Na działce pana Thomasa w Krakowie ktoś bez jego zgody rozebrał dom i wyciął drzewa. Nikt nic nie wie, również deweloper, który przez rok budował obok lokale mieszkalne i biurowe – informuje „Gazeta Krakowska”.
Thomas Zieliński wrócił do Krakowa po latach spędzonych w Wiedniu. Zamiast starego, rodzinnego domu i wysokich drzew zastał wyrównany, posypany żwirem teren. Z kolei na sąsiedniej działce wyrósł biurowiec i budynki mieszkalne. Deweloper twierdzi, że nie ma nic wspólnego z rozbiórką. Świadkowie ją widzieli, ale nie potrafią wskazać wykonawcy.
Policja wszczęła śledztwo w tej sprawie. Postępowanie wyjaśniające prowadzi również nadzór budowlany, którego nikt nie zawiadomił o rozbiórce. Z kolei Urząd Miasta będzie musiał wyjaśnić kwestię wycinki drzew, bo nikt nie wydał na nią zgody.
Pan Thomas może czuć się podwójnie pokrzywdzony, bo okazało się, że na swojej działce nie będzie mógł postawić nowego domu. Uniemożliwia to uchwalony w 2013 roku plan zagospodarowania przestrzennego, przewidujący w tym miejscu zieleń. Natomiast gdyby stary dom stał nadal tam nadal, pan Thomas miałby prawo go remontować.
Co za skurwysyństwo. Najlepsze jest to, że pewnie temu całemu deweloperowi i tak to się opłaci nawet jak będzie musiał zapłacić po paru latach śledztwa facetowi kilkaset tysięcy odszkodowania. Chociaż kto wie czy do tego czasu będzie jeszcze istniał, takie firmy mają tendencję do szybkiego znikania z rynku.