Wspaniały, pokojowy marsz antyfaszystów, który odbył się dzisiaj w Warszawie.
I te patriotyczne hasła! W sam raz przed 11 listopada.
Nic dodać, nic ująć
ty ruda kurwo! to ja sie kim urodzile koreańczykiem???
huj cie w oko!
W sumie jak się tak trochę zastanowić - co to jest narodowość? Gdybym urodził się 50 km dalej - byłbym Ukraińcem, mówiłbym po Ukraińsku, uważał Banderę za ważnego bohatera okresu II WŚ etc. Gdyby mój pradziadek, zamiast wracać do prababci (którą widział ledwo kilka razy na zabawach w remizach i na kilku schadzkach ale obiecał że wróci i że za żonę ją weźmie), zostałby gdzieś pod Arnhem (bo chyba tam był raniony w czasie operacji Market-Garden) z tego co pamiętam) to może teraz mówiłbym biegle po Holendersku, nosił się na pomarańczowo, oddawał hołd Królowej (teraz już Królowi), jakby pradziadek nie leciał z postrzeloną nogą do swoich tylko poddał się Niemcom (jak koledzy) to może zabraliby go do obozu, obóz wyzwoliliby Alianci a po wojnie osiadłby gdzies w Niemczech bo nie chciałoby mu się wracać do Polski i teraz mówiłbym po niemiecku, oddawał cześć Angeli, zarabiał kokosy w euro i uważał, że nalezy nam się zwrot Breslau, Posen i Danzig jako ziem zagarniętych w niesprawiedliwy sposób po wojnie. Jakoś tak się złożyło, że urodziłem się Polakiem, mówię Polsku - czy to źle? Chyba nie, ale nie jest to też powód do jakiegoś samouwielbienia
W sumie jak się tak trochę zastanowić - co to jest narodowość? Gdybym urodził się 50 km dalej - byłbym Ukraińcem, mówiłbym po Ukraińsku, uważał Banderę za ważnego bohatera okresu II WŚ etc. Gdyby mój pradziadek, zamiast wracać do prababci (którą widział ledwo kilka razy na zabawach w remizach i na kilku schadzkach ale obiecał że wróci i że za żonę ją weźmie), zostałby gdzieś pod Arnhem (bo chyba tam był raniony w czasie operacji Market-Garden) z tego co pamiętam) to może teraz mówiłbym biegle po Holendersku, nosił się na pomarańczowo, oddawał hołd Królowej (teraz już Królowi), jakby pradziadek nie leciał z postrzeloną nogą do swoich tylko poddał się Niemcom (jak koledzy) to może zabraliby go do obozu, obóz wyzwoliliby Alianci a po wojnie osiadłby gdzies w Niemczech bo nie chciałoby mu się wracać do Polski i teraz mówiłbym po niemiecku, oddawał cześć Angeli, zarabiał kokosy w euro i uważał, że nalezy nam się zwrot Breslau, Posen i Danzig jako ziem zagarniętych w niesprawiedliwy sposób po wojnie. Jakoś tak się złożyło, że urodziłem się Polakiem, mówię Polsku - czy to źle? Chyba nie, ale nie jest to też powód do jakiegoś samouwielbienia
1. Lepsze takie rzucanie hasełkiem na transparencie niż obcinanie głów maczetą...
2. Co to w ogóle znaczy "być polakiem"?
Jeśli to znaczy mieć obywatelstwo Polski no to się mogę zgodzić, że jestem polakiem. Ale jeśli być polakiem znaczy kochać ten kraj, w razie potrzeby oddać za niego życie czy być chociaż przywiązanym emocjonalnie to ja nie czuję się polakiem. Mam obywatelstwo jakie mam ale czuję się po prostu sobą- nie czuję emocjonalnej więzi z tym polskim kawałkiem terenu ani czegoś w tym stylu. Kiedyś wyjadę stąd i nie będzie mi z tego powodu ani smutno ani wesoło. Nie jestem sentymentalną osobą i nie uważam również któregokolwiek kraju za swój dom- świat traktuję jak plac zabaw i miejsce do zwiedzania oraz zdobywania doświadczeń.
Polska jest dla mnie tylko jedną z wielu dzielnic świata (niestety zajebiście socjalistycznolubną dzielnicą )- ale równocześnie nie przeszkadza mi, że ktoś to miejsce traktuje jak swój najdroższy dom i w razie wojny walczyłby w obronie Polski.
up
Właśnie nie do końca zrozumiałeś kolego o co biega. Każdy z nas rodzi się "tabula raza" i tylko i wyłącznie od środowiska zależy czy jesteś wierzący, czy z patologi, czy w Polsce czy w Somalii. Nie wmówisz mi czy coś takiego jak dusza (w innych religiach nazywane Widz, Swiatło) nie istnieje. Stań przed lustrem, popatrz w swoje oczy i odpowiedz sobie na pytanie. Kim jestem? Myślenie nie boli i nie pisz takich bzdur.
Błagam, naprawdę jesteście tacy tępi? Moim zdaniem, te hasła są dużo bardziej trafne niż hasła ONR. To, że się urodziłeś w Polsce, nie czyni Cię Polakiem. Polakiem czyni Cię wypełnianie obowiązków obywatelskich tj. branie udział w wyborach, próba płacenia podatków, nie żerowanie na państwie. Wiadomo, to bydło z wiejskiej, niestety nam to bardzo utrudnia. Mimo wszystko, powiedzcie, kogo wolicie mieć za sąsiada, Staszka który codziennie pije i codziennie napierdala swoją żonę, czy człowieka bez Polskiego obywatelstwa, który dostosował się do praw i reguł panujących w Polsce, ma pracę, płaci podatki w Polsce, i nie żeruje jak Staszek który bierze zasiłek dla bezrobotnych.
Postaraj się jaśniej wysłowić i sprecyzować co masz na myśli. Czy ja komukolwiek wmawiam że nie istnieje coś takiego jak dusza? "Myślenie nie boli..." - do czego odnosi się to błyskotliwe podsumowanie? Jak popatrzę w lustro zacznę myśleć?
Jeśli Niemiec w Niemczech płaci podatki, to też go to czyni Polakiem? Zastanawiałeś się kiedyś czy myślałbyś podobnie gdyby matka Cię porzuciła i wychowałbyś się w buszu? A co by było gdybyś wychował się na bliskim wschodzie lub w Azji, też myślałbyś podobnie?