Jak powiedział prof. Rybiński na kongresie prawicy :
"Nie musimy wybierać między niewolnikami przeszłości a złodziejami przyszłości"
Wiadomo o kogo mu chodziło.
W Polsce nie ma tylko 4 partii. Można zaglosować na UPR-WiP Janusza Korwina-Mikke, który oszczędności chce szukać między innymi w sektorze administracji, sprywatyzować inne, niepotrzebne sektory i mniej wyzyskiwać kasy od konsumentów. Takie państwa działają jednak ich sukcesy nie są rozdmuchiwane jak w przypadku państw socjalistycznych (zasada : im gorszy ustrój tym większy szum wokół niego).
Podnoszenie cen żywności, paliw itp nie jest jedynym wyjściem. Gdyby zredukowali napompowaną niepotrzebną administrację choćby o 50% i REALNIE sprzedali większość sektorów gospodarczych i zrobili porządek w ZUSach, KRUSach i NFZtach to byłoby ok. Jednak tam wszędzie pracują ICH ludzie.
Warto nadmienić, że w Polsce nie ma prywatyzacji, wszystko jest tak ustawiane, że w gruncie rzeczy firmy, zakłady itp przejmują spółki państwowe...Jaki w tym sens?