W tych wszystkich historiach opowiadanych czy to przez moich dziadków, czy innych niespokrewnionych naocznych świadków, to jak ktoś znał niemiecki to jakoś najgorzej nie miał i można było się dogadać z Niemcami, choć wiadomo to wróg. Ale kurwa jak ta dzicz ze wschodu przyszła to nie było zmiłuj, rozpierdolili wszystko co się dało, zabrali co się dało, zeżarli wszystko co się dało i zgwałcili co się dało...
Jeszcze jak wracali to powtórka z rozrywki...