O, kolejny laik. Wyjaśnię Ci coś.
Humaniści dzielą się na dwie kategorie. Pierwsza to ci, którzy wybierają tę drogę życiową, bo wydaje im się, że będzie łatwo. Tacy muszą zapierdzielać po kilkanaście godzin dziennie, stają na rzęsach, a i tak nie osiągają zadowalających rezultatów i często kończą tak, jak to opisujesz.
Jest jeszcze druga, dużo mniej liczna grupa tych, którzy wybierają tę drogę życiową z powołania. Sam do niej należę i mam wielu znajomych, którzy tak jak ja żyją niczym pączki w maśle. Cenimy się, pracujemy po 4-5 godzin dziennie, często odmawiamy klientom, jeśli warunki nam nie odpowiadają.
Przede wszystkim jednak mamy mnóstwo wolnego czasu i zwykle spędzamy go na "pracy u podstaw" - czyli edukowaniu... mniej wykształconej... części społeczeństwa. Jest to żmudna i niezwykle wymagająca praca, najczęściej spotykamy się bowiem z "oporem materii", ale ziarno raz zasiane na ogół prędzej czy później kiełkuje, więc nie licz na to, że delikwenci z ukośnym znaczkiem "G" znikną i przestaną innym suszyć głowy.
Jesteśmy niestrudzeni, niezmordowani, nieugięci. Prędzej nauczymy wszystkich Polaków poprawnej polszczyzny, niż damy się przekonać o bezcelowości naszych starań.
P.S.: Masz piwko, bo kawał jest trafny, choć - jak wspomniałem - dotyczy tej pierwszej kategorii.