Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Pistolet do głowy i śmierć jest gotowy.
Pistolet do głowy i śmieć jest gotowy. "r" ci się chyba przypadkiem wkradło. Zaraz pewnie uprzątną.
Ciekawe czy faktycznie samobójstwo dokonane w taki sposób jest bezbolesne i od razu odcina prąd. Jak myślicie?
To zależy przez co w głowie przeleci pocisk. W tym przypadku śmierć jest natychmiastowa, a co za tym idzie odłącza się prąd. Zauważ jak w ułamku sekundy gość traci sprężystość mięśni, chwyt i stabilność/równowagę. Po chwili jego dusza patrzyła na to, co jeszcze sekundę temu było jego ciałem, oraz chwilę próbowała ogarnąć o co chodzi, a dalej, to już Boża decyzja (z ateuszami kłócić się nie będę, bo miałem możność przeżycia śmierci klinicznej i bycia martwym, wyjście duszy z ciała przypomina nagłe wpadnięcie do np. basenu, pomimo tego, że moja śmierć była powolna, a nie jak tu raptowna).
Zawsze jak patrzę na samobójców wiem, że ich problemy się nie skończyły, a tak naprawdę to dopiero zaczęły.
(z ateuszami kłócić się nie będę, bo miałem możność przeżycia śmierci klinicznej i bycia martwym, wyjście duszy z ciała przypomina nagłe wpadnięcie do np. basenu, pomimo tego, że moja śmierć była powolna, a nie jak tu raptowna).
Zawsze jak patrzę na samobójców wiem, że ich problemy się nie skończyły, a tak naprawdę to dopiero zaczęły.
Jak Ci się będzie kiedyś nudzić to możesz nasmarować to co pamiętasz i zapodać mi link do materiału na PW.
Moja babcia, która raczej w chuja ze mną nie leci opowiadała podobne rewelacje.
Jak Ci się będzie kiedyś nudzić to możesz nasmarować to co pamiętasz i zapodać mi link do materiału na PW.
Moja babcia, która raczej w chuja ze mną nie leci opowiadała podobne rewelacje.
Kiedyś o tym myślałem, ale to dość ciężkie do uwierzenia ludziom, którzy nawet w Boga nie wierzą, bo tak łatwiej i wygodniej, a co dopiero obcej i anonimowej osobie z forum uwierzyć. Z mojej rodziny, bardzo licznej, mówiłem to tylko dwojgu ze szczegółami.
#jaczurka - moja śmierć nie była spowodowana utonięciem, ani niczym związanym z wodą. Napisałem jak wygląda wyjście duszy z ciała. Bardziej szczegółowo mogłoby być tak: Wyobraź sobie, że bardzo zaspanego/śpiącego Ciebie znajomi nagle wrzucają do jakiejś wody. Budzisz się od razu, gwałtownie, czując nagle coś czego nie czułeś przed chwilą. To bardzo uproszczone i mało oddające rzeczywiste "przebudzenie" tam. Mało tego, nagle uświadamiasz sobie jak bardzo Twoje ciało było ciasne, ograniczone.
Nie byłeś martwy bo śmierć to stan nieodwracalny. Możliwe że miałeś niedotlenienie mózgu a wtedy podobno wydzielają się różne substancje chemiczne i powoduje to coś w rodzaju narkotycznej fazy. Kiedyś robiono taki eksperyment który miał potwierdzić "wyjście z ciała" przy okazji śmierci klinicznej, bardzo prosty zresztą. Na sali operacyjnej była kartka z napisem o którym pacjent nie miał pojęcia. Ludzie potrafili opisać salę, chirurgów i wiele innych rzeczy ale kartki niestety w relacji nie było. Ja jestem ateistą i też się kłócić nie zamierzam bo każdy może sobie wierzyć w co tam chce ale to nie znaczy że to istnieje. Wierzysz w Boga bo cię tak wychowano, gdybyś urodził się w Chinach to pewnie modliłbyś się do smoka:) Ateizm to nie jest łatwiejsza droga przez życie, wręcz przeciwnie bo wy wierzycie że gdzieś tam będzie fajnie a my że nie będzie niczego.
@Hose88
Nie byłeś martwy bo śmierć to stan nieodwracalny. Możliwe że miałeś niedotlenienie mózgu a wtedy podobno wydzielają się różne substancje chemiczne i powoduje to coś w rodzaju narkotycznej fazy. Kiedyś robiono taki eksperyment który miał potwierdzić "wyjście z ciała" przy okazji śmierci klinicznej, bardzo prosty zresztą. Na sali operacyjnej była kartka z napisem o którym pacjent nie miał pojęcia. Ludzie potrafili opisać salę, chirurgów i wiele innych rzeczy ale kartki niestety w relacji nie było. Ja jestem ateistą i też się kłócić nie zamierzam bo każdy może sobie wierzyć w co tam chce ale to nie znaczy że to istnieje. Wierzysz w Boga bo cię tak wychowano, gdybyś urodził się w Chinach to pewnie modliłbyś się do smoka:) Ateizm to nie jest łatwiejsza droga przez życie, wręcz przeciwnie bo wy wierzycie że gdzieś tam będzie fajnie a my że nie będzie niczego.
dlatego właśnie żyjesz w ciągłym strachu przed śmiercią , katole zresztą też
Kiedyś o tym myślałem, ale to dość ciężkie do uwierzenia ludziom, którzy nawet w Boga nie wierzą, bo tak łatwiej i wygodniej, a co dopiero obcej i anonimowej osobie z forum uwierzyć. Z mojej rodziny, bardzo licznej, mówiłem to tylko dwojgu ze szczegółami.
#jaczurka - moja śmierć nie była spowodowana utonięciem, ani niczym związanym z wodą. Napisałem jak wygląda wyjście duszy z ciała. Bardziej szczegółowo mogłoby być tak: Wyobraź sobie, że bardzo zaspanego/śpiącego Ciebie znajomi nagle wrzucają do jakiejś wody. Budzisz się od razu, gwałtownie, czując nagle coś czego nie czułeś przed chwilą. To bardzo uproszczone i mało oddające rzeczywiste "przebudzenie" tam. Mało tego, nagle uświadamiasz sobie jak bardzo Twoje ciało było ciasne, ograniczone.
Oczywiście,że jest coś takiego jak śmierć kliniczna, umarłeś a tak na prawdę wyszedłeś sobie z ciała tak zwane OOB , da się i można to opanować .
Samej śmierci się nie boję, każdego to spotka i tyle. Z racji wykonywanego zawodu często bywam w szpitalach i jedyne czego się boję to być ubezwłasnowolniony własną chorobą i ludźmi którzy będą to moje cierpienie przedłużać jak tylko się da. Tak naprawdę to mam nadzieję że złapie ten moment kiedy trzeba będzie sobie strzelić w łeb by nie umierać jak gnijąca roślina na szpitalnym łóżku. Czy jest coś dalej? Nie mam pojęcia ale wiem że każdy z nas prędzej czy później się o tym przekona. A co do sensu życia:
"...All those moments will be lost in time, like tears in rain. Time to die..."
Pozdrawiam
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów