Jakiś losowy fragment wziąłem, dla leniwych.
Cytat:
Na tym tle niezbyt dziwi fakt, że matka Kaczyńskiego zmarła (pewnie w szpitalu? jak zresztą i ojciec Trumpa, swoją drogą zamordowany przez tę grupę...) jakoś tak zaraz po tym, jak zaczęła się tortura dźwiękowa przeciwko mnie (styczeń 2013 r.; już od listopada-grudnia bywało ciężko, w grudniu zrobiło się wręcz głośno, zaczęły się pojawiać wołania, w grudniu-styczniu: stałe słyszalne szepty). Jeszcze by się jej zebrało na wyznawanie prawdy, mówienie o spisku papieskim (ateistycznym)! Oczywiście Kaczyński by pewnie zaprzeczał, że on cokolwiek o tym przekręcie (że jego tak zwani rodzice rodzicami jego prawdziwymi nie są) wiedział, czyli: że świadomie oszukiwał naród, "w tej drobnej mało ważnej sprawie", tym niemniej moim zdaniem jest to równie wiarygodne, co jego zaprzeczenia "nie wiedziałem o drugim pogrzebie" przy okazji zamordowania mej babci [taki plan był najwyraźniej i praktycznie na pewno, jak to wiadomo ze strony Trwanie tej afery od XIX w. (wypunktowany kolejnymi liczbami tekst na różowo w głębi pierwszego wpisu po kliknięciu, w ramach wątku na forum), już w latach 70-tych XIX w. za papieża Piusa IX] – o którym wspominam w poprzednim chronologicznie wpisie, czyli tutaj kolejnym, przy drugim punkcie, czyli tym o sygnaturach 2 Ds 3/13 i 1 Ds 3/15. Też tak samo pewnie "nic nie wiedział". Stąd też, swoją drogą, pewnie sprawa zamordowania jego "nadmiarowego" brata, stąd pewnie ta koncepcja – ja sam byłem o tym niejako uprzedzony, bo 2 tygodnie wcześniej podrzucano mi myśli, które nawet wypowiedziałem w ramach jakiegoś dłuższego zdania monologowego (trudno się myślało po cichu, z uwagi na przekaz podprogowy, więc czasem coś mówiłem głośno) "...dlaczego nie zabijać". (Nie żebym to oczywiście pochwalał... ale tak jakoś zakończyły się me wypowiedzi.) O tym, że zbrodnię smoleńską zorganizowano i skąd o tym wiadomo, pisałem już tu na blogu, tymczasem sprawa "zamordowanego braciszka", "braku braciszka" jest też przecież swoistą aluzją. "Ci ludzie to od oszustów się wywodzą", zdaje się mówić ta aluzja, "a nawet sami pewnie nimi są – wszyscy widzimy".
Od razu zaznaczam że to nie jest fake, bo śledzę ten fascynujący przypadek od paru lat. Zaświadczyć o tym mogą osoby, które nieroztropnie wynajęły mu mieszkanie, a on je potem rozpierdolił w trakcie poszukiwania podsłuchów i "narzędzi tortur" w ścianach.
O, to też dobre.
"Reżyser przeżył równo 27800 dni (źródło: timeanddate.com; danych o datach narodzin i śmierci dostarcza Wikipedia). Jest to liczba szczególna, ponieważ jej transformacja na zasadzie dodania dwójki na pozycji 2 i odjęcia dwójki na pozycji 3 prowadzi do wyniku 29600, prawie identycznego z długością życia cioci Piotra Niżyńskiego Anny Uzdowskiej, niewątpliwie zamordowanej (jej wynik to 19600; oprócz tego, że jest liczony w setkach, ma też inne wyjątkowe właściwości, np. zaczyna się od liczby 196, zaś art. 196 Kodeksu karnego jest o obrazie uczuć religijnych, a ponadto ma całkowity pierwiastek kwadratowy: 140, jest to też równo 2800 tygodni, a ponadto przy takiej dacie urodzenia, jak miała Anna Uzdowska, ta długość życia prowadzi do bardzo również charakterystycznej i symbolicznej daty śmierci)"