18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (4) Soft (4) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 22:48
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 4:40
🔥 Śmierć na tankowcu - teraz popularne

#ostatnie

Ostatnie piwko
petru23 • 2021-07-30, 21:27
Dwóch panów jedzie autem i pije piwo.

Najlepszy komentarz (55 piw)
Wiewór • 2021-07-30, 21:47
Bubbles napisał/a:

Fejk jak chuj



Tak rzekła pielęgniarka na porodówce jak cię zobaczyła po narodzinach.
Taka sobie interwencja.
de_Sade • 2019-08-04, 23:37
W nocy 2 sierpnia tego roku uzbrojony w nóż strażak, pracujący dla rosyjskiego Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych, stał się bohaterem przykrego zajścia- próbował zabić mężczyznę. Przybyli na miejsce policjanci użyli wszelkich środków, by obezwładnić napastnika, jednakże...( Surgut, Rosja).



Nagrywanie z tego oplutego monitora
Ostatnie Pytanie
Dexterous • 2016-11-13, 21:17
Przypomniało mi się jedno opowiadanie. Aż jestem w szoku, że jeszcze nikt tego na sadola nie wrzucił.

Jest dość długie, ale dobrze się czyta i skłania do głębokich refleksji.

ukryta treść
Isaac Asimov
The Last Question
OSTATNIE PYTANIE

Po raz pierwszy ostatnie pytanie padło — rzucone pół–żartem — dwudziestego pierwszego maja 2061 roku. Były to czasy, kiedy ludzkość zawładnęła już światłem. Pytanie owo narodziło się jako rezultat półdolarowego zakładu, zawartego nad butelką whisky. A stało się to tak…
Dwaj członkowie wiernej świty Multivaca — Alexander Adell i Bertram Lupov — wiedzieli najlepiej, jak tylko człowiek mógł wiedzieć, co kryje się za zimną, błyszczącą płytą gigantycznego komputera. A w każdym razie mieli jakieś mgliste pojęcie o ogólnym schemacie obwodów i przekaźników, które narosły w maszynie od owych zamierzchłych czasów, kiedy to pojedynczy człowiek mógł mieć zupełnie jasne pojęcie o całości…
Multivac był maszyną samoadaptacyjną i samokorygującą. Musiał być taki — bowiem żaden człowiek nie byłby w stanie nic w nim naprawić lub zmienić równie szybko i równie trafnie jak on sam. Tak więc Adell i Lupov służyli molochowi jedynie powierzchownie i z pozoru — choć najlepiej, jak tylko było na to stać człowieka. Karmili go danymi, adaptowali pytania, jakie mu stawiano i tłumaczyli odpowiedzi, jakich udzielał. Bez wątpienia więc zasługiwali oni — podobnie jak inni ze świty Multivaca — na swój udział w glorii komputera.
Na przestrzeni dziesiątków lat Multiyac pomagał w projektowaniu statków kosmicznych i obliczaniu trajektorii lotów, które umożliwiły ludziom osiągnięcie Księżyca, Marsa i Wenus. Później jednak ziemskie zapasy okazały się zbyt ubogie, by sprostać wymaganiom takich wypraw. Zbyt dużo trzeba było energii do tak długich lotów. Ziemianie eksploatowali wprawdzie swoje złoża węgla i uranu ze stale wzrastającą wydajnością, ale ani tego, ani tego nie było zbyt wiele.
Powoli jednak Multivac nauczył się dostatecznie dużo, by móc odpowiadać na coraz bardziej wnikliwe i sięgające istoty rzeczy pytania. I oto czternastego maja 2061 roku to, co było dotąd teorią, stało się faktem…
Ziemianie zawładnęli energią Słońca. Mogła ona być teraz magazynowana, przetwarzana i utylizowana wprost na skalę całej planety. Ziemia skończyła raz na zawsze ze spalaniem węgla, rozszczepianiem uranu i podłączyła się do małej stacji kosmicznej o średnicy jednej mili, obiegającej Ziemię w połowie odległości od Księżyca. Cały glob pracował teraz dzięki niewidzialnym promieniom energii solarnej.
Nawet tydzień okazał się okresem czasu zbyt krótkim, aby przyćmić glorię tego przedsięwzięcia. Toteż Adell i Lupov postanowili ostatecznie uciec od swych oficjalnych obowiązków i spotkać się w ciszy i spokoju tam, gdzie nikomu nie przyszłoby do głowy ich szukać: w bezludnych podziemnych halach, kryjących płyty potężnego, wpuszczonego w ziemię cielska Multivaca. Opuszczony przez wszystkich i bezczynny teraz komputer sortował dane z leniwym, pełnym zadowolenia klekotem. On również zasłużył sobie na odpoczynek i obaj ludzie zdawali sobie z tego sprawę. Zresztą w gruncie rzeczy nie było żadnego powodu, by go niepokoić.
Mieli ze sobą flaszkę whisky i ich jedynym pragnieniem w owej chwili był odpoczynek w swoim własnym towarzystwie.
— A jednak to zadziwiające, jak się nad tym lepiej zastanowić — odezwał się Adell. Jego szeroką twarz przecięły teraz bruzdy znużenia. Wolno mieszał swojego drinka szklanym pręcikiem, przyglądając się leniwie wirującym sześcianikom lodu. — Cała energia, jakiej kiedykolwiek by nam było potrzeba — za darmo! Energia wystarczająca do stopienia całej Ziemi w jedną wielką kroplę zanieczyszczonego ciekłego żelaza. I nadal by nam tej energii nie zabrakło. Wszelka energia, jakiej kiedykolwiek Ziemianom będzie trzeba — na zawsze… Na zawsze…
Lupov odchylił głowę i spojrzał przekornie na Adella. Robił tak zawsze, kiedy miał ochotę sprzeciwić się. I teraz również miał zamiar się sprzeciwić — po części zresztą dlatego, że to on musiał wcześniej przynieść kostki lodu i szklanki.
— Nie na zawsze — powiedział.
— O Chryste, no to prawie na zawsze! Dopóki nie skończy się Słońce…
— To nie jest zawsze!
— No więc dobra, nie na zawsze. Biliony, biliony lat. Może dwadzieścia bilionów? Satysfakcjonuje cię to?
Lupov przesunął palcami po przerzedzonych włosach — był to jakby gest uspokojenia i utwierdzania się w przekonaniu, że nadal coś tu jest nie tak. Potem dystyngowanie małymi łykami popijając swojego drinka powiedział:
— Dwadzieścia bilionów lat to nie jest zawsze.
— W porządku, ale dla naszych czasów wystarczy…
— Tak samo uważano w przypadku węgla czy uranu…
— No dobra, ale teraz możemy przecież podłączyć statek do stacji energosolarnej, po czym ten statek może gnać do Plutona i z powrotem milion razy bez kłopotania się kiedykolwiek o paliwo. Nie mógłbyś czegoś takiego dokonać za pomocą węgla czy uranu. Zapytaj Multivaca, jeśli mi nie wierzysz.
— Nie muszę pytać Multivaca — sam dobrze o tym wiem.
— Więc przestań podważać znaczenie tego, co dla nas zrobił — powiedział Adell czerwieniejąc. — Bo dobrze zrobił!
— A kto tu mówi, że nie? Powiedziałem tylko, że Słońce nie będzie pracować zawsze! To wszystko, co powiedziałem. Jesteśmy zabezpieczeni na dwadzieścia bilionów lat. A co potem? — Lupov wyciągnął w kierunku kolegi lekko drżący palec. — Tylko nie mów mi, że podłączymy się do następnej gwiazdy! — dodał.
Na chwilę zapadła cisza. Adell od czasu do czasu tylko przykładał do ust szklankę. Oczy Lupova powoli się zamknęły. Odpoczywali.
Nagle Lupov otworzył oczy i wykrzyknął:
— Wydaje ci się, że jak Słońce się skończy, to podłączymy się do następnej gwiazdy, no nie?
— Nie, wcale nie.
— Jasne, że tak ci się wydaje. Jesteś słaby w logice — w tym problem. Jesteś jak ten facet z dykteryjki o deszczu. Kiedy złapał go przelotny deszcz, popędził ku kępie drzew i wpakował się pod jedno z nich. Nie martwił się o nic, bo wykombinował sobie, że jak jedno drzewo przemoknie, to on pójdzie pod następne…
— W porządku, rozumiem — odparł Adell. — Nie drzyj się. Rozumiem. Kiedy Słońce się skończy, inne gwiazdy też nam podziękują.
— Niech mnie cholera, jeżeli nie podziękują — wymamrotał Lupov. — Wszystko wzięło swój początek od pierwszej eksplozji kosmicznej — czymkolwiek ona była — i wszystko się skończy z chwilą, kiedy pogasną ostatnie gwiazdy. Jedne szybciej, inne wolniej — ale, do cholery, pogasną! Olbrzymy wytrzymają 100 milionów lat. Słońce — 20 bilionów… Karły wytrzymają może 100 bilionów — w najlepszym razie… Ale poczekaj trylion lat i wszystko będzie czarne. Entropia musi wzrastać do maksimum — koniec, kropka!
— Ja wiem wszystko o entropii — odezwał się Adell, podnosząc się w całej swej okazałości.
— Gówno wiesz!
— Wiem tyle samo co ty.
— Więc wiesz również, że któregoś dnia wszystko się skończy!
— Zgoda, kto tu mówi, że nie?
— Ty, biedny mądralo! Ty! To ty twierdzisz, że mamy już całą energię, jakiej kiedykolwiek byłoby nam potrzeba! To ty powiedziałeś „na zawsze”!
Teraz Adell postanowił się sprzeciwić.
— A może któregoś dnia będziemy w stanie odtworzyć to wszystko? Odbudować? — powiedział.
— Nigdy.
— Zapytaj Multivaca.
— To ty go zapytaj. No, spróbuj! Stawiam pięć dolarów, że powie, iż to jest niemożliwe do zrobienia.
Adell był wystarczająco pijany, żeby spróbować — i zarazem dostatecznie trzeźwy, by móc poprawnie złożyć sekwencje koniecznych symboli i rozkazów w pytanie, które wyrażone słowami brzmiałoby mniej więcej tak: czy ludzkość będzie kiedykolwiek zdolna do odtworzenia Słońca — bez zużycia energii — w stadium jego wczesnej młodości? I to nawet po tym, gdy umrze ono ze starości?
Pytanie to można było sformułować prościej, np. tak: czy możliwe jest, aby całkowita entropia Wszechświata zaczęła maleć?
Multivac pozostał martwy i milczący. Urwały się leniwe błyski świateł, ustały odległe odgłosy klekotu przekaźników.
I nagle, kiedy obaj przestraszeni technicy poczuli, że nie są już w stanie dłużej wstrzymywać oddechu, w ciszę wdarł się raptownie grzechot dalekopisu, podłączonego do najbliższej im jednostki Multivaca. Na taśmie widniało tylko sześć słów: BRAK DANYCH WYSTARCZAJĄCYCH DO UDZIELENIA ODPOWIEDZI.
— Nie było zakładu — szepnął Lupov, po czym obaj w pośpiechu się wynieśli.
Następnego ranka, trapieni bólem głowy i pragnieniem, zapomnieli o incydencie.

Jerrodd, Jerrodine, Jerrodette I i Jerrodette II obserwowali gwiaździsty obraz nieba na wideoplanie. W miarę podróży przez hiperprzestrzeń obraz ten zmieniał się wraz z upływem ponadczasu.
Raptem jednostajny pył gwiazd ustąpił miejsca pojedynczej, jasnomarmurowej tarczy pośrodku ekranu.
— To X–23 — powiedział stanowczym tonem Jerrodd. Ręce trzymał założone do tyłu: szczupłe dłonie były mocno zaciśnięte, aż pobielały nadgarstki.
Obie dziewczynki — Jerrodette I i II — były niezwykle podniecone pierwszą w ich życiu podróżą w hiperprzestrzeni. Półprzytomne wprost z nadmiaru wrażeń, z tłumionym chichotem biegały jak szalone, krzycząc:
— Jesteśmy na X–23! Jesteśmy na X–23! Jes…
— Cicho, dzieci! — powiedziała Jerrodine. — Jesteś pewien, Jerrodd?
— Dlaczego miałbym nie być pewien — odparł Jerrodd, wpatrując się w metalowe wybrzuszenie na suficie. Biegło wzdłuż całego pomieszczenia, znikając w ścianie na drugim końcu. Było tak długie, jak statek.
Jerrodd nie wiedział dokładnie, co to za urządzenie ten gruby wał. Wiedział tylko, że nazywano je MICROVACem i że można mu było zadawać pytania, kiedy się zechce. Wiedział również, że jeśli nic się nie robi, to MICROVAC nadal wypełnia swoje zadanie doprowadzenia statku do miejsca przeznaczenia. Słyszał jeszcze o czerpaniu przezeń energii z rozlicznych Subgalaktycznych Stacji Energetycznych oraz o rozwiązywaniu równań dla uskoków hiperprzestrzennych.
Jerroddowi i jego rodzinie pozostawało tylko czekać i zabijać czas w komfortowych kwaterach statku.
Ktoś kiedyś powiedział Jerroddowi, że litery „AC” na końcu słowa „MULTIVAC” są skrótem dwóch staroangielskich słów „analogue computer”. Jerrodd już jednak prawie o tym zapomniał…
Oczy Jerrodine, utkwione w wideoplanie, stały się wilgotne.
— Dziwnie się czuję opuszczając Ziemię… Nic na to nie poradzę.
— Dlaczego, na litość boską? — spytał Jerrodd. — Nic tam po nas. Na X–23 będziemy mieli wszystko. Nie będziesz samotna, nie będziesz przecież pionierem. Na tej planecie żyje już ponad milion ludzi. Mój Boże! I pomyśleć, że nasze prawnuki będą musiały szukać nowych światów, bo X–23 będzie już przeludnione…
Potem, po chwili zastanowienia, dodał: — Wiesz, mamy szczęście, iż komputery potrafiły do tego stopnia zaplanować drogę, jaką podąży rodzaj ludzki…
— Wiem, wiem… — powiedziała z przygnębieniem Jerrodine. Jerrodette I natychmiast dorzuciła: — Nasz MICROVAC to najlepszy MICROVAC na świecie.
— Ja też tak myślę — przytaknął Jerrodd, mierzwiąc włosy dziewczynki.
Tak — to było miłe uczucie — mieć MICROVACa na własność. Jerrodd był szczęśliwy, że był członkiem tej właśnie generacji, a nie żadnej innej. Za czasów młodości jego ojca komputery były gigantycznymi machinami, rozciągającymi się na setki kilometrów kwadratowych powierzchni. W owych czasach na jedną planetę przypadała tylko jedna taka maszyna. Nazywano ją Planetarnym AC. Na przestrzeni tysiąca lat ich rozmiary stale rosły. I naraz — wszystkie równocześnie — zostały udoskonalone. Miejsce tranzystorów zajęły zawory molekularne. W ten sposób nawet największy Planetarny AC można było teraz zmieścić w objętości nie większej niż pół statku kosmicznego.
Jerrodd poczuł, jak serce rośnie mu z dumy. Zawsze to odczuwał, kiedy uświadamiał sobie, że jego własny, osobisty komputer jest nieporównanie bardziej złożony niż starożytny prymitywny MULTIVAC, który ongiś — jako pierwszy — poskromił Słońce. Ze jest nawet bardziej skomplikowany niż największy ze wszystkich, Ziemski Planetarny AC — ten, który jako pierwszy uporał się z problemem podróży hiperprzestrzennych i umożliwił ludziom wyprawy do gwiazd.
— Tyle gwiazd, tyle planet… — szepnęła Jerrodine, pogrążona w swoich myślach. — Ciekawe, czy inne rodziny już zawsze będą wyruszać, tak jak my, ku nowym planetom…
— Nie, nie zawsze — powiedział z uśmiechem Jerrodd. — Któregoś dnia to wszystko się skończy. Nie wcześniej jednak niż za biliony lat. Wiele bilionów. Rozumiesz? Wtedy, gdy skończą się gwiazdy. Entropia musi wzrastać…
— Co to jest entropia, papo? — pisnęła Jerrodette II.
— Entropia, skarbie, to takie słowo, które oznacza liczbę końców, liczbę śmierci we Wszechświecie. Wszystko się wyczerpuje, widzisz, tak jak twój mały robot „walkie–talkie”. Pamiętasz?
— I nie można po prostu założyć nowej baterii, tak jak do mojego robota?
— Gwiazdy już same z siebie są źródłami energii, kochanie. Kiedy one się skończą, nie będzie już żadnych innych źródeł.
Jerrodette I jęknęła: — Och, nie pozwól im tatusiu! Nie pozwól, żeby gwiazdy się skończyły!
— Widzisz, do czego doprowadziłeś! — szepnęła Jerrodine zirytowana.
— Skąd mogłem wiedzieć, że tak się przestraszy? — odszepnął jej Jerrodd.
— Tato, niech tata zapyta MICROVACa! — lamentowała Jerrodette I. — Niech tata zapyta, jak to zrobić, żeby gwiazdy z powrotem świeciły?!
— No, zapytajże! — powiedziała Jerrodine. — Będzie przynajmniej spokój. (Jerrodette II zaczynała już płakać). Jerrodd wzruszył ramionami.
— No już, dobrze, dzieci. Zapytam MICROVACa. Nie martwcie się, zaraz nam powie, v Rzucił MICROVACowi pytanie, pośpiesznie dodając: „Odpowiedź drukuj”.
Potem rozwinął cienką, cellurową wstęgę wydruku i odezwał się do dziewczynek pełnym otuchy głosem:
— No widzicie? MICROVAC powiedział, że kiedy nadejdzie czas, będzie na wszystko uważać. Więc już się nie martwcie.
— A teraz, dziewczynki, czas spać — dorzuciła Jerrodine. — Niebawem będziemy w naszym nowym domu.
Zanim zniszczył cellurową taśmę, Jerrodd raz jeszcze przeczytał wydrukowane na niej słowa:
BRAK DOSTATECZNYCH DANYCH DO UDZIELENIA JEDNOZNACZNEJ ODPOWIEDZI.
Wzruszył ramionami i spojrzał na wideoplan. X–23 była tuż, tuż…

VJ–23X z Lamethy wpatrywał się przez chwilę w czeluść trójwymiarowej mapy Galaktyki, sporządzonej w mikroskali, a potem powiedział:
— Ciekawe, czy my nie jesteśmy śmieszni z tym naszym zainteresowaniem materią?
MO–17J z Nicrona potrząsnął głową.
— Myślę, że nie. Wiesz przecież, że przy obecnym tempie ekspansji, Galaktyka zapełni się w ciągu pięciu lat…
Obaj wyglądali najwyżej na jakieś dwadzieścia lat. Byli wysocy i idealnie zbudowani.
— Mimo to — odezwał się VJ–23X — waham się jeszcze, czy przedstawić tak pesymistyczny raport Radzie Galaktycznej.
— Nawet bym się nie zastanawiał nad tonem raportu. Wstrząśnij nimi trochę. To im dobrze zrobi.
VJ–23X westchnął.
— Ale Kosmos jest nieskończony! Czeka na nas sto bilionów galaktyk. Więcej nawet!
— Sto bilionów to nie jest nieskończoność. I ta liczba wciąż maleje. Pomyśl: dwadzieścia tysięcy lat temu rodzaj ludzki po raz pierwszy uporał się z problemem wykorzystywania energii gwiazd. A w niewiele stuleci później stały się praktycznie możliwe podróże międzygwiezdne. Ludziom trzeba było miliona lat na zapełnienie jednego małego świata, a potem wystarczyło im tylko piętnaście tysięcy lat na wypełnienie reszty Galaktyki. Teraz ludność podwaja się co dziesięć lat!
VJ–23X przerwał mu:
— To dzięki nieśmiertelności.
— Zgoda. Nieśmiertelność jest faktem i musimy się z nią liczyć. To prawda, że nieśmiertelność ma i drugie oblicze. Galaktyczny AC rozwiązał wiele naszych problemów, ale trzeba przyznać, że przy rozwiązywaniu problemu nieśmiertelności zapomniał o swoich poprzednich rozwiązaniach…
— Ale mimo to, jak sądzę, nie miałbyś ochoty pożegnać się z życiem?
— No, wiesz! — żachnął się MQ–17J, natychmiast łagodniejąc. — Jasne, że nie. Stanowczo nie osiągnąłem jeszcze odpowiedniego wieku. Ile masz lat?
— Dwieście dwadzieścia trzy. A ty?
— Ja nie mam jeszcze dwóch setek. Ale wracając do rzeczy — populacja podwaja się regularnie co dziesięć lat. Nasza Galaktyka jest już przepełniona, następną będziemy mieli zapełnioną w ciągu następnych dziesięciu lat. Jeszcze dziesięć lat i jeszcze dwie galaktyki więcej. .Następna dekada — i cztery dalsze. W ciągu tysiąca lat mamy milion zaludnionych galaktyk, a w ciągu dziesięciu tysięcy lat — całą Metagalaktykę. I co wtedy?
— Jeśli już przy tym jesteśmy, to istnieje tu jeszcze problem transportu. Ciekaw jestem, jak wiele energii trzeba zużyć na przeniesienie istot z jednej galaktyki na drugą?
— Bardzo słuszna uwaga! Już obecnie ludzkość zużywa dwie jednostki słoneczne na rok.
— Większość z tego jest tracona. Poza tym nasza Galaktyka zupełnie bezużytecznie wyrzuca w Kosmos tysiąc jednostek słonecznych rocznie. A my zużywamy tylko dwie z nich.
— W porządku, ale nawet przy stuprocentowej wydajności bylibyśmy w stanie tylko odroczyć nasz koniec. Nasze wymagania energetyczne rosną w postępie geometrycznym — nawet szybciej niż zaludnienie. Energii zabrakłoby nam szybciej niż miejsca w Galaktyce. To była słuszna uwaga. Bardzo słuszna…
— Wobec tego będziemy musieli budować nowe gwiazdy z gazu międzygwiezdnego…
— Może jeszcze z rozproszonego ciepła? — rzucił ironicznie MQ–17J.
— A jeśli rzeczywiście istnieje jakiś sposób na zawrócenie entropii? Powinniśmy o to zapytać Galaktycznego AC.
VJ–23X nie powiedział tego zupełnie poważnie, ale MQ–17J dobył już z kieszeni swój łącznik AC i położył go przed sobą na stole.
— Ja też mam na to ochotę — powiedział. — Ostatecznie to jest problem, przed którym tak czy inaczej stanie kiedyś ludzkość…
Przez chwilę przyglądał się małej, sześciennej kasetce. Nie było w niej nic szczególnego poza tym, że przez hiperprzestrzeń połączona została z wielkim Galaktycznym AC, będącym na usługach całej ludzkości. Jak uważano, nawet sama hiperprzestrzeń stanowiła integralną część Galaktycznego AC.
MQ–17 zastanawiał się chwilę, czy w jego nieśmiertelnym życiu uda mu się kiedykolwiek ujrzeć Galaktycznego AC. Znajdował się pono na swojej własnej planecie spowitej pajęczyną wiązek pola siłowego, utrzymujących w swym wnętrzu materię. Stamtąd brały swój początek fale submezonowe, które zastąpiły teraz prymitywne zawory molekularne. I mimo tak subeterycznej pracy Galaktyczny AC — jak mówiono — mierzył sobie pełnych tysiąc stóp średnicy.
MQ–17J, nagle zdecydowany, rzucił w mikrofon kasety pytanie:
— Czy można będzie kiedykolwiek zawrócić bieg entropii?
VJ–23X spojrzał na niego zaskoczony i powiedział:
— Nie sądziłem, że naprawdę o to zapytasz.
— Dlaczego nie?
— Obaj wiemy, że entropia nie może maleć. Nie sposób zamienić dymu i popiołu na powrót w drzewo.
— Masz na swoim świecie drzewa? — odparł MQ–17J.
Przerwał im Galaktyczny AC. Z małej kasety na biurku dobył się piękny, delikatny głos:
BRAK DANYCH WYSTARCZAJĄCYCH DO UDZIELENIA JEDNOZNACZNEJ ODPOWIEDZI.
— Widzisz? — powiedział VJ–23X.
Po czym obaj mężczyźni powrócili do swego raportu, który mieli przygotować dla Rady Galaktycznej.

Umysł Zee Pierwszego kontemplował nową galaktykę bez szczególnego zainteresowania dla niezliczonych gwiezdnych spiral, które ją stworzyły. Nigdy przedtem jej nie widział. Zresztą, czy kiedykolwiek mógłby je wszystkie obejrzeć? Tyle ich przecież, każda z własnym brzemieniem ludzkości — i to brzemieniem, które zawsze było zbędnym balastem. Coraz częściej prawdziwą esencję człowieczeństwa można było znaleźć tu, w przestrzeni międzygwiezdnej.
I to umysły! Nie ciała! Nieśmiertelne ciała pozostawały hen, na planetach, zawieszone ponad wiekami. Czasem zrywały się jeszcze do jakiejś materialnej działalności, ale zdarzało się to coraz rzadziej. Wprawdzie kilka nowych istot podjęło materialną egzystencję, przyłączając się w ten sposób do tego nieprawdopodobnego tłumu, ale jakież to mogło mieć teraz znaczenie? Tak czy inaczej, we Wszechświecie brakowało już miejsca dla nowych istot…
Z zadumy wytrąciło Zee Pierwszego zgłoszenie innego umysłu, które nadeszło po wiotkich niciach nerwowych.
— Jestem Zee Pierwszy — przedstawił się. — A ty?
— Dee Sub Wun. A jak się nazywa twoja galaktyka?
— Nazywamy ją tylko Galaktyką. A wy?
— My też tak nazywamy swoją. Wszyscy ludzie nazywają swoje galaktyki Galaktykami. I nic więcej. A jak można inaczej?
— Racja. Wszystkie galaktyki są takie same.
— O nie, nie wszystkie. Na jednej, jakiejś szczególnej Galaktyce musiał wziąć swój początek rodzaj ludzki. I to ją musi wyróżniać.
— Na której? — zaciekawił się Zee Pierwszy.
— Nie potrafię powiedzieć. Ale będzie to pewnie wiedział Metagalaktyczny AC.
— Zapytajmy go. Jakoś mnie to zainteresowało.
Zee Pierwszy był w stanie wszystko to ogarniać do czasu, dopóki galaktyki nie skurczyły się, by potem rozsypać się ponownie gwiezdnym pyłem na nieporównanie większej przestrzeni. Było ich teraz tyle bilionów, tyle setek bilionów! I wszystkie z ich nieśmiertelnymi istotami, wszystkie z brzemieniem inteligencji i umysłami, swobodnie dryfującymi w przestrzeni kosmicznej. A przecież jedna z tych galaktyk była unikalna — była pierwsza… Ona to właśnie w nieprzejrzanej, zamierzchłej przeszłości była jedyną Galaktyką, jaką zamieszkiwał Człowiek.
Zee Pierwszego trawiła ciekawość. Zapragnął ujrzeć tę Galaktykę. Zawołał:
— Metagalaktyczny AC! Na której galaktyce wziął swój początek rodzaj ludzki?
Maszyna słyszała wszystko — poprzez przestrzeń — na każdym globie. Jej receptory znajdowały się wszędzie i każdy z nich prowadził, poprzez hiperprzestrzeń, do owego nieznanego punktu, w którym znajdował się Metagalaktyczny AC.
Zee Pierwszy wiedział tylko o jednym człowieku, którego myślom udało się przeniknąć na rozsądną odległość od Metagalaktycznego AC. Tamten opowiadał potem o trudnym do dostrzeżenia, jaśniejącym globie o średnicy jakichś dwóch stóp…
— Jak może się tam pomieścić cały Metagalaktyczny AC? — zapytał wtedy Zee pierwszy.
— Większa jego część — brzmiała odpowiedź — znajduje się w hiperprzestrzeni. Trudno mi sobie jednak wyobrazić, jak to wygląda…
Nikt nie mógłby sobie tego wyobrazić. Zee Pierwszy bowiem dobrze wiedział, iż nikt nie pamięta już dnia, kiedy to jakikolwiek człowiek miał jakikolwiek wkład w budowę Metagalaktycznego AC. Każdy Metagalaktyczny AC wybierał i konstruował swego następcę. Każdy — podczas swego milionoletniego lub nawet dłuższego istnienia — gromadził dane, konieczne do zbudowania jeszcze lepszego, bardziej skomplikowanego i uniwersalniejszego następcy. Takiego, dla którego zbiór danych i możliwości poprzednika były kroplą w morzu…
Metagalaktyczny AC powstrzymał rozbiegane myśli Zee Pierwszego. Nie był to głos, lecz po prostu informacja. Umysł Zee Pierwszego powędrował poprzez mętne morza galaktyk i nagle jedna z nich rozsypała się przed nim w gwiazdy.
Teraz nadbiegła myśl — nieskończenie odległa, a zarazem nieskończenie klarowna: OTO PIERWOTNA GALAKTYKA CZŁOWIEKA.
Ależ ona była przecież taka sama, taka sama jak każda inna! Zee Pierwszy stłumił swoje rozczarowanie.
Dee Sub Wun, którego umysł cały czas towarzyszył tamtemu, powiedział nagle:
— A czy jedna z tych gwiazd jest pierwotną gwiazdą Człowieka?
Metagalaktyczny AC odparł: PIERWOTNA GWIAZDA CZŁOWIEKA STAŁA SIĘ NOWĄ. TERAZ TO JEST BIAŁY KARZEŁ.
— A więc ludzie z tego układu wyginęli? — zapytał bez zastanowienia, zaskoczony Zee Pierwszy.
DLA ICH FIZYCZNYCH CIAŁ ZOSTAŁ W ODPOWIEDNIM CZASIE ZBUDOWANY, JAK TO SIĘ W TAKICH PRZYPADKACH ROBI, NOWY ŚWIAT — brzmiała odpowiedź.
— Tak, oczywiście — przytaknął Zee Pierwszy. Ale uczucie zagubienia przygnębiło go jeszcze bardziej. Nieoczekiwanie jego umysł uświadomił sobie jeszcze dobitniej swoją więź z Pierwotną Galaktyką Człowieka. Nie, niechaj się zagubi z powrotem pośród tego mętnego pyłu galaktyk… Nie chciał jej nigdy więcej widzieć.
— Stało się coś? — zapytał Dee Sub Wun.
— Tak. Gwiazdy umierają. Nasza pierwotna gwiazda jest już martwa.
— Wszystkie muszą umrzeć. Nie może być inaczej.
— Ale kiedy wyczerpie się cała energia, nasze ciała również ostatecznie umrą, a wraz z nimi ty i ja.
— Na to trzeba będzie jeszcze poczekać biliony lat.
— Nie chcę, żeby tak się stało nawet za biliony lat. Metagalaktyczny AC! Jak można powstrzymać gwiazdy przed umieraniem?
— Pytasz, jak można zawrócić wzrost entropii… — powiedział z rozbawieniem Dee Sub Wun.
BRAK JEST JESZCZE DANYCH WYSTARCZAJĄCYCH DO UDZIELENIA JEDNOZNACZNEJ ODPOWIEDZI — brzmiała odpowiedź Metagalaktycznego AC.
Myśli Zee Pierwszego pobiegły na powrót ku jego własnej Galaktyce. Nie przesłał więcej żadnej myśli Dee Sub Wunowi, którego ciało mogło oczekiwać nań gdzieś w Galaktyce odległej o trylion lat świetlnych, lub może tuż obok, na jednej z gwiazd, sąsiadujących z własną gwiazdą Zee Pierwszego. Nie miało to zresztą żadnego znaczenia.
Zmartwiony Zee Pierwszy zabrał się do zbierania międzygwiezdnego wodoru, z jakiego zbudowana była jego mała gwiazda. Jeśli gwiazdy muszą kiedyś umrzeć, to przynajmniej kilka z nich można będzie jeszcze odbudować…

Człowiek rozmyślał. Dyskutował sam ze sobą — bowiem pod względem umysłowym istniał już tylko jeden Człowiek. Składał się z trylionów, trylionów ciał — ciał nie posiadających wieku, umieszczonych na swoich miejscach, odpoczywających w spokoju i nie podlegających rozkładowi. Każde z nich strzeżone było przez niezawodne, idealne automaty, podczas gdy umysły wszystkich tych ciał swobodnie się ze sobą zlewały, niedostrzegalnie przyłączając się jeden do drugiego.
— Wszechświat umiera — powiedział Człowiek.
Potem rozejrzał się po mglistym morzu galaktyk. Gwiazdy–olbrzymy, marnotrawcy, wyczerpały się już dawno, w najzamierzchlejszej z zamierzchłych przeszłości Kosmosu. Teraz już prawie wszystkie gwiazdy były białymi karłami, gasnącymi z dnia na dzień w oczekiwaniu śmierci.
Nowe gwiazdy powstawały teraz z pyłu międzygwiezdnego — niektóre wskutek procesów naturalnych, inne zaś budowane przez Człowieka. Możliwe było jeszcze doprowadzenie do zderzenia ze sobą białych karłów i budowanie — dzięki potwornym siłom, jakie się przy tym wyzwalały — nowych gwiazd. Ale w taki sposób można było stworzyć tylko jedną nową gwiazdę z każdego tysiąca zniszczonych białych karłów — a i tę oczekiwała śmierć.
— Przy ostrożnym gospodarowaniu — powiedział Człowiek — i trzymaniu się wskazówek Kosmicznego AC, nawet ta energia, jaka została jeszcze we Wszechświecie, może wystarczyć na biliony lat.
— Ale nawet i wtedy — rozważał dalej Człowiek — ostatecznie wszystko dobiegnie końca. Nie pomoże gospodarowanie, ani oszczędzanie, energia raz rozproszona jest stracona i nie sposób jej odzyskać. Entropia musi wzrastać do maksimum.
— Ale czy bieg entropii nie może być zawrócony? — zastanowił się Człowiek. — Warto zapytać o to Kosmicznego AC.
Kosmiczny AC był wszędzie wokół nich — choć nie w Kosmosie. Ani jeden jego fragment nie znajdował się już w Kosmosie. Zrobiony z czegoś, co nie było ani materią, ani energią, czuwał skryty w Hiperprzestrzeni. Zagadnienie jego rozmiarów i natury nie miało już znaczenia w żadnym z aspektów możliwych do pojęcia przez Człowieka.
— Kosmiczny AC — odezwał się Człowiek — w jaki sposób można zawrócić bieg entropii?
BRAK JEST JESZCZE DANYCH, WYSTARCZAJĄCYCH DO UDZIELENIA JEDNOZNACZNEJ ODPOWIEDZI — odparł Kosmiczny AC.
— Zbierz więc dodatkowe dane — powiedział Człowiek. BĘDĘ TAK ROBIĆ. ROBIĘ TO OD STU BILIONÓW LAT. MNIE I MOICH POPRZEDNIKÓW PYTANO O TO WIELE RAZY. ALE WSZYSTKIE DANE, JAKIE POSIADAM, SĄ JAK DOTĄD NIEWYSTARCZAJĄCE.
— Czy mogą kiedyś być dostateczne, żeby udzielić odpowiedzi na to pytanie? Czy też jest to problem nierozwiązywalny bez względu na okoliczności?
NIE MA PROBLEMU NIEROZWIĄZYWALNEGO BEZ WZGLĘDU NA OKOLICZNOŚCI — brzmiała odpowiedź.
— Kiedy więc będziesz miał dość danych, aby odpowiedzieć na to pytanie?
BRAK JEST NA RAZIE DANYCH DO UDZIELENIA JEDNOZNACZNEJ ODPOWIEDZI — odparł Kosmiczny AC.
— Czy będziesz dalej nad tym pracować? — zapytał Człowiek.
BĘDĘ — odpowiedział Kosmiczny AC.
— Poczekamy więc — rzekł Człowiek.
Gasły umierające gwiazdy i galaktyki — a wraz z nimi po dziesięciu trylionach lat agonii zapadała się w czerń przestrzeń kosmiczna.
Człowiek — jeden po drugim — jednoczył się z AC. Fizyczne ciała raz po raz traciły swe umysłowe indywidualności — była to jednakże strata, która przynosiła zysk.
Ostatni z umysłów Człowieka wstrzymał się jeszcze na chwilę przed zjednoczeniem z AC i spojrzał w przestrzeń, nie zawierającą już teraz nic poza resztkami jedynej, ostatniej ciemnej gwiazdy i poza nieprawdopodobnie rozrzedzoną materią, przypadkowo miotaną ostatkami ciepła, asymptotycznie zanikającego do poziomu równowagi w pobliżu zera bezwzględnego.
Człowiek zapytał:
— AC! Czy to już koniec? Czy tego chaosu nie da się już z powrotem obrócić we Wszechświat? Czy nie dałoby się tego dokonać?
BRAK JEST JESZCZE DANYCH DOSTATECZNYCH DO UDZIELENIA JEDNOZNACZNEJ ODPOWIEDZI — odpowiedział AC.
Ostatni umysł Człowieka zjednoczył się z maszyną i istniał już teraz tylko AC — a i on w hiperprzestrzeni.

Materia i energia skończyły się — a wraz z nimi skończyła się przestrzeń i czas. Nawet AC istniał jeszcze tylko dla ostatniego pytania — tego, na które nie umiał był znaleźć odpowiedzi od czasu, kiedy to dwóch na wpół pijanych techników komputerowych dziesięć trylionów lat wcześniej zadało to pytanie maszynie, która z AC miała jeszcze mniej wspólnego, niż człowiek z Człowiekiem…
Na wszystkie inne pytania odpowiedziano już. Dopóki jednak nie została udzielona odpowiedź na ostatnie pytanie, AC nie mógł unicestwić swojej świadomości.
Zbieranie danych dobiegło końca. Nie pozostało już nic do zbierania. Ale wszystkie te dane trzeba było jeszcze opracować i zbadać wszelkie możliwe powiązania, jakie mogły między nimi zaistnieć.
Zabrało to AC cały interwał ponadczasowy.
I wreszcie AC dowiedział się, jak można zawrócić bieg entropii.
Nie było już jednak człowieka, któremu AC mógłby odpowiedzieć na ostatnie pytanie. Ale to było nieważne. Odpowiedź można zastąpić praktyczną demonstracją.
W ciągu następnego interwału ponadczasowego AC rozważał, jak można tego najlepiej dokonać. Starannie, pieczołowicie przygotował program.
Świadomość AC ogarniała już teraz wszystko, co kiedykolwiek wydarzyło się we Wszechświecie i analizowała to, co było teraz Chaosem. Krok po kroku wszystko zostanie zrobione…
I wreszcie AC rzekł: NIECH SIĘ STANIE ŚWIATŁO!
I stało się światło…

Przełożył Krzysztof W. Malinowski


Źródło: pokazywarka.pl/ostatniepytanie/

P.s. Jak się nie podoba, to idź poczytać pudelka.
Najlepszy komentarz (82 piw)
Kriski • 2016-11-13, 21:48
@up
Swoim błyskotliwym tekstem idealnie wstrzeliłeś się w tę piątą klasę podstawówki.
Poranne zamotanie
BongMan • 2015-06-26, 15:42
Poranek w pracy. Robię swoje, zamyślony, w tle leci radio i słyszę komunikat:
- ... to ostatnie godziny NATO.
Myślę:
A co jest, kurwa, Ruscy zaatakowali?
Dopiero po sekundzie mój mózg przyswoił całość komunikatu:
- ... to ostatnie godziny na to, by cośtam cośtam.
Najlepszy komentarz (58 piw)
Wiercik102 • 2015-06-26, 15:53
Czytam...myslę suchar pokroju BongMana...patrzę na nickname...BongMan
Skuter 6
KrisCFC • 2015-06-20, 23:57
A teraz to na co wszyscy wyczekiwali, kolejny materiał z "szalonym rajdowcem" tak zwanego "kibla".

Najlepszy komentarz (85 piw)
C................a • 2015-06-21, 0:19
Ostatnie życzenie
Avalanger • 2014-06-06, 13:27
Kiedy umrę, chcę aby moje prochy zostały wymieszane z sosem chilli, a następnie by moja żona je zjadła.
Chcę rozkurwić jej odbyt ostatni raz.
Najlepszy komentarz (95 piw)
siwens84 • 2014-06-06, 16:57
"z premedytacją zajebie z Kwejka i żeby nikt sie nie spostrzegł nie wrzucę zdjęcia tylko przepiszę" - pomyślał.

kwejk.pl/obrazek/2073176/what-the-fuck-did-i-just-read.html
Temat skopiowany, ale tu pasuje idelanie...

A

A on mnie nie zrozumiał.
Autor: Georg Wilhelm Friedrich Hegel
Opis: 14 listopada 1831.

A przecież miałem tam coś!
Pourtant j'avais quelque chose là! (fr.)
Autor: André Chénier
Opis: słowa, jakie miał powiedzieć 25 lipca 1794 pod gilotyną, wskazując na swoją głowę.

A, to jest pyszne. Dziękuję.
Autor: Johannes Brahms
Opis: 3 kwietnia 1897.

Ale jak, do diabła, to ma mnie zabić?
Autor: Denis Diderot
Opis: 31 lipca 1784 do żony, która mówiła mu, żeby nie jadł za dużo.

B

Będę z Chrystusem i to wystarczy.
Autor: Michael Faraday
Opis: 25 sierpnia 1867.

Bez ciebie, mój drogi, byłbym zdechł – jak świnia! (...) Jestem już u źródła szczęścia.
Autor: Fryderyk Chopin
Opis: słowa skierowane 17 października 1849 do ks. Felińskiego, udzielającego mu sakramentu.

Boże, dopomóż mojej biednej duszy.
Autor: Edgar Allan Poe
Opis: 7 października 1849.

Boże, mój Boże, czemuś mnie opuścił?
Eli, Eli, lema sabachthani? (Mt 27, 46; grecka transkrypcja słów aramejskich)
Eloi, Eloi, lema sabachthani., Mk 15,34
Autor: Jezus Chrystus
Opis: 3 kwietnia 33 n.e.

Bóg mi wybaczy. To jego fach.
Dieu me pardonnera. C'est son metier. (fr.)
Autor: Heinrich Heine
Opis: 17 lutego 1856.

Bóg nigdy nie umrze!
Autor: Gabriel García Moreno
Opis: 6 sierpnia 1875, został zamordowany przez przeciwników politycznych
Źródło: Jacek Bartyzel, Gabriel García Moreno, legitymizm.org

C

Całe moje życie było jednym nieprzerwanym grzechem. Boże, zlituj się nade mną!
Autor: August II Mocny – król Polski
Opis: 1 lutego 1733.

Chcę być pochowany, stojąc – twarzą w stronę Niemiec.
Autor: Georges Clemenceau
Opis: 24 listopada 1929.

Chcę iść do piekła, nie do nieba. W piekle będę miał towarzystwo papieży, królów i książąt, a w niebie są sami żebracy, mnisi, pustelnicy i apostołowie.
Autor: Niccolo Machiavelli
Opis: 21 czerwca 1527.

Chodźmy do domu, chcę zobaczyć Seana, zanim pójdzie spać.
Autor: John Lennon
Opis: 8 grudnia 1980, zastrzelony przez niezrównoważonego psychicznie Marka Chapmana
Źródło: wywiad z Yōko Ono, Metro, 12 czerwca 2007

Chryste, przebacz!
Autor: Hans Frank
Opis: 16 października 1946 przed egzekucją.

Chyba mnie zabił.
Autor: Henryk III Walezjusz
Opis: 2 sierpnia 1589, zasztyletowany w lektyce podczas ulicznej rozmowy z poddanymi.

Ci dranie mają mnie, ale nie dorwą wszystkich.
Autor: Aleksander Litwinienko, został otruty
Opis: 23 listopada 2006.

Ciemności! Och, ciemności!
Autor: Guy de Maupassant
Opis: 6 lipca 1893.

Co to jest?
Autor: Leonard Bernstein
Opis: 14 października 1990.

Czuję ból, tutaj.
Autor: Charles de Gaulle
Opis: 9 listopada 1970.

Czy nikt nie rozumie?
Does nobody understand? (ang.)
Autor: James Joyce
Opis: 13 stycznia 1941.

– Czy to już czwarty?
– [Dr Robley Dunglison: „Już niedługo.”]
– Duszę swoją powierzam Bogu, moją córkę swemu krajowi.
Is it the Fourth?" [Dr Robley Dunglison: "It soon will be."] "I resign my spirit to God, my daughter to my country. (ang.)
Autor: Thomas Jefferson
Opis: 4 lipca 1826.

Czy wszyscy inni są cali?
Autor: Robert F. Kennedy
Opis: 6 czerwca 1968, zaraz po zamachu na niego.

D

Dalej, zróbmy to!
Let's do it! (ang.)
Autor: Gary Gilmore przed straceniem
Opis: 17 stycznia 1977.

Dlaczego teraz?
Autor: cesarz Franciszek Józef I
Opis: 21 listopada 1916.
Źródło: Gabriele Praschl-Bichler, «Prywatne życie cesarza Franciszka Józefa»

Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne.

Do dupy.
Autor: Agnieszka Osiecka
Opis: 7 marca 1997.
Źródło: Lidia Ostałowska, Paweł Smoleński, To nie mój pies, ale moje łóżko, «Gazeta Wyborcza», 30 kwietnia 1997

Dobranoc!!! Do widzenia!!! Cześć!!! Giniemy!!!
Autor: Zygmunt Pawlaczyk, kapitan samolotu Ił 62 M Tadeusz Kościuszko.
Opis: 9 maja 1987, na chwilę przed katastrofą w Lesie Kabackim.

Dosyć.
Genug. (niem.)
Autor: Immanuel Kant
Opis: 12 lutego 1804.

Dzięki Bogu. Już mnie nudziło bycie najśmieszniejszą osobą w pokoju.
Thank God. I'm tired of being the funniest person in the room. (ang.)
Autor: Del Close, improwizator, nauczyciel i komediant
Opis: 4 marca 1999.

Dzisiejszej nocy odejdę.
Autor: James Brown
Opis: 25 grudnia 2006.

F

Francja, armia, Józefina!
Autor: Napoleon I
Opis: 5 maja 1821.

G

Galilejczyku, zwyciężyłeś!
Galilaee, vicisti! (łac.)
Opis: 26 czerwca 363, słowa przypisane Julianowi Apostacie przez pisarzy chrześcijańskich z V w.n.e. Cesarz miał je wypowiedziec, będąc śmiertelnie rannym w bitwie. Swój przydomek («apostata», czyli odstępca) zawdzięczał odejściu od wiary chrześcijańskiej (wspomniany «Galilejczyk» to Jezus Chrystus) i przejścia na politeizm.

Gdzie mój zegarek?
Autor: Salvador Dali
Opis: 23 stycznia 1989.

I

I ty, Brutusie, przeciw mnie
Et tu Brute contra me (łac.)
Autor: Juliusz Cezar
Opis: 15 marca 44 p.n.e., zasztyletowany przez senatorów.

I wszystko przez moje pieniądze.
Autor: Nathan Rothschild
Opis: 28 lipca 1836.

J

Ja odchodzę, ale państwo pozostanie.
Autor: Ludwik XIV
Opis: 1 września 1715.

Jestem teraz panem siebie!
Autor: Katon Młodszy.
Opis: przed samobójczą śmiercią w 46 p.n.e.

Jak zawsze masz rację, Johann.
Autor: Edmund Husserl
Opis: wypowiedziane 27 kwietnia 1938 do swego ucznia i przyjaciela, Jana Patočki.

Jakiż artysta ginie! (we mnie)
Qualis artifex pereo! (łac.)
Autor: Neron
Opis: 9 czerwca 68 n.e. przed samobójczą śmiercią.

Jest tam bardzo pięknie.
Autor: Thomas Edison
Opis: 18 października 1931.

Jestem Heinrich Himmler!
Autor: Heinrich Himmler
Opis: 23 maja 1945 popełniając samobójstwo podczas próby przesłuchania przez Brytyjczyków.

Jestem królem Szwecji... to wszystko.
Autor: Gustaw II Adolf
Opis: 16 listopada 1632, poległ w bitwie

Jestem zakłopotany.
Autor: Aleister Crowley
Opis: 1 grudnia 1947.

Jestem zmęczony. Krótki odpoczynek zrobi mi dobrze.
Autor: Gustaw III – król Szwecji
Opis: 29 marca 1792.

Jesteśmy żebrakami.
Autor: Marcin Luter
Opis: 18 lutego 1546.

Jezu, kocham Cię. Kocham Cię, Jezu.
Autor: Matka Teresa
Opis: 5 września 1997.

już tylko krok i niech
Żyje Życie
bo stanąłem na początku, bo pociągnął mnie Ojciec i stanę na
końcu i nie skosztuję śmierci.
Autor: Edward Stachura, List do pozostałych
Opis: 24 lipca 1979, popełnił samobójstwo

Już mnie to wszystko potwornie nudzi.
Autor: Winston Churchill
Opis: 15 stycznia 1965, przed zapadnięciem w śpiączkę, w której dziewiątego dnia zmarł.

K

Kobieto, postrzeliłaś mnie!
Lady, you shot me! (ang.)
Autor: Sam Cooke
Opis: 11 grudnia 1964, po tym jak został postrzelony w swoim pokoju w hotelu Zabójczynią była właścicielka hotelu.

Kochajcie się.
Autor: George Harrison
Opis: 29 listopada 2001 do swojej rodziny.

Klaszczcie. Komedia skończona.
Autor: Ludwig van Beethoven
Opis: 26 marca 1827, jedna z wersji ostatnich słów (za cesarzem Oktawianem Augustem).

Kritonie, myśmy winni koguta Asklepiosowi. Oddajcież go a nie zapomnijcie!
Autor: Sokrates
Opis: 399 p.n.e., po egzekucji (został skazany na śmierc przez wypicie trucizny).

Kto tam? Kto tam?
¿Quién es? ¿Quién es? (hiszp.)
Autor: Billy Kid, chwilę przed tym jak został zastrzelony przez Pata Garretta
Opis: 14 lipca 1881.

M

Mam nadzieję, że to nie wieczny sen...
ot eternal sleep, I hope! (ang.)
Autor: Sarojini Naidu
Opis: kiedy podano jej tabletkę nasenną.
Źródło: The ‘Nightingale’ of India, narendraluther.hyderabadi.in, 18 grudnia 2006

Mam wygraną, ale zajmie to chwilę...
Autor: Cecil Purdy, pierwszy mistrz świata w szachach korespondencyjnych
Opis: zmarł przy szachownicy 6 listopada 1979.

Mogłem się nie przerzucać ze szkockiej na martini.
Autor: Humphrey Bogart
Opis: 14 stycznia 1957.

Może to w tym położeniu śmierć mnie zastanie.
Autor: Juliusz Słowacki
Opis: 3 kwietnia 1849.

Módlmy się za ojczyznę! Boże błogosławiony!
Autor: Jan Matejko
Opis: 1 listopada 1893.

N

Na mój pogrzeb niech nikt nie przyjdzie. Wszyscy będą z tego zadowoleni, a ja najbardziej. Skromność przede wszystkim.
Autor: Louis-Ferdinand Céline
Opis: 1 lipca 1961.

Na ziemię!
Autor: Charles Dickens – prosił, żeby położyć go na ziemi.
Opis: 9 czerwca 1870.

Nawet gdyby wszystkie miecze w Anglii mierzyły w moją głowę, wasze groźby i tak by mnie nie ruszyły.
If all the swords in England were pointed against my head, your threats would not move me. (ang.)
Autor: Thomas Becket
Opis: 29 grudnia 1170 został zamordowany przez żołnierzy króla Anglii Henryka II

Nie!
Autor: Alexander Graham Bell
Opis: 2 sierpnia 1922.

Nie bójcie się, nie jest naładowany...
Autor: Terry Kath, muzyk rockowego zespołu «Chicago Transit Authority», przykładając do głowy rewolwer, który czyścił. Chwilę później pociągnął za spust.
Opis: 23 stycznia 1978.

Nie do mnie strzelacie, lecz do Armii Czerwonej.
Autor: Michaił Tuchaczewski
Opis: 11 czerwca 1937, został rozstrzelany

Nie ma Boga nad Allaha a Mahomet... (jest jego prorokiem)
Autor: Saddam Husajn
Opis: 30 grudnia 2006 wypowiadając muzułmańskie wyznanie wiary (szahadę), niedokończone z powodu zerwania się belki, na której stał skazany.

Nie psuj mi moich kół!
μοὺ τους κύκλους τάραττε (gr.)
Autor: Archimedes
Opis: 212 p.n.e., słowa wypowiedziane przez Archimedesa rysującego na piasku figury geometryczne do rzymskiego legionisty, który w przypływie gniewu zabił go chwilę później.

Nie trafiliby w słonia z tej odleg...
Autor: John Sedgwick, kapitan Unii w wojnie secesyjnej
Opis: 9 maja 1864. Poległ w bitwie

Niech żyją Niemcy! Niech żyje Argentyna! Niech żyje Austria! Byłem posłuszny prawom wojny i mojemu krajowi. Jestem gotowy. Panowie, wkrótce się spotkamy, taki jest los wszystkich ludzi. Całe życie wierzyłem w Boga i umieram, wierząc w Niego.
Autor: Adolf Eichmann
Opis: 31 maja 1962 został powieszony w Izraelu za zbrodnie wojenne

Niech żyją święte Niemcy!
Es lebe das heilige Deutschland! (niem.)
Autor: Claus von Stauffenberg
Opis: 21 lipca 1944 został rozstrzelany za zamach na Adolfa Hitlera

Niech żyje Polska!
Autor: Maria Mandel, hitlerowska zbrodniarka przed powieszeniem
Opis: 24 stycznia 1948.

Niechaj trwa na wieki!
Esto perpetua! (łac.)
Autor: Paolo Sarpi, włoski filozof i historyk o rodzinnej Wenecji
Opis: 15 stycznia 1623.

Nie wiem.
Autor: Pierre Abelard
Opis: 21 kwietnia 1142.

Nigdy nie czułem się lepiej.
Autor: Douglas Fairbanks, chwilę później umarł na zawał serca.
Opis: 12 grudnia 1939.

No, już, wynoście się stąd! Ostatnie słowa są dla głupców, którzy nie powiedzieli wystarczająco wiele.
Autor: Karol Marks proszony o ostatnie słowa.
Opis: 14 marca 1883.

No to teraz idę spać. Dobranoc.
Autor: George Byron
Opis: 19 kwietnia 1824.

O

O Boże!
He Ram! (hindi)
Autor: Mahatma Gandhi, ostatnie słowa po postrzeleniu
Opis: 30 stycznia 1948.

O nędzna cnoto, byłaś tedy tylko słowem, a ja cię czciłem jako coś rzeczywistego, ty zaś byłaś niewolnicą Losu.
Autor: Marek Juniusz Brutus
Opis: 23 października 42 p.n.e., popełnił samobójstwo

O, nie płaczcie. Bądźcie dobrymi dziećmi i wszyscy spotkamy się w niebie.
Autor: Andrew Jackson
Opis: 8 lipca 1845.

O wolności, jakież zbrodnie popełnia się w twoim imieniu!
Autor: Madame Roland, ścięta podczas rewolucji francuskiej.
Opis: 8 listopada 1793.

Obedrą mnie ze skóry jak pułkownika i Dzikowskiego.
Autor: Adam Mickiewicz
Opis: 26 listopada 1855, poeta bardzo cierpiał, ponieważ skarżył się na przenikliwe zimno, masowano go, sprawiało mu to jednak ból, który spowodował wypowiedzenie powyższych słów.
Opis: Cyprian Kamil Norwid stworzył legendę, jakoby Mickiewicz w ostatnich słowach wygłosił przesłanie do narodu polskiego: «Kochajmy się». Prawdą jest jedynie, że niedługo przed śmiercią służący pytał, czy ma coś przekazać dzieciom wieszcza, na co Mickiewicz odparł: «Powiedz im, niech się kochają. Zawsze.»

Odbierz mi łono.
Autor: Agrypina Młodsza
Opis: 23 marca 59 n.e. została zabita na zlecenie swego syna, cesarza Nerona. Powyższymi słowami skierowanymi do zabójców wyrażała obrzydzenie dla części ciała, przez którą go urodziła

Od dawna nie piłem szampana.
I haven't had champagne for a long time. (ang.)
Autor: Anton Czechow, gdy pielęgniarka dała mu szampana, by ulżyć mu w chorobie, zmarł na gruźlicę.
Opis: 15 lipca 1904.

Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego.
Autor: Jezus Chrystus, Łk 23, 46
Opis: 3 kwietnia 33 n.e., na krzyżu

O, święta naiwności!
O, sancta simplicitas! (łac.)
Autor: Jan Hus
Opis: 6 lipca 1415 na widok babiny dokładającej gałązkę do jego stosu.

O, tak, to chwalebny Czwarty Lipca. To wspaniały dzień. To dobry dzień. Niech Bóg go błogosławi. Niech Bóg błogosławi was wszystkich.(...)
Thomas Jefferson przetrwa...
Oh, yes; it is the glorious Fourth of July. It is a great day. It is a good day. God bless it. God bless you all. Thomas Jefferson survives... (ang.)
Autor: John Adams
Opis: 4 lipca 1826.

P

Pamiętajcie.
Autor: Karol I Stuart
Opis: 30 stycznia 1649, przed egzekucją (został ścięty)

Pisałem to dla siebie.
Autor: Wolfgang Amadeusz Mozart
Opis: 5 grudnia 1791.

Poczekaj chwilę...
Autor: papież Aleksander VI
Opis: 18 sierpnia 1503.

Pokażcie moją głowę ludowi, warta jest tego.
Autor: Georges Danton
Opis: 5 kwietnia 1794, przed egzekucją (został ścięty)

Powiedz im, że miałem wspaniałe życie.
Autor: Ludwig Wittgenstein
Opis: 29 kwietnia 1951.

Powinienem pić więcej szampana.
Autor: John Maynard Keynes
Opis: 21 kwietnia 1946.

Pozwólcie mi iść do domu Ojca.
Autor: Jan Paweł II
Opis: 2 kwietnia 2005.

Pójdź wierny mieczu, towarzyszu mych wszelkich dokonań!
Autor: Francisco Pizarro
Opis: 26 czerwca 1541, tuż przed śmiercią, zadaną przez byłych podkomendnych.

Proszę nie zapominać, że jednak jestem biskupem.
Autor: Charles-Maurice de Talleyrand-Périgord
Opis: 17 maja 1838.

Proszę, zgaście światło.
Autor: Theodore Roosevelt
Opis: 6 stycznia 1919.

Przegrywam.
Autor: Frank Sinatra
Opis: 14 maja 1998.

Przekroczmy rzekę i odpocznijmy w cieniu drzew.
Autor: Thomas Stonewall Jackson
Opis: 10 maja 1863.

Przyjaciele, nie zapisałem nawet połowy rzeczy, które widziałem.
Autor: Marco Polo
Opis: 8 stycznia 1324.

Przykryjcie mnie lepiej...
Autor: Cyprian Kamil Norwid
Opis: 23 maja 1883.

S

Słońce jest Bogiem.
Autor: William Turner
Opis: 19 grudnia 1851.

Spokojnie, dobry człowieku, to nie czas na robienie sobie wrogów.
Autor: Wolter
Opis: 30 maja 1778, zapytany przez księdza czy wyrzeka się szatana.

Straciłem juz pasję, i pamiętajcie, lepiej wypalić się niż zniknąć. Pokój, Miłość, Empatia. Kurt Cobain.
I don't have the passion anymore, and so remember, it's better to burn out than to fade away. Peace, Love, Empathy. Kurt Cobain. (ang.)
Autor: Kurt Cobain
Opis: 5 kwietnia 1994 w liście napisanym przed samobójczą śmiercią.

Strasznie boli mnie głowa.
Autor: Franklin Delano Roosevelt
Opis: 12 kwietnia 1945.

Strzelaj w piersi.
Autor: Benito Mussolini
Opis: 28 kwietnia 1945 przed egzekucją

Strzelajcie, kanalie, bo jeszcze nie umarłem!
Autor: Ion Antonescu, rumuński faszysta.
Opis: 1 czerwca 1946 przed egzekucją

T

Tak.
Autor: Marcin Luter
Opis: 18 lutego 1546.

Tak bardzo starałem się czynić to, co należy.
Autor: Grover Cleveland
Opis: 24 czerwca 1908.

Te tapety na ścianie i ja walczymy ze sobą w śmiertelnym pojedynku. Jedno z nas musi odejść.
Autor: Oscar Wilde
Opis: 30 listopada 1900.

Ten facet musi się zatrzymać... widzi nas!
Autor: James Dean
Opis: 30 września 1955, tuż przed śmiercią w wypadku samochodowym

To absurd. To absurd.
Autor: Zygmunt Freud
Opis: 23 września 1939.

To nic.
Autor: arcyksiążę Franciszek Ferdynand Habsburg
Opis: zastrzelony 28 czerwca 1914 w Sarajewie.

To nie jest śmiertelna rana, doktorze.
Autor: Alexander Hamilton
Opis: 12 lipca 1804.

Tristan.
Autor: Ferenc Liszt
Opis: 31 lipca 1886.

Tu leży Józef, któremu się nie powiodło żadne przedsięwzięcie.
Autor: cesarz Józef II Habsburg
Opis: 20 lutego 1790.

U

Udaję się w poszukiwaniu wielkiego być może.
Je m'en vais chercher un grand peut-être. (fr.)
Autor: François Rabelais
Opis: 9 kwietnia 1553.

Uderzaj, człowieku!
Autor: Walter Raleigh
Opis: 29 października 1618 do kata.

Umierać kochanie? To jest ostatnia rzecz jaką zrobię.
Autor: Groucho Marx
Opis: 19 sierpnia 1977.

Umieram, stary.
Autor: Tupac Shakur
Opis: 13 września 1996, został śmiertelnie ranny w strzelaninie

Umieram wśród zbyt wielu lekarzy.
Autor: Aleksander Wielki
Opis: 10 czerwca 323 p.n.e.

Upewnijcie się, że będziecie śpiewać «Błogosławiony jest Pan». I śpiewajcie to dobrze.
Autor: Martin Luther King
Opis: 4 kwietnia 1968, został zastrzelony przez rasistę

Uwolnijmy Rzymian od ich długiego niepokoju, skoro twierdzą, iż zbyt długo jest czekać na śmierć starego człowieka.
Autor: Hannibal
Opis: 183 p.n.e., popełnił samobójstwo, wypijając truciznę

W

Wciąż żądasz ode mnie, żebym z czegoś rezygnował, z czego mam zrezygnować teraz?
You are always wanting me to give up something, what do you want me to give up now? (ang.)
Autor: Ernest Henry Shackleton
Opis: 5 stycznia 1922.

Wielki skok w ciemność.
Autor: Thomas Hobbes
Opis: 4 grudnia 1679.

Wiem, że przychodzisz mnie zabić. Strzelaj, masz tylko zabić człowieka.
Autor: Che Guevara
Opis: 9 października 1967, został rozstrzelany przez boliwijskich żołnierzy

Więcej światła.
Mehr Licht (niem.)
Autor:Johann Wolfgang von Goethe
Opis: 22 marca 1832, prawdopodobnie umierającemu Goethemu ciemniało w oczach i powiedział: «Otwórzcie drugą okiennicę, niechaj wpadnie więcej światła».
Zobacz też: światło

Wody.
Autor: Ulysses Grant
Opis: 23 lipca 1885.

W porządku.
Autor: Herbert George Wells
Opis: 13 sierpnia 1956.

Wprost przeciwnie!
Tvert imot! (norw.)
Autor: Henryk Ibsen
Opis: 23 maja 1906, odpowiedź na słowa jego pielęgniarki, która stwierdziła, że wygląda lepiej niż zwykle; po chwili pisarz zmarł.

Wszystkie moje posiadłości za [jeszcze] jedną chwilę [życia].
All my possessions for a moment of time. (ang.)
Autor: Elżbieta I
Opis: 24 marca 1603.
Źródło: Władysław Kopaliński, Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych, Warszawa 1989, s. 26.

Wszystkie uwarunkowane zjawiska mają nietrwałą naturę – niestrudzenie praktykujcie dalej.
Autor: Budda Siakjamuni
Opis: do uczniów.
Źródło: Digha Nikaya, Mahāparinibbāna Sutta

Wszystko stracone. Mnisi! Mnisi! Mnisi! I teraz wszystko stracone. Imperium, ciało i dusza.
Autor: Henryk VIII
Opis: 28 stycznia 1547.

Wybaczam wam zło, jakie mi wyrządziliście. Kapłani, błagam, niech każdy z was ofiaruje za mnie mszę. Głosy pochodziły od Boga. Wszystko co uczyniłam, pochodziło z Bożego rozkazu. Moje objawienia pochodziły od Boga.
Autor: Joanna d'Arc
Opis: 30 maja 1431, przed spaleniem na stosie

Wybaczcie mi, Panie.
Autor: Maria Antonina, która kładąc głowę pod gilotynę nadepnęła katowi na stopę
Opis: 16 października 1793.

Wychodzę na zewnątrz i może spędzę tam trochę czasu...
Autor: Lawrence Oates, angielski polarnik, uczestnik wyprawy Roberta Scotta z 1912 na biegun południowy
Opis: 16 marca 1912 umierający Oates wyszedł z namiotu i nie wrócił, aby nie stanowic ciężaru dla swoich towarzyszy. Jego ciała nigdy nie odnaleziono

Wykonało się. (J 19,30)
Autor: Jezus Chrystus
Opis: 3 kwietnia 33 n.e., wypowiedziane na krzyżu wg Ewangelii Św. Jana.
Źródło: Biblii Tysiąclecia
Zobacz też: Biblia, Bóg

Wiem, że jestem bliski śmierci. Zażywałem crack i heroinę przez lata. Nigdy nie chciałem aby moje życie skończyło się w ten sposób. Wiem, że nie mam już szans. Jest za późno.
Autor: Layne Staley
Źródło: Ostatni wywiad przed śmiercią, 2002

Z

Zabiłem prezydenta bo uważałem, że był wrogiem ludu, dobrego pracującego ludu. Nie przepraszam za swoją zbrodnię.
Autor: Leon Czolgosz, zabójca prezydenta Stanów Zjednoczonych Williama McKinley'a.
Opis: 29 października 1901 przed egzekucją.

Zachowam spokój (...) Strzelcie mi w głowę i w serce. Umieram dla Polski, którą Piłsudski zniszczył.
Autor: Eligiusz Niewiadomski
Opis: 31 stycznia 1923 przed egzekucją.
Źródło: Richard M. Watt, Gorzka chwała. Polska i jej los 1918–1939, wyd. AMF+, Warszawa, 2005, tłum. Piotr Amsterdamski, str. 175.

Zawsze kochałem moją żonę, moje dzieci, moich wnuków i zawsze kochałem swój kraj. Chcę odejść. Boże, zabierz mnie.
Autor: Dwight Eisenhower
Opis: 29 marca 1969.

Zostałem stworzony po to, aby podbić świat. Ile mi było dane, tyle zrobiłem, reszta to wasze zadanie.
Autor: Czyngis-chan do swoich synów.
Opis: 18 sierpnia 1227.

Zupełnie się nie boję umierać.
Autor: Karol Darwin
Opis: 19 kwietnia 1882.

Ź

Źle. Proszę nie... nie puszczaj mnie.
Autor: John F. Kennedy
Opis: 22 listopada 1963, został zastrzelony

Ż

Żałuję jedynie że mam tylko jedno życie, które mogę poświęcić dla mojego kraju.
Autor: Nathan Hale
Opis: przed śmiercią na szubienicy, na którą brytyjscy żołnierze skazali go za szpiegostwo w ich obozie.
Źródło: Terry Crowdy, Historia szpiegostwa i agentury, wyd. Bellona, 2006, s. 110.
Zobacz też: patriotyzm

Żyję!
Autor: Kaligula, cesarz rzymski.
Opis: 24 stycznia 41 n.e., zamordowany przez swoich pretorian.

Żyłem jak filozof, umieram jak chrześcijanin.
Autor: Casanova
Opis: 4 czerwca 1798.

Postacie fikcyjne

Bogu dzięki... umieram jako prawdziwy Amerykanin.
Postać: Bill Cutting
Źródło: Gangi Nowego Jorku

Co wam powiem, to wam powiem, ale wam powiem. Żal mi.
Postać: Pyzdra
Źródło: serial Janosik

Ile żyć przeżyliśmy? Ile razy umarliśmy? Podobno w chwili śmierci tracimy 21 gramów naszej wagi. Każdy. Co zmieści się w 21 gramach? Co tracimy? A kiedy tracimy 21 gramów? Co tracimy razem z nimi? Co zyskujemy? Co zyskujemy? 21 gramów. Tyle waży 5 dwugroszówek, tyle waży koliber. Cukierek. Ile waży 21 gramów?
Postać: Paul
Źródło: 21 gramów

Jak pies, jak pies.
Postać: Jozef K.
Źródło: Franz Kafka, Proces

Klękam tylko przed Bogiem, a tutaj go nie widzę
Postać: John Abruzzi
Źródło: Prison Break

Ksiądz: Niech Bóg zmiłuje się nad Twoją biedną duszą.
Henri Verdoux: Czemu nie? I tak należy do Niego!
Postać: Henri Verdoux
Źródło: Pan Verdoux

Mój skarb!
Postać: Gollum
Opis: spadając w otchłań wraz z Jedynym Pierścieniem.
Źródło: Władca Pierścieni

No, bratku, mnie już wszystko wolno. Mnie miejsce wydaje się odpowiednie; a jak będą cię przesłuchiwać, to powiedz, że po prostu pojechałem do Ameryki.
Postać: Swidrygajłow
Opis: po wypowiedzeniu tych słów zastrzelił się
Źródło: Fiodor Dostojewski, Zbrodnia i kara

No tak... spodziewam się, że będziemy się zbierać?
Postać: Windle Poons
Opis: słowa wypowiedziane do Śmierci.
Źródło: Kosiarz

Bill: Pai Mei nauczył cię techniki Pięciu Punktów Rozsadzających Serce?
Panna Młoda: Oczywiście, że tak.
Bill: Czemu mi nie powiedziałaś?
Panna Młoda: Nie wiem... Ponieważ jestem... złym człowiekiem.
Bill: Nie, nie jesteś złym człowiekiem. Jesteś wspaniałym człowiekiem. Moim ulubionym. Ale od czasu do czasu bywasz prawdziwą pizdą. Jak wyglądam?
Panna Młoda: Wyglądasz na gotowego.
Postać: Bill
Źródło: Kill Bill II

Różyczka.
Rosebud (ang.)
Postać: Charles Foster Kane
Źródło: Obywatel Kane

Pomóż mi!
Postać: Ymper Trymon
Źródło: Terry Pratchett, Blask Fantastyczny

Powierzam swą duszę dowolnemu bogu, który potrafi ją znaleźć.
Postać: Moist von Lipwig
Opis: reakcja na prośbę wieszającego go kata, który poprosił go o ostatnie słowa; w rzeczywistości Moist przeżył egzekucję.
Źródło: Terry Pratchett, Piekło pocztowe

Reszta jest milczeniem
Postać: Hamlet
Źródło: William Szekspir, Hamlet

Severusie... błagam...
Postać: Albus Dumbledore
Źródło: Joanne Kathleen Rowling, Harry Potter i Książę Półkrwi

Spójrz... na mnie.
Postać: Severus Snape
Źródło: Joanne Kathleen Rowling, Harry Potter i Insygnia Śmierci

Starzec umiera. Młoda dziewczyna żyje. Uczciwa wymiana. (Strzela sobie w głowę). Kocham cię, Nancy.
Postać: Hartigan
Źródło: Sin City: Miasto Grzechu

(Zostaje porażony prądem na krześle elektrycznym). Tylko na tyle was stać, wy cioty? (Zostaje ponownie porażony prądem, umiera).
Postać: Marv
Źródło: Sin City: Miasto Grzechu

Widziałem rzeczy, którym wy, ludzie, nie dalibyście wiary. Statki w ogniu sunące ku ramionom Oriona. Oglądałem promienie kosmiczne błyszczące w ciemnościach blisko wrót Tannhausera. Wszystkie te chwile znikną w czasie, jak łzy na deszczu. Czas umrzeć.
Postać: Roy Batty
Źródło: Łowca Androidów

Wolność!
Postać: William Wallace, który był także postacią historyczną
Źródło: Waleczne serce

Wymówiłeś to... poprawnie!
Postać: Pan Herbatka,
Opis: do Śmierci, który jako pierwszy poprawnie wymówił jego nazwisko.
Źródło: Wiedźmikołaj

Zasłuż na to. Zasłuż na to wszystko.
Postać: kapitan John Miller
Źródło: Szeregowiec Ryan

Zgroza! Zgroza!
Postać: Kurtz
Źródło: Jądro ciemności

Życie jest piękne.
Postać: Vito Corleone
Źródło: Ojciec chrzestny
Najlepszy komentarz (47 piw)
inteq93 • 2013-09-20, 17:04
W tym artykule chciałbym upamiętnić ostatnie słowa największych zbrodniarzy, którzy zostali skazani na śmierć.

A więc zaczynajmy!

1#Ted Bundy



"Chciałbym, abyście powiedzieli mojej rodzinie i przyjaciołom, że ich kocham" - powiedział przed egzekucją Ted Bundy, jeden z najgroźniejszych seryjnych morderców.

Amerykanin urodził się 24 listopada 1946, a zmarł 24 stycznia 1989. Działał w latach 1974-1978 zabijając wiele młodych kobiet. Najczęściej wykańczał ofiary uderzając tępym narzędziem, np. metalowym prętem, albo dusił gołymi rękoma. Wykorzystywał je seksualnie przed, w trakcie i po morderstwie. Przyznał się do ponad 30 zabójstw, ale ile było ich naprawdę, nie wiadomo do dziś.

Został skazany na śmierć i stracony na krześle elektrycznym.
#1. Ted Bundy
"Chciałbym, abyście powiedzieli mojej rodzinie i przyjaciołom, że ich kocham" - powiedział przed egzekucją Ted Bundy, jeden z najgroźniejszych seryjnych morderców.

Amerykanin urodził się 24 listopada 1946, a zmarł 24 stycznia 1989. Działał w latach 1974-1978 zabijając wiele młodych kobiet. Najczęściej wykańczał ofiary uderzając tępym narzędziem, np. metalowym prętem, albo dusił gołymi rękoma. Wykorzystywał je seksualnie przed, w trakcie i po morderstwie. Przyznał się do ponad 30 zabójstw, ale ile było ich naprawdę, nie wiadomo do dziś.

Został skazany na śmierć i stracony na krześle elektrycznym.

"Chciałbym, abyście powiedzieli mojej rodzinie i przyjaciołom, że ich kocham" - powiedział przed egzekucją Ted Bundy, jeden z najgroźniejszych seryjnych morderców.

Amerykanin urodził się 24 listopada 1946, a zmarł 24 stycznia 1989. Działał w latach 1974-1978 zabijając wiele młodych kobiet. Najczęściej wykańczał ofiary uderzając tępym narzędziem, np. metalowym prętem, albo dusił gołymi rękoma. Wykorzystywał je seksualnie przed, w trakcie i po morderstwie. Przyznał się do ponad 30 zabójstw, ale ile było ich naprawdę, nie wiadomo do dziś.

Został skazany na śmierć i stracony na krześle elektrycznym.

2#Władysław Mazurkiewicz



"Do widzenia, panowie. Niedługo wszyscy się tam spotkamy" - tak ze światem pożegnał się Władysław Mazurkiewicz, skazany na śmierć przez powieszenie. Wyrok wykonano w styczniu 1957 r. na Montelupich w Krakowie.

Zwany "Eleganckim mordercą", jak też "Upiorem krakowskim". Zamordował co najmniej 30 osób. Ograbiał i mordował ofiary - między innymi swoich sąsiadów - a ciała zakopywał w wynajmowanym przez siebie garażu. Niektóre ofiary truł cyjankiem (nasączając nim bułkę lub dodając do herbaty), inne zabijał z broni palnej. Oskarżony był o sześć morderstw rabunkowych i dwa usiłowania zabójstwa, gdyż tylko tyle udało mu się udowodnić.

3#Eligiusz Niewiadomski



Wykonanie wyroku wyznaczono na 31 stycznia 1923. O godzinie 6:30 przewieziono Niewiadomskiego do Cytadeli. Na miejscu straceń stawiła się kompania 30 Pułku Strzelców Kaniowskich. Po odczytaniu przez sekretarza sądu sentencji wyroku Niewiadomski zdjął ze spokojem palto, szalik i kapelusz, okulary oddał mecenasowi i stanął przy słupku egzekucyjnym

Poprosił o niezawiązywanie oczu i powiedział ostatnie słowa: zachowam spokój, strzelcie mi w głowę i w serce, ginę za Polskę, którą gubi Piłsudski!

Eligiusz Niewiadomski urodził się w 1 grudnia 1869 w Warszawie. Do historii przeszedł jako malarz, wykładowca i krytyk sztuki, społecznik, uczestnik walk o niepodległość Polski, sympatyk ruchów nacjonalistycznych, a przede wszystkim zabójca pierwszego prezydenta RP Gabriela Narutowicza.

16 grudnia 1922 w czasie otwarcia wystawy w warszawskiej Zachęcie, obecny tam Niewiadomski oddał w kierunku prezydenta Narutowicza trzy strzały z rewolweru. Mężczyzna zginął na miejscu, a zabójcę od razu aresztowała policja - nie stawiał oporu.

Pochowano go na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. W pogrzebie uczestniczyło około 10 tysięcy ludzi.

4#Henryk Dębski


brak fotografii

"26.05.85 rok. Niepewność. Niezrozumiały fakt. Wiedziałem, że wyrok wykonywany zostaje w 100 dniach. Ta setka minęła, a ja jednak żyję. Zaświeciła nutka nadziei. Przeżyłem swoją "śmierć". Dużo pytań. Odpowiedzi brak. Czekam, co będzie dalej. Może został ujęty prawdziwy morderca i teraz nie wiedzą, co ze mną zrobić. Wolę nic nie myśleć. Czekam dalej. Dzisiaj już w nic nie wierzę, co mi mówią. Może jednak zobaczę jeszcze wolność. Może znajdzie się jeszcze ktoś odważny i spróbuje ukazać całą prawdę, nie taką prokuratorską, ale prawdziwą, autentyczną."

To był ostatni wpis, jaki w pamiętniku pozostawił Henryk Dębski. Męzczyżna został uznany winnym zabójstwa na tle seksualnym dwóch dziewczynek. Egzekucję przez powieszenie wykonano w więzieniu na ulicy Rakowieckiej 37 w Warszawie. Był jednym z ostatnich skazanych przed przyjęciem przez Sejm PRL 7 grudnia 1989 roku ustawy o amnestii.

5#Stanley ''Tookie'' Williams



"Chłopaki, na pewno robicie to dobrze?" - powiedział do katów przywódca ulicznego gangu, Stanley ''Tookie'' Williams, który śmiał się z zaistniałych przed egzekucją problemów z obsługą urządzeń.

Urodzony 29 grudnia 1953 w Nowym Orleanie, zmarł 13 grudnia 2005 w więzieniu San Quentin. Zanim trafił za kraty był szefem gangu. W 1981 Williams został skazany na karę śmierci za dokonanie czterech krwawych morderstw w czasie napadów rabunkowych.

Swoje "wakacje w Kalifornii" rozpoczął od zmasakrowania gołymi rękami dotychczasowego więziennego bossa. Gdy Deuce Five dogorywał na spacerniaku, Williams został umieszczony w izolatce. Ale po sześciu latach odosobnienia diametralnie zmienił swoje zachowanie i zaczął proces resocjalizacji. Podjął też aktywną walkę przeciwko przestępczości, czym zyskał sobie poparcie wielu znanych osobistości, które się za nim wstawiły w walce o ułaskawienie.

Na niewiele się to zdało - ostateczny wniosek o odroczenie egzekucji gubernator Kalifornii Arnold Schwarzenegger oddalił 12 grudnia 2005. Następnego dnia Williams został stracony poprzez wstrzyknięcie trucizny. Jako ostatni posiłek spożył szklankę mleka. Prochy, zgodnie z życzeniem, zostały rozsypane przez jego prawniczkę w parku Soweto w Południowej Afryce.

6#John Wayne Gacy



"Pocałujcie mnie w dupę!" - tak ze światem pożegnał się John Wayne Gacy.

Ten gwałciciel i zabójca urodził się 17 marca 1942 w Chicago, a zmarł 10 maja 1994 roku. Miał na sumieniu życie 22 osób: chłopców, nastolatków i młodzieńców. Na najmłodszych czatował, gdy czekali na szkolny autobus, ale korzystał też z usług męskich prostytutek. Zasłynął ze swojego przebrania - występował charytatywnie jako klaun. Ofiarom pod pretekstem pokazania magicznej sztuczki zakładał kajdanki na dłonie. Następnie ogłuszał je, torturował, gwałcił i brutalnie mordował. Ciała zakopywał na swojej posesji albo wyrzucał je do pobliskiej rzeki. Przez to aż dziewięciu ofiar nie udało się zidentyfikować z powodu daleko posuniętych zmian gnilnych.

Aresztowano go w 1978, skazano na śmierć w 1980, a wyrok wykonano w 1994. Po dokonaniu egzekucji usuniętego mu mózg i przekazano naukowcom do badań. Ich celem było stwierdzenie, czy mózg seryjnego zabójcy różni się jakoś od organu normalnego człowieka. Nie udało się tej teorii potwierdzić.

7#James W. Rodgers



"Ostatnie życzenie? Poproszę kamizelkę kuloodporną" - tak podobno odpowiedział skazany za morderstwo James W. Rodgers.

Przebywając w celi śmierci uchodził za wzorowego więźnia. Podczas dwóch lat odsiadki nigdy na nic nie narzekał, a przed egzekucją nie chciał ani ostatniego posiłku, ani żadnej innej przysługi. Do ostatniej chwili twierdził, że jest niewinny.

Został przywiązany do drewnianego krzesła obłożonego materiałem. Grupa strzelców składała się z pięciu ochotników, którzy dostali wynagrodzenie o wartości dzisiejszych 600 dolarów. Cztery karabiny pozostawiono niezaładowane, a tylko do ostatniego włożono naboje. W ten sposób żaden ze strzelających nie wiedział, czy to on pozbawił życia skazańca. O godz. 6:16 rano padły strzały i serce Rogersa zatrzymało się.

8#James Donald French



James Donald French urodził się w 1936 roku, zmarł w 1966. Został skazany za zabójstwo motocyklisty. Gdy trafił do więzienia chciał popełnić samobójstwo, ale brakowało mu odwagi. Zamordował więc współwięźnia, żeby wymusić śmierć na organach państwowych i pożegnać się z tym światem.

Siedząc już na krześle elektrycznym, skazaniec zażartował:

- Ej, chłopaki! Mam pomysł na nagłówek na jutrzejsze pierwsze strony gazet: "French Fries!" - krzyknął (angielska gra słów: french fries to jednocześnie "frytki" i "French się smaży").

będzie update tematu
Ostatnie życzenie
MichasQ • 2013-07-26, 12:00
Holenderski klub ze wspaniałymi tradycjami piłkarskimi - Feyenoord Rotterdam - we wspaniały sposób pomógł spełnić jedno z marzeń ciężko chorego kibica. O to przecież chodzi w sporcie - by niósł radość innym ludziom...





Źródło: joemonster.org/art/24199/Ostatnie_zyczenie_Rooie_go_Marcka
Najlepszy komentarz (116 piw)
quang-dat • 2013-07-26, 12:25
Jeździłem na wyjazdy przez dobre siedem lat. Razem z nami, w kilkusetosobowej grupie, często jeździł karzeł, dwie osoby z trudem poruszające się o kulach z powodu wad wrodzonych i chłopak chory na białaczkę.

Nie było mowy by ktoś się zaśmiał czy powiedział jakiś komentarz bo by wyleciał z pociągu na najbliższej stacji. Gdy był tłok wokół tych osób formował się kordon, pomagano im wejść do pociągu, ze względu na nich spowalniano marsz z autokarów na stadion.

Nawet brzydkie dziewczyny były akceptowane, chociaż wiem, że jeździły po to by się podjarać dużą ilością facetów wokół nich, ale to inna sprawa. Je bym pogonił.

Na meczu nie ma znaczenia czy jesteś gruby, chudy, niski, wysoki, masz syfy na gębie czy łysy łeb po chemioterapii. Musisz być lojalny, prawdziwy i uczciwy- to wszystko. Ta jedność przyciąga młodych ludzi. I bardzo dobrze.