18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (5) Soft Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 0:57
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 0:05
Gospodarka socjalistyczna, czyli katastrofa narodowa
2 LIPCA 1947 * Sejm, wybrany w sfałszowanych wyborach, przyjął Plan Trzyletni * Komuniści przystąpili do likwidacji własności prywatnej * Zaczęła się przebudowa polski według sowieckich wzorów.



Gospodarka w okresie tzw. Polski Ludowej to wielka czarna dziura. W dziejach Polski, od X wieku poczynając, niewiele dotknęło nas klęsk równie głębokich i dotkliwych jak ekonomia w wykonaniu komunistów.
Jej konsekwencją jest olbrzymie zapóźnienie cywilizacyjne naszego kraju i ubóstwo Polaków na tle wielu nacji europejskich. Przez co najmniej długie dziesięciolecia będziemy ponosić skutki rządów władców PRL, a najpewniej przez stulecia, jak niegdyś po potopie szwedzkim.
Przed II wojną światową i jeszcze dobrych kilka lat po jej zakończeniu Polska była państwem porównywalnym z Grecją, Portugalią, Hiszpanią, Włochami, a nawet Finlandią i Japonią. W ciągu kilku dekad, gdy byliśmy podporządkowani woli Kremla i zmuszeni budować gospodarkę na wzór i potrzeby imperium sowieckiego, Zachód uciekł nam bardzo daleko. W 1989 r. Finlandia miała produkt krajowy brutto na jednego mieszkańca 12-krotnie wyższy niż Polska, Włochy 8-krotnie, a Hiszpania 6-krotnie.

Wnosząc po przedsiębiorczości naszych rodaków można za pewnik uznać, że gdyby nie gospodarka komunistyczna, to tzw. przeciętny Polak byłby dziś równie bogaty jak Francuz, Brytyjczyk czy Niemiec. I nikt nie mamiłby nas opowiadaniem, że za Gierka czy Jaruzelskiego było świetnie.
Obecne problemy, bezrobocie czy fakt, że kilka milionów Polaków żyje poniżej minimum egzystencji, jest w dużym stopniu wynikiem tego, iż przez blisko pół wieku kilkadziesiąt milionów osób żyło pod rządami skrajnie patologicznej gospodarki, a ich praca była marnotrawiona.

Nie ma sensu porównywać polityki gospodarczej II i III Rzeczypospolitej z PRL. W gospodarce rynkowej celem polityki jest tworzenie jak najlepszych warunków dla aktywności gospodarczej jednostek. W tzw. Polsce Ludowej władze chciały zarządzać nie tylko całym systemem ekonomicznym, lecz też świadomością obywateli. Konsekwencje tej polityki ponosić będą Polacy przez kilka pokoleń.

Cechą gospodarki komunistycznej było planowanie i kierowanie nią przez rząd, który dążył do upaństwowienia wszystkiego. W 1960 r. w sektorze państwowym pracowało 6 proc. czynnych zawodowo Amerykanów, 10 proc. Niemców i blisko 90 proc. Polaków. A i ci, którzy nie pracowali w zakładach zarządzanych przez państwo, byli i tak poddani ścisłej kontroli. Nawet rolnicy indywidualni nie byli niezależnymi wytwórcami, bo musieli się liczyć z państwowymi cenami skupu. Inicjatywy ludzi były albo ignorowane, albo karane przez rządzących, co skutkowało biernością ekonomiczną Polaków. Kapitalnie scharakteryzował to zjawisko Stefan Kisielewski, mówiąc, że "w socjalizmie państwo zajmuje się wszystkim, więc obywatele starają się nie przeszkadzać i nie robią nic".
Sztuczny świat

Gospodarka PRL opierała się na parametrach odgórnie ustalanych przez władze. Dotyczyło to większości cen, płac, kursów walutowych i wielu innych rzeczy. W konsekwencji wytworzył się sztuczny świat gospodarczy. Przedsiębiorstwa państwowe nie musiały się liczyć z regułami rządzącymi wolnym rynkiem. Jak popadały w kłopoty, mogły liczyć na pomoc z budżetu. Handel zagraniczny był czystą patologią. Ceny i koszty były manipulowane kursami walutowymi oraz pozwoleniami wywozu i przywozu.

Dla władzy ważne były pryncypia ustrojowe, a nie realna gospodarka. Polacy co kilka lub kilkanaście lat na ulicach wyrażali swój stosunek do władzy i efektów prowadzonej przez nią polityki. Ta z buntującymi krwawo się rozprawiała. Podstaw chorego systemu nie ruszano, co najwyżej wymieniano partyjną ekipę.
Pisząc o gospodarce, nie sposób nie podawać liczb. Warto jednak pamiętać, że władze komunistyczne przejęły nie tylko całą gospodarkę, ale też kontrolowały informację. Dane statystyczne były instrumentem sprawowania rządów. Krótko mówiąc, komuniści manipulowali danymi, dlatego trzeba pamiętać, że wyniki gospodarcze PRL nie dają się bezpośrednio porównać z rezultatami krajów o gospodarce rynkowej. Przypomnijmy, że głównym celem było wykonanie planu, dlatego od szczebla najwyższego po najwyższy fałszowano rzeczywistość, np. do produkcji zaliczano niemal wszystko, niezależnie czy było dobrym towarem, czy bublem. Sami komuniści w listopadzie 1987 r. przyznali, że "w konsekwencji niskiej jakości produkcji tracimy 40 proc. dochodu narodowego". Wszechobecność planowania świetnie oddaje znane powiedzenie, że "istnieją trzy kategorie ontologiczne: byt, niebyt i planowanie". Plany zresztą nigdy, poza Trzyletnim, nie były realizowane.

Chociaż PRL była państwem opresyjnym, to jednak wszechobecny chaos powodował, że i stopień kontroli nad gospodarką kulał. W każdym państwie totalitarnym, w którym gospodarka jest centralnie sterowana, system kontroli zależy przede wszystkim od uczciwości aparatu biurokratycznego oraz od siły przymusu. Oba te czynniki wykluczają się jednak nawzajem. Im większy monopol władzy i jej przymus, tym bardziej skorumpowany jest aparat wykonawczy. A próby reformy przez łagodzenie przymusu kończyły się rozkładem machiny biurokratycznej.
Fałszerstwo od PKWN

Komuniści od początku oszukiwali. W manifeście PKWN zapewniali, że własność prywatna będzie chroniona. Jednocześnie PKWN, w którym władzę realną sprawowali komuniści namaszczeni przez Stalina, utrzymał w mocy zarządzenie niemieckich władz okupacyjnych o obowiązkowych dostawach zboża, ziemniaków czy mięsa na potrzeby armii i miast. Nowa władza wycofując z obiegu marki niemieckie, wymianę tak przeprowadziła, że przejęła ok. 90 proc. wartości pieniądza. Potem - w styczniu 1945 r. - zamieniając okupacyjne złotówki na nowe złote, zabieg powtórzyła. Zubożałe w czasie okupacji społeczeństwo ogołocone zostało z resztek oszczędności.

Do dziś panuje niemal powszechne przekonanie, że zasługą nowej władzy było przeprowadzenie reformy rolnej, polegającej na przymusowej i nieodpłatnej parcelacji majątków powyżej 100 ha powierzchni ogólnej lub 50 ha użytków rolnych. Warto jednak przypomnieć, że podobne plany miała w czasie wojny PPS czy Rada Jedności Narodowej, czyli podziemny parlament Polskiego Państwa Podziemnego. Komuniści za reformę rolną kazali chłopom słono zapłacić, ponieważ za uzyskaną ziemię musieli państwu oddać równowartość jednorocznych zbiorów, przy czym należność rozłożono na 10-20 rat rocznych. W ten sposób, wywłaszczając niemal bez odszkodowania i żądając zapłaty za ziemię od chłopów, stworzyli sobie nadzwyczajne źródło dochodów.

Ponadto, w wyniku reformy rolnej zlikwidowano ziemiaństwo, co skutkowało upadkiem kultury rolnej oraz życia kulturalnego na wsi. Celem nowej władzy było zlikwidowanie dworów jako ośrodków życia wiejskiego.
Sami chłopi niewiele na reformie skorzystali, bo średni nadział ziemi wyniósł około 3 ha. Przeciętna zaś wielkość gospodarstwa w Polsce wzrosła z 5 ha w 1938 r. do 5,3 ha w 1950 r. Dodajmy, że do 1948 r. polscy komuniści utrzymywali, że nie zamierzają wprowadzać kolektywizacji, nie używali frazeologii kułackiej, a nawet surowo karali za używanie słowa "kołchoz" w odniesieniu do swoich planów. Złudzenia utrzymywano do 1948 r., gdy Komintern nakazał przyśpieszenie kolektywizacji.
Przegniłe fundamenty

U źródeł polityki gospodarczej PRL stały trzy główne grzechy pierworodne: bezprawie, doktrynerstwo oraz zależność od ZSRR. Ten ostatni czynnik był kluczowy, ponieważ rządzący musieli (i chcieli) robić to, co kazali im przywódcy imperium sowieckiego. Było tak, jak powiedział Stalin: "Kto okupuje terytorium, ten narzuca swój ustrój społeczny".

2 lipca 1947 r. Sejmu uchwalił Plan Trzyletni: na lata 1947-1949. W ostatnim roku planu miano przekroczyć produkcję przemysłową, rolną i dochód narodowy z 1938 r. Plan był dziełem ekonomistów z Centralnego Urzędu Planowania, na którego czele stanął Czesław Bobrowski. Szybko jednak został zmieniony, bo minister przemysłu i handlu Hilary Minc nie krył, że "najwyższą, a zarazem jedyną skuteczną formą uspołecznienia środków produkcji jest upaństwowienie". I komuniści, zgodnie ze swoją totalitarną logiką, zmierzali do likwidacji sektora prywatnego i opanowania spółdzielczości przez administrację państwową. W życie wcielali plan Minca znany jako "bitwa o handel i spółdzielczość". W praktyce brutalnie niszczyli prywatny handel, rzemiosło oraz likwidowali niezależność spółdzielni. Rozwiązali wszelkie instytucje naukowe zajmujące się badaniem gospodarki, a wybitnych ekonomistów niekomunistycznych usunięto z uczelni. Utajniono wszystkie dane ekonomiczne, a nawet zawieszono wydawanie rocznika statystycznego.
Pod koniec Planu Trzyletniego gospodarka była, nie licząc rolnictwa, państwowym monolitem, sterowanym przez armię partyjnych biurokratów. Plan został wykonany w 2 lata i 9 miesięcy. Było to wynikiem przede wszystkim tego, że kraj był potwornie zniszczony przez wojnę. Wydajność pracy była jednak bardzo niska, mimo współzawodnictwa pracy, które zaczęło się w 1947 r.

Na polecenie Kremla rządzący musieli nie tylko odrzucić Plan Marshalla, który pozwolił odbudować zniszczone przez wojnę gospodarki Europy Zachodniej, lecz też odizolować się od rynków kapitalistycznych, co miało katastrofalne skutki dla rozwoju.
Po Planie Trzyletnim był Plan Sześcioletni, a potem tzw. pięciolatki. Istota systemu pozostawała bez zmian. Szefowie zakładów nie musieli martwić się o zbyt, a jedynie o zaopatrzenie. W efekcie rosły zapasy. Na koszty produkcji w praktyce nie zwracano uwagi. W związku z dogmatem o pełnym zatrudnieniu formalnie nie było bezrobocia. Musiano stawiać na przemysł ciężki i zbrojeniowy, bo tego wymagał Kreml. Nagminne fałszowano wyniki, np. oficjalnie produkcja przemysłowa w latach 1949-1960 wzrosła o 352 proc., ale faktycznie, według cen zachodnich, o około 153 proc.
Przecz cały okres PRL na przeszkodzie rozwoju gospodarczego stała absurdalna doktryna, która skutkowała szeregiem patologii, począwszy od bałaganu, lichej technologii, rozdętej biurokracji po skrajną nieefek- tywność. Koszt wybudowania w PRL kopalni czy walcowni był o przeszło 50-100 proc. wyższy niż w krajach zachodnich. Czas budowy był dwukrotnie dłuższy.

Biurokratyczny system planowania i zarządzania hamował postęp, ponieważ przedsiębiorstwa oceniano według rozmiarów produkcji, a nie zysków. Zresztą jeszcze pod koniec lat 50. aż 36 proc. dyrektorów przedsiębiorstw miało tylko wykształcenie podstawowe, a 16 proc. - wyższe.
W latach 1945-1989 kładziono nacisk na uprzemysłowienie, które było celem samym w sobie. Społeczeństwo ponosiło wielkie koszty tego, że przemysł był mało konkurencyjny, w dodatku degradował środowisko naturalne. W mieszkaniu zbudowanym w latach 70. znajdowało się średnio 8 kg benzenu, groźnej trucizny, gdy normy międzynarodowe dopuszczały do 6 dag. Węgiel był głównym towarem eksportowym Polski, ale duża jego część szła do ZSRR po zaniżonych cenach.
Niemal wszystko działało źle, np. wyłączenia prądu stawały się wielką plagą, powodując ogromne straty. Nie mogłoby być inaczej, skoro wszystko było w ręku państwa. Dotyczy to także polityki rolnej. Komunistom nie udało się skolektywizować rolnictwa, jak miało to miejsce w ZSRR, NRD czy Czechosłowacji. W czasach gomułkowskich sektor "uspołeczniony" zajmował 13 proc. gruntów, ale otrzymywał niemal 70 proc. nakładów na rolnictwo. W 1974 r. po raz pierwszy w historii Polska stała się importerem żywności netto.
Szaleństwa Gierka

Do dziś chwalona jest ekipa Gierka i on sam. Ale na gospodarce się nie znał i wykazywał niezwykłą wiarę w rzeczywistość kreowaną własnymi słowami, o czym można dowiedzieć się z lektury stenogramów tzw. komisji Grabskiego, oceniającej odpowiedzialność ekipy gierkowskiej. Owszem, w latach 70. miał miejsce skok inwestycyjny, ale jego podstawą były kredyty zagraniczne. Już w połowie tamtej dekady zaczęły ujawniać się efekty szaleńczej polityki gospodarczej: wolno rosnąca wydajność pracy przy szybkim wzroście płac musiała doprowadzić do braku równowagi. Cały czas gospodarka była bardzo energo- i materiało-chłonna. Fatalna polityka ekonomiczna Gierka i jego drużyny przyczyniła się do załamania gospodarki i wybuchu wielkiego buntu społecznego w lecie 1980 r. Kolejna ekipa, z gen. Wojciechem Jaruzelskim na czele, najpierw nie miała żadnego pomysłu, a potem czołowi działacze PZPR myśleli głównie o tym, jak zarobić na upadku komunizmu.

* Hilary Minc (1905-1974).
Nazywany był dyktatorem gospodarczym w okresie stalinowskim. Od 1945 r.stał na czele resortu przemysłu, a od 1949 r. został również wicepremierem odpowiedzialnym za sprawy gospodarcze. Był zagorzałym i bezwzględnym stalinowcem, a jego celem było przekształcenie Polski na wzór sowiecki. Dążył do całkowitej likwidacji własności prywatnej, czemu miała służyć m.in. ,,bitwa o handel".
* Eugeniusz Szyr (1915-2000)
W Ministerstwie Przemysłu i Handlu był zastępcą Minca. Potem stanął na czele Państwowej Komisji Planowania Gospodarczego, a następnie od 1956 r. do 1981 r. - z niewielką przerwą - był ministrem budownictwa oraz gospodarki materiałowej. W latach 1956-1972 zajmował też stanowisko wicepre- miera, stojąc również na czele Komitetu Nauki i Techniki, choć miał tylko średnie wykształcenie. Był teściem Marcina Święcickiego, dziś posła PO.
* Czesław Bobrowski (1904 -1996).
Mając 16 lat, zgłosił się do wojska na ochotnika w czasie wojny polsko-bolszewickiej (był starszym strzelcem). Ukończył prawo na UW i w okresie międzywojennym pracował m.in. w kilku ministerstwach, ciesząc się opinią człowieka bardzo zdolnego. W czasie II wojny światowej walczył we Francji. W 1945 r. wrócił do Polski i został szefem Centralnego Urzędu Planowania. Po kłótniach z Mincem został odsunięty. Po 1956 r. kilka razy doradzał kolejnym ekipom PRL-owskim.
* Edward Gierek (1913-2001).
I sekretarzem PZPR był w latach 1970-1980. Do dziś u części Polaków cieszy się popularnością i uznaniem, a przez kierownictwo SLD jest przedstawiany jako wzór patrioty i działacza gospodarczego. Historycy podkreślają natomiast, że uzależnił Polskę od ZSRR bardziej niż Gomułka, a nawet Jaruzelski. Ekonomiści przypominają, że prowadzona przez niego polityka gospodarcza doprowadziła do katastrofy.

źródło: dziennikpolski24.pl
Zgłoś
Avatar
swistaq612 2013-07-05, 12:22 9
Najgorszą chyba z konsekwencji PRL-u jest mentalność wielu Polaków, jaką odziedziczyły współczesne pokolenia. Za komuny nie było potrzeby bycia przedsiębiorczym, przez to dzisiejsi dorośli i wychowana przez nich młodzież podchodzi do gospodarki z podejściem "należy mi się praca, należy mi się kasa". Prawda jest taka, że nikomu nic się za darmo nie należy - i moim zdaniem jest to dobre. Rządzą nami jednak ludzie, którzy wychowali się w innych realiach i wybierają ich ludzie, którzy oczekują takiego podejścia. Idź na studia (nawet gówniane) to będziesz kimś i na pewno dasz radę.
Teraz jest inaczej. Po cholerę mi w firmie socjolog, europeista czy inny politolog? Jak zarobisz i jesteś przydatny, to będzie ci się należeć. A najlepiej jak będziesz przedsiębiorczy i zrobisz coś sam, bo wbrew temu co mówią ludzie - da się. Nie wspominając, że mnóstwo ludzi idzie na gówniane studia, zamiast iść do normalnej pracy po technikum/zawodówce.
Ale dzięki PRLowi mentalność jest inna - lepiej siedzieć na dupie, mówić, że jest źle i czekać na cud.
Zgłoś
Avatar
n................e 2013-07-05, 12:23 5
Do tych co uważają że przystąpienie do UE było złym posunięciem. Pierdolnijcie się w łeb, ale tak mocno żebyście nie musieli innych zarażać swoją głupotą. Gdyby Polską zarządzał tacy "Geniusze" Jak BongMan i ci którzy mu dają piwa to ten kraj byłby na poziomie Somalii.
Zgłoś
Avatar
slec21 2013-07-05, 12:41 2
Hmm, ciekawie się czyta, ale ja się pytam, kto zelektryfikował Polskę, odbudował Warszawę, dzięki komu analfabetyzm wynosił praktycznie 0%? Dzięki komu w kolejce do szpitala nie stało się na 3 lata do przodu? Dzięki komu mieliśmy pierwszą co do wielkości flotę handlową? Dzięki komu do każdego zadupkowa dojechałeś pociągiem? A teraz patrzmy na "demokrację" i "kapitalizm" i płaczmy...
Zgłoś
Avatar
Krak 2013-07-05, 12:49 1
Szanuje własność prywatną, ale trzeba zwrócić uwagę, że przywileje, dzięki którym nacjonalizowane grupy społeczne bogaciły się przez setki lat lub miały takie możliwości nadawane były z urodzenia. Dziś można rzec, że jest podobnie , jednak od pucybuta do milionera nie dało się wtedy.
Zgłoś
Avatar
ziemniak1311 2013-07-05, 12:51 1
Pierdolisz kurwa ze PRL to najgrosze co moglo spotkac Polske. Wtedy nasz kraj sie rozwijal. Mimo ze nie ktore produkty nie byly dostepne, mimo to ludziom zylo sie dobrze. Kiedys nic nie bylo. TEraz jest wszystko ale za lada i choj z tego. Jezeli zapytasz kazda osobe w wieku 60+ to powiedza ci ze lepiej bylo za Gierka.
Zgłoś
Avatar
O................p 2013-07-05, 12:59 3
@up

Powiedzą tak bo tęsknią za młodością, a nie za PRL'em. Acha, kiedyś ludziom się żyło dobrze? A gdzie ludzie uciekali z PRL'u na zachód czy odwrotnie?

Jedynym, ale to jedynym plusem tego, że w Polsce tak długo był komunizm, jest to, że na wskutek zostawionej po tym ustroju biedy nie ma tutaj muzułmanów, ale na jak długo?
Zgłoś
Avatar
rahuza 2013-07-05, 13:11 4
Czekam na Dust'a(Devila) żeby ci dojebał jaką to kurwą i polaczkiem nie jesteś i że za Gierka, Bieruta czy innego chuja było tak zajebiście żeśmy aż z radości na ulice wychodzili a jego dziadek to 150% normy jebał i go do KPP czy innego pedalstwa wjebali za wzorową komunistyczność i jeszcze ci kurwa mać medal wzorowego czerwonego buraka pokaże.
Zgłoś
Avatar
alterego 2013-07-05, 13:27
up
Chyba się nie dopisze - kare ma.
Zgłoś
Avatar
d................s 2013-07-05, 13:30 3
BongMan napisał/a:

Historia i dokument.

PS:
Najgorszym co przytrafiło się Polsce było przystąpienie do UE.

U źródeł polityki gospodarczej Polski w UE stały trzy główne grzechy pierworodne: wyższość prawa unijnego nad prawem polskim, doktrynerstwo oraz zależność od niemców. Ten ostatni czynnik był kluczowy, ponieważ rządzący musieli (i chcieli) robić to, co kazali im przywódcy imperium niemieckiego.

Patrzcie, kurwa, jak się historia lubi powtarzać, a Polacy nic się nie nauczyli...



Nie powielaj głupot krzywo zasłyszanych. Lepiej zamilcz, jeśli nie wiesz o czym mówisz.
Zgłoś
Avatar
Berghest 2013-07-05, 13:32 1
BongMan napisał/a:

Historia i dokument.

PS:
Najgorszym co przytrafiło się Polsce było przystąpienie do UE.

U źródeł polityki gospodarczej Polski w UE stały trzy główne grzechy pierworodne: wyższość prawa unijnego nad prawem polskim, doktrynerstwo oraz zależność od niemców. Ten ostatni czynnik był kluczowy, ponieważ rządzący musieli (i chcieli) robić to, co kazali im przywódcy imperium niemieckiego.

Patrzcie, kurwa, jak się historia lubi powtarzać, a Polacy nic się nie nauczyli...



NIE POLACY A ŚWINIE W RZĄDZIE !!!
odejdź od kompa i obejrzyj wiadomości zobaczysz jaki cyrk tam jest, tam zwalcza jeden drugiego, ciągła wojna o stołek (FORSE) tam NIC KURWA nie robia żeby NAM żyło się lepiej ! Tam TYLKO zarabiają, i to jeszcze kurwa na nas..
Zgłoś
Avatar
d................s 