Filmik na silniku a gra na silniku to zupełnie co innego. Filmik możesz sobie wyrenderować z zaplanowanych wcześniej scen i wszystko śmiga, automatycznie możesz podkręcić wtedy detale na maksimum i scena będzie się renderować przez kolejne parę dni z takim poziomem szczegółowości, że nie będziesz w stanie odróżnić od rzeczywistości. Tylko co z tego? Gra w real-time to cała masa dodatkowych obliczeń: fizyka, kolizje, obliczenia AI i cała masa innych rzeczy, których na filmiku się nie wykonuje. Przede wszystkim jest real-time, więc musisz mieć te 30 FPS minimum, żeby nie mieć pokazu slajdów. Efekt: detale ostro w dół i dostajemy przeciętną grę w dzisiejszych czasach, która grafikę może i ma ładną, ale daleko jej do tej którą widzimy na filmikach. Więc nie podniecać się, bo nie ma czym. Dawno temu, kiedy grafika w grach była jeszcze głównie 2d też pojawiały się cut-scenki i filmiki i jakoś nikt nie robił sobie nadziei, że tak właśnie gra będzie wyglądać.
Swoją drogą zauważyłem brzydką tendencję do spłycania gier tak bardzo jak to tylko możliwe, tzn głównymi produkcjami są strzelanki i inne temu podobne syfy, których poziom skomplikowania sprowadza się do: "idź, zastrzel tego, schowaj się za ścianę, zastrzel tego, urwij głowę, zjedz flaki, wyrwij kręgosłup" i cała masa bezmózgów(często gimbusów, które potem na TS bluzgają na towarzyszy rozgrywki) na to leci, bo nie wymaga to myślenia i jest kwintesencją sadyzmu. Dużo krwi, światełek, rozbryzgów, wybuchów... och, ach, ech. Gry strategiczne lecą w typ "Total war", bo nikt już nie próbuje wymyśleć nawet nic nowego i ciekawego, bo po skoro się świetnie sprzedaje? Ekonomia w grach to: wyślij robotników do roboty i zajmij się walką... o ile w ogóle jest coś takiego jak robotnicy, bo część produkcji i od tego odeszła. Taktyka? Z reguły "wyślij wszystko co masz do przodu" ew. "wyslij wszystko co masz do przodu i jako wsparcie z tyłu postaw...". Każda gra jest taka sama, różnią się zwykle jedynie fabułą, która odgrywa rolę drugo- albo nawet trzeciorzędną. Wszystko idzie w akcję i rozpierdol, motywy z AC są w zasadzie w każdej grze TPP, tzn wskakiwanie na przeciwnika, efektowne zabijanie jednym ciosem itp. do tego slow motion i masa trupów... hmm... mam wrażenie, że gry idą w stronę hollywoodzkiego kina akcji, czyli gatunku, który nie reprezentuje sobą nic ciekawego, nie zmusza do przemyśleń, nie daje nic poza prostym marnowaniem czasu. Gorsze od tego wszystkiego jest tylko to, że ludziom się to podoba.
Używałem określenia "wszystkie gry" itp. ale nie zmienia to faktu, że jest parę gier, które odbiegają od tego kanonu kiczu i bezsensu. Nie mam zamiaru wymieniać tytułów, bo każdy pewnie sam kilka takich zna.