tds1974 napisał/a:
Po pierwsze: Rzepa jest prywatną własnością Hajdarowicza.
Oczywiście. Z tego powodu etyka mediów nie powinna go obchodzić, prawda?
Żeby była kolejna Wybiórcza czy TVN?
tds1974 napisał/a:
Po drugie: Przed jego przyjściem szła na dno (finansowe) i zresztą wciąż jest marnie. Gmyz wsadził ją w niezłe, kolejne gówno.
Gmyz był jednym z redaktorów, którego artykuły cieszyły się największą czytelnością.
Owszem, Gmyz ją wsadził na niezłe gówno. Dlaczego, o tym napiszę za chwilę.
tds1974 napisał/a:
Po trzecie: Hajdarowicz poprosił Gmyza o przedstawienie źródeł. Gmyz odmówił, również Naczelnemu Wróblewskiemu.
Jeżeli taka jest prawda, to właśnie dlatego Gmyz wsadził Rzepę na niezłe gówno. A raczej, Rzepa wsadziła się sama.
Tylko sąd może nakazać dziennikarzowi ujawnienie informatorów i tajemnicy dziennikarskiej i to wyłącznie, jeżeli chodzi o groźbę typu zabójstwo, zamach stanu, zbrodnia przeciwko ludzkości itp. W żadnym wypadku nie może o to prosić naczelny, ani właściciel. Jeżeli nieujawnienie źródeł rzeczywiście było powodem zwolnienia, Gmyz ma odszkodowanie gwarantowane, teraz niech się Rzepa martwi, jak duże.
tds1974 napisał/a:
Po czwarte: Prokuratura zdementowała informacje Gmyza
Nieprawda. Powiedziała, że spektrometr ruchliwości jonów, którego użyto do badań wykrył substancje wysokoenergetyczne. Komercyjne spektrometry, których używa się na lotniskach mają margines błędu w granicach 1-5%. Szansa zatem, że to nie był trotyl wynosi właśnie tyle. 95-99% szans na to, że to jednak trotyl był. Dlatego mówienie o tym, że artykuł był nierzetelny jest brednią i jeżeli Gmyza wywalono za nierzetelność, to Rzepa również nie ma szans na obronę zwłaszcza, jeżeli się okaże, że prokuratura oficjalnie potwierdzi, że to trotyl był, na co jak mówię, jest 95-99% szans.
tds1974 napisał/a:
Po piąte: Gmyz ma fuchę w Uważam Rze (też własność Hajdarowicza) i kroi tam niezła kasę, nikt go stamtąd nie wyrzucił
Nie widzę związku.
tds1974 napisał/a:
PS. OD siebie dodam, że określenie "Gmyz dziennikarski" nie powstało po tym artykule, ale funkcjonowało w rzeczywistości dziennikarskiej już długo. Oznacza opublikowanie nieprawdziwej i niesprawdzonej wiadomości. Podobnie określenie "research Ziemkiewiczowski" (podawanie złego źródła), jak i "generator Feusetta, czyli te powtarzanie tych samych fraz w każdym artykule - Michnik/wyborczana/UB/Niesioł/ komuna itepe. Wszyscy trzej panowie są z Rzeczpospolitej. A to o czymś świadczy...
Wyraźnie nie odróżniasz rzeczywistości pismackiej od rzeczywistości dziennikarskiej.
Ja w mediach miałem wątpliwy zaszczyt pracować i znam metody pracy. Gmyz ma niemalże wzorowy warsztat.
Tyle tylko, że u nas nie ceni się dziennikarzy, a propagandystów. Naucz się ich odróżniać.
tds1974 napisał/a:
Nie bądź śmieszny. To są Twoje dywagacje.
Czyżby? Znowu zadam pytanie, czy ludzie nieprzychylni władzy, ujawniający niekompetencje ważnych ludzi mogą czuć się bezpieczni?
Czy samobójstwa wzięły się z powietrza?
tds1974 napisał/a:
Dlaczego nie powinien? Może odmówić ujawnienia źródeł, ma do tego prawo, ale nie musi - zwłaszcza w zamkniętym gronie. Mógł je ujawnić choćby i Wróblewskiemu, który przez Gmyza stracił pracę. Więc określenie "nie powinien" sensu nie ma. Przy czym "wiem, ale nie powiem, za to oskarżę o morderstwo" brzmi po prostu śmiesznie...
Nie bądź śmieszny... Kiedy dziennikarz ujawnia źródła innej osobie, a zwłaszcza innemu dziennikarzowi, nie ma żadnej gwarancji na to, że te źródła nie będą wykorzystane. A być może informator sobie tego nie życzy. Informatorzy, to osoby, których pozyskanie nie jest proste. Trzeba wzbudzić w nich zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. Straciłem kilkanaście fajnych artykułów, ponieważ ostrzegłem informatora, że przez ten artykuł mogą mieć nieprzyjemności on i ludzie, o których mi powiedział. A przecież sam nie musiałem mu o tym mówić. Mogłem puścić informację w obieg i mieć wszystko w dupie.
Tylko wtedy straciłbym cennego informatora i prawdopodobnie miał kłopoty z pozyskaniem innych.
Tu chodzi o podejście. Są dziennikarze, są pismacy i są hieny. Pismak to ktoś, kto nim jest od początku, tzn. do niczego się nie nadaje, albo ktoś, kto był hieną i w żadnym środowisku informatora pozyskać już nie mógł - dlatego przerabia sobie depesze z PAPu. Dziennikarz informatorów chroni, nawet za cenę zawirowań w swojej karierze bo wie, że jak złamie poczucie bezpieczeństwa choćby jednemu, to już jest skończony. Odwrócą się od niego wszyscy pozostali informatorzy, bo się będą bać, a nowych już nie znajdzie.
Proszę cię, nie pisz o sprawach, o których nie masz pojęcia.
tds1974 napisał/a:
Pierdolisz. Zdementował. Cytuję za PAP-em: Nie było trotylu na wraku Tu-154 - zapewnia prokuratura wojskowa, która zaprzeczyła doniesieniom "Rzeczpospolitej". Koniec cytatu.
To ty pierdolisz. Powołujesz się na PAP? Do PAPu trafiają gotowe treści, które wysyłają im rozmaite instytucje, a "dziennikarz" PAPu ma z tego ułożyć znośną depeszę, z której mogą później korzystać redakcje. To nie ma nic wspólnego z rzetelną informacją. Swoją drogą znam (bo mnie kiedyś uczyła) Hannę Pasek, właśnie z PAPu. Przemiła kobieta, sumienna, ale kompletnie, ale to kompletnie bezpłciowa, nie mająca nic wspólnego z dziennikarzem. Taki właśnie jest PAP.
Zacytuję ci oświadczenie samej prokuratury:
"W toku prowadzonych oględzin, wykorzystywano specjalistyczne urządzenia – ich fachowa nazwa brzmi: spektrometry ruchliwości jonów (IMS i FAIMS). Są to urządzenia przeznaczone do przesiewowego badania pod kątem obecności związków chemicznych mogących stanowić materiały wysokoenergetyczne, w tym materiały wybuchowe. (...) W toku prowadzonych w Smoleńsku czynności, wykorzystywane przy nich urządzenia, wielokrotnie sygnalizowały możliwość wystąpienia związków chemicznych o podobnej budowie do materiałów wysokoenergetycznych. Między innymi, przy wykorzystaniu tych urządzeń, w toku czynności prowadzonych z udziałem biegłych i specjalistów w Smoleńsku, zabezpieczono kilkaset różnego rodzaju próbek (wymazów, próbek gleby, wycinków materiałów z wraku). Dopiero badania laboratoryjne, którym poddane będą zabezpieczone próbki, pozwolą na jednoznaczne potwierdzenie lub wykluczenie obecności związków chemicznych będących materiałem wybuchowym lub jego pozostałością."
Gdzie ty tutaj widzisz demencję informacji Gmyza?
tds1974 napisał/a:
hehehehee
No właśnie, bo sprzęt wykrył coś, co z niemal stuprocentową pewnością jest materiałem wybuchowym.
tds1974 napisał/a:
A to akurat proste. Z tego śmialiśmy się na Prostej, w redakcji Rzepy, w której dość długo pracowałem (w trakcie katastrofy smoleńskiej również).
To zastanawiające, pracowałeś w redakcji Rzepy, a piszesz tak, jakbyś świata mediów nie znał.
Odpowiedź nasuwa się sama - byłeś pismakiem, który był za głupi by pójść w teren i poszukać tematów. Pismakiem, któremu nie dawano posmakować prawdziwego dziennikarstwa. Twój atak na Gmyza można chyba z czystym sumieniem uznać za przejaw frustracji - jemu dawano tropić, tobie kazano przerabiać depesze z PAPu.
Powiedz mi - pozyskałeś chociaż jednego informatora?
Chyba nie, skoro z czystym sumieniem byś go zdradził. A może już to kiedyś zrobiłeś, dlatego pozostaje ci pismactwo?