18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (5) Soft (1) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie (tylko materiały z opisem) - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 23:40
📌 Konflikt izrealsko-arabski (tylko materiały z opisem) - ostatnia aktualizacja: 2024-07-27, 23:13

Sieeeema. Po wyjaśnieniu nieporozumień z modem wstawiam ponownie najnowszy, najzajebistszy odcinek magicznych przygód.
Także czytajcie, komentujcie i dziękujcie

Kod:
<br> S2E02<br> „Kebab storm”<br> Był piękny sierpniowy poranek. Puchatek po wyprawieniu swoich urodzin w domu krzysia(pipy na imprezę nie zaproszono) obudził się na najgorszym kacu jaki kiedykolwiek miał w swoim zakrapianym wszystkim co miało „procent” w nazwie życiu.<br> -Ja pierdolę! – sapnął – O kurwa!<br> Po tym jakże miłym przywitaniu z nowym dniem spróbował wstać, tylko po to aby wyrżnął głową w stojący nad nim stół i zasnąć ponownie. Wielki, zielony guz na jego głowie wskazywał, że tą operację wykonał tej nocy już kilka razy. Prosiaczek, który używał stołu jako łóżka został obudzony gwałtownym wstrząsem mebla poruszonego głową Puchatka.<br> -Aaaa kurwa, trzęsienie ziemi! – Wydarł się na cały głos bekon który nie wrócił jeszcze z tripa. – Ratuj się kto mo…<br> Nie dokończył jednak swojego bełkotu gdyż uderzeniem w głowę uciszyła go przesłana przez Kłapcia pusta butelka po winie Heracles double siarka`s edyszyn. Po tym ciosie różowy kolega wrócił do krainy snów, a kłapcio zaczął wyrażać swoje niezadowolenie z nagłej pobudki.<br> -Krwa… ile aazy mam aas uciszaś – wybełkotał potwornie skacowany, i jak zwykle na kacu podkurwiony kłapcio. – Aa każdym aazem ho sao. <br> -Teraz to ty hałasujesz – zauważył Króliczek. <br> Zapewne chciał coś jeszcze dodać, jednak widząc jak w rękach osiołka pojawia się argument kalibru 18mm zrezygnował.<br> -Surprajs maderfakers! Głes hus baaa… - na widok lufy obrzyna wycelowanej prosto w siebie przez kłapcia zrzedła mu mina. – Spokojnie, spokojnie mam wino! <br> Lufa obrzyna została wycelowana na powrót w podłogę. Tygrysek właśnie podawał kłapciowi butelkę gdy nagle rozległo się łomotanie do drzwi, chwilę później drzwi się otworzyły, a w nich stanął nie kto inny jak brudas z pobliskiego kebab baru z siatką w ręku.<br> -Ktoś zamawiał ke – nie dokończył gdyż kłapouchy pozbawił go mózgu, twarzy, głowy i połowy tułowia za pomocą jedynie jednego naboju DUmDUm.<br> -Na uj się, ydzierał? – skwitował sytuację sięgający po butelkę osiołęk.<br> -Kurwa, Kłapciu, a gdyby tak to był ktoś kogo nie wolno zabić? – Zajęczał przestraszony zającopodobny.<br> Osiołek, który przykleił się już do butelki tylko rzucił mu swoje zabójcze spojrzenie JA-MOGĘ-SKASOWAĆ-KOGO-CHCĘ, i tym samym zakończył temat bezsensownych dywagacji króliczka.<br> -A tak w ogóle to czego tu ten ciapak szukał? – Głośno zastanawiał się królik.<br> -Zamówiłem nam na śniadanko po kebabie, ostra baranina na grubym,  i żeby było czym popić wyskoczyłem do jagi po winko – podchodząc do denata skwapliwie wyjaśnił Tygrysek. – Nawet się uwinęli.<br>


CD
ukryta treść

To mówiąc podniósł reklamówkę z oryginalnym nadrukiem z kebab baru z kebabami w środku. Następnie rozdał kolegom po jednym daniu, a resztę odłożył dla jeszcze śpiących kompanów.
Kilka minut później, obudzeni głośnym mlaskaniem, wstali Puchatek i Prosiaczek, a właściwie to wstał tylko Prosiaczek, bo głowa Puchatka znowu zaliczyła trasę PODŁOGA-STÓŁ-PODŁOGA.
-Ooo – zachwycił się prosiaczek sięgając po kebaba. – Jeszcze ciepły.
W tym czasie Puchatkowi udało się w końcu wygramolić spod stołu. Głośno przeklinając zawlókł się i poszedł po swojego kebsa.
-No faktycznie, jeszcze ciepły, zupełnie jak te zwłoki – stwierdził Miś rzucając w Królika reklamówką. – Dajcie mi ino wino, bo strasznie mnie suszy, a łeb mi pęka zupełnie jakbym nim całą noc o coś napierdalał.
-Bo tak było – stwierdził fakt długo-uchy. – A swoją drogą to fajny mają obrazek na reklamówkach.
-No, obrazek niby fajny, taka plaża, piasek, palmy i 72 fajne dziewczyny – rozmarzył się Prosiaczek. – Tylko nie wiem czemu napis dali zrobić lekarzowi, nic z tych bazgrołów nie rozumiem.
Zapewne rozważania prosiaczka trwały by jeszcze jakiś czas, gdyby nie to, że przed drzwiami stanął kolejny ciapak. Mało tego, on zaczął się wydzierać na całą okolicę, zupełnie jakby nigdy trupa nie widział.
-ŁALAHUAKA BAKATAKA SALAM– bełkotał przybysz w turbanie.
-Beee, Beee, Beee – beczała koza którą trzymał na sznurku.
-No i czego się drzesz – uspakajał przybysza obrzynem Kłapouchy – Trupa nigdy nie widziałeś?
Na to ciapak odwrócił się do kozy, pocałował ją w pysk, niczym żonę na pożegnanie i z ogniem w oczach odwrócił się do osiołka.
-Bla bla ALLAHU AKBAR.
Po tym zdaniu czas zwolnił prawie się zatrzymując, a kłapouchy widział w zwolnionym tempie jak „ahmed” rozrywa szmatę którą był owinięty, a na brzuchu pojawia się pas dynamitu, trotylu, semtexu, C4, plastiku, oktanitrokubanu, i…



