Mewin napisał/a:
Nasuwające się dalej wnioski są już tylko oczywistą oczywistością. Sam Titanic zatonął, ale prawda zatopić się nie dała.
Eksperci z wp.pl od katastrof morskich są bardziej rzetelni
10 rzeczy, których nie wiedzieliście o Titanicu:
1)Teoria spiskowa: katastrofa Titanica to dzieło jezuitów?
Jedna z najbardziej absurdalnych teorii spiskowych sugeruje, że jezuici, gdy tylko dotarła do nich informacja o planowanym transatlantyckim rejsie wielkiego liniowca, postanowili go zatopić. Główną przyczyną ich niecnego postępowania miała być chęć powstrzymania Żydów przed ich dominacją.
W jaki sposób jezuici mieliby doprowadzić do tragedii? Nie wiadomo! Titanic zderzył się przecież z górą lodową. Czyżby zatem kapitan albo sternik zawiązali tajemniczy spisek z zakonnikami, by sprowadzić nieszczęście na ponad dwa tysiące osób? A może podstawili specjalną butelkę szampana, która była tak skonstruowana, by podczas chrztu zniszczyć poszycie statku?
2)Wierzcie albo nie: Za tragedię odpowiedzialny był Churchill
Zgodnie z wydaną niedawno książką, na podstawie której zrealizowany został już serial, odpowiedzialność za rozmiary tragedii sprzed 100 lat odpowiedzialny miał być sam sir Winston Churchill. W erze transatlantyków przyszły premier Wielkiej Brytanii pełnił funkcję przewodniczącego Zarządu Handlu. Do jego głównych obowiązków należał nadzór statków pod kątem ich rozwiązań konstrukcyjnych i bezpieczeństwa.
"Churchill był rozproszony i zamiast ważnymi obowiązkami dotyczącymi standardów bezpieczeństwa, realizował swoje ambicje polityczne, zajmował się swoją zranioną dumą i przyszłą żoną Clementine" - powiedział Robert Strange, dziennikarz i autor wydanej niedawno książki.
3)Teoria spiskowa: Titanic-Olympic, Olympic-Titanic. Czy statek marzeń wypłynął w ogóle w morze?
To jedna z mniej znanych teorii spiskowych dotyczących liniowca. Zgodnie z nią, przed słynną katastrofą, do jakiej doszło w nocy z 14 kwietnia/15 kwienia, właściciel dwóch potężnych statków - Olympica i znajdującego się jeszcze w budowie Titanica - wpadł na szatański plan. Oba statki miały zostać... zamienione. Po co? Wszystko miało się zacząć od zderzenia znajdującej się w służbie od 1911 r. jednostki RMS Olympic z okrętem Royal Navy, HMS Hawke. Podczas kolizji bliźniacza Titanicowi jednostka została poważnie uszkodzona. Jakiś czas później Olympic zaliczył kolejną usterkę, tym razem tracąc płetwę sterową. Oba uszkodzenia, ze względu na konieczność poniesienia przez armatora wysokich kosztów napraw, spowodowały opóźnienie w planach oddania do eksploatacji Titanica oraz spore straty finansowe dla firmy White Star Line.
Właśnie wtedy, według spekulacji, miała się pojawić się koncepcja zamiany statków i sfingowania zatonięcia jednego z nich. Plan był taki: Titanic (w rzeczywistości naprawiony i "przefarbowany" Olympic) miał zatonąć podczas dziewiczego rejsu, a wszyscy pasażerowie, wraz z poinformowaną wcześniej o mistyfikacji załogą, zostać mieli uratowani przez ekipę ze znajdującej się nieopodal jednostki SS Californian. Dzięki temu armator miał otrzymać pieniądze z ubezpieczenia, co pozwoliłoby mu wybrnąć z kłopotów finansowych. Jednak nie wszystko potoczyło się zgodnie z planem. Nie przewidziano, że Titanic-Olympic zderzy się z górą lodową, a SS Californian nie zdąży z pomocą.
4)(fot. Eastnews)
Fakt: nad słynnym transatlantykiem wisiało fatum
Czy Titanic jeszcze przed wypłynięciem z macierzystego portu skazany był na katastrofę? Jeśli wierzyć niektórym materiałom, które w ostatnim czasie ujrzały światło dziennie, to trzeba powiedzieć, że zdecydowanie tak. Na jedną z przeprowadzonych niedawno aukcji trafił list, którego autorem był steward kapitana "niezatapialnego statku". Arthur Paintin na kilka dni przed zderzeniem z górą lodową napisał do swoich rodziców list, w którym zdradził swoje obawy o losy statku.
Członek załogi wierzył, że nad Titanikiem wisiało fatum. Uważał, że ten sam pech, który prześladował Olympica - siostrzaną jednostkę Titanica - będzie też dawał się we znaki podczas dalekich rejsów statku marzeń. "Rozpoczęliśmy szybkie rejsy, które będą trwały przez całe lato" - pisał Paintin. "Mówię to, ponieważ wydaje się, że pech Olympica prześladuje też nas".
5)Wierzcie albo nie: Titanic ofiarą niemieckiego U-Boota
Jeśli wierzyć tej dość często powielanej hipotezie, to RMS Titanic stał się jednym z najbardziej spektakularnych celów niemieckich okrętów podwodnych. Według niektórych, to wcale nie góra lodowa doprowadziła do klęski statku, ale właśnie Niemcy.
Po co ktoś miałby wystrzelić torpedę w kierunku statku pasażerskiego. W ten sposób Niemcy chcieli rzekomo udowodnić Brytyjczykom, że zbudowanie niezatapialnego statku jest niemożliwe. Biorąc pod uwagę fakt, że w czasie II wojny światowej naziści storpedowali kilka statków pasażerskich, nie można wykluczyć, że Titanic stał się dla Niemców polem doświadczalnym.
6)Niezwykła koincydencja: klątwa mumii
Ta historia krąży w różnych zmodyfikowanych wariantach. Jej osią jest jeden z pasażerów Titanica - pisarz i dziennikarz Wiliam Thomas Stead. Jegomość ten, niedługo przed katastrofą, sklecił opowiadanie. Główną postacią jego opowieści był archeolog, który znalazł zmumifikowane zwłoki egipskiej kapłanki. Od tego momentu ludzie, którzy mieli jakikolwiek kontakt z zakonserwowanym ciałem Egipcjanki, zaczęli umierać w dziwnych okolicznościach. Mumia rzucała bowiem klątwę na wszystkich, którzy zakłócali jej spokój.
Sytuacja zmusiła bohaterów opowiadania do podjęcia błyskawicznej decyzji o pozbyciu się konia trojańskiego. Muzeum postanowiło wyekspediować kapłankę do Ameryki. Mumia została umieszczona w lukach statku o nazwie... Titanic. Co ciekawe, wśród wielu teorii spiskowych będących pochodną opowieści autorstwa Wiliama Steada, który poszedł na dno razem z uszkodzonym transatlantykiem, na pokładzie jednostki rzeczywiście miała znajdować się mumia.
7)Badania naukowe: za katastrofę odpowiedzialny był Księżyc
Nieustannym zgłębianiem genezy katastrofy Titanica zajmują się nie tylko entuzjaści teorii spiskowych, ale także naukowcy. Według najnowszych rewelacji pracowników uniwersyteckich, odpowiedzialność za kolizję Titanica z górą lodową ponosi Księżyc. Brzmi absurdalnie? Ale nie, to nie jest żart.
Eksperci ujawnili, że właśnie w 1912 r. Księżyc zbliżył się do Ziemi na najbliższą od 1400 lat odległość, co przyczyniło się do powstania fali pływowej i sprzyjało przemieszczaniu się gór lodowych na południe. W tym samym czasie, oprócz przybliżenia się Księżyca do Ziemi, zaobserwowano jeszcze jedno zjawisko - przybliżenie się Ziemi do Słońca. To spowodowało, że wielkie góry lodowe z łatwością mogły płynąć na południe, a nie jak zwykle miało to miejsce - osiadać na wodach Labradoru i Nowej Fundlandii - poinformowała agencja Reutera. Dlatego też kapitan Smith mógł zlekceważyć doniesienia o licznych górach lodowych.
8)Ciekawostka: wszystko na sprzedaż, prawdziwe szaleństwo!
W setną rocznicę zatonięcia Titanica odbędzie się w Nowym Jorku aukcja, podczas której będzie można nabyć pamiątki ze słynnego statku. Wartość kolekcji oceniana jest na astronomiczną kwotę 189 milionów dolarów! Nie każdy będzie mógł się jednak pochwalić posiadaniem pamiątki z Titanica. Amerykański sąd podjął bowiem decyzję o tym, aby nie rozdzielać kolekcji. Mogłaby ona bowiem wówczas stracić swą wartość historyczną.
Na aukcji będzie można nabyć między innymi: złoty zegarek kieszonkowy, rzeźbę aniołka, która wieńczyła klatkę schodową, próbkę perfum przewożonych przez producenta do Nowego Jorku oraz kawałek kadłuba statku, części poszycia i nity. Łącznie ponad 5 tysięcy przedmiotów.
9)Absurd: kup sobie zegarek wykonany z Titanica
Na licytację wartej niemal 200 milionów dolarów kolekcji nie każdy może sobie pozwolić. Ale nie oznacza to, że zwykli śmiertelnicy nie mają szans na zdobycie choćby fragmentu statku.
W 1991 r. z dna oceanu wydobyto fragment kadłuba. Potem materiał przetopiono i przerobiono na zegarki. Ekskluzywna kolekcja nosząca nazwę "Titanic-DNA" ma oddawać ducha statku. Ceny niezwykłych czasomierzy wahają się 7800 do 143 tysięcy dolarów.
10)Fakt: najdziwniejsi pasażerowie klasy pierwszej
W czasie, kiedy większość śmiertelników płynęła do Ameryki w kajutach o obniżonym standardzie, na lepszą jakość podróżowania liczyć mogły psy. Wśród pasażerów, którzy podróżowali klasą pierwszą, znalazł się m.in. pies rasy chow-chow.
Co więcej, dla niektórych zwierząt znalazło się potem miejsce na tratwach ratunkowych. W ten sposób ocalony został m.in. pekińczyk oraz miniaturowy szpic.