Ok drogie ekodałny to teraz wyjaśnijcie mi - jakim cudem działanie tego kota mogliście ocenić jako pożyteczne (w domyśle - dla właściciela mieszkania)? Przy założeniu, że gołąb wleciał do mieszkania - równie dobrze mógłby stamtąd sam wylecieć, gdyby kot nie był debilem. Bo raczej wlecenie do czyjegoś mieszkania nie było celem tego gołębia. Raczej więc żadnych szkód by nie narobił - w odniesieniu do tego miejsca nie był on jego szkodnikiem, jak np. myszy. Zamiast tego właściciel będzie musiał poświęcić trochę czasu na sprzątanie zwłok, a jeśli nie zrobi tego cholernie dokładnie, to choćby najmniejsza część mięsa ukryta w szczelinie parkietu spowoduje, że za tydzień całe mieszkanie będzie walić martwym gołębiem. Druga sprawa, że obecne koty domowe mają mało odporne żołądki. Jeśli nie jest to przetworzone mięso tylko taki zdechły gołąb, to za parę godzin sierściuch będzie srał i rzygał dalej niż widzi. A więc znowu sprzątanie.
Druga opcja jest taka, że gołąb w momencie śmierci w ogóle nie znajdował się w mieszkaniu, a wtedy jest jeszcze gorzej.
A więc tak, ten kot oraz wyżej komentujący miłośnicy kotków do utylizacji.