Mój dzisiejszy mail do ZTM'u. No, co - skoro oni mogą założyć sprawę do sądu i ciągać latami za brak biletu to i ja ich trochę poganiam, a co. Ciekawe jak się to dalej potoczy
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 20:05
📌
Konflikt izrealsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 20:49
Mój dzisiejszy mail do ZTM'u. No, co - skoro oni mogą założyć sprawę do sądu i ciągać latami za brak biletu to i ja ich trochę poganiam, a co. Ciekawe jak się to dalej potoczy
Powiem tyle -ZTM to największe kurwy z jakimi miałem doczynienia. Życzę z całego serca powodzenia w dręczeniu tych chujów.
jak ktos ma czas i pieniadze, to jest to genialny pomysl na spedzenie milo czasu
jaczuro napisał/a:
W Warszawie są setki, jeśli nie tysiące biletomatów na ulicach, w autobusach, tramwajach, centrach, stacjach itd. Takie "niewinne" usterki czy wadliwe automaty narażają wszystkich pasażerów na "pożarte drobne" które lądują bezpodstawnie w kieszeni ZTM'u. Jak sądzisz, ile jest dziennie takich przypadków, jak mój, a ludzie olewają te 10/20/80 gr? Mogą mi wypłacić odszkodowanie chociażby bez ponoszenia kosztów własnych w postaci, np. wypłaty wszystkich w ten sposób pożartych a nieodebranych "drobnych". Ciekawe, ile się tam tego nazbierało?
Na litość Boską czy ty rzeczywiście jesteś taki głupi czy świadomie próbujesz - jak to sam napisałeś - zrobić z siebie debila, żeby to korzystnie wpłynęło na rozpatrzenie twojej sprawy!?
Co ma do tego ilość takich sytuacji. Do sądu nie idziesz w imieniu wszystkich i nie możesz wykłócać się w imieniu wszystkich, tylko w swoim. Choćby dziennie przepadało ludziom 100k w tych automatach, to nie jest to żaden argument, bo tobie kurwa przepadło jebane 80 groszy. Nie jesteś pełnomocnikiem wszystkich i z pewnością nigdy nie będziesz. Ktoś musiałby mieć najebane pod czupryną, żeby po przeczytaniu twoich wypocin zrobić cię swoim pełnomocnikiem nawet w zakresie pisania wypracowania do podstawówki.
A poza tym dobrze, że napisałaś 'jednostko ze stolycy', że macie tam dużo takich automatów - normalnie Hameryka. No jestem pod wrażeniem, macie przynajmniej czym szpanować na sadolu jak was te automaty jebią.
Fajna jest dyskusja z Tobą - nie przyjmujesz do siebie jakiejkolwiek formy żartu. Gdzie niby napisałem, że mam zamiar reprezentować kogokolwiek? Ślepy? Parę wyrazów wziętych w cudzysłów? Głupie pytanie retoryczne na końcu? Boże, aleś Ty odporny...
Poza tym nie mam możliwości pozwania producenta automatów, to brocha ZTM'u. Oni są bezpośrednim sprzedawcą towaru/usługi i oni w pełni ponoszą konsekwencje z tego wynikłe. A szczerze powiedziawszy ZTM na ew. przegranej może zarobić samemu pozywając producenta automatów, informatyków, instalatorów czy tam odpowiedzialnego za nie podwykonawcę na podstawie wadliwego urządzenia/źle wykonanej usługi, której skutkiem są straty w postaci mojej sprawy sądowej. Wtedy i oni sobie kogoś pozwą i zarobią żądając np. wymiany wszystkich zgłoszonych wadliwych automatów na nowe.
Kurwa, sprawy sądowe to, jak już wspomniałem, biznes. Tak się składa, że mam z góry wygraną sprawę, bo akurat sytuacja jest w tej materii bezsprzeczna i podparta kodeksem. W dupie mam ich jakieś regulaminy czy formy reklamacji - wszystkie formy reklamowania towaru/usługi mają być bezpłatne. W innym wypadku mają mi wszystko zwrócić. Mam potwierdzenie zatrzymania kasy, fakt odwiedzenia biura na piśmie, bilety z godziną, wysłane pismo roszczeniowe i naocznych dwóch świadków nie związanych z ZTM.
Na kiego grzyba mi adwokat czy "elokwentne" pismo wypchane paragrafami? Nie uwzględnią od razu polubownego pozasądowego roszczenia, to orzeczenie wyda sąd i tyle.
Masz, jak takiś ograniczony, oparcie prawne.
Art. 8 [Uprawnienia kupującego] 1. Jeżeli towar konsumpcyjny jest niezgodny z umową, kupujący może żądać doprowadzenia go do stanu zgodnego z umową przez nieodpłatną naprawę albo wymianę na nowy, chyba że naprawa albo wymiana są niemożliwe lub wymagają nadmiernych kosztów. Przy ocenie nadmierności kosztów uwzględnia się wartość towaru zgodnego z umową oraz rodzaj i stopień stwierdzonej niezgodności, a także bierze się pod uwagę niedogodności, na jakie naraziłby kupującego inny sposób zaspokojenia.
2. Nieodpłatność naprawy i wymiany w rozumieniu ust. 1 oznacza, że sprzedawca ma również obowiązek zwrotu kosztów poniesionych przez kupującego, w szczególności kosztów demontażu, dostarczenia, robocizny, materiałów oraz ponownego zamontowania i uruchomienia.
3. Jeżeli sprzedawca, który otrzymał od kupującego żądanie określone w ust. 1, nie ustosunkował się do tego żądania w terminie 14 dni, uważa się, że uznał je za uzasadnione.
4. Jeżeli kupujący, z przyczyn określonych w ust. 1, nie może żądać naprawy ani wymiany albo jeżeli sprzedawca nie zdoła uczynić zadość takiemu żądaniu w odpowiednim czasie lub gdy naprawa albo wymiana narażałaby kupującego na znaczne niedogodności, ma on prawo domagać się stosownego obniżenia ceny albo odstąpić od umowy; od umowy nie może odstąpić, gdy niezgodność towaru konsumpcyjnego z umową jest nieistotna. Przy określaniu odpowiedniego czasu naprawy lub wymiany uwzględnia się rodzaj towaru i cel jego nabycia.
Napisałem 30 dni, bo w przypadkach szczególnych, można powołać się na inny ustęp i wydłużyć czas odpowiedni do 30 dni.
Praktycznie, mogą moje pismo olać. Po 30 dniach idąc do sądu mam sprawę wygraną z góry.
Dalej chcesz dyskutowac? Wyzywasz mnie od debili, a sam gówno wiesz. Pisałem - nie chce mi się zaglądać do K.C. bo wiem, że tam tak jest. Zajrzałem tam przed chwilą dopiero. Mów mi Panie Jasnowidzu, dziwko.
Poza tym nie mam możliwości pozwania producenta automatów, to brocha ZTM'u. Oni są bezpośrednim sprzedawcą towaru/usługi i oni w pełni ponoszą konsekwencje z tego wynikłe. A szczerze powiedziawszy ZTM na ew. przegranej może zarobić samemu pozywając producenta automatów, informatyków, instalatorów czy tam odpowiedzialnego za nie podwykonawcę na podstawie wadliwego urządzenia/źle wykonanej usługi, której skutkiem są straty w postaci mojej sprawy sądowej. Wtedy i oni sobie kogoś pozwą i zarobią żądając np. wymiany wszystkich zgłoszonych wadliwych automatów na nowe.
Kurwa, sprawy sądowe to, jak już wspomniałem, biznes. Tak się składa, że mam z góry wygraną sprawę, bo akurat sytuacja jest w tej materii bezsprzeczna i podparta kodeksem. W dupie mam ich jakieś regulaminy czy formy reklamacji - wszystkie formy reklamowania towaru/usługi mają być bezpłatne. W innym wypadku mają mi wszystko zwrócić. Mam potwierdzenie zatrzymania kasy, fakt odwiedzenia biura na piśmie, bilety z godziną, wysłane pismo roszczeniowe i naocznych dwóch świadków nie związanych z ZTM.
Na kiego grzyba mi adwokat czy "elokwentne" pismo wypchane paragrafami? Nie uwzględnią od razu polubownego pozasądowego roszczenia, to orzeczenie wyda sąd i tyle.
Masz, jak takiś ograniczony, oparcie prawne.
Art. 8 [Uprawnienia kupującego] 1. Jeżeli towar konsumpcyjny jest niezgodny z umową, kupujący może żądać doprowadzenia go do stanu zgodnego z umową przez nieodpłatną naprawę albo wymianę na nowy, chyba że naprawa albo wymiana są niemożliwe lub wymagają nadmiernych kosztów. Przy ocenie nadmierności kosztów uwzględnia się wartość towaru zgodnego z umową oraz rodzaj i stopień stwierdzonej niezgodności, a także bierze się pod uwagę niedogodności, na jakie naraziłby kupującego inny sposób zaspokojenia.
2. Nieodpłatność naprawy i wymiany w rozumieniu ust. 1 oznacza, że sprzedawca ma również obowiązek zwrotu kosztów poniesionych przez kupującego, w szczególności kosztów demontażu, dostarczenia, robocizny, materiałów oraz ponownego zamontowania i uruchomienia.
3. Jeżeli sprzedawca, który otrzymał od kupującego żądanie określone w ust. 1, nie ustosunkował się do tego żądania w terminie 14 dni, uważa się, że uznał je za uzasadnione.
4. Jeżeli kupujący, z przyczyn określonych w ust. 1, nie może żądać naprawy ani wymiany albo jeżeli sprzedawca nie zdoła uczynić zadość takiemu żądaniu w odpowiednim czasie lub gdy naprawa albo wymiana narażałaby kupującego na znaczne niedogodności, ma on prawo domagać się stosownego obniżenia ceny albo odstąpić od umowy; od umowy nie może odstąpić, gdy niezgodność towaru konsumpcyjnego z umową jest nieistotna. Przy określaniu odpowiedniego czasu naprawy lub wymiany uwzględnia się rodzaj towaru i cel jego nabycia.
Napisałem 30 dni, bo w przypadkach szczególnych, można powołać się na inny ustęp i wydłużyć czas odpowiedni do 30 dni.
Praktycznie, mogą moje pismo olać. Po 30 dniach idąc do sądu mam sprawę wygraną z góry.
Dalej chcesz dyskutowac? Wyzywasz mnie od debili, a sam gówno wiesz. Pisałem - nie chce mi się zaglądać do K.C. bo wiem, że tam tak jest. Zajrzałem tam przed chwilą dopiero. Mów mi Panie Jasnowidzu, dziwko.
Już samo to, że jesteś z Warszawy powinno być dla ciebie wystarczająco poniżające i nie powinienem cię dalej gnębić, ale sam się prosisz Nie będę nawet już cytował poszczególnych fragmentów twoich wypocin bo po prostu mi się nie chce, więc odniosę się do ogółu spraw.
Teraz jestem skłonny sam sobie odpowiedzieć na postawione wcześniej pytanie i napisać, że chyba rzeczywiście jesteś aż tak głupi. Nie rozumiesz słowa pisanego, jakby się z tobą spotkać, to pewnie słowa mówionego też byś nie zrozumiał, dopiero trzeba byłoby pierdolnąć cię w czoło, żeby ci się ta szara masa aktywowała.
Mimo wszystko napiszę jeszcze raz, to co pisałem wcześniej i zakoduj sobie to w pustym łbie - słusznie postąpiłeś, że nie dałeś się im dymać nawet za 80 groszy, ale od początku spierdoliłeś koncertowo sprawę. Jak widzę to, co teraz wypisujesz na mojej twarzy rysuje się uśmiech politowania... Jeśli według ciebie powołanie się na konkretne paragrafy nie jest nic warte, to pozostaje mi współczuć. No masz rację - danie im od początku sygnału, że znasz się na rzeczy i pokazanie, że orientujesz się w tym co chcesz zrobić jest bezsensowne. Gratuluję podejścia.
Co więcej - mimo objętości te twoje wypociny nie niosą żadnego istotnego przekazu oprócz wyliczania kwot za bilety i straszenia... Tylko czym straszenia? Tak naprawdę zero konkretów. Mogę się założyć, że już w ich oczach jesteś sfrustrowanym gimbolem, który chciał sprawdzić swoje umiejętności z pisania listów formalnych, ale słabo wyszło.
Jednocześnie bawi mnie podejście twoje i podobnych do ciebie kozaków, którzy już w pierwszym kontakcie wyskakują z tematem sądu, a później w kilku odpowiedziach na tym forum kozaczą jak to z nich zedrą łacha w sądzie, a jak przyjdzie co do czego (bo wypowiedzieli się bardziej rozgarnięci ludzie) próbują odwrócić całą sytuację w żart ew. teoretyzowanie pisząc, że 'chodzenie do sądów to biznes'.
I proszę... przestań teraz wyskakiwać z paragrafami próbując pokazać mi jaki jesteś 'obeznany' i fajny, bo powinieneś to zrobić przed napisaniem do nich listu, a nie teraz, kiedy jest już po fakcie.
Co do 30 dni i wygranej 'z góry' sprawy, to nie jest do końca tak, jak napisałeś. Musisz jeszcze przewertować trochę stron i trochę pdfów, ale nie będę ci pomagał - może dzięki temu więcej się nauczysz. Z mojej strony to definitywnie wszystko. Mimo wszystko życzę ci powodzenia w tej sprawie chociaż nie wróżę sukcesu ponad to 80 groszy.
Teraz jestem skłonny sam sobie odpowiedzieć na postawione wcześniej pytanie i napisać, że chyba rzeczywiście jesteś aż tak głupi. Nie rozumiesz słowa pisanego, jakby się z tobą spotkać, to pewnie słowa mówionego też byś nie zrozumiał, dopiero trzeba byłoby pierdolnąć cię w czoło, żeby ci się ta szara masa aktywowała.
Mimo wszystko napiszę jeszcze raz, to co pisałem wcześniej i zakoduj sobie to w pustym łbie - słusznie postąpiłeś, że nie dałeś się im dymać nawet za 80 groszy, ale od początku spierdoliłeś koncertowo sprawę. Jak widzę to, co teraz wypisujesz na mojej twarzy rysuje się uśmiech politowania... Jeśli według ciebie powołanie się na konkretne paragrafy nie jest nic warte, to pozostaje mi współczuć. No masz rację - danie im od początku sygnału, że znasz się na rzeczy i pokazanie, że orientujesz się w tym co chcesz zrobić jest bezsensowne. Gratuluję podejścia.
Co więcej - mimo objętości te twoje wypociny nie niosą żadnego istotnego przekazu oprócz wyliczania kwot za bilety i straszenia... Tylko czym straszenia? Tak naprawdę zero konkretów. Mogę się założyć, że już w ich oczach jesteś sfrustrowanym gimbolem, który chciał sprawdzić swoje umiejętności z pisania listów formalnych, ale słabo wyszło.
Jednocześnie bawi mnie podejście twoje i podobnych do ciebie kozaków, którzy już w pierwszym kontakcie wyskakują z tematem sądu, a później w kilku odpowiedziach na tym forum kozaczą jak to z nich zedrą łacha w sądzie, a jak przyjdzie co do czego (bo wypowiedzieli się bardziej rozgarnięci ludzie) próbują odwrócić całą sytuację w żart ew. teoretyzowanie pisząc, że 'chodzenie do sądów to biznes'.
I proszę... przestań teraz wyskakiwać z paragrafami próbując pokazać mi jaki jesteś 'obeznany' i fajny, bo powinieneś to zrobić przed napisaniem do nich listu, a nie teraz, kiedy jest już po fakcie.
Co do 30 dni i wygranej 'z góry' sprawy, to nie jest do końca tak, jak napisałeś. Musisz jeszcze przewertować trochę stron i trochę pdfów, ale nie będę ci pomagał - może dzięki temu więcej się nauczysz. Z mojej strony to definitywnie wszystko. Mimo wszystko życzę ci powodzenia w tej sprawie chociaż nie wróżę sukcesu ponad to 80 groszy.
Na rozluźnienie drążonego przez Was tematu zaserwuje wam suchara:
Przychodzi baba do lekarza, a lekarza nie ma
Nie pozwól żeby ktokolwiek mówił, że jesteś nikim"
Przychodzi baba do lekarza, a lekarza nie ma
______________
"Rób to co robisz brat, świat jest dzikiNie pozwól żeby ktokolwiek mówił, że jesteś nikim"
Mała nowina w temacie - własnie miałem telefon z firmy Asec (ci z ZTM'u rozpatrujący reklamacje).
Wniosek o zwrot biletu jest uzasadniony, reklamacja została rozpatrzona Pozytywnie.
Co to znaczy? Że teraz znów mam się wybrać do punktu obsługi w centrum po zwrot biletu o wartości 3,60zł.
Na rozpatrzenie wniosku o zwrot kosztów dojazdu dalej czekam, po odbiorze tegoż biletu moje dojazdy wyniosą łącznie 24,80zł.
Tak sobie myślę, że gdy to się skończy to dołożę na sadola skany/foty dokumentacji. Ot, żeby szersze grono osób zobaczyło, jak to wygląda.
Przed chwilą (godzine po poprzednim) miałem drugi telefon z ZTM'u.
Prosili, bym wstrzymał się z przyjazdem do punktu w celu odbioru należności za bilet.
Zarząd dopatrzył się mojego wniosku za dojazdy i właśnie go rozpatruje, obsługa poinformowała mnie, że skontaktują się ze mną mailowo i prześlą mi całą należność na konto (w tym wypadku 3,60zł + 12,40zł za jednokrotny dojazd).
W razie co wrzucę potwierdzenie przelewu he
-----------------------------------------
Tym tyrytym tym - tadaaaam!
teraz tylko czekam na potwierdzenie przelewu.
Po równo tygodniu doczekałem się. Chociaż liczyłem na negatywne rozpatrzenie i założenie sprawy sądowej
Następny to formalność, jakbym nie dostał to dam znać, ale pewnie niedługo i te 12,40 wpłynie. W każdym razie sprawa rozwiązana...
Panom: NobliwyWojak oraz Zerth życzę spenetrowania odbytu przez murzyna z metrowym pałąkiem. No niech będzie, Nobliwemu tylko do połowy, bo fajnie się konwersowało
Wniosek o zwrot biletu jest uzasadniony, reklamacja została rozpatrzona Pozytywnie.
Co to znaczy? Że teraz znów mam się wybrać do punktu obsługi w centrum po zwrot biletu o wartości 3,60zł.
Na rozpatrzenie wniosku o zwrot kosztów dojazdu dalej czekam, po odbiorze tegoż biletu moje dojazdy wyniosą łącznie 24,80zł.
Tak sobie myślę, że gdy to się skończy to dołożę na sadola skany/foty dokumentacji. Ot, żeby szersze grono osób zobaczyło, jak to wygląda.
Przed chwilą (godzine po poprzednim) miałem drugi telefon z ZTM'u.
Prosili, bym wstrzymał się z przyjazdem do punktu w celu odbioru należności za bilet.
Zarząd dopatrzył się mojego wniosku za dojazdy i właśnie go rozpatruje, obsługa poinformowała mnie, że skontaktują się ze mną mailowo i prześlą mi całą należność na konto (w tym wypadku 3,60zł + 12,40zł za jednokrotny dojazd).
W razie co wrzucę potwierdzenie przelewu he
-----------------------------------------
Tym tyrytym tym - tadaaaam!
teraz tylko czekam na potwierdzenie przelewu.
Po równo tygodniu doczekałem się. Chociaż liczyłem na negatywne rozpatrzenie i założenie sprawy sądowej
Następny to formalność, jakbym nie dostał to dam znać, ale pewnie niedługo i te 12,40 wpłynie. W każdym razie sprawa rozwiązana...
Panom: NobliwyWojak oraz Zerth życzę spenetrowania odbytu przez murzyna z metrowym pałąkiem. No niech będzie, Nobliwemu tylko do połowy, bo fajnie się konwersowało
Tak, zapłacono za wszystko.
80gr niewydanych reszty
3,60 za nie wydany bilet
12,40 za dojazd.
Wszystko zostało zwrócone.
Sorka, że tak pozno, myslalem, ze juz martwy temat
80gr niewydanych reszty
3,60 za nie wydany bilet
12,40 za dojazd.
Wszystko zostało zwrócone.
Sorka, że tak pozno, myslalem, ze juz martwy temat
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych
materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony
oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów