"Wolę by Polska była militarną potęgą" Żeby Polska była militarną potęgą potrzeba dobrobytu. Żeby był dobrobyt potrzebny jest przemysł krajowy, prywatny, ale jednak skupiony wokół krajowego kapitału, odprowadzającego podatki u nas. By mieć taki przemysł potrzebujemy liberalizacji przepisów, zmianę sceny politycznej, ordynacji wyborczej, a nawet ustroju państwa. Żeby zmienić przepisy/scenę polityczną/ordynację/ustrój potrzeba wykształconego społeczeństwa obywatelskiego. By mieć takie społeczeństwo potrzebna jest gruntowna zmiana kształcenia, potrzebna jest scena kulturalno-informacyjna z prawdziwego zdarzenia. By to się stało potrzebna jest dekomunizacja wszystkich uczelni oraz powstanie telewizji publicznej z prawdziwego zdarzenia. By tak było, potrzebna jest wola rządu - sejmu. By rząd miał taką wolę potrzebna jest siła nacisku i [moim zdaniem] pierwsza władza w Polsce - wykwalifikowane wojsko zarządzane przez generałów, a nie krawaciarzy. I zataczamy koło. Nikt w Polsce nie trzyma bata nad nikim, nikt nie jest za nic odpowiedzialny. Smoleńsk - miliony uchybień ze strony polskiej - nie ma winnego. 5 mln z koncertu Madonny wyparowało - nie ma winnego. Dług publiczny przekraczający próg ostrożnościowy - nie ma winnego. Brak kasy w ZUS'ie - nie ma winnego. Zabójstwo szefa policji - nie ma winnego. Tunele które się zawalają, metro, które zalewa woda - nie ma winnego. Opóźnienia w realizacji obwodnic WSZYSTKICH miast - nie ma winnego. Najdroższe autostrady na świecie - nie ma winnego. Ciągle rosnące bezrobocie - nie ma winnego. Afera hazardowa - nie ma winnego. Posłanka PO bierze łapówkę - nie ma winnego [ew. agenci CBA :O]. I tak można wymieniać i wymieniać i wymieniać. W tym kraju nie będzie lepiej za naszego życia. Kłopot w tym, by polepszyć życie przyszłych pokoleń musielibyśmy zrezygnować z siebie. Zatracić siebie i być może nasze dzieci, by wnuki żyły w lepszym kraju. Tak zrobili moi dziadkowie i wujowie. Poszli na wojnę, moja rodzina od zawsze była związana z wojskiem. Mój dziadek dosłużył się stopnia oficerskiego. Walczył na 2 frontach w Polsce, a potem na świecie. Drugi dziadek wraz ze swoimi braćmi brał udział w powstaniu Warszawskim. Po wojnie ten drugi katowany był przez czerwonych by w dalszych latach klepać biedę. W "wolnej Polsce" dalej im się nie powodziło, nie dostąpili żadnych zaszczytów, ot raz do roku ubierali się w mundury i szli na uroczystości. Głodowe emerytury sprawiły, że jeden z moich dziadków musiał pracować do bardzo późnej starości by opłacić lekarstwa dla siebie i babci. Zmarł na wylew. Mój drugi dziadek stracił oko, bo lekarz nie chciał go przyjąć przez rok. Sprawa w sądzie. Jeśli my mielibyśmy się zatracić w walce o lepsze jutro i skończyć jak oni to w dupie mam taki patriotyzm, który nie przechodzi z pokolenia na pokolenie. Weźcie kurwa zobaczcie jakie gówniarze teraz dorastają, zera totalne. Pierdoły i lebiegi.