Miałem wczoraj zajebisty dzień. Łaziłem sobie po mieście i - dziwnym trafem - kilka razy byłem świadkiem śmiesznych scenek. Bon Appétit
BIEDRONKOWY GRUBAS
Musiałem kupić sobie coś do picia, więc wlazłem do Biedronki po napój Ice Tea Yerba Mate za 1,49 zł. Wychodzę, a tam taka scenka: matka i dwoje dzieci (chłopak i dziewczynka) niosą zakupy. Byłem za nimi przez minutę/dwie, bo tamowali całe wyjście. Matka obłożona reklamówkami, wielka torebka na ramieniu; córka niesie jakieś tam dwie wody (malutka była), a synalek niósł jedną reklamóweczkę (niedużą). Synek ubrany - od góry do dołu - w markowe ciuchy Nike, spasiony niczym wieprz przed ubojem, był niższy ode mnie (na oko - gimnazjum). Cały spocony narzekał w stronę mocno już obciążonej matki:
- To jest cięęęęężkieeeee!
Na to matka zasapana:
- No chodź, do samochodu tylko kawałek.
- Ale ja nie jestem twoim służącym! Płać mi za noszenie takich rzeczy!
A że było gorąco, a oni się wlekli i z powodu faktu, że nienawidzę braku szacunku do własnych rodziców, powiedziałem do niego:
- Matka kupuje ci żarcie, sportowe i markowe ciuchy, łoży na twoje utrzymanie, komórkę i komputer. Powinieneś, grubasie, kurwa ją po stopach całować, a nie do niej pyskować. Jak ci ciężko to zrzuć z dwa kilo - zrób użytek ze sportowych ciuchów Nike.
Gruby cały czerwony, widać, że chciał coś powiedzieć, a na to matka:
- Właśnie, Kamil. Rusz kurwa dupę, bo przejście blokujesz tłuszczem, niewdzięczniku. Przypominam, że niesiesz własne słodycze, a ja żarcie dla całej rodziny.
AntyPEDERASTYCZNY TARG
Idąc dalej postanowiłem przejść w stronę targu. Jest tam budka z wybornymi, słodkimi bułeczkami, a ja się zrobiłem głodny patrząc na tego małego wieprza z Biedy. Przechodząc przez targ zobaczyłem mały straganik ze świecidełkami. Pomyślałem sobie, by wziąć jakiś prezencik dla swojej dziewczyny - lubię czasem być romantyczny Podchodzę do stoiska, patrzę na bibelotki i pytam kolesia (facet w moim wieku, ubrany w ciemną koszulę bez ramiączek, przypakowany):
- Dzień dobry. Czy ma Pan może damskie bransoletki z flagami?
- W sensie?
- No na przykład taką różową z flagą USA..
- Mam. Ale szybciej: zadam Panu pytanie. Czy jest Pan jebanym pedałem?
- ??
- No bo.. kupujesz Pan babską bransoletkę.
- Nie jestem pedałem. Jestem narodowcem, mam dziewczynę i chciałem jej wziąć mały prezent.
- To dobrze, bo pedałowi bym nie sprzedał.
Okazało się, że koleś nie tylko ma zdrowe poglądy, ale też jest czytelnikiem sadistic więc, jakby co: bransoletka się spodobała. Dzięki, ziomek! Przywróciłeś mi wiarę w ludzi
EKOLOGICZNY SKLEP
Po kilku godzinach, gdy już w domu pożyłem na kompie, postanowiłem przejść się do spożywczaka, bo chleba było mało, a czasy są ciężkie. Przechodząc koło lokalnego sklepu "ekologicznego" (sklep oferował korzonki, kiełki, amulety i całe gówno New Age), byłem świadkiem kolejnej ciekawej sceny. Przed Ekosklepem stał sobie szwadron New Age'owców - mieli chyba jakąś akcję promocyjną, do której wliczał się też nabór świeżego mięsa dla ideologii. Rozstawili się przed sklepem, rozdawali broszurki i amulety "anielskie", dawali też ulotki: "CZYSTA ZIEMIA - CZYSTA DUSZA" (wiem, bo wziąłem jedną). Gadałem sobie z nimi (rzecz jasna - krytykując), gdy nagle taka niska babka - zajebista dupa, cyce jak marzenie tak btw - ubrana w stylu "indiańskim" zaczepiła typowego placka w dżinsach i w za dużej bluzie:
- Witamy! Czy zechciałby Pan wesprzeć nasz projekt ochrony planety? *podała mu w tym miejscu ulotkę*
Koleś tak patrzy na ulotkę, na nią, na ulotkę i pyta:
- A po chuj?
- No jak to? Czysta planeta, to czysta dusza!
- A co, jeśli nie mam duszy?
- Nie ma problemu! Na pewno ceni Pan swoje zdrowie?
- Nie.
- Nie?
- No nie, kurwa. Pochłaniam masę fast-foodów, żyję w stresie i nie w głowie mi zdrowie.
- No to może inaczej.. na pewno ceni Pan czyste powietrze na naszej plane...
- Palę trzy paczki fajek dziennie i robię u mechanika, więc wdycham opary benzyny.
Baba na chwilę zamilkła, po czym - niezrażona - wróciła do namawiania:
- A ma Pan dzieci?
- Mam.
- To może będzie Pan odpowiedzialny, pomyśli Pan o ich przyszłości i podpisze petycję w spr...
- Kurwa, no tego to już za wiele! Zapierdalam 24/7, nie sypiam, bo mam nocną zmianę w innej robocie, dorabiam kurwa na boku, nie mam czasu dla siebie, ani dla swojej żony, bo jestem Polakiem i, jako dumny mężczyzna, muszę utrzymać rodzinę! Spierdalaj paniusiu z tymi swoimi gównianymi tekstami i sama zacznij robić coś dla siebie i swojej rodziny, bo sprzedając jebane żarcie dla królików i rozdając chujowe ulotki, nigdy żadne drzewo nie ocalało, a tylko wkurwiasz ludzi.
Po czym podarł ulotkę i polazł. Zestresowany facet, ale rację miał. Mina baby bezcenna
JEHOWCOWY ZAWRÓT GŁOWY
Pod wieczór miałem ochotę pobiegać. Lato się kończy, a w wypizdowie nie mam zamiaru odmrażać sobie dupska. Ubrałem się "sportowo" i ruszyłem do biegu. W parku usiadłem sobie na ławkę i popijałem wodę mineralną z żabki za 2,39 zł. Wtem, dosiadają się do mnie dwie dziewczyny.
- Czy zechciałbyś wpuścić Chrystusa do swojego serca?
- Jesteście Świadkami Jehowy?
- Tak, oczywiście! *babka uradowana, jakbym jej jaguara kupił*
- A ja jestem katolikiem. Choć zdarza mi się robić grzesznie, to nie zmienię wyznania.
- Porozmawiajmy, może uda mi się ciebie przekonać?
(rozmowa trwała z 30 min, więc daruję wam to)
- Czyli uważasz (mówi babka), że tylko Kościół Katolicki ma rację?
- Tak.
- To kim my w takim razie jesteśmy?
- Sekciarzami i heretykami.
- Wypraszam sobie.
- To wypraszaj sobie, droga Pani. Ale tak wierzę i mam do tego prawo.
Babka już chciała coś odpowiedzieć (druga siedziała skulona, chyba nowa - obydwie chyba nowe, bo mnie jehowcy w tym mieście znają i unikają), gdy nagle dosiadł się do nas mój kuzyn! Nie mam pojęcia, skąd się wziął - po prostu nagle siadł.
- Cześć. Z kim gadasz? Co to za laski?
- No to są Świadkowie Jehowy.
- Jehowy?
Babki pokiwały głowami i jedna do niego:
- A może ty zechcesz wpuścić Chrystusa do swojego ser...
- Nie, jestem ateistą, wypierdalajcie. A tak w ogóle, wiecie, że ten typ tutaj *wskazał na mnie* to ten typ katola, co popiera Krucjaty i Inkwizycję? Na dodatek wie, w co wierzy i ni chuja go nie przekonacie, że jakaś jebana sekta jehowców ma rację. Dajcie sobie spokój, bo chyba jesteście nowe i nie wiecie, co on czasem wyczyniał z "waszymi" w tym mieście. Nawet wasz "szef" lokalny go w dyskusji nie pokonał, jeśli chodziło o Biblię. Darujcie sobie i idźcie gdzieś, gdzie się przydacie. Może do burdelu albo piekła. Won do piekła, kurwo wściekła!
Babki onieśmielone wstały i poszły sobie. Wieczorem dostałem esa od wujka, który jest w Jehowych:
"Dowiedziałem się od dwóch dziewczyn, że trafiły na jakiegoś katola, który je przez pół godziny masakrował religijnie, a potem jego "chyba kumpel" je poniżył. Weź no.. to były nowe dziewczyny. Musiałeś na dzień dobry im zaserwować full-service?"
To tyle Piękny dzień. Może i suche, ale ja miałem pół dnia radochę. Nie wiem tylko, czy to do Absurdów dnia codzienniego, czy do kawałów. Mnie osobiście to rozśmieszyło. Czołem!
BIEDRONKOWY GRUBAS
Musiałem kupić sobie coś do picia, więc wlazłem do Biedronki po napój Ice Tea Yerba Mate za 1,49 zł. Wychodzę, a tam taka scenka: matka i dwoje dzieci (chłopak i dziewczynka) niosą zakupy. Byłem za nimi przez minutę/dwie, bo tamowali całe wyjście. Matka obłożona reklamówkami, wielka torebka na ramieniu; córka niesie jakieś tam dwie wody (malutka była), a synalek niósł jedną reklamóweczkę (niedużą). Synek ubrany - od góry do dołu - w markowe ciuchy Nike, spasiony niczym wieprz przed ubojem, był niższy ode mnie (na oko - gimnazjum). Cały spocony narzekał w stronę mocno już obciążonej matki:
- To jest cięęęęężkieeeee!
Na to matka zasapana:
- No chodź, do samochodu tylko kawałek.
- Ale ja nie jestem twoim służącym! Płać mi za noszenie takich rzeczy!
A że było gorąco, a oni się wlekli i z powodu faktu, że nienawidzę braku szacunku do własnych rodziców, powiedziałem do niego:
- Matka kupuje ci żarcie, sportowe i markowe ciuchy, łoży na twoje utrzymanie, komórkę i komputer. Powinieneś, grubasie, kurwa ją po stopach całować, a nie do niej pyskować. Jak ci ciężko to zrzuć z dwa kilo - zrób użytek ze sportowych ciuchów Nike.
Gruby cały czerwony, widać, że chciał coś powiedzieć, a na to matka:
- Właśnie, Kamil. Rusz kurwa dupę, bo przejście blokujesz tłuszczem, niewdzięczniku. Przypominam, że niesiesz własne słodycze, a ja żarcie dla całej rodziny.
AntyPEDERASTYCZNY TARG
Idąc dalej postanowiłem przejść w stronę targu. Jest tam budka z wybornymi, słodkimi bułeczkami, a ja się zrobiłem głodny patrząc na tego małego wieprza z Biedy. Przechodząc przez targ zobaczyłem mały straganik ze świecidełkami. Pomyślałem sobie, by wziąć jakiś prezencik dla swojej dziewczyny - lubię czasem być romantyczny Podchodzę do stoiska, patrzę na bibelotki i pytam kolesia (facet w moim wieku, ubrany w ciemną koszulę bez ramiączek, przypakowany):
- Dzień dobry. Czy ma Pan może damskie bransoletki z flagami?
- W sensie?
- No na przykład taką różową z flagą USA..
- Mam. Ale szybciej: zadam Panu pytanie. Czy jest Pan jebanym pedałem?
- ??
- No bo.. kupujesz Pan babską bransoletkę.
- Nie jestem pedałem. Jestem narodowcem, mam dziewczynę i chciałem jej wziąć mały prezent.
- To dobrze, bo pedałowi bym nie sprzedał.
Okazało się, że koleś nie tylko ma zdrowe poglądy, ale też jest czytelnikiem sadistic więc, jakby co: bransoletka się spodobała. Dzięki, ziomek! Przywróciłeś mi wiarę w ludzi
EKOLOGICZNY SKLEP
Po kilku godzinach, gdy już w domu pożyłem na kompie, postanowiłem przejść się do spożywczaka, bo chleba było mało, a czasy są ciężkie. Przechodząc koło lokalnego sklepu "ekologicznego" (sklep oferował korzonki, kiełki, amulety i całe gówno New Age), byłem świadkiem kolejnej ciekawej sceny. Przed Ekosklepem stał sobie szwadron New Age'owców - mieli chyba jakąś akcję promocyjną, do której wliczał się też nabór świeżego mięsa dla ideologii. Rozstawili się przed sklepem, rozdawali broszurki i amulety "anielskie", dawali też ulotki: "CZYSTA ZIEMIA - CZYSTA DUSZA" (wiem, bo wziąłem jedną). Gadałem sobie z nimi (rzecz jasna - krytykując), gdy nagle taka niska babka - zajebista dupa, cyce jak marzenie tak btw - ubrana w stylu "indiańskim" zaczepiła typowego placka w dżinsach i w za dużej bluzie:
- Witamy! Czy zechciałby Pan wesprzeć nasz projekt ochrony planety? *podała mu w tym miejscu ulotkę*
Koleś tak patrzy na ulotkę, na nią, na ulotkę i pyta:
- A po chuj?
- No jak to? Czysta planeta, to czysta dusza!
- A co, jeśli nie mam duszy?
- Nie ma problemu! Na pewno ceni Pan swoje zdrowie?
- Nie.
- Nie?
- No nie, kurwa. Pochłaniam masę fast-foodów, żyję w stresie i nie w głowie mi zdrowie.
- No to może inaczej.. na pewno ceni Pan czyste powietrze na naszej plane...
- Palę trzy paczki fajek dziennie i robię u mechanika, więc wdycham opary benzyny.
Baba na chwilę zamilkła, po czym - niezrażona - wróciła do namawiania:
- A ma Pan dzieci?
- Mam.
- To może będzie Pan odpowiedzialny, pomyśli Pan o ich przyszłości i podpisze petycję w spr...
- Kurwa, no tego to już za wiele! Zapierdalam 24/7, nie sypiam, bo mam nocną zmianę w innej robocie, dorabiam kurwa na boku, nie mam czasu dla siebie, ani dla swojej żony, bo jestem Polakiem i, jako dumny mężczyzna, muszę utrzymać rodzinę! Spierdalaj paniusiu z tymi swoimi gównianymi tekstami i sama zacznij robić coś dla siebie i swojej rodziny, bo sprzedając jebane żarcie dla królików i rozdając chujowe ulotki, nigdy żadne drzewo nie ocalało, a tylko wkurwiasz ludzi.
Po czym podarł ulotkę i polazł. Zestresowany facet, ale rację miał. Mina baby bezcenna
JEHOWCOWY ZAWRÓT GŁOWY
Pod wieczór miałem ochotę pobiegać. Lato się kończy, a w wypizdowie nie mam zamiaru odmrażać sobie dupska. Ubrałem się "sportowo" i ruszyłem do biegu. W parku usiadłem sobie na ławkę i popijałem wodę mineralną z żabki za 2,39 zł. Wtem, dosiadają się do mnie dwie dziewczyny.
- Czy zechciałbyś wpuścić Chrystusa do swojego serca?
- Jesteście Świadkami Jehowy?
- Tak, oczywiście! *babka uradowana, jakbym jej jaguara kupił*
- A ja jestem katolikiem. Choć zdarza mi się robić grzesznie, to nie zmienię wyznania.
- Porozmawiajmy, może uda mi się ciebie przekonać?
(rozmowa trwała z 30 min, więc daruję wam to)
- Czyli uważasz (mówi babka), że tylko Kościół Katolicki ma rację?
- Tak.
- To kim my w takim razie jesteśmy?
- Sekciarzami i heretykami.
- Wypraszam sobie.
- To wypraszaj sobie, droga Pani. Ale tak wierzę i mam do tego prawo.
Babka już chciała coś odpowiedzieć (druga siedziała skulona, chyba nowa - obydwie chyba nowe, bo mnie jehowcy w tym mieście znają i unikają), gdy nagle dosiadł się do nas mój kuzyn! Nie mam pojęcia, skąd się wziął - po prostu nagle siadł.
- Cześć. Z kim gadasz? Co to za laski?
- No to są Świadkowie Jehowy.
- Jehowy?
Babki pokiwały głowami i jedna do niego:
- A może ty zechcesz wpuścić Chrystusa do swojego ser...
- Nie, jestem ateistą, wypierdalajcie. A tak w ogóle, wiecie, że ten typ tutaj *wskazał na mnie* to ten typ katola, co popiera Krucjaty i Inkwizycję? Na dodatek wie, w co wierzy i ni chuja go nie przekonacie, że jakaś jebana sekta jehowców ma rację. Dajcie sobie spokój, bo chyba jesteście nowe i nie wiecie, co on czasem wyczyniał z "waszymi" w tym mieście. Nawet wasz "szef" lokalny go w dyskusji nie pokonał, jeśli chodziło o Biblię. Darujcie sobie i idźcie gdzieś, gdzie się przydacie. Może do burdelu albo piekła. Won do piekła, kurwo wściekła!
Babki onieśmielone wstały i poszły sobie. Wieczorem dostałem esa od wujka, który jest w Jehowych:
"Dowiedziałem się od dwóch dziewczyn, że trafiły na jakiegoś katola, który je przez pół godziny masakrował religijnie, a potem jego "chyba kumpel" je poniżył. Weź no.. to były nowe dziewczyny. Musiałeś na dzień dobry im zaserwować full-service?"
To tyle Piękny dzień. Może i suche, ale ja miałem pół dnia radochę. Nie wiem tylko, czy to do Absurdów dnia codzienniego, czy do kawałów. Mnie osobiście to rozśmieszyło. Czołem!