18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia (4) Soft (3) Dodaj Obrazki Dowcipy Popularne Losowe Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 18:08
📌 Konflikt izrealsko-arabski Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 5:23

#przygody


Sieeeema. Po wyjaśnieniu nieporozumień z modem wstawiam ponownie najnowszy, najzajebistszy odcinek magicznych przygód.
Także czytajcie, komentujcie i dziękujcie

Kod:
<br> S2E02<br> „Kebab storm”<br> Był piękny sierpniowy poranek. Puchatek po wyprawieniu swoich urodzin w domu krzysia(pipy na imprezę nie zaproszono) obudził się na najgorszym kacu jaki kiedykolwiek miał w swoim zakrapianym wszystkim co miało „procent” w nazwie życiu.<br> -Ja pierdolę! – sapnął – O kurwa!<br> Po tym jakże miłym przywitaniu z nowym dniem spróbował wstać, tylko po to aby wyrżnął głową w stojący nad nim stół i zasnąć ponownie. Wielki, zielony guz na jego głowie wskazywał, że tą operację wykonał tej nocy już kilka razy. Prosiaczek, który używał stołu jako łóżka został obudzony gwałtownym wstrząsem mebla poruszonego głową Puchatka.<br> -Aaaa kurwa, trzęsienie ziemi! – Wydarł się na cały głos bekon który nie wrócił jeszcze z tripa. – Ratuj się kto mo…<br> Nie dokończył jednak swojego bełkotu gdyż uderzeniem w głowę uciszyła go przesłana przez Kłapcia pusta butelka po winie Heracles double siarka`s edyszyn. Po tym ciosie różowy kolega wrócił do krainy snów, a kłapcio zaczął wyrażać swoje niezadowolenie z nagłej pobudki.<br> -Krwa… ile aazy mam aas uciszaś – wybełkotał potwornie skacowany, i jak zwykle na kacu podkurwiony kłapcio. – Aa każdym aazem ho sao. <br> -Teraz to ty hałasujesz – zauważył Króliczek. <br> Zapewne chciał coś jeszcze dodać, jednak widząc jak w rękach osiołka pojawia się argument kalibru 18mm zrezygnował.<br> -Surprajs maderfakers! Głes hus baaa… - na widok lufy obrzyna wycelowanej prosto w siebie przez kłapcia zrzedła mu mina. – Spokojnie, spokojnie mam wino! <br> Lufa obrzyna została wycelowana na powrót w podłogę. Tygrysek właśnie podawał kłapciowi butelkę gdy nagle rozległo się łomotanie do drzwi, chwilę później drzwi się otworzyły, a w nich stanął nie kto inny jak brudas z pobliskiego kebab baru z siatką w ręku.<br> -Ktoś zamawiał ke – nie dokończył gdyż kłapouchy pozbawił go mózgu, twarzy, głowy i połowy tułowia za pomocą jedynie jednego naboju DUmDUm.<br> -Na uj się, ydzierał? – skwitował sytuację sięgający po butelkę osiołęk.<br> -Kurwa, Kłapciu, a gdyby tak to był ktoś kogo nie wolno zabić? – Zajęczał przestraszony zającopodobny.<br> Osiołek, który przykleił się już do butelki tylko rzucił mu swoje zabójcze spojrzenie JA-MOGĘ-SKASOWAĆ-KOGO-CHCĘ, i tym samym zakończył temat bezsensownych dywagacji króliczka.<br> -A tak w ogóle to czego tu ten ciapak szukał? – Głośno zastanawiał się królik.<br> -Zamówiłem nam na śniadanko po kebabie, ostra baranina na grubym,  i żeby było czym popić wyskoczyłem do jagi po winko – podchodząc do denata skwapliwie wyjaśnił Tygrysek. – Nawet się uwinęli.<br>


CD
ukryta treść

To mówiąc podniósł reklamówkę z oryginalnym nadrukiem z kebab baru z kebabami w środku. Następnie rozdał kolegom po jednym daniu, a resztę odłożył dla jeszcze śpiących kompanów.
Kilka minut później, obudzeni głośnym mlaskaniem, wstali Puchatek i Prosiaczek, a właściwie to wstał tylko Prosiaczek, bo głowa Puchatka znowu zaliczyła trasę PODŁOGA-STÓŁ-PODŁOGA.
-Ooo – zachwycił się prosiaczek sięgając po kebaba. – Jeszcze ciepły.
W tym czasie Puchatkowi udało się w końcu wygramolić spod stołu. Głośno przeklinając zawlókł się i poszedł po swojego kebsa.
-No faktycznie, jeszcze ciepły, zupełnie jak te zwłoki – stwierdził Miś rzucając w Królika reklamówką. – Dajcie mi ino wino, bo strasznie mnie suszy, a łeb mi pęka zupełnie jakbym nim całą noc o coś napierdalał.
-Bo tak było – stwierdził fakt długo-uchy. – A swoją drogą to fajny mają obrazek na reklamówkach.
-No, obrazek niby fajny, taka plaża, piasek, palmy i 72 fajne dziewczyny – rozmarzył się Prosiaczek. – Tylko nie wiem czemu napis dali zrobić lekarzowi, nic z tych bazgrołów nie rozumiem.
Zapewne rozważania prosiaczka trwały by jeszcze jakiś czas, gdyby nie to, że przed drzwiami stanął kolejny ciapak. Mało tego, on zaczął się wydzierać na całą okolicę, zupełnie jakby nigdy trupa nie widział.
-ŁALAHUAKA BAKATAKA SALAM– bełkotał przybysz w turbanie.
-Beee, Beee, Beee – beczała koza którą trzymał na sznurku.
-No i czego się drzesz – uspakajał przybysza obrzynem Kłapouchy – Trupa nigdy nie widziałeś?
Na to ciapak odwrócił się do kozy, pocałował ją w pysk, niczym żonę na pożegnanie i z ogniem w oczach odwrócił się do osiołka.
-Bla bla ALLAHU AKBAR.
Po tym zdaniu czas zwolnił prawie się zatrzymując, a kłapouchy widział w zwolnionym tempie jak „ahmed” rozrywa szmatę którą był owinięty, a na brzuchu pojawia się pas dynamitu, trotylu, semtexu, C4, plastiku, oktanitrokubanu, i…



CD
ukryta treść

dwa sznurki służące do detonacji.
Ciapuch (z dużej bo początek zdania) złapał za sznurki i z całej siły je pociągnął. Całość nie trwała dłużej niż sekundę. Na początku nic się nie stało, gdy po chwili całym stumilowym lasem zatrzęsła eksplozja tak potężna, że płomienie było widać aż w Wilkowniczkach dolnych, radomiu, sosnowcu, i na rosyjskim Krymie. Siła wybuchu odrzuciła kłapouchego do tyłu, tak że ten przebił się przez jedną ścianę, drugą ścianę, trzecią, bojler na wodę, zbrojony żelbetonowy mur, i zatrzymał się dwadzieścia metrów dalej na pedalskim białym płotku okalającym dom pipy.
-Co. To. Kurwa. Było. – Wysapał poobijany, obsypany pyłem z trudem podnoszący się z ziemi Puchatek.
Piętnaście minut później, ekipa która zabrała kłapcia do sowy czekała na jego diagnozę.
-Wy debile – z jawną pogardą stwierdził swoją wyższość inteligencji na przyjaciółmi. – Nie wiem co wy robiliście temu biednemu osłowi, ale ma połamany w sześciu miejscach kręgosłup i dwadzieścia innych złamań, o poparzeniu większości powierzchni ciała nie wspominając – wymądrzał się pedofil.
-Zamknij swój opierzony ryj, i zacznij go wreszcie leczyć! – Zaproponował swoim wiernym UZI Prosiaczek.
Po dwudziestu minutach narzekań na to, że musieli razem z Krzysiem czekać przed domkiem sowy, ten ostatni wychylił się przez okno:
-Skończyłem, chodźcie mu pomóc wstać. – Zawołał doktor Mengele.
Po skończonym zabiegu udali się wraz z kuśtykającym kłapciem na piwną górkę obalić kilka win i obmyślić plan działania.
-Mam pomysł – zabłysnął królik. – Pójdziemy na stadion dziesięciolecia, kupimy broni, i rozgromimy ich jak kiedyś cyganów. Do tej pory pamiętam jak odstrzeliłem temu srającemu brudasowi dupę – rozmarzył się królik.
-Kurwa… no panowie, znowu poświęcać mam swój prezent urodzinowy? – Zasępił się Puchatek, jednak wystarczyło jedno spojrzenie na niezwykle sponiewieranego Kłapouchego by się zdecydować. – No dobra, to którędy na stadion?
Ekipa udała się na stadion zabierając po drodze z ruin domku krzysia sprzęt audio który dostał na urodziny Puchatek, a który jego przyjaciele „pożyczyli” od księdza. Ksiądz oczywiście nic o tym nie wiedział – spał uderzony kolbą obrzyna w tył głowy.
- Gdzie jest stadion dziesięciolecia?– Spytał Tygrysek patrząc na wysoką na kilkadziesiąt metrów palisadę z płotem z białych i czerwonych prostokątów. – I co to, kurwa, ma być?
-Ba…yyy bas… sen – z trudem sylabizował króliczek. – Basen? Na… yyy… narodowy! Basen narodowy! – Stwierdził zadowolony z siebie długouchy.
-A po chuj komu taki wielki basen? – Zastanawiał się Puchatek. – I gdzie my teraz sprzedamy mój sprzęt? – Lamentował – Źle się dzieje w państwie duńskim.
-Eee tam, w Danii chyba nie jest jeszcze tak źle, to w Ameryce, a tam zawsze było dobrze – zabłysnąl znajomością geografii Prosiaczek.
Wszyscy w ekipie podupadli na duchu, nawet Tygrysek, który dla poprawy humoru musiał wciągnąć kreskę speeda. Ta niezwykle skomplikowana operacja dodała mu siły i animuszu.
-Mam pomysł! – Krzyknął, po czym rozpędził się i wskoczył na przejeżdżającą niedaleko wojskową ciężarówkę. – Spotkamy się u Puchatka w domu!
Przyjaciele w nienajlepszych humorach stwierdzili, że nie będą pomagać naćpanemu tygryskowi – sam ćpał, niech sam kombinuje, i zaczęli wracać do stumilowego lasu. Po drodze do domu Puchatka podeszli jeszcze do baby jagi po sześciopak winobluszczywin. W drodze z piwnej górki szło im się już lepiej, nogi jakby same ich niosły, a wino pomogło ukoić zszargane nerwy. Nic jednak nie mogło ich przygotować na widok czołgu stojącego przed chatką Puchatka.
-Kurwaaaa – wydyszał Puchatek. – W końcu się doigrał, przyjechali po niego czołgiem.
-A taki fajny kompan był z niego – dodał Prosiaczek – ej, zaraz, czy to nie jego prążkowana morda wystaje z wieżyczki?
-Rzeczywiście – potwierdził Kłapcio.
-SŁUCHAJCIE – darł się Tygrysek, i nie czekając na żadne pytanie zaczął opowiadać – wojsko mamy zawodowe, czyż nie?
-Ano tak – potwierdził bekon.
-No właśnie, i żołnierze pracują od 8 do 16, później róbcie co chcecie. Więc ja chciałem wziąć czołg, i nikt mi nawet nie przeszkodził, nikt tego nawet nie pilnował, w końcu fajrant mieli. Do tego zobaczcie co mam – tu wyrzucił z czołgu kilka ciężkich skrzynek. –Pełno broni, granatów i amunicji, a co najważniejsze za darmo – podniecał się Tygrys.
-Łap – Puchatek rzucił mu wino – należy ci się, a plan jest taki : ja, prosiaczek i kłapouchy wchodzimy głównymi drzwiami do kebab baru, ty tygrysku wjeżdżasz czołgiem od zaplecza. Walimy do wszystkiego co się rusza.-Miś jak to zwykle bywa w takich sytuacjach odnalazł w sobie żyłkę dowódcy. – Akcja rozpocznie się o zachodzie słońca. Niech nie zostanie kamień na kamieniu. Jakieś pytania towarzysze?
-Ja mam kurwa pytanie – rzucił prosiaczek.
-To kurwa pytaj.
-Czy ty kurwa już czasem tego nie mówiłeś, tego o kamieniu na kamieniu? – Dopytywał się boczek.
-Nie kurwa. Jeszcze coś?
-Tak kurwa. Co ja mam robić? – podniósł temat królik.
-Ty cherlawa pokrako, karabinu nie utrzymasz. Ty będziesz walił z moździerza do zagrody dla kóz. Wszystko jasne kurwa? – Widząc, że nikt nie wyraża sprzeciwu dodał – widzimy się za dwie godziny przy wyjściu z lasu. Aha, i akcja nazywa się „kebabowa burza”.
O zachodzie słońca ekipa planowo wtargnęła do wnętrza małego budynku na skraju lasu. Wśród ciapaków nastał popłoch niczym wśród karaluchów w kuchni gdy zapali się światło. Wszędzie latały fragmenty ciał kóz, pociski 5,56, bułki od kebabów, mięso od kebabów, granaty, resztki ciapaków rozrywanych celnymi seriami przyjaciół, brud, szmaty, ponadpalane stronice koranu(specjalnie z


CD
ukryta treść

małej litery) jeszcze więcej kóz, surówki, ogórki, pociski odłamkowo-burzące, i burząco-zapalające z armaty czołgowej, pociski dżawelin, odłamki, jeszcze więcej ciapaków, na ziemi zaczął rozlewać się sos czosnkowy zmieszany z krwią kebabów. Powstała trafnie przewidziana przez misia burza. Jednym słowem obrona ciapaków ograniczała się do umierania i uciekania z pod luf Puchatka, Prosiaczka i Kłapouchego w stronę lufy czołgu Tygryska i na odwrót. Nagle, trafiona przez pocisk z czołgu, runęła ściana odgradzająca „restaurację” od „kuchni”, a zza chmury pyłu zaczęły uciekać wielkie ilości „baraniny” i „wieprzowiny” czyli psów i kotów. Podczas gdy ekipa walczyła w najlepsze, Króliczek na pobliskim wzniesieniu walczył z rurą od moździerza, ustawił ją w kierunku ciapucha odbywającego stosunek z żoną, wpuścił granat do rury i chwilę później rozległ się gwizd, a w następnej koza, wraz z przyrodzeniem męża została rozerwana na milion milionów (biliard) małych kawałeczków. Dumny z siebie długouchy zaczął walić z moździerza w kierunku zagród, zamieniając kilkudziesięciu allahów wraz z ich haremami w brudną, mokrą plamę. Kolejny granat, i kolejnych pięciu ciapaków odesłanych tam gdzie ich miejsce. Kiedy całe pole przed kebab barem było już usłane równa warstwą zwłok, krwi i kraterów po wybuchach, a granaty się skończyły, królik chwytając w porywie adrenaliny nóż myśliwski ruszył do boju.
-Huraaaaaaaaaa – wrzeszczał podniecony Królik.
Jednak, jak to można było przewidzieć, nogi mu się zaczęły plątać, wypierdolił orła, przekoziołkował cudem nie wbijając sobie noża pod żebra, a następnie siłą rozpędu wpadł w boczne drzwi budki z kebabami. W środku ślizgając się na sosie czosnkowym, posoce, krwi, limfie, fragmentach dopalającego się już koranu i organach wewnętrznych, z okrzykiem bojowym „KURWAAAAA” na ustach przejechał niczym łyżwiarz figurowy przez cały korytarz i wbił nóż w ciapaka, który właśnie próbował się wysadzić. Nagły cios go zdezorientował, a siła grawitacji, która nieubłaganie działała na Królika, który trzymał się noża tkwiącego w brzuchu kebaba przyciągnęła go do ziemi. W następnej chwili jelita i inne niepotrzebne organy wewnętrzne wylały się z ciapaka na łeb króliczka, grzebiąc go w gównie (to się nazywa tkwić po uszy w gównie XD).
Ekipa widząc, że zadanie zostało wykonane, oraz to, że bohaterstwo długouchego uratowało im życie, wyrwała Królika z kupy flaków, i zaminowując teren upuścili budkę z kebabem i martwymi kebabami.
Nie odeszli nawet kilometra, gdy do ich uszu doleciał odgłos eksplozji, a w niebo wzniosła się wielka kula ognia, którą było widać z polskich miast, takich jak : Kraków, Gdańsk czy Lwów, a nawet z rosyjskiego Smoleńska. Po chwili koronami drzew zatrzęsła fala uderzeniowa. W oddali widać było nawet lecącego pana Sowę, któremu paliły się pióra.
-No, nie wiem co ty tam podłożyłeś, ale nieźle jebło. – Pochwalił Tygryska Puchatek zasłaniający ręką oczy.
-To nie moja zasługa. Ja dałem tylko dziesięć kilko trotylu. – Tłumaczył się. – Nie wiem czemu wyjebało tak mocno.
-Pewnie to ich skład materiałów na pasy Allaha. – Z nienawiścią w głosie powiedział Kłapcio.
-W każdym razie, jak króliczek dojdzie do siebie, to lepiej mu nie mówmy, w jaki sposób nas
uratował, znowu będzie nam to wypominał, jak tą akcję ze srającym cyganem. – Nieśmiało zaproponował miś, widząc, że wszyscy się z nim zgadzają dodał – a tymczasem chodźmy na piwną górkę.
-A kasa? Za co będziemy pić? –Prosiak jak zwykle trzeźwo myślał – tygrysek podpalił ich kasę pociskiem, zanim zdążyliśmy się nią zaopiekować.



CD
ukryta treść

Cała trójka spojrzała z wyrzutem na tygryska który siedział w czołgu. Silnik nagle zaryczał, wóz obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni Fahrenheita, i pognał w jakimś bliżej nie zidentyfikowanym kierunku.
-A temu co odjebało? – Spytał budzący się do życia Królik. – I co w ogóle się stało?
-Chuj z nim. – Zakomenderował głównodowodzący akcją „kebabowa burza” – Znowu mu coś odjebało. Ciapaków rozgromiliśmy koncertowo, a ty oberwałeś jak zwykle w łeb i żadnego pożytku z ciebie nie było, ty cherlawa pokrako. Za karę dzisiaj ty stawiasz.
Po tym krótkim postoju ekipa skierowała się do domu Królika, aby ten mógł wziąć portfel, po czym powoli skierowali się w stronę jedynego, największego i najlepszego (w myśl zasady „Taniej=lepiej”) sklepu z alkoholami świata – domku baby jagi. I jakież było ich zdziwienie gdy ujrzeli siedzącego na kilkudziesięciu skrzynkach win z płońska Tygryska. Ten wyglądał na wyraźnie pobudzonego, i to nie przez kawę, a przez coś mocniejszego.
-CHŁOPAKI, CHŁOPAKI – darł się w niebogłosy – SPRZEDAŁEM CZOŁG na złomie, na kilo. Dzisiaj ja stawiam.
Królik odetchnął z ulgą.
-Chodźcie szybciej trzeba to zanieść do naszego bohatera. Impreza na jego cześć, na mój koszt!
-Tfuu, znaczy do pokraki – dodał szybko widząc gestykulującego za plecami Króliczka Puchatka.
I w ten oto sposób nasza ekipa przeżyła kolejny pełen alkoholu i przygód dzień, a kolejna ostro zakrapiana noc zapowiadała się wyśmienicie. KONIEC


Jak się podobało to wiecie co robić, jak nie, to też wiecie.
Witajcie drodzy sadole. Mam zaszczyt... a chuj z tym. Łapcie, czytajcie. Kto zna stare części, ten wie, że warto.
Kod:
<br> Sezon 2 Część 1<br> Był piękny czerwcowy poranek, ekipa spała zmęczona długim majowym weekendem który, dzięki pieniądzom ze sprzedaży samochodu księdza, nieco się przedłużył…<br> -O ja jebie, śnieg? – Z zaciekawieniem, jak zwykle kulturalnie zagadnął skacowany długo-uchy.<br> -Ty debilu – Pan sowa jak to miał w zwyczaju zaznaczył swą wyższość intelektualno-umysłową. – Patrzysz na ścianę, okno jest pół metra daaaa-eeeeej. – Ziewnął, po czym zapakował porannego drągala śpiącemu jeszcze krzysiowi.<br> -Aaaaaaa, tato, tatusiu, to booooli – poskarżył się pipa, po czym wyrwał się sowie i rozejrzał dookoła, <br> i ujrzał „salon” który niczym nie ustępował stajni augiasza – pełne rzygowin wiadra, co drugie przepełnione, reszta powywracana, dywan, a raczej coś co było dywanem w poprzednim wcieleniu. Wszędzie leżały puste butelki po „byXie-super strong” i „Heraclesie ™ Płońsk double siarka`s ediszyn” – najnowszym hicie który miał zamiast potrójnej siarki tylko podwójną, ale za to kosztował 2,99 co, niewiedzieć czemu, bardzo przypadło do gustu osiołkowi. Oprócz tego nasi bohaterowie w istnie dziwacznych pozach. Najdalej stał króliczek, który z odległości dziesięciu centymetrów przyglądał się ścianie która kiedyś była biała, dalej śpiący z nogami w mikrofalówce, i obandażowaną głową prosiak. Następnie Kubuś, siedzący na krześle pozbawionym nóg stojącym przy stole, nad którym to niedźwiadkiem spoczywała zwisająca głowa osła, który z nogami rozjechanymi na boki leżał na stole. W końcu spojrzał w dół i zobaczył sowę który w pozycji leżącej obcierał sterczącego fiuta o jego nogi niczym napalony York. Tego było za wiele – Mamo, gdzie ja jestem – Zapłakał, po czym dostał niedotlenienia mózgu ( po prostu zemdlał).<br> Na taki widok każdy niedoświadczony smakosz tanich trunków baba-jagi by zemdlał, ale nie nasza ekipa która właśnie zaczęła się budzić się do życia…<br> -Klina – wycharczał kłapouchy, po czym, nie zmieniając pozycji, posłał bełta wprost na głowę Puchatka.<br> -Przecieszzzz juuuuż nie śpię kondoniarzu – Odezwał się ubrudzony miś – Na chuj mi ten prysznic?<br> -Dzie… oje… uzi? – Spytał prosiaczek przeszukując kieszenie jedną ręką, drugą z niewyjaśnionych przyczyn miał przybandażowaną do głowy.<br> -Uch, ech, ach – powiedział pan sowa pakując wciąż nieprzytomnego krzysia.<br> Poranne podłogowo-łóżkowe odgłosy przerwały dźwięki siłującego się z drzwiami króliczka.<br> -No kurwa jego mać, co jest z tymi drzwiami? <br> -Odejdź cherlawa fujaro, ja to zrobię – zerwał się misiu. – trzeba najpierw nacisnąć klamkę, a dopiero potem pociągnąć – Z szyderczym uśmieszkiem demonstrował, jednak nawet wciśnięcie klamki nie pomogło – O kurwa? <br> -O kurwa? – szyderczo powtórzył królik – chyba mi nie powie…<br> -Zamknij ryj fujaro, łeb mi pęka – W zdanie wciął się kłapcio.<br> -Bo co mi zrobisz? – Zadziornie odpowiedział gospodarz.<br> -Bo gówno … <br> -Bo my jeszcze pamiętamy kto spał z przepychaczką do klopa w dupie. – uciął dyskusję wciąż szukający uzi prosiaczek.<br> Króliczek jakby zmarkotniał i usiadł na ziemi pod zabitym deskami oknem, tym razem jednak nic nie zagłębiło się w jego odbyt…<br> Tym czasem na odległym drugim końcu salonu krzyś zaczął dochodzić do siebie.<br> -Tatusiuuuuuu, booooli. Nie, proszę, Nieeeeeee. – Krzyczał podniecony pipa. – Aaaaaa.<br> -O tak, tak, taaaaaaak – Wtórował mu sowa.<br> Wracając jednak pod drzwi…<br> -A ty gdzie leziesz? – Spytał królika tygrysek który właśnie wyszedł z łazienki.<br> -A chuj ci do tego, chyba że masz klina – odparował.<br> -EWRYBADY ZAMKNĄĆ KURWA RYJE – wrzasnął wyraźnie poirytowany kłapouchy – chyba, że macie coś do picia – dodał szeptem.<br> -No dobra, już dobra-wyszeptał idący w kierunku drzwi tygrysek.<br> Tymczasem królika już nie było w salonie.<br> -Okej dałny, niech mistrz zajmie się drzwiami – Wyraźnie pobudzony pasiasty złapał za klamkę – Trzeba przekręcić zamek – drugą ręką przekręcił klucz- I włala – Pociągnął za klamkę, ale drzwi pozostały niewzruszone na jego starania. – O kurwa. – Rzekł zrezygnowany- A chciałem iść odcedzić kartofle.<br> -To co robiłeś w kiblu? – Wyraźnie zdziwił się prosiak.<br> -Jak to co? Nie widzisz jego źrenic? Na pewno chuj metę wciągał. – Zdenerwowany zamkniętymi drzwiami Puchatek nie krył swoich podejrzeń. – Co chuju? Zostawiłeś coś dla nas?<br> -Eeeee no wiesz… nie było dużo… i tego…  no tak wyszło… i… ten kac…- Jąkał się.<br> -My też mamy kaca! – Wkurwił się miś. – Patrz na kłapcia, ledwie się trzyma? Widzisz jak kiepsko wygląda? <br> W tym momencie kłapouchy puścił artystycznego pawia, i posłał do tygrysa jeden ze swoich zabójczych uśmiechów ZA-TĄ-METĘ-WYRWĘ-CI-JAJCA-NIECH-MNIE-TYLKO-ŁEB-PRZESTANIE-PĘKAĆ, po czym ponownie zwiesił głowę.<br> -No to… eeee… tego, pamiętacie? Wystawiliśmy zgrzewkę wina na dwór, żeby się schłodziła. Zaraz po nią pójdę i zachowam jaja ekhem… znaczy twarz. – Gorączkował się tygrysek. Złapał za klamkę, jednak i tym razem drzwi się nie poddały. –No po prostu kurwa no nie – W nerwach zaczął podskakiwać, jednak poślizgnął się na jednym z bełtów, uderzył głową w ścianę i zasnął.<br> -No i uuuj z iiim- Rzucił kłapouchy, po czym napluł na głowę nieprzytomnego kompana.<br> -Nie no panowie, tak nie możemy postępować, trochę szacunku. – Królik wszedł do salonu trzymając coś za plecami.<br> -Cheesz wpierol? – Rzucił najbardziej skacowany.<br> -Spokojnie, mam coś co uleczy twoją duszę i serce… <br> Nie dane mu było skończyć gdyż na jego czole odbiło się kopyto kłapcia, a sam królik osunął się z brzękiem tłuczonego szkła na ziemię.<br> -Kurwa, wino! – Zerwał się osioł.<br> -Kurwa, ty ośle – Wykrzyknął miś.<br> -Zlizujcie z podłogi! – Krzyknął prosiaczek i już zaczął jeździć jęzorem po dywanie, jednak po chwili pozieleniał i puścił wielobarwnego pawia.<br> Króliczek w tym czasie zaliczył kolejnego kopniaka, tym razem od misia, który to kopniak przewrócił go na brzuch, w taki sposób, że twarz zagłębiła się w świeżutkim bełcie bekona.<br> -Dwie butelki są całe! Idealnie – zauważył Puchatek, po czym podał jedną kłapouchemu, a drugą wziął sobie.<br> -A dla mnie? A dla mnie? – Gorączkował się prosiak.<br> -Tyś już swoje zlizał. – Szyderczo zaśmiał się osiołek – Heracles – dats de łej i lajk. – Zawieśniaczył.<br> -A tak w ogóle to skąd on miał te wina? – Zainteresował się Puchatek.<br> -Te, królik? Skąd żeś ty wyciągnął te wina? – Wykrzyczał kopiąc go osiołek.<br> -Co? – Królik uprzejmie spytał podnosząc się z ziemi. – Cały czas je miałem, schowane na specjalną okazję.<br> -To czemu ich nie wypiliśmy wczoraj?  - Zdziwił się prosiak.<br> -Bo przypomniałem sobie o nich dopiero jak wszedłem do kuchni, schowałem je w piekarniku – i tak nigdy do niego nie zaglądam. <br> -A co ty kurwa robiłeś w kuchni? – Podejrzliwie spytał kłapouchy któremu skończyło się już wino.<br> -Ej chłopaki, w kuchni jest okno – zalśnił intelektem Puchatek.<br> -No właśnie po to tam poszedłem, ale też jest zabite.<br> -Kurwa… - rozczarowali się obecni – Jak my teraz stąd wyjdziemy?<br> -Mam pomysł. – Wykrzyknął kłapouchy któremu wino przywróciło wigor.- Wybije drzwi kopytami! – Jak powiedział, tak zrobił. Ale raz trafił w ścianę, raz we framugę. – O kurwa, albo i nie… - posmutniał – ma ktoś jakieś pomysły?<br> -EUROLAND – Wykrzyknął prosiaczek.<br> -Chyba EUREKA ? –Wtrącił królik.<br> -Zamknij RYJ – Uciszyła go reszta – a ty prosiak mów.<br> -No więc…<br> -Ty idioto, nie zaczyna się zdania od no więc! – Wycierając fiuta w firankę powiedział pan sowa.<br> -Zamknij RYJ pedofilu – Tym razem wydarli się wszyscy oprócz krzysia któremu coś białego wyciekało z nosa i płynęło po wyraźnie brudnej od czegoś brązowego twarzy, i króliczka który wyjęczał coś w rodzaju „moje firanki”.<br> -A więc…<br> -Co za debil – wtrącił sowa<br> -Wezmę moje uzi i rozwalę te drzwi.-kontynuował- Tylko że nie mam  żadnego magazynka. Może wiecie gdzie są?<br> -Zostawiłeś je u chuja w zamian za zgrzewkę wina… - Wstając z ziemi odezwał się tygrysek.<br> -No i cały misterny plan w pizdu. – Załamał się króliczek – Jesteśmy tu uwięzieni – wciąż lamentował.<br> W tym czasie sowa podszedł do drzwi.<br> -WY DEBILE – po raz kolejny zaznaczył swą wyższość mentalno-intelektualną, po czym położył rękę na klamce, nacisnął ją, i pchnął drzwi na zewnątrz. Ku zaskoczeniu wszystkich drzwi się otworzyły, a sowa spokojnie wyszedł i odleciał do pobliskiego przedszkola molestować małe dzieci.<br> -Aaałaaaa, moja pupa – zapłakał pipa którego ocucił powiew świeżego powietrza.<br> -Łapać małego pedała! – Wykrzyknął Kubuś po czym rzucił się w kierunku krzysia, który wstawał z wyraźnymi problemami. <br> -Zapłaci nam za kolejną imprezę – Cieszył się królik, po czym też pognał w jego kierunku.<br> Niestety zderzył się z Puchatkiem, a pipa w tym czasie stawiając szeroko nogi wybiegł z domku.<br> -Ty fujaro! – Wyraźnie wkurwiony miś wypłacił solidnego gonga w króliczka, jednak ten uchylił się przed ciosem, który trafił w tygryska, a ten po raz kolejny stracił przytomność.-No masz ci los – zmieszał się Puchatek. <br> Tymczasem prosiaczek wtaszczał do domu zającopodobnego wielką beczkę z napisem „danger, alkoholum skożoneum”.<br> -Pies mnie jebał, skąd to masz? – Wysapał króliczek<br> -Stało przy drodze…<br> -Daj sprawdzimy czy dobre – zaproponował kłapcio…<br> Po czym wszyscy raczyli się nowym, świecącym trunkiem aż pozapadali w zdrowy sen.  KONIEC<br> <br>

Jak się podobało to wiesz co robić. Jeśli nie to :

Jak nie czytałeś to chuj z tobą.
kierowca warszawskiej taksówki
mihow • 2013-12-30, 19:48
Własne więc nie było na pewno. Rozmowa z podczas jazdy z taryfą w Warszawie. Zacząłem nagrywać w trakcie ale i tak sporo dobrego. Na początku trochę słabo słychać ale potem już sama śmietana
Najlepszy komentarz (72 piw)
~Velture • 2013-12-30, 20:07
Geny po rodzicach i dziadkach masz. UBecja i te sprawy. Nagrywać kogo się da.
Przygody gołej baby
Leti • 2013-11-15, 17:22
Dorwałem dzisiaj "dolno lotny" poniedziałkowy tygodnik.

Tak zacząłem przeglądać zaczynając od rubryki z kawałami.
Później zacząłem normalnie od początku... i znalazłem taki oto mini komiks:



Najlepszy komentarz (72 piw)
Naila • 2013-11-16, 16:58
Momunentum wrzucił kilka godzin temu odcinek Chojraka Tchórzliwego Psa, którego wszyscy znamy i kochamy z czasów dzieciństwa. Teraz idę w jego ślady i wrzucam jedną z bardziej "teraźniejszych" ( bo z 2008r ) kreskówkę.

Niezwykłe Przypadki Flapjacka nawet przez wikipedię zostały zaliczone jako czarna komedia. Ostre "oranie" bani, nie polecane słabym cipkom oglądanie przy jedzeniu, no i niezły poziom, nawet jak na aktualne Cartoon Network. Niżej odcinek krótkometrażowy, dłuższe można znaleźć na youtubie.



Najlepszy komentarz (71 piw)
Re-c • 2013-04-30, 13:48
Dla mnie najlepsze było to:

Relikt starego Cartoon Nerwork
3m • 2012-06-11, 21:14
Relikt dawnych czasów kiedy kreskówki miały genialny dubbing, piosenki były pisane praktycznie od nowa na potrzeby filmu, a aktorzy dubbingowi byli mistrzami w swoim fachu.

Tytuł odcinka "Kamyk na nieszczęście"



Oryginalna piosenka:

Voltaire - Brains!
Najlepszy komentarz (62 piw)
1r0n • 2012-06-12, 1:12
Dla mnie reliktem starego CN jest Laboratorium Dextera, Atomówki, Johnny Bravo, Krowa i Kurczak, Jam Łasica itd.

Tego czegoś niestety nie kojarzę.
Przygody Simby cz2
777 • 2010-07-15, 15:40
Szukałem, nie znalazłem (aż dziwne...)
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.

Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:

  Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów