Dość tęga niemiecka pani domu robi poranną gimnastykę w łazience. Zrobiła szpagat i się przyssała do kafelków. Probuje się oderwać i nie może. Mąż przyszedł i również nie oderwał jej od płytek. Wezwali więc kafelkarza, który układał owe płytki. Ten po namyśle powiedział:
- Może by rozbić te kafelki?
- Panie, one kosztują 30 marek...
Nagle kafelkarz zaczyna obmacywać żonę.
- Panie, co pan się przy mnie do mojej żony dobiera?
- To służbowo! Jak się postaram, to zwilgotnieje i będzie ją można przesunąć do kuchni, a tam są płytki po 12 marek...
- Może by rozbić te kafelki?
- Panie, one kosztują 30 marek...
Nagle kafelkarz zaczyna obmacywać żonę.
- Panie, co pan się przy mnie do mojej żony dobiera?
- To służbowo! Jak się postaram, to zwilgotnieje i będzie ją można przesunąć do kuchni, a tam są płytki po 12 marek...