A pierdolnę jeszcze anegdotką:
Niedawno byłem na rekrutacji w pewnej firmie, gdzie ku mojemu miłemu zdziwieniu dostałem zadanie matematyczne, choć w tym przypadku to duży eufemizm.
Zadanie było następującej treści:
Para butów kosztuje 246 zł z VAT. Oblicz wartość obuwia bez VAT.
No to obliczyłem, wytłumaczyłem co i jak robię czując się trochę jak debil. Po wyliczeniu i podaniu poprawnej odpowiedzi, 3 osoby rekrutujące zrobiły minę typu "no no", a miałem wrażenie, że zaraz wstaną i zaczną klaskać. Jedna babeczka wstaje, bierze kartkę i mówi, że mogłaby na palcach obu rąk policzyć osoby, które prawidłowo rozwiązały to zadanie.
Pytam się jak! Jak można popełnić błąd w tym zadaniu. Otóż okazało się, że debile (inaczej nazwać ich nie umiem) rozwiązywali zadanie w następujący sposób.
Obliczali 23 procent z 246 zł i potem to odejmowali ....
No kurwa. To nie było jakieś wybitne stanowisko, ale trzeba znać co najmniej dwa języki obce, no to jakiś poziom teoretycznie kandydaci musieli prezentować.
Proszę. Macie swoją maturę bez matmy.
Dla tych co nie wiedzą jak rozwiązać to zadanie, to 246 zł to jest 123% ceny butów. Jak się to dalej oblicza to chyba każdy wie (chociaż ostatnio zaczynam mocno wątpić w takie rzeczy).
A i kurwa dawali do teog zadania kartkę i kalkulator. Myślałem, że jebnę, ale to tez pokazuje poziom ludzi na rynku pracy w tej chwili.