

Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
Dalsze istnienie serwisu jest możliwe jedynie dzięki niewielkim, dobrowolnym wpłatom od użytkowników. Prosimy Cię zatem o rozważenie wsparcia nas poprzez serwis Zrzutka.pl abyś miał gdzie oglądać swoje ulubione filmy ;) Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
ZOOFILI
P🤬lona menda sebix puścił kundla samopas a sam jarał i p🤬lił farmazony z jakąś p🤬dą, pewno Grażyną. Stałem w kolejce do kiosku aż tu nagle jakaś kobita tak z 45 lat wyszła ze sklepu obok z siatami, spokojnie szła. Wtem kundel rzucił się na nią, powalił i zaczął szarpać. Było nas ze trzech facetów, i dziadek z laską. Obok jakieś pozostałości z małej budowlanki to i coś złapać w garść się udało. My do ataku i co...? C🤬j wielki i bąbelki, nic nie działało, nawet łopata. A czemu? Pozostawał krótki dystans bo sk🤬iel nieźle babką miotał, aż trudno uwierzyć było... i z daleka ni c🤬ja się nie dało p🤬lnąć żeby kobity nie trafić. Pamiętajcie, że pies ma 3-4 krotnie silniejsze mięśnie niż człowiek, szczególnie w agresji.
Ni c🤬ja się kundla nie dało odstraszyć ani odciągnąć - sk🤬iel z 60 kg masy miał, a sytuacja stawała się krytyczna bo bydlak chapnął kobitę w udo i mocno krew się lała, co może dokładało kundlowi adrenaliny? Trudno powiedzieć. Robimy akcję dalej, nawet kostka brukowa nie działała bo baliśmy się p🤬lnąć mocno z wymachu i uszkodzić kobitę. Mocne kłębowisko było bo sk🤬iel cały czas skakał z prawa na lewo o na odwrót... aż tu nagle podbiegł chłopaczek z 15-16 lat, skoczył na kundla, wziął go między nogi tuż za żebrami i zap🤬lił j🤬ego kundla skośnie w kark siekierką turystyczną, taką ze 30-40 cm długości. Chrupnęło, kundel puścił, zawył i, k🤬a jego mać, zdechł - sk🤬iel, a to był jakiś rottweiler chyba, albo podobne gówno. Oczywiście p🤬lony sebix - panek j🤬ego pchlarza, wystartował do młodego ale ludzi było z 6 osób z, jak to się mówi, "bronią w ręku" to, jak to k🤬a tchórzliwa sebixowa, odpuścił. Akcja zakończona, karetka wezwana i psy też. A młody?
Do tej pory pamiętam wzrok młodego jak sebixowi pokazywał ten toporek z pogardą w oczach. Zapytałem go skąd jest taki kozak, a on: trzy lata wstecz taki pies pogryzł moją siostrę, tu, w tej okolicy, koło naszej szkoły, teraz Tereska na wózku jeździ... i że od tej pory nienawidzi tych kundli mocnych ras. Od tego czasu jak gdzieś się wybieram to sam mam taką małą siekierkę przy sobie. Pokrowiec wpinam w pasek, otworem na trzonek w górę i pod kurtką czy koszulą noszę. Metoda działa na 100%, tylko toporek musi być żyleta wyostrzony - bo takich kundli siła drzemie w karku, który trzeba przerąbać z kręgosłupem i w szczękach, nieduży, nawet 400-500g wystarczy przy tym momencie. Trzeba potrenować na jakimś pieńku i po miesiącu wprawa jak złoto pozwoli zaj🤬, k🤬a, każde ścierwo. Takie to życie. J🤬y sebix powinien iśc do pierdla za usiłowanie zabójstwa, tak samo jak właściciel tego kundla w tym poście.

podpis użytkownika
Nie oszukujmy się, mamy III Wojnę Światową.Do czwartej może dojść po zamieszkach na granicy polsko - chińskiej.
Piątej raczej nie będzie, bo się z Hindusami dogadamy co do kontroli granic.
podpis użytkownika
znowu wróciłem na sadolaWidziałem kiedyś taki przypadek , nawet uczestniczyłem czynnie.
pie**olona menda sebix puścił kundla samopas a sam jarał i pie**olił farmazony z jakąś p*zdą, pewno Grażyną. Stałem w kolejce do kiosku aż tu nagle jakaś kobita tak z 45 lat wyszła ze sklepu obok z siatami, spokojnie szła. Wtem kundel rzucił się na nią, powalił i zaczął szarpać. Było nas ze trzech facetów, i dziadek z laską. Obok jakieś pozostałości z małej budowlanki to i coś złapać w garść się udało. My do ataku i co...? ch*j wielki i bąbelki, nic nie działało, nawet łopata. A czemu? Pozostawał krótki dystans bo sk***iel nieźle babką miotał, aż trudno uwierzyć było... i z daleka ni ch*ja się nie dało pie**olnąć żeby kobity nie trafić. Pamiętajcie, że pies ma 3-4 krotnie silniejsze mięśnie niż człowiek, szczególnie w agresji.
Ni ch*ja się kundla nie dało odstraszyć ani odciągnąć - sk***iel z 60 kg masy miał, a sytuacja stawała się krytyczna bo bydlak chapnął kobitę w udo i mocno krew się lała, co może dokładało kundlowi adrenaliny? Trudno powiedzieć. Robimy akcję dalej, nawet kostka brukowa nie działała bo baliśmy się pie**olnąć mocno z wymachu i uszkodzić kobitę. Mocne kłębowisko było bo sk***iel cały czas skakał z prawa na lewo o na odwrót... aż tu nagle podbiegł chłopaczek z 15-16 lat, skoczył na kundla, wziął go między nogi tuż za żebrami i zapie**olił j***nego kundla skośnie w kark siekierką turystyczną, taką ze 30-40 cm długości. Chrupnęło, kundel puścił, zawył i, k***a jego mać, zdechł - sk***iel, a to był jakiś rottweiler chyba, albo podobne gówno. Oczywiście pie**olony sebix - panek j***nego pchlarza, wystartował do młodego ale ludzi było z 6 osób z, jak to się mówi, "bronią w ręku" to, jak to k***a tchórzliwa sebixowa, odpuścił. Akcja zakończona, karetka wezwana i psy też. A młody?
Do tej pory pamiętam wzrok młodego jak sebixowi pokazywał ten toporek z pogardą w oczach. Zapytałem go skąd jest taki kozak, a on: trzy lata wstecz taki pies pogryzł moją siostrę, tu, w tej okolicy, koło naszej szkoły, teraz Tereska na wózku jeździ... i że od tej pory nienawidzi tych kundli mocnych ras. Od tego czasu jak gdzieś się wybieram to sam mam taką małą siekierkę przy sobie. Pokrowiec wpinam w pasek, otworem na trzonek w górę i pod kurtką czy koszulą noszę. Metoda działa na 100%, tylko toporek musi być żyleta wyostrzony - bo takich kundli siła drzemie w karku, który trzeba przerąbać z kręgosłupem i w szczękach, nieduży, nawet 400-500g wystarczy przy tym momencie. Trzeba potrenować na jakimś pieńku i po miesiącu wprawa jak złoto pozwoli zaj***ć, k***a, każde ścierwo. Takie to życie. j***ny sebix powinien iśc do pierdla za usiłowanie zabójstwa, tak samo jak właściciel tego kundla w tym poście.
O ile tego nie zmyśliłeś, to ciekawa historia. Normalnie jakbym to widział. Mnie za łebka też rottweiler chciał pogryźć, ale jakoś mało zdeterminowany był, żeby dobrze się wgryźć, był po prostu agresywny, a ja jakoś nieszczególnie strachliwy. Może też dlatego, że wówczas już miałem parę kundli na koncie odj🤬ych. Tak czy owak, kundel długo nie pożył, bo właścićiel kompoletnie sobie z nim nie radził. Góra kilka miesięcy od tamtych wydarzeń, prawdopodobnie skończył z głową na pniaku.
Pieskowi trzeba podciąć gardełko. Gdy zabraknie krwi w żuchwie to zacisk zelżeje.
Chyba w mózgu.
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie