jackalski napisał/a:
Myślicie, że przeciętny człowiek, który wierzy w 'straszne dżendery' wie jaka jest różnica między peer-review, a jego brakiem?
Co Wy. Ludzie głosują na PiS, oglądają TVPInfo, wierzą w to co mówią politycy, którzy grają na strachu i najniższych pobudkach…
Wydaje mi się, że przeciętny człowiek ma na to wyjebane. Nie przeprowadza analiz, ani nie tworzy zestawień w których faktyczne aspekty gender-studies można wykorzystać.
Ogólnie to ciekawa sprawa z tym gender-studies. Tak naprawdę to wąski aspekt badań antropologii i socjologii, kilka przydatnych opracowań, kilka nowych metod badawczych i eliminacji bias`ów. No ale za sprawą konfliktu lewica-prawica chochoł "strasznego Gendera" urósł do rozmiarów wojny światopoglądowej.
Co do faktycznego znaczenia wyciętego numeru, to nie bardzo świadczy on o tym czy innym aspekcie badań, którym zajmowali się "naukowcy" z filmu (to samo można zrobić na polu teologii czy kryminologii). Przede wszystkim świadczy to o tym, że ktoś próbując zdobyć jakąś wiedzę, czy przygotować jakiś sensowny doktorat/magisterkę z zakresu nauk humanistycznych musi przekopać się przez całe morze pseudo-naukowego gówna.
Prof. Wolniewicz miał wiele racji w tym, że jako "naukę" określał nauki ścisłe i klasyczne, a całe to społeczno-psychologiczno- humanistyczne gówno jako czyste pierdolenie.