Smoleńscy fanatycy
Które media dziś zasługują na miano „smoleńskich fanatyków”? Gazeta Polska? Oni zajęci Ukrainą. Może Newsweek? Oni niezmiennie od lat straszą PiSem, Kaczyńskim i „polskim faszyzmem”. Szukajmy dalej, TVN? Ech ta mamamadzi, teraz przerywana Rosją….
Czyżby nie było już smoleńskich fanatyków? No nic. Zajrzyjmy co w ukochanej Gazecie Wyborczej. O, tutaj przygotowania do rocznicy katastrofy smoleńskiej idą pełną parą. Najpierw trzydniowy cykl o dziennikarzach, którzy ośmielili się pisać o niej inaczej niż powinni. Tak rzetelny i tak zabawny, że aż drętwiały czytelnikom włosy na rękach. Dzisiaj mamy wywiad niezawodnej, zawsze prawdomównej Agnieszki Kublik, z Maciejem Laskiem, który myślał co by tu na rocznicę fajnego. Myślał i myślał, aż wymyślił! Jest kolejny dowód na „naciski”! Ale zanim przejdziemy do tych nowych, po raz kolejny rozwiewających wszelkie wątpliwości dowodów, jeszcze jedna ciekawostka z tego wywiadu:
Maciej Lasek: „Brzoza rośnie tam, gdzie rosła przez poprzednie kilkadziesiąt lat. Niestety, 10 kwietnia 2010 r. tor lotu polskiego Tu-154M przebiegał dokładnie przez tę pozycję. Nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości, bo samolot połamał wiele drzew przed i za brzozą, a na ziemi pozostały fragmenty maszyny wyrwane w zderzeniach z grubszymi drzewami.
Samolot (…) zderzył się z wieloma przeszkodami, w tym z tą brzozą, w efekcie czego doszło do oderwania znacznej części lewego skrzydła wraz z lotką, do utraty sterowności samolotu, obrotu i zderzenia z ziemią.”
Proste i logiczne. Na trasie było wiele przeszkód, z którymi zderzył się samolot, również grubszych(!). Jednakże skrzydło oderwało się po zderzeniu z tą jedną konkretną brzozą i pośród innych drzew samolot bez najmniejszych problemów dokonał obrotu (pośrodku lasu).
W tym miejscu wypada wspomnieć, że brzoza została urwana na wysokości (według różnych danych z pomiaru brzozy, bo pomiar drzewa to wszak niezwykle trudne zadanie) 5-7 metrów, czyli na takiej znajdował się samolot, a nawet niżej, bo to wysokość skrzydła. Rozpiętość skrzydeł Tupolewa wynosi 37,55 metra. Samolot urwał fragment skrzydła o długości 4,7 metra (wg MAK) lub 6,5 metra (wg komisji Millera, rozbieżność wynika z tego, że komisja Millera mierzyła skrzydło po dłuższym, skośnym boku – ot fachowcy) bądź według badań niezależnych osób ok. 2,5 metra. Przyjmijmy jednak wersję MAK, liczbę Millera pomijając jedynie wymownym milczeniem. Wiemy że od osi samolotu do końca skrzydła mamy 18,75 metra. Odejmijmy owe 4,7 metra, zostaje 14 metrów (wg wersji komisji Millera, nieco ponad 12 metrów).
Zatem obrót pozostałej 14-metrowej części samolotu wokół własnej osi na wysokości 5-7, a nawet i 10 metrów jest jak najbardziej logiczny i możliwy do wykonania.
Po tym krótkim wyjaśnieniu wróćmy do nowej tezy Laska. Otóż niezidentyfikowany głos powiedział „siadajcie„, co każe Laskowi przypuszczać iż był to rozkaz „lądujcie„, czy raczej „ląduj dziadu!„.
Nagrania z czarnych skrzynek to jakaś bezdenna kopalnia coraz to nowych teorii. Przy czym każda pomimo iż obalona, nadal żyje swoim życiem:
1. „Jak nie wyląduje to mnie zabije!”
A nie, nie powiedział tak.
2. Błasik był pijany!
A nie, nie był.
3. Była kłótnia na lotnisku!
A nie, nie było.
4. Były naciski! Błasik naciskał!
Instytut ekspertyz sądowych podaje informację, że według stenogramów żadnych nacisków nie było.
5. Już w Gruzji jak lecieli to kazał lądować!
A nie, to było przed startem jeszcze.
6. Kazana powiedział, że „mamy problem” i „na razie nie ma decyzji prezydenta„
A nie, wg stenogramów Kazany w ogóle w kabinie nie było.
7. Ktoś powiedział „siadajcie!”
Czyli kazał lądować!! Były naciski!!!!!!!!!!!!!!!!
i wiele innych…
Te uzasadnienia zaczynają przekraczać już wszelkie dopuszczalne normy. Jeszcze chwila i pojawi się w mainstreamie interpretacja słów „spróbujemy podejść, a jak się nie uda to odejdziemy (na drugi krąg)”, którą kiedyś widziałem w sieci wypowiedzianą na poważnie. Mianowicie „odejdziemy” miało według tego geniusza-eksperta znaczyć „odejdziemy z tego świata, taka przenośnia. Pilot był świadomy tego, że idzie na śmierć”. I weź tu rozmawiaj z debilami…"
źródło: zelaznalogika.net/smolenscy-fanatycy/[/i]
Które media dziś zasługują na miano „smoleńskich fanatyków”? Gazeta Polska? Oni zajęci Ukrainą. Może Newsweek? Oni niezmiennie od lat straszą PiSem, Kaczyńskim i „polskim faszyzmem”. Szukajmy dalej, TVN? Ech ta mamamadzi, teraz przerywana Rosją….
Czyżby nie było już smoleńskich fanatyków? No nic. Zajrzyjmy co w ukochanej Gazecie Wyborczej. O, tutaj przygotowania do rocznicy katastrofy smoleńskiej idą pełną parą. Najpierw trzydniowy cykl o dziennikarzach, którzy ośmielili się pisać o niej inaczej niż powinni. Tak rzetelny i tak zabawny, że aż drętwiały czytelnikom włosy na rękach. Dzisiaj mamy wywiad niezawodnej, zawsze prawdomównej Agnieszki Kublik, z Maciejem Laskiem, który myślał co by tu na rocznicę fajnego. Myślał i myślał, aż wymyślił! Jest kolejny dowód na „naciski”! Ale zanim przejdziemy do tych nowych, po raz kolejny rozwiewających wszelkie wątpliwości dowodów, jeszcze jedna ciekawostka z tego wywiadu:
Maciej Lasek: „Brzoza rośnie tam, gdzie rosła przez poprzednie kilkadziesiąt lat. Niestety, 10 kwietnia 2010 r. tor lotu polskiego Tu-154M przebiegał dokładnie przez tę pozycję. Nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości, bo samolot połamał wiele drzew przed i za brzozą, a na ziemi pozostały fragmenty maszyny wyrwane w zderzeniach z grubszymi drzewami.
Samolot (…) zderzył się z wieloma przeszkodami, w tym z tą brzozą, w efekcie czego doszło do oderwania znacznej części lewego skrzydła wraz z lotką, do utraty sterowności samolotu, obrotu i zderzenia z ziemią.”
Proste i logiczne. Na trasie było wiele przeszkód, z którymi zderzył się samolot, również grubszych(!). Jednakże skrzydło oderwało się po zderzeniu z tą jedną konkretną brzozą i pośród innych drzew samolot bez najmniejszych problemów dokonał obrotu (pośrodku lasu).
W tym miejscu wypada wspomnieć, że brzoza została urwana na wysokości (według różnych danych z pomiaru brzozy, bo pomiar drzewa to wszak niezwykle trudne zadanie) 5-7 metrów, czyli na takiej znajdował się samolot, a nawet niżej, bo to wysokość skrzydła. Rozpiętość skrzydeł Tupolewa wynosi 37,55 metra. Samolot urwał fragment skrzydła o długości 4,7 metra (wg MAK) lub 6,5 metra (wg komisji Millera, rozbieżność wynika z tego, że komisja Millera mierzyła skrzydło po dłuższym, skośnym boku – ot fachowcy) bądź według badań niezależnych osób ok. 2,5 metra. Przyjmijmy jednak wersję MAK, liczbę Millera pomijając jedynie wymownym milczeniem. Wiemy że od osi samolotu do końca skrzydła mamy 18,75 metra. Odejmijmy owe 4,7 metra, zostaje 14 metrów (wg wersji komisji Millera, nieco ponad 12 metrów).
Zatem obrót pozostałej 14-metrowej części samolotu wokół własnej osi na wysokości 5-7, a nawet i 10 metrów jest jak najbardziej logiczny i możliwy do wykonania.
Po tym krótkim wyjaśnieniu wróćmy do nowej tezy Laska. Otóż niezidentyfikowany głos powiedział „siadajcie„, co każe Laskowi przypuszczać iż był to rozkaz „lądujcie„, czy raczej „ląduj dziadu!„.
Nagrania z czarnych skrzynek to jakaś bezdenna kopalnia coraz to nowych teorii. Przy czym każda pomimo iż obalona, nadal żyje swoim życiem:
1. „Jak nie wyląduje to mnie zabije!”
A nie, nie powiedział tak.
2. Błasik był pijany!
A nie, nie był.
3. Była kłótnia na lotnisku!
A nie, nie było.
4. Były naciski! Błasik naciskał!
Instytut ekspertyz sądowych podaje informację, że według stenogramów żadnych nacisków nie było.
5. Już w Gruzji jak lecieli to kazał lądować!
A nie, to było przed startem jeszcze.
6. Kazana powiedział, że „mamy problem” i „na razie nie ma decyzji prezydenta„
A nie, wg stenogramów Kazany w ogóle w kabinie nie było.
7. Ktoś powiedział „siadajcie!”
Czyli kazał lądować!! Były naciski!!!!!!!!!!!!!!!!
i wiele innych…
Te uzasadnienia zaczynają przekraczać już wszelkie dopuszczalne normy. Jeszcze chwila i pojawi się w mainstreamie interpretacja słów „spróbujemy podejść, a jak się nie uda to odejdziemy (na drugi krąg)”, którą kiedyś widziałem w sieci wypowiedzianą na poważnie. Mianowicie „odejdziemy” miało według tego geniusza-eksperta znaczyć „odejdziemy z tego świata, taka przenośnia. Pilot był świadomy tego, że idzie na śmierć”. I weź tu rozmawiaj z debilami…"
źródło: zelaznalogika.net/smolenscy-fanatycy/[/i]