Jeździłem na wyjazdy przez dobre siedem lat. Razem z nami, w kilkusetosobowej grupie, często jeździł karzeł, dwie osoby z trudem poruszające się o kulach z powodu wad wrodzonych i chłopak chory na białaczkę.
Nie było mowy by ktoś się zaśmiał czy powiedział jakiś komentarz bo by wyleciał z pociągu na najbliższej stacji. Gdy był tłok wokół tych osób formował się kordon, pomagano im wejść do pociągu, ze względu na nich spowalniano marsz z autokarów na stadion.
Nawet brzydkie dziewczyny były akceptowane, chociaż wiem, że jeździły po to by się podjarać dużą ilością facetów wokół nich, ale to inna sprawa. Je bym pogonił.
Na meczu nie ma znaczenia czy jesteś gruby, chudy, niski, wysoki, masz syfy na gębie czy łysy łeb po chemioterapii. Musisz być lojalny, prawdziwy i uczciwy- to wszystko. Ta jedność przyciąga młodych ludzi. I bardzo dobrze.