Gdy zwiedzałem za młodu zachodnie kraje, sprzedawcy w sklepach gdy usłyszeli język polski kazali zostawiać torby i plecaki przy kasie. Bardzo się wkurwiałem bo wpuszczali bez problemów nawet brudasów i cyganów... Dziwiłem się dlaczego mają problem tylko z Polakami.
Na ulicy gdy ludzie słyszeli nasz syczący język to się pytali z uśmiechem czy my z Rosji. Jak mówiłem oburzony (wtedy miałem poglądy patriotyczno-nacjonalistyczne, jak to każdy szczeniak. Na szczęście nacjonalizm to choroba wieku dziecięcego. Także wyrosłem), że z Polski to im uśmiech schodził z twarzy i nerwowo ręką sprawdzali portfel w kieszeni i zegarek na ręce.
Później się nauczyłem, żeby sobie oszczędzić kompromitacji i wytykania palcami to w sklepie mówiłem po angielsku a jak ktoś słyszał polski i pytał czy jestem kacapem to przytakiwałem cicho. Lepiej było być branym za zapijaczonego kacapa niż za Polaka.
Taką to opinię na świecie ma dumny polski naród.
A wy się możecie napinać i wkurwiać. Taka jest prawda i chociaż byście się zesrali na rzadko od pisania na mnie obelg to faktów nie zmienicie.