Policjant interweniuje do zakłócania porządku/awantury domowej. Siedmioletni synalek czeka grzecznie na schodach i mówi policjantowi że jego MATKA ma nóż i grozi jego ojcu. Policjant rusza na górę, słyszy krzyki kobiety i więc przyśpiesza a po wejściu widzi szamotaninę.
Co robi?
Strzela w faceta, a kiedy ten próbuje się podnieść poprawia mu drugą kulką. Bez standardowego 10x powtarzania komend. 61-latek zginął na miejscu a jego żona trafiła do psychuszki. Logiczne, skoro to ona miała nóż i groziła jemu, gdy widzisz że się szarpią zabijasz jego. Bo jest facetem. Kogo premiuje wstrętny patriarchalny system?
Zwracam uwagę że nie wiemy kto miał nóż w ręce w momencie szarpaniny, wiemy za to że to baba zaczęła i wyciągnęła nóż, okazało się że jest wariatką, ale to FACET zarobił 2 kule.