CD
ukryta treść

dwa sznurki służące do detonacji.
Ciapuch (z dużej bo początek zdania) złapał za sznurki i z całej siły je pociągnął. Całość nie trwała dłużej niż sekundę. Na początku nic się nie stało, gdy po chwili całym stumilowym lasem zatrzęsła eksplozja tak potężna, że płomienie było widać aż w Wilkowniczkach dolnych, radomiu, sosnowcu, i na rosyjskim Krymie. Siła wybuchu odrzuciła kłapouchego do tyłu, tak że ten przebił się przez jedną ścianę, drugą ścianę, trzecią, bojler na wodę, zbrojony żelbetonowy mur, i zatrzymał się dwadzieścia metrów dalej na pedalskim białym płotku okalającym dom pipy.
-Co. To. Kurwa. Było. – Wysapał poobijany, obsypany pyłem z trudem podnoszący się z ziemi Puchatek.
Piętnaście minut później, ekipa która zabrała kłapcia do sowy czekała na jego diagnozę.
-Wy debile – z jawną pogardą stwierdził swoją wyższość inteligencji na przyjaciółmi. – Nie wiem co wy robiliście temu biednemu osłowi, ale ma połamany w sześciu miejscach kręgosłup i dwadzieścia innych złamań, o poparzeniu większości powierzchni ciała nie wspominając – wymądrzał się pedofil.
-Zamknij swój opierzony ryj, i zacznij go wreszcie leczyć! – Zaproponował swoim wiernym UZI Prosiaczek.
Po dwudziestu minutach narzekań na to, że musieli razem z Krzysiem czekać przed domkiem sowy, ten ostatni wychylił się przez okno:
-Skończyłem, chodźcie mu pomóc wstać. – Zawołał doktor Mengele.
Po skończonym zabiegu udali się wraz z kuśtykającym kłapciem na piwną górkę obalić kilka win i obmyślić plan działania.
-Mam pomysł – zabłysnął królik. – Pójdziemy na stadion dziesięciolecia, kupimy broni, i rozgromimy ich jak kiedyś cyganów. Do tej pory pamiętam jak odstrzeliłem temu srającemu brudasowi dupę – rozmarzył się królik.
-Kurwa… no panowie, znowu poświęcać mam swój prezent urodzinowy? – Zasępił się Puchatek, jednak wystarczyło jedno spojrzenie na niezwykle sponiewieranego Kłapouchego by się zdecydować. – No dobra, to którędy na stadion?
Ekipa udała się na stadion zabierając po drodze z ruin domku krzysia sprzęt audio który dostał na urodziny Puchatek, a który jego przyjaciele „pożyczyli” od księdza. Ksiądz oczywiście nic o tym nie wiedział – spał uderzony kolbą obrzyna w tył głowy.
- Gdzie jest stadion dziesięciolecia?– Spytał Tygrysek patrząc na wysoką na kilkadziesiąt metrów palisadę z płotem z białych i czerwonych prostokątów. – I co to, kurwa, ma być?
-Ba…yyy bas… sen – z trudem sylabizował króliczek. – Basen? Na… yyy… narodowy! Basen narodowy! – Stwierdził zadowolony z siebie długouchy.
-A po chuj komu taki wielki basen? – Zastanawiał się Puchatek. – I gdzie my teraz sprzedamy mój sprzęt? – Lamentował – Źle się dzieje w państwie duńskim.
-Eee tam, w Danii chyba nie jest jeszcze tak źle, to w Ameryce, a tam zawsze było dobrze – zabłysnąl znajomością geografii Prosiaczek.
Wszyscy w ekipie podupadli na duchu, nawet Tygrysek, który dla poprawy humoru musiał wciągnąć kreskę speeda. Ta niezwykle skomplikowana operacja dodała mu siły i animuszu.
-Mam pomysł! – Krzyknął, po czym rozpędził się i wskoczył na przejeżdżającą niedaleko wojskową ciężarówkę. – Spotkamy się u Puchatka w domu!
Przyjaciele w nienajlepszych humorach stwierdzili, że nie będą pomagać naćpanemu tygryskowi – sam ćpał, niech sam kombinuje, i zaczęli wracać do stumilowego lasu. Po drodze do domu Puchatka podeszli jeszcze do baby jagi po sześciopak winobluszczywin. W drodze z piwnej górki szło im się już lepiej, nogi jakby same ich niosły, a wino pomogło ukoić zszargane nerwy. Nic jednak nie mogło ich przygotować na widok czołgu stojącego przed chatką Puchatka.
-Kurwaaaa – wydyszał Puchatek. – W końcu się doigrał, przyjechali po niego czołgiem.
-A taki fajny kompan był z niego – dodał Prosiaczek – ej, zaraz, czy to nie jego prążkowana morda wystaje z wieżyczki?
-Rzeczywiście – potwierdził Kłapcio.
-SŁUCHAJCIE – darł się Tygrysek, i nie czekając na żadne pytanie zaczął opowiadać – wojsko mamy zawodowe, czyż nie?
-Ano tak – potwierdził bekon.
-No właśnie, i żołnierze pracują od 8 do 16, później róbcie co chcecie. Więc ja chciałem wziąć czołg, i nikt mi nawet nie przeszkodził, nikt tego nawet nie pilnował, w końcu fajrant mieli. Do tego zobaczcie co mam – tu wyrzucił z czołgu kilka ciężkich skrzynek. –Pełno broni, granatów i amunicji, a co najważniejsze za darmo – podniecał się Tygrys.
-Łap – Puchatek rzucił mu wino – należy ci się, a plan jest taki : ja, prosiaczek i kłapouchy wchodzimy głównymi drzwiami do kebab baru, ty tygrysku wjeżdżasz czołgiem od zaplecza. Walimy do wszystkiego co się rusza.-Miś jak to zwykle bywa w takich sytuacjach odnalazł w sobie żyłkę dowódcy. – Akcja rozpocznie się o zachodzie słońca. Niech nie zostanie kamień na kamieniu. Jakieś pytania towarzysze?
-Ja mam kurwa pytanie – rzucił prosiaczek.
-To kurwa pytaj.
-Czy ty kurwa już czasem tego nie mówiłeś, tego o kamieniu na kamieniu? – Dopytywał się boczek.
-Nie kurwa. Jeszcze coś?
-Tak kurwa. Co ja mam robić? – podniósł temat królik.
-Ty cherlawa pokrako, karabinu nie utrzymasz. Ty będziesz walił z moździerza do zagrody dla kóz. Wszystko jasne kurwa? – Widząc, że nikt nie wyraża sprzeciwu dodał – widzimy się za dwie godziny przy wyjściu z lasu. Aha, i akcja nazywa się „kebabowa burza”.
O zachodzie słońca ekipa planowo wtargnęła do wnętrza małego budynku na skraju lasu. Wśród ciapaków nastał popłoch niczym wśród karaluchów w kuchni gdy zapali się światło. Wszędzie latały fragmenty ciał kóz, pociski 5,56, bułki od kebabów, mięso od kebabów, granaty, resztki ciapaków rozrywanych celnymi seriami przyjaciół, brud, szmaty, ponadpalane stronice koranu(specjalnie z


CD
ukryta treść

małej litery) jeszcze więcej kóz, surówki, ogórki, pociski odłamkowo-burzące, i burząco-zapalające z armaty czołgowej, pociski dżawelin, odłamki, jeszcze więcej ciapaków, na ziemi zaczął rozlewać się sos czosnkowy zmieszany z krwią kebabów. Powstała trafnie przewidziana przez misia burza. Jednym słowem obrona ciapaków ograniczała się do umierania i uciekania z pod luf Puchatka, Prosiaczka i Kłapouchego w stronę lufy czołgu Tygryska i na odwrót. Nagle, trafiona przez pocisk z czołgu, runęła ściana odgradzająca „restaurację” od „kuchni”, a zza chmury pyłu zaczęły uciekać wielkie ilości „baraniny” i „wieprzowiny” czyli psów i kotów. Podczas gdy ekipa walczyła w najlepsze, Króliczek na pobliskim wzniesieniu walczył z rurą od moździerza, ustawił ją w kierunku ciapucha odbywającego stosunek z żoną, wpuścił granat do rury i chwilę później rozległ się gwizd, a w następnej koza, wraz z przyrodzeniem męża została rozerwana na milion milionów (biliard) małych kawałeczków. Dumny z siebie długouchy zaczął walić z moździerza w kierunku zagród, zamieniając kilkudziesięciu allahów wraz z ich haremami w brudną, mokrą plamę. Kolejny granat, i kolejnych pięciu ciapaków odesłanych tam gdzie ich miejsce. Kiedy całe pole przed kebab barem było już usłane równa warstwą zwłok, krwi i kraterów po wybuchach, a granaty się skończyły, królik chwytając w porywie adrenaliny nóż myśliwski ruszył do boju.
-Huraaaaaaaaaa – wrzeszczał podniecony Królik.
Jednak, jak to można było przewidzieć, nogi mu się zaczęły plątać, wypierdolił orła, przekoziołkował cudem nie wbijając sobie noża pod żebra, a następnie siłą rozpędu wpadł w boczne drzwi budki z kebabami. W środku ślizgając się na sosie czosnkowym, posoce, krwi, limfie, fragmentach dopalającego się już koranu i organach wewnętrznych, z okrzykiem bojowym „KURWAAAAA” na ustach przejechał niczym łyżwiarz figurowy przez cały korytarz i wbił nóż w ciapaka, który właśnie próbował się wysadzić. Nagły cios go zdezorientował, a siła grawitacji, która nieubłaganie działała na Królika, który trzymał się noża tkwiącego w brzuchu kebaba przyciągnęła go do ziemi. W następnej chwili jelita i inne niepotrzebne organy wewnętrzne wylały się z ciapaka na łeb króliczka, grzebiąc go w gównie (to się nazywa tkwić po uszy w gównie XD).
Ekipa widząc, że zadanie zostało wykonane, oraz to, że bohaterstwo długouchego uratowało im życie, wyrwała Królika z kupy flaków, i zaminowując teren upuścili budkę z kebabem i martwymi kebabami.
Nie odeszli nawet kilometra, gdy do ich uszu doleciał odgłos eksplozji, a w niebo wzniosła się wielka kula ognia, którą było widać z polskich miast, takich jak : Kraków, Gdańsk czy Lwów, a nawet z rosyjskiego Smoleńska. Po chwili koronami drzew zatrzęsła fala uderzeniowa. W oddali widać było nawet lecącego pana Sowę, któremu paliły się pióra.
-No, nie wiem co ty tam podłożyłeś, ale nieźle jebło. – Pochwalił Tygryska Puchatek zasłaniający ręką oczy.
-To nie moja zasługa. Ja dałem tylko dziesięć kilko trotylu. – Tłumaczył się. – Nie wiem czemu wyjebało tak mocno.
-Pewnie to ich skład materiałów na pasy Allaha. – Z nienawiścią w głosie powiedział Kłapcio.
-W każdym razie, jak króliczek dojdzie do siebie, to lepiej mu nie mówmy, w jaki sposób nas
uratował, znowu będzie nam to wypominał, jak tą akcję ze srającym cyganem. – Nieśmiało zaproponował miś, widząc, że wszyscy się z nim zgadzają dodał – a tymczasem chodźmy na piwną górkę.
-A kasa? Za co będziemy pić? –Prosiak jak zwykle trzeźwo myślał – tygrysek podpalił ich kasę pociskiem, zanim zdążyliśmy się nią zaopiekować.



CD
ukryta treść

Cała trójka spojrzała z wyrzutem na tygryska który siedział w czołgu. Silnik nagle zaryczał, wóz obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni Fahrenheita, i pognał w jakimś bliżej nie zidentyfikowanym kierunku.
-A temu co odjebało? – Spytał budzący się do życia Królik. – I co w ogóle się stało?
-Chuj z nim. – Zakomenderował głównodowodzący akcją „kebabowa burza” – Znowu mu coś odjebało. Ciapaków rozgromiliśmy koncertowo, a ty oberwałeś jak zwykle w łeb i żadnego pożytku z ciebie nie było, ty cherlawa pokrako. Za karę dzisiaj ty stawiasz.
Po tym krótkim postoju ekipa skierowała się do domu Królika, aby ten mógł wziąć portfel, po czym powoli skierowali się w stronę jedynego, największego i najlepszego (w myśl zasady „Taniej=lepiej”) sklepu z alkoholami świata – domku baby jagi. I jakież było ich zdziwienie gdy ujrzeli siedzącego na kilkudziesięciu skrzynkach win z płońska Tygryska. Ten wyglądał na wyraźnie pobudzonego, i to nie przez kawę, a przez coś mocniejszego.
-CHŁOPAKI, CHŁOPAKI – darł się w niebogłosy – SPRZEDAŁEM CZOŁG na złomie, na kilo. Dzisiaj ja stawiam.
Królik odetchnął z ulgą.
-Chodźcie szybciej trzeba to zanieść do naszego bohatera. Impreza na jego cześć, na mój koszt!
-Tfuu, znaczy do pokraki – dodał szybko widząc gestykulującego za plecami Króliczka Puchatka.
I w ten oto sposób nasza ekipa przeżyła kolejny pełen alkoholu i przygód dzień, a kolejna ostro zakrapiana noc zapowiadała się wyśmienicie. KONIEC


Jak się podobało to wiecie co robić, jak nie, to też wiecie.
Zgłoś