W niedzielę wróciłem z dwutygodniowego pobytu w moim ulubionym Manaus, gdzie na jednego mężczyznę przypada kilka kobiet (sami się domyślcie, po co tam pojechałem), ale ja normalny nie jestem. Natomiast jeśli ktoś chce poznać piękną laseczkę, która nie ma feministycznych odchyleń, nie leci na czarnuchów ani arabów, nie strzela fochów, ani nie ma notorycznych bolów głowy, zdecydowanie polecam, kobiet wystarczy tam dla każdego. Niestety wymagany język portugalski, gdyż angielski zna tam mniej niz 1% mieszkańców (głownie nauczyciele angielskiego)
Praktycznie na każdej imprezie jakiej byłem, kobiety stanowiły większość, stały po 3-4 razem, jak się zna język można śmiało bez żadnych kompleksów podbijać do najładniejszych, jeszcze się ucieszą, że akurat je wybrałeś. Ciemne strony miasta to na pewno przestępczość, w 2015 Manaus było na 23. miejscu wśród miast z największym wskażnikiem zabójstw na 100k mieszkańców. Temperatury, cały rok skwar taki, że bez klimy nie da się wytrzymać, półgodzinny spacer i ciuchy do wymiany, mokre od potu. Miejscowe kobiety skarżą się, że faceci nie wiedzą jak należy je traktować (każdy koleś jakiego poznałem, miał jedną oficjalną, i ze dwie kochanki). Więc sadole, uczcie się języka i pokażcie jak powinno się traktować normalne kobiety. Oczywiście możecie zginąć w napadzie czy strzelaninie, ale jak to mówią, no risk, no fun. Tutaj jeszcze dla Was takie porównanie z Warszawą, żebyście sobie uświadomili, jaki tam jest burdel
Warszawa-Manaus statystyki przestępczości