Jak mnie to wkurwia, wciskanie obcojęzycznych słów do języka polskiego. No kurwa po co. Ostatnio w pracy sytuacja:
-Michał chodź na maszyne na chwilę!
- Nie mogę, jestem BUSY!
No kurwa jakie BUSY! nie można powiedzieć "zajęty"? polskie słowa, gadasz z POLAKIEM, co za wieśniarstwo totalne, albo "Ide na BREAK'a no kurwa, "Ide na PRZERWE" aż tak ciężko? Chuj, że 3/4 polaków w Anglii nie zna angielskiego, ale czemu na siłe chcą, udowodnić, że jednak są tak zajebiści, że znają język a wychodzą na totalnych idiotów, w oczach innych ;/ Gadasz z polakiem, gadaj po polsku. Proste jak jebanie.
-Michał chodź na maszyne na chwilę!
- Nie mogę, jestem BUSY!
No kurwa jakie BUSY! nie można powiedzieć "zajęty"? polskie słowa, gadasz z POLAKIEM, co za wieśniarstwo totalne, albo "Ide na BREAK'a no kurwa, "Ide na PRZERWE" aż tak ciężko? Chuj, że 3/4 polaków w Anglii nie zna angielskiego, ale czemu na siłe chcą, udowodnić, że jednak są tak zajebiści, że znają język a wychodzą na totalnych idiotów, w oczach innych ;/ Gadasz z polakiem, gadaj po polsku. Proste jak jebanie.