A jak on fikał z pięściami do policji, to było dobrze?
Został oskarżony w postępowaniu karnym o znieważenie uczuć religijnych, gdy – w reakcji na wypowiedź jednej z działaczek katolickich określającej homoseksualizm jako chorobę – stwierdził, że słowa te oddają w pełni faszystowsko-nacjonalistyczno-katolicki charakter nagonki na środowisko homoseksualistów. W 2006 Sąd Rejonowy w Elblągu uniewinnił go od popełnienia zarzucanego mu czynu.
W 2011 prokurator Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście skierował przeciwko niemu akt oskarżenia o naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza policji podczas demonstracji 11 listopada 2010[14]. Robert Biedroń nie przyznał się do sprawstwa, twierdził, iż sam wówczas został pobity przez policjantów – śledztwo w sprawie rzekomego przekroczenia przez nich uprawnień zostało jednak umorzone