18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (3) Soft (2) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 19:49
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 13:56
🔥 Jeb w łeb - teraz popularne
historia która może i kogoś zaciekawi , trochu długie ale prawdziwe ,zapraszam

Na ring wy­szedł z pod­pi­sa­nym wy­ro­kiem śmier­ci. Był umie­ra­ją­cy, ale wy­grał raz jesz­cze. Chciał dać swoim dzie­ciom we­so­łe świę­ta i choć odro­bi­nę lep­szą przy­szłość.

Billy Miske był Ame­ry­ka­ni­nem z nie­miec­ki­mi ko­rze­nia­mi. Uro­dził się pod ko­niec XIX wieku w St. Paul w sta­nie Min­ne­so­ta. Gdy sta­wiał pierw­sze kroki w bok­sie, dys­cy­pli­na ta była przez wła­dze sta­no­we za­ka­za­na. Wal­czo­no w ta­jem­ni­cy i na wa­riac­kich pa­pie­rach, nikt nie pla­no­wał ścież­ki ka­rie­ry. W 1918 roku Miske sto­czył 17 walk, cza­sem mię­dzy jed­nym a dru­gim po­je­dyn­kiem miał tylko kilka dni od­po­czyn­ku.
Był coraz lep­szy. Wraz z nim, roz­kwit prze­ży­wał boks, który szyb­ko zdo­by­wał po­pu­lar­ność i sta­wał się jedną z naj­po­pu­lar­niej­szych dys­cy­plin w Sta­nach Zjed­no­czo­nych.

Umrzesz za pięć lat

Gdy Billy miał 24 lata, do­wie­dział się w jaki spo­sób umrze. Le­ka­rze oznaj­mi­li mu, że jego nerka jest w fa­tal­nym sta­nie i przed nim tylko pięć lat życia. Do­ra­dzi­li, by skoń­czył z bok­sem.

Nie wie­dzie­li jed­nak, że pro­wa­dząc in­te­re­sy, wpę­dził się w po­waż­ne ta­ra­pa­ty fi­nan­so­we. - Pro­wa­dził komis sa­mo­cho­do­wy. Był zbyt hojny i za bar­dzo ufał lu­dziom, któ­rzy po­da­wa­li się za jego przy­ja­ciół. Jed­nak nim umarł, spła­cił wszyst­kie długi – wspo­mi­nał syn bok­se­ra, Billy ju­nior. Długi się­ga­ły ponoć 100 ty­się­cy do­la­rów.

Wbrew su­ge­stiom le­ka­rzy, Miske nie zszedł z ringu. Mu­siał wal­czyć, by spła­cać zo­bo­wią­za­nia. Odkąd le­ka­rze od­czy­ta­li mu wyrok śmier­ci, sto­czył około 30 walk i wciąż był dobry, choć coraz czę­ściej bra­ko­wa­ło sił. W 1920 sta­nął do trze­cie­go po­je­dyn­ku z Jac­kiem Demp­sey'em. Staw­ką był tytuł mi­strza wagi cięż­kiej.

Dwa po­przed­nie po­je­dyn­ki mię­dzy tymi bok­se­ra­mi były pa­sjo­nu­ją­cy­mi wi­do­wi­ska­mi. Pierw­sze spo­tka­nie za­koń­czy­ło się re­mi­sem, choć Miske był bli­ski zno­kau­to­wa­nia ry­wa­la. W dru­gim górą był Demp­sey – zwy­cię­żył na punk­ty. Nic więc dziw­ne­go, że przed trze­cim star­ciem, ki­bi­ce li­czy­li na ko­lej­ne pa­sjo­nu­ją­ce star­cie.

W 1920 było jed­nak ina­czej. Tym razem walka skoń­czy­ła się już w trze­ciej run­dzie, gdy Demp­sey po­słał Miske'a na deski. Była to pierw­sza prze­gra­na przez no­kaut w jego do­tych­cza­so­wej ka­rie­rze, choć sto­czył już ponad 100 po­je­dyn­ków.

Demp­sey już przed wej­ściem do ringu, wie­dział, że i tym razem nie prze­gra. - Gdy wal­czy­li­śmy po raz trze­ci, Billy był umie­ra­ją­cy, nie wie­dzia­łem jed­nak, że jego stan jest już tak zły. Wie­dzia­łem tylko, że bła­gał mnie, bym wy­szedł z nim do ringu. Po­trze­bo­wał pie­nię­dzy, by potem móc od­po­cząć i pod­re­pe­ro­wać zdro­wie - na­pi­sał lata póź­niej w swo­jej au­to­bio­gra­fii.

My­ślał, że go zabił

Po­sta­no­wił zro­bić wszyst­ko, co w jego mocy, aby za­koń­czyć walkę przed cza­sem, w moż­li­wie naj­mniej bo­le­sny spo­sób. Chciał w ten spo­sób oszczę­dzić swo­je­mu ry­wa­lo­wi zbęd­ne­go cier­pie­nia.

- Po szyb­kiej wy­mia­nie, wy­pro­wa­dzi­łem cios prawą ręką i tra­fi­łem go w kor­pus. Padł na matę. Był li­czo­ny przez dzie­więć se­kund. W tym krót­kim cza­sie, na skó­rze w oko­li­cy jego serca po­ja­wił się pur­pu­ro­wy ślad. Mimo to, wstał i wal­czy­li­śmy dalej – wspo­mi­nał Demp­sey.

Prze­ra­żo­ny tym wi­do­kiem, Demp­sey sku­pił się na pre­cy­zji cio­sów. Ce­lo­wał w szczę­kę ry­wa­la. Chciał jak naj­szyb­ciej po­słać go po­now­nie na deski, nie ude­rza­jąc go w kor­pus. Gdy Miske padł po raz drugi, Demp­sey prze­ży­wał cięż­kie chwi­le. - Bałem się, że go za­bi­łem. Po­li­czy­li go do dzie­się­ciu, nadal się nie pod­no­sił. Wresz­cie wstał, ale walka była już skoń­czo­na – mówił Demp­sey.

Gaże za ko­lej­ne walki nie tra­fia­ły do do­mo­we­go bu­dże­tu. Miske sys­te­ma­tycz­nie spła­cał ko­lej­ne długi, aż w końcu, w 1923 roku po­czuł, że jest już za słaby. Wie­dział, że zbli­ża się jego ko­niec. Nerka była w fa­tal­nym sta­nie. Jego or­ga­nizm nie funk­cjo­no­wał pra­wi­dło­wo, o tre­nin­gach prak­tycz­nie nie było mowy.

Za­łatw mi walkę

Czuł się fa­tal­nie. Po­spła­cał długi, ale bu­dżet ro­dzin­ny był w opła­ka­nym sta­nie. Czuł, że pro­gno­zy le­ka­rzy spraw­dzą się co do joty. Dla­te­go po­sta­no­wił raz jesz­cze wyjść na ring, a pie­nią­dze z walki zo­sta­wić żonie i trój­ce dzie­ci.

Ko­le­ga Miske'a za­re­je­stro­wał roz­mo­wę bok­se­ra z jego pro­mo­to­rem, Jac­kiem Reddy'm.

- Jack, za­łatw mi walkę

- Chyba żar­tu­jesz? Nie je­steś w sta­nie wal­czyć.

- Bez wzglę­du na wszyst­ko, po pro­stu znajdź mi ry­wa­la.

- Nie zro­bię tego.

- Słu­chaj, Jack, je­stem to­tal­nie spłu­ka­ny. Wiem, że nie zo­sta­ło mi wiele czasu i, zanim się stąd wy­mel­du­ję, chcę dać Marie oraz dzie­cia­kom jesz­cze jedne świę­ta. Na na­stęp­ną gwiazd­kę już mnie z nimi nie bę­dzie. Po­trze­bu­ję jesz­cze jed­nej wy­pła­ty. Chcę, by te świę­ta były czymś, za co Marie i dzie­cia­ki będą mnie pa­mię­tać.

- Po­dob­nie jak ja, do­brze wiesz, że wal­cząc w takim sta­nie, mo­żesz tego nie prze­żyć – Reddy nie dawał za wy­gra­ną.

- Wiem. Ale je­stem wo­jow­ni­kiem. Prę­dzej umrę na ringu, niż w domu, sie­dząc w bu­ja­nym fo­te­lu.

Jack wy­cią­gnął z kie­sze­ni port­fel: - Po­zwól mi pomóc. Ile po­trze­bu­jesz?

- Nic z tego. Nigdy nie bra­łem jał­muż­ny i teraz nie za­cznę tego robić.

- Dobra, oto co zro­bi­my. Wró­cisz do tre­nin­gów. Jeśli zdo­łasz dojść do jako ta­kiej formy, zor­ga­ni­zu­ję ci walkę.

- Wiesz, że nie mogę tego zro­bić. Nie je­stem w sta­nie tre­no­wać, ale, ze wzglę­du na moją ro­dzi­nę, muszę raz jesz­cze wyjść na ring. Pro­szę, zrób to dla mnie. Pro­szę.

Jack wes­tchnął, wkła­da­jąc port­fel z po­wro­tem do kie­sze­ni: - Będę ża­ło­wał tego do końca życia... Daj mi spraw­dzić, co da się zro­bić.

Ostat­nia bitwa w życiu

Reddy był ob­rot­nym me­ne­dże­rem. Za­kon­trak­to­wał walkę z Bil­lem Bren­na­nem w Omaha, Ne­bra­ska. Na kilka ty­go­dni Miske scho­wał się przed całym świa­tem, nie chciał, by lu­dzie wi­dzie­li, w jak opła­ka­nym jest sta­nie. Od­po­czy­wał w domu, przez kilka mie­się­cy żywił się tylko go­to­wa­ny­mi ry­ba­mi i szy­ko­wał do ostat­niej walki w życiu.

Gdy wy­szedł na ring, na try­bu­nach za­wrza­ło. Był wy­chu­dzo­ny, zda­wać by się mogło, że nie musi otrzy­mać żad­ne­go ciosy, by paść z nóg. Nie wy­glą­dał na fa­ce­ta, który mógł­by sto­czyć wy­rów­na­ną walkę z ja­kim­kol­wiek bok­se­rem, ale wal­czył.

W czwar­tej run­dzie, ku za­sko­cze­niu wszyst­kich, Bren­nan padł na matę i już nie po­wstał. Ki­bi­ce byli obu­rze­ni, bo zda­niem więk­szo­ści, nie otrzy­mał cio­sów, które mo­gły­by zwa­lić go z nóg. Po­ja­wi­ły się po­dej­rze­nia, że walka była usta­wio­na. Tłum krzy­czał i gwiz­dał, więk­szość wi­dzów czuła się oszu­ka­na.

Bren­nan nigdy nie zdą­żył wy­ja­śnić, czy walka była re­ży­se­ro­wa­na. Kilka ty­go­dni po po­je­dyn­ku zo­stał za­strze­lo­ny w Nowym Jorku.

Dzię­ki wy­gra­nej, Miske za­in­ka­so­wał 15 ty­się­cy do­la­rów. To była wy­star­cza­ją­ca kwota, by zor­ga­ni­zo­wać nie­za­po­mnia­ne świę­ta, ale też za­bez­pie­czyć naj­bliż­szą przy­szłość ro­dzi­ny.

Tata umarł po świę­tach

Billy ju­nior miał wtedy 5 lat. Za­pa­mię­tał za­pach cho­in­ki, za­baw­ne dźwię­ki wy­do­sta­ją­ce się z dzie­cię­ce­go pia­ni­na i ra­dość z otrzy­ma­nej ko­lej­ki. Za­pa­mię­tał ro­dzin­ną at­mos­fe­rę i śmiech taty do­bie­ga­ją­cy z sa­lo­nu. Za­pa­mię­tał, że zła­ma­ło się krze­sło, gdy sia­da­ła na nim bab­cia. Za­pa­mię­tał też, że zaraz po świę­tach tata umarł.

25 grud­nia Miske za­dzwo­nił do swo­je­go me­ne­dże­ra. „Jack, przy­jedź po mnie. Umie­ram” - wy­szep­tał do słu­chaw­ki. Reddy nie mu­siał pro­sić, by po­wtó­rzył. Spo­dzie­wał się tego te­le­fo­nu od wielu dni. Po­ja­wił się bły­ska­wicz­nie i za­brał Billy'ego do szpi­ta­la St Mary w Min­ne­apo­lis.

Zmarł w Nowy Rok, rano. Przez 5 lat żył z le­kar­ską dia­gno­zą sam na sam. O tym, że dali mu pięć lat życia, po­wie­dział żonie do­pie­ro na łożu śmier­ci. Wie­dzia­ła tylko, że jest chory. Potem Marie cier­pli­wie cze­ka­ła, aż trój­ka dzie­ci pod­ro­śnie na tyle, by po­tra­fi­ły w pełni zro­zu­mieć po­świę­ce­nie taty.

Billy ju­nior ta­jem­ni­cę gwiazd­ki 1923 roku po­znał dwa lata póź­niej, gdy miał 7 lat.

Gdy mama po raz pierw­szy opo­wia­da­ła mu hi­sto­rię taty, z tru­dem pa­no­wa­ła nad łzami. - Była bar­dzo dumna z tego, co dla nas zro­bił. To było cał­ko­wi­te po­świę­ce­nie – mówił wspo­mi­na­jąc tatę.
Zgłoś
Avatar
kwrtwlp 2013-10-08, 17:13 2
Teraz to by mu kobieta do opry poszła że gnój jej nie powiedział i ni cholery nie doceniła poświęcenia.
Zgłoś
Avatar
Begess 2013-10-08, 17:22
"Gdy Billy miał 24 lata, do­wie­dział się w jaki spo­sób umrze. Le­ka­rze oznaj­mi­li mu, że jego nerka jest w fa­tal­nym sta­nie i przed nim tylko pięć lat życia. Do­ra­dzi­li, by skoń­czył z bok­sem"

Po tym zdaniu nie czytalem dalej tej historii.
Jak lekarze w 1918r byli w stanie zdiagnozować nerke i ocenic ile lat zycia zostalo pacjentowi?
Zgłoś
Avatar
kalosz90 2013-10-08, 18:07 2
@up no tak kurwa przecież wtedy to jeszcze dinozaury chodziły po planecie
Zgłoś
Avatar
siwybis 2013-10-08, 18:09 1
@Begess

ammaterialy.w.interia.pl/historia.pdf

Poczytaj sobie bo z tego co widzę edukacja za tuska kuleje...
Zgłoś
Avatar
bionicle93 2013-10-08, 20:30 1
Do kurwy jasnej, dlaczego nie ma warnow za bezczelne pisanie, ze sie nie czytalo i jeszcze hejt!? wyjebac takiemu bana na dzien czy dwa.
Zgłoś
Avatar
Amraith 2013-10-08, 22:28
@up W regulaminie gdzieś tam stoi żeby nie pisać "tl,dr". Teoretycznie warny powinny być.
Zgłoś
Avatar
_S810 2013-10-09, 0:05
Jebać kwejki i inne gówna ale nigdy kurwa w najgorszych snach nie przypuszczałem, że artykuł (zerżnięty metodą 'kopiuj - wklej') z jakiegoś gównianego onetu czy innej wp, na głównej w sadolu osiągnie prawie 300 piw.



i morda gimbusiarnia, że spinam dupę. Maść na ból dupy zostawcie sobie na wieczorną wizytę ojca.

Sadol 4ever!
Zgłoś
Avatar
J................S 2013-10-09, 6:55
Zajebiście, mogłeś napisać, że ZAJEBANE Z ONETU...
Zgłoś
Avatar
Sutowendlin 2013-10-09, 11:32
I co z tego, że zjebane z onetu ?
Przesiał i wkleił coś co jest warte uwagi.
Ja nie czytam onetu. Mam tam jedynie pocztę. A i nie czytam gówno prawdy. Ale jak ktoś zapoda coś z kału to zerkam co zaa news i jeśli ma znamiona prawdy to daje piwko.
Zgłoś