Żeby lepiej zobrazować całą historię, poszkodowany to K, a sprawca to M.
Wszystko zaczęło się na imprezie, którą zorganizowałem na działeczce. K był z pewną dziewczyną dwa lata, po czym ta nagle zerwała i ciągle chciała czasu się zdecydować. Wczoraj podczas popijania piwa, okazało się, że M (Dwa metry wzrostu, ogromny chłop trenujący boks) zaliczył dziewczynę K (Suchar, 1,75m, nic nie ćwiczący). Przez całą imprezę była o to lekka spina, ciągłe chamskie docinki itd. W pewnym momencie M zaproponował sparing, a K się zgodził pod warunkiem, że będzie to grappling (dźwignie, różne chwyty, duszenia itd.). Obydwoje się zgodzili, poprzepychali kilka sekund, aż w końcu K założył przeciwnikowi Gilotynę. M po wydostaniu się, wyjebał go na ziemie i wpadając w szał, przez dobre pół minuty kopał i napierdalał rękami po twarzy, leżącego K. Po tym czasie go uspokoiliśmy i oczywiście zadzwoniliśmy po karetkę. Tutaj zdjęcie przed przyjazdem karetki
Przyjechała też policja, chłopcy wytłumaczyli, że to było na żarty i wszystko było pięknie. Problem zaczął się w szpitalu, gdzie po obdukcji wyszło, że został złamany nos z przemieszczeniem, skruszone trzy zęby i podjebane oczy. Mimo wszystko K postanowił nie zakładać sprawy na psiarni więc niedługo powinno być dobrze. Tutaj zdjęcie ze szpitala
Mam nadzieję, ze fotki i historia się podoba.
Wszystko zaczęło się na imprezie, którą zorganizowałem na działeczce. K był z pewną dziewczyną dwa lata, po czym ta nagle zerwała i ciągle chciała czasu się zdecydować. Wczoraj podczas popijania piwa, okazało się, że M (Dwa metry wzrostu, ogromny chłop trenujący boks) zaliczył dziewczynę K (Suchar, 1,75m, nic nie ćwiczący). Przez całą imprezę była o to lekka spina, ciągłe chamskie docinki itd. W pewnym momencie M zaproponował sparing, a K się zgodził pod warunkiem, że będzie to grappling (dźwignie, różne chwyty, duszenia itd.). Obydwoje się zgodzili, poprzepychali kilka sekund, aż w końcu K założył przeciwnikowi Gilotynę. M po wydostaniu się, wyjebał go na ziemie i wpadając w szał, przez dobre pół minuty kopał i napierdalał rękami po twarzy, leżącego K. Po tym czasie go uspokoiliśmy i oczywiście zadzwoniliśmy po karetkę. Tutaj zdjęcie przed przyjazdem karetki
Przyjechała też policja, chłopcy wytłumaczyli, że to było na żarty i wszystko było pięknie. Problem zaczął się w szpitalu, gdzie po obdukcji wyszło, że został złamany nos z przemieszczeniem, skruszone trzy zęby i podjebane oczy. Mimo wszystko K postanowił nie zakładać sprawy na psiarni więc niedługo powinno być dobrze. Tutaj zdjęcie ze szpitala
Mam nadzieję, ze fotki i historia się podoba.