Jestem z Wałbrzycha i powiem, że to smutna prawda. Nie wiem dlaczego, może to spowodowane złym kierunkiem polityki miasta albo brakiem działań mających na celu stworzenie miejsc pracy dla ludzi bezrobotnych (oprócz Strefy Ekonomicznej, ale praca za najniższą krajową nie utrzyma 4-5 osobowej rodziny). Rynek miasta po godzinie 20, po zamknięciu wszystkich sklepów z gaciami, jakimiś butami i zamknięciu banków, nie żyje. Jedyną rzecz, jaką można tam spotkać to wpierdol. Na dziś w okolicy na samym rynku i okolicach nie ma ŻADNEGO miejsca rozrywki, niedawno zamknęli ostatni klub w rynku znane niektórym "Dwunastki". Jest dużo miejsc, gdzie ulice były sprzątane jeszcze "za komuny" a kamienice ostatni remont również miały w tych czasach. Na dziś jedyne miejsca rozrywki to: TESCO (bo nie należy terytorialnie do Wałbrzycha tylko do Szczawna-Zdroju), Szczawno-Zdrój (które nie jest dzielnicą Wałbrzycha) - bo jest w miarę normalnie zarządzane i w miarę przyjemnie się człowiek tam czuje (uzdrowisko, park, teatr zdrojowy, deptak), festyniarski klub K10, gdzie jak komuś nie przypasujesz to skończysz w najgorszym wypadku z kosą w nerkę.
Choć są też i dobre strony miasta i przyjemne miejsca, np: Papug Pub, gdzie w miłym klimacie można sobie wypić piwko (niestety tylko do 23:00), pośpiewać na karaoke. Jest również Zamek Książ, z dużymi, świetnymi na bieganie lub spacer terenami, góra Chełmiec, którą ładnie w nocy widać i... to chyba tyle.
Suma sumarum to szkoda, że w radzie miasta, która wymyśliła ten durny przepis dot. sprzedaży alkoholu, mamy jakiś matołów, którzy są krótkowzroczni w podejmowaniu decyzji i pazerni na kasę. Może coś Szełemej (ten Szeryf z obrazka) coś wymyśli... Szpital z długów wyciągnął, to może i miastu coś pomoże.