Źródło i wiecej na temat : konopialeczy.pl/news.php
Źródło i wiecej na temat : konopialeczy.pl/news.php
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów.
Niestety sytaucja związana z brakiem reklam nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany Link do Zrzutki
takie pierd*lenie o szopenie, to gówno się pali,bo daje fazę, nie żeby się leczyć...
Poza tym przyznaj się prawiebezglowy, robisz sobie hodowlę a cała ta reszta to fejk, chciałeś się tylko fotkami pochwalić!
jaka hodowla, ja nic nie wiem
Chuja prawda, produkujemy najlepszą amfą na świecie to i marychę wyprodukujemy, wiem co mówię jestem ekspertem,
Ekspertem? Znaczy się pierdolonym ćpunem. O ile popalanie marihuany mieści się w granicach zrozumienia, o tyle szuranie nosem po lusterku w dyskotece jest najniższym dnem jakie można osiągnąć. Nie dość, że się ludzie po tym zachowują jak pierdolone zwierzęta - są agresywni i jebaliby wszystko co się rusza, to taki jeszcze wypije więcej niż normalnie i myśli taki że jest niezniszczalny. Największa wieś na planecie.
takie pierd*lenie o szopenie, to gówno się pali,bo daje fazę, nie żeby się leczyć...
'leczy' się tym na przykład stwardnienie rozsiane, ale to bardziej uśmierzacz bólu niż lek, a co do fazy, to ja osobiście wole być ćpunkiem od trawy niż pierdolonym alkoholikiem, bo widziałem na własne oczy co alkohol robi z ludźmi. Nie jestem jakimś obrońcą trawy ale sądzę że powinna stanąć ona na równi z alkoholem, mam na myśli legalną sprzedaż i dystrybucje, przyniosło by to przynajmniej troche kasy do budżetu. Ale zakazany owoc lepiej smakuje
Roślinki [...] nie zawierają substancji psychoaktywnych.
Brzmi to dla mnie jak piwo bezalkoholowe.
Chuja prawda, produkujemy najlepszą amfą na świecie to i marychę wyprodukujemy, wiem co mówię jestem ekspertem,
Nie wiem, nie wciągam tego gówna, ale amfę produkują na lewo, a ta hodowla należy do państwa. A nie od dziś wiadomo, że jak u nas państwo się za coś bierze, to ZAWSZE to spierdoli
Gdyby to była bajka, mogłaby nosić tytuł: „O tym, jak policjanci na konopiach się nie poznali”. To jednak nie jest bajka, tylko historia prawdziwa z okolic Sidry
Na początku 2009 r. Lokalna Organizacja Turystyczna „Brama na Bagna” ze Strękowej Góry zaczęła realizować dwuletni projekt poświęcony tradycyjnym roślinom. Do sadzenia lnu i konopi zachęciła rolników i właścicieli kwater agroturystycznych. Niewielkie poletka miały zachęcić do powrotu do upraw naturalnych roślin włóknistych i oleistych, które na Podlasiu obecne były przez wieki, ale wyparły je rzepak oraz importowana bawełna, juta i tworzywa sztuczne.
Konopie teraz prędzej niż z roślinami włóknistymi kojarzą się z odmianą indyjską i marihuaną.
- Dlatego na pierwsze nasze spotkanie zaprosiliśmy przedstawicieli Komendy Wojewódzkiej Policji z wydziału antynarkotykowego. Informacje o uczestnikach projektu przesłaliśmy zaś do urzędu marszałkowskiego i urzędów gmin po to, by urzędnicy mieli świadomość, gdzie znajdują się legalne uprawy – mówi Piotr Znaniecki z „Bramy na Bagna”.
W sumie chodziło o około 30 rolników i właścicieli kwater agroturystycznych oraz szepietowski Ośrodek Doradztwa Rolniczego, który też zaangażował się w projekt. Znaniecki opowiada, że z uprawami nie było problemów. Policjanci – owszem – odwiedzali od czasu do czasu uprawy, ale bardziej z ciekawości. Zdarzało się, że nawet doradzali, co zrobić, by rośliny pięły się bardziej do góry.
We wrześniu 2010 r., gdy projekt zbliżał się już do końca, doszło do nieprzyjemnej sytuacji w gminie Sidra.
- Dostałam telefon, że po moim poletku konopi chodzi policja. Podobno z ich badań wynika, że zawierają substancje narkotyczne. To była plantacja 10 na 10 m, z roślinami rosnącymi w rządkach co 12-15 cm. Zanim dojechałam z Białegostoku na miejsce, policjanci ścięli właściwie całą uprawę – opowiada Joanna Dąbrowska, która we wsi Jurasze pod Sidrą prowadzi gospodarstwo agroturystyczne.
Wspomina, że wszystkie nasiona pochodziły z poznańskiego Instytutu Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich. Każde miało certyfikat, iż jest to roślina włóknista, zawierająca jedynie śladowe ilości thc.
Policjanci przeszukali posesję i zabudowania „plantatorki”. Następnie trafiła on na przesłuchanie do komendy w Dąbrowie Białostockiej. Kiedy wróciła do Białegostoku i tu pojawili się policjanci, by przeszukać mieszkanie i piwnicę. Oczywiście nielegalnych konopi nie znaleźli.
Ścięte konopie mundurowi zabrali na badania. Pod koniec listopada znów odwiedzili gospodarstwo pani Joanny. Przywieźli rośliny z powrotem. Okazało się, że nie mają do nich żadnych zastrzeżeń. Kazali podpisać pokwitowanie odbioru i odjechali.
- Po wsi poszła fama, że jestem dilerką. Nie wiem, jak mam się tłumaczyć przed starszymi mieszkańcami, że to nie są narkotyki – mówi nasza rozmówczyni.
To niejedyne jej zmartwienie. Zgodnie z prawem rośliny powinna przetworzyć. Najbliższy zakład przetwórczy znajduje się w Poznaniu, jest to wspomniany już Instytut Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich. Z tym że konopie uprawiane w ramach projektu pojechały tam w październiku, na kilka tygodni przed zwrotem zarekwirowanych niesłusznie roślin.
- Trzymam więc je w domu i boję się, że ktoś znów mnie osądzi, że przygotowuję je, np. do sprzedaży. Znów wyjdę na dilerkę. A jeśli je po prostu spalę, policja może się do mnie przyczepić, co zrobiłam – pani Joanna jest w kropce, choć chciałaby dalej sadzić konopie, które są swego rodzaju atrakcją dla odwiedzających jej kwaterę agroturystyczną.
Znaniecki tłumaczy, że „Brama na Bagna” zakończyła już projekt, więc gdyby nawet chciał, to nie ma za co pokryć kosztu transportu roślin Joanny Dąbrowskiej do Wielkopolski.
Podinspektor Grzegorz Budziński, komendant z Dąbrowy Białostockiej nie chciał rozmawiać z „Gazetą”. Odesłał nas do rzeczników policji, a ci dwa dni zastanawiali się, co powiedzieć.
- Z naszych ustaleń wynikało, że we wsi Jurasze rośnie poletko konopi. Po sprawdzeniu roślin tester wykazał w nich obecność thc. Policjanci zabezpieczyli więc rośliny do dalszych czynności sprawdzających. Zachodziło bowiem podejrzenie, że mogą to być konopie indyjskie, które wyglądają tak samo jak włókniste – próbuje tłumaczyć Andrzej Baranowski, rzecznik podlaskiej policji. – Następnie został powołany biegły, który miał ocenić rośliny. Gdy okazało się, że są to zwykłe konopie włókniste, postępowanie umorzono i oddano rośliny właścicielce posesji.
Pytany, dlaczego nie sprawdzono najpierw dokumentów, Baranowski odpowiada, że przecież tester wykazał obecność thc. Z tym że tester – jak wyjaśnia sam rzecznik – wykazuje po prostu obecność thc. Nie podaje jego poziomu w roślinach. Stężenie mogą wykazać dopiero szczegółowe badania, a konopie włókniste zawierają śladowe ilości tej substancji.
Po zainteresowaniu się sprawą przez media policjanci zaczęli wydzwaniać do pani Joanny.
- Mamy świadomość, że właścicielka posesji jest w mało komfortowej sytuacji – twierdzi Baranowski. – Dlatego też komendant wojewódzki zalecił komendantowi z Sokółki (w tym powiecie leżą Jurasze i Dąbrowa Białostocka), by załatwić sprawę polubownie.
Co to oznacza? Nie precyzuje. Do spotkania w tej sprawie ma dojść w piątek.
Chętni do wzięcia udziału w niecodziennym i długoletnim doświadczeniu, które zakłada palenie marihuany już są poszukiwani.
Okazuje się, że polskie prawo pozwala na zażywanie narkotyków. Warunek? korzystanie z używek musi być elementem eksperymentu naukowego. I właśnie tę furtkę zamierza wykorzystać BioInfoBank. To jednostka naukowa, która od ponad dziesięciu lat angażuje się w innowacyjne projekty naukowe z zakresu informatyki i biotechnologii. Tym razem instytut zamierza przeprowadzić szereg badań z zakresu neuropsychologii na grupie wieloletnich palaczy marihuany. Chodzi m.in. o sprawdzenie, jak narkotyk wpływa na funkcje poznawcze, sprawność intelektualną oraz relacje społeczne. Plan zakłada, że przebadanych zostanie przynajmniej tysiąc ochotników, choć organizatorzy liczą nawet na 10 tys. królików doświadczalnych. – Chcielibyśmy, żeby byli to ludzie po trzydziestce, palący od wielu lat – mówi Jędrzej Sadowski, prawnik, jeden z inicjatorów przedsięwzięcia i doradca instytutu BioInfoBank. Sadowski dodaje, że projekt przeprowadzenia badań pozytywnie zaopiniowała już Komisja Bioetyczna działająca przy Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu, a założeń inicjatywy nie kwestionują wojewódzkie inspektoraty farmaceutyczne, których stanowisko jest kluczowe w uzyskaniu pozwolenia.
Ochotnicy do wzięcia udziału w przedsięwzięciu będą mogli się zgłaszać już w najbliższych tygodniach za pośrednictwem forum stworzonego na specjalnej stronie internetowej. Jednak nim poświecą swe zdrowie dla dobra nauki, każdy z nich przejdzie szczegółowe badania lekarskie. - Doświadczenia będą prowadzone w porozumieniu ze specjalistami od uzależnień, dzięki czemu projekt będzie elementem Krajowego Programu Przeciwdziałania Narkomanii – zaznacza Sadowski. Oznacza to stalą opiekę lekarską dla uczestników badania. Zostaną też objęci ochroną danych osobowych.
Gram ma kosztować ok. 30-35 zł
Bioinfobank zaczyna działać podobnie jak diler ;]
więcej info tu
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów