Nie wiem czy ktokolwiek tutaj czytał książki Olgi Tokarczuk, nie ma czym się chwalić, ale przeczytałem swego czasu Biegunów, głównie dlatego, że zdobyła nią Nike i przyznam, że książka jest męcząca, nie intelektualnie, ale to taki przesiąknięty średniej jakości przemyśleniami i sądami autorki wytwór o sprawach oczywistych. Nie porwał mnie styl, wątki zbyt dobrze się nie zazębiły, ale przecież nie o recenzję jej książek chodzi. Olga Tokarczuk to postać, która na czerskiej ma własną parcelę niemal, jej antypolskie poglądy są wielu ludziom dobrze znane, ale naprawdę sprytnie prezentowane. Nie robi tego dramatycznie jakimiś chamskimi i bezzasadnymi wynurzeniami, ale zawsze jakby tak mimochodem. Porównanie jest takie mniej więcej jak pomiędzy nauczycielem, który mówi "Pana syn jest debilem" a "Wszyscy w szkole świetnie poradzili sobie z tym testem, był w sumie łatwy, pana syn zdobył 0 pkt, a przy okazji za miesiąc jest wycieczka szkolna". Zawsze są to jakieś konkretne zarzuty pomiędzy strumieniami przemyśleń. Uważam, że jest to gorsze niż jawna nienawiść, bo w tej formie działa to mocniej. Dostała Nobla bo przecież teraz jest szczyt sezonu antypolskości, uroszczenia wchodzą w najwyższą fazę, trzeba szybko wskazać Polakom elitę intelektualną, która będzie epatować słusznym [zdaniem eskimosów] przekazem. To jest wielowektorowa strategia ataku na Polskę, a ludzie biją brawo i gratulują - och idioci.