I prawidłowo29-letni Karim w ciągu kilkuletniego pobytu w Polsce został pobity co najmniej cztery razy. Co najmniej, bo nie wie czy doliczać pojedyncze ciosy. - Koledzy z pracy bili i krzyczeli: wracaj do siebie terrorysto. Tylko dlatego, że mam ciemniejszą karnację, jestem z Egiptu i wyznaję islam - mówi w rozmowie z naTemat. To tylko przykry wyjątek czy może dowód na to, że wciąż mamy problemy z tolerancją? Jak mówi, w stolicy o pracę nie było trudno, choć akurat nie w jego zawodzie. Problemy zaczęły się później, bo kiedy zatrudnił się w warsztacie samochodowym, przyszło mu po raz pierwszy spotkać się ż nietolerancją. Zaczęło się od złośliwych komentarzy i wyzwisk ze strony kolegów z pracy, głównie młodych pracowników po zawodówce. - Najczęściej mówili pies albo terrorysta - wspomina. Z czasem "koledzy" pozwalali sobie na coraz więcej. - Trzy razy zostałem pobity w pracy, a szef nie reagował chociaż na pewno wiedział. Bili i krzyczeli: wracaj do siebie terrorysto - dodaje. Praca w warsztacie dobiegła końca, kiedy Karim nie wytrzymał i w reakcji na wyzwiska uderzył jednego z pracowników. Szef tym razem nie zawahał się i wyrzucił go z pracy.
Moim zdaniem Polska raczej za szybko się nie zislamizuje, a nawet wręcz przeciwnie. Ciapaci zobaczą że tutaj nie mają szans na dżihady, kasę i głaskanie po głowie i zostaną u siębie. Oby...Teraz Karim pracuje jako pomocnik w restauracji. W wolnym czasie udziela prywatnych korepetycji z języka arabskiego. Kilka razy w tygodniu widuje się z sześcioletnim synem. Z jego matką już nie jest, bo - jak twierdzi - "zmieniła się po urodzeniu dziecka". - Nie, to bez związku z tym, że jestem muzułmaninem. Ona jest niewierząca - dodaje.
Polskich znajomych może zliczyć na palcach jednej ręki. Ma wrażenie, że na ulicy krzywo na niego patrzą. Opowiada, że kiedyś wracając w nocy z pracy, natknął się na kilku młodych chłopaków i skończyło się na rozbitym nosie.
Pierwszy post, więc jak coś się nie podoba to...