W sumie tak czytam niektórych pod tym tematem i samego autora i no ja pier....
Ja rozumiem zasadę nie daję 2 - 5 zł jak smęcą chyba, że pozytywnie ktoś podejdzie zagada i powie, że np. do flaszki brakuje to czemu by nie, też czasem brakowało
Ale jakoś nauczono mnie od małego, że jeśli ktoś przyjdzie i prosi o jedzenie to się takiej osobie nie odmawia bo nie wiesz czy życie mu tak nie dojebało, że uchlanie się tanim winem to nie jest jedyne wyjście.
2 razy mi się zdarzyło, że będąc w obcym mieście osoba zagadała czy nie kupiłbym jej czegoś do jedzenia bo po prostu jej na to nie stać. Nie unosiłem się jak autor jaki to Pan jestem. Wszedłem kupiłem bochenek chleba + pasztet + jakąś rybę w puszce + jakieś serki. Kobieta miała prawie łzy w oczach z radości i ledwo jej przez gardło przeszło czy bym jej mleka nie kupił, ale sama wybrała najtańsze, a każdy produkt który wkładałem do koszyka to mówiła, że nie musi być ten bo tam jest tańszy taki np. seropodobny itp.
Drugim razem jakiś żulik / bezdomny na pkp jak czekałem na pociąg podszedł i grzecznie zagadał czy bym mu nie kupił chociaż takiej zupki z automatu jak jest gorąca czekolada za 80 gr bo dawno nic ciepłego nie pił, też się nagle wtedy pojawili obrońcy ludzi w postaci ochrony kolei chcący już kolesia wygnać bo się narzuca, powiedziałem im, że mają nie przeszkadzać i koleś dostał gorącą herbatę + zupę + jakieś drugie danie w barze na pkp, było to ładnym parę lat temu, z kieszeni może ubyło z 20 zł ale radości na twarzy kolesia i tego zapału jak pochłaniał jedzenie nie zapomnę do teraz.
Nie wiem jakim trzeba być skurwielem żeby odmówić innemu jedzenia, nikt Ci nie każe mu imprezy szykować za 100 zł...
Nie wiem jak są Ci ludzie wychowywani...