie przyzwyczaić i oswoić je z obecnością odpowiednio zachowującego się człowieka w wodzie. Na przykład ten:
Jeżeli chodzi o odstrzały nadliczbowych stad tołpyg to tak to wygląda w akcji:
Do filmu powyżej: już przed wejściem do wody dostałem z okręgu PZW zakaz publikacji materiałów z odstrzału pokazujących samo strzelanie i odstrzelone ryby, a także akwen z nad powierzchni, więc nagrałem pewne ujęcia pod wodą i bez strzelania
Pokazuję namierzanie z powierzchni i z dna pod słońce (ze względu na dość słabą wizurę pod słońce widać lepiej. Tołpygi jest dużo. Bo odstrzałów co oczywiste nie robi się na dużych akwenach, na których pływa jedno stadko tołpyg - one tam nie są w stanie wyrządzić wymiernej szkody, więc niech sobie pływają i stanowią atrakcję dla specjalizujących się na nie wędkarzy lub łowców
podwodnych... Odstrzały robi się najczęściej na kilku, kilkunasto hektarowych zbiornikach gdzie pływają ich setki. A jest takich wód dużo w Polsce. I prowadzi się je do momentu gdy ilość tołpyg ulegnie zmniejszeniu do akceptowalnego/założonego stanu co na tak niewielkich wodach jest łatwo stwierdzić kilku doświadczonym osobom pływającym jednocześnie w wodzie. Oczywiście może być zlecenie na całkowitą likwidację tołpyg w wodzie, ale stwierdzenie że nie ma już żadnej jest o niebo trudniejsze i trwa o niebo dłużej niż stwierdzenie, że pozostało stadko ok 10 sztuk. Jeżeli życie pokaże, że jest ich jeszcze za dużo to wtedy odstrzał można właśnie powtórzyć np. za rok. Najważniejsze zdecydować się na odstrzał regulacyjny zanim zakwity zaczną być tak mocne (na skutek wyjadania przez zbyt dużą ilość tołpyg żywiącego się glonami planktonu), że od przyduchy zaczną wymierać tlenolubne gatunki (z reguły najpierw drapieżniki). Poza tym im gorsza przejrzystość wody tym trudniej łowcy upolować tołpygi - to też argument, dlaczego lepiej zacząć odstrzał wcześniej niż później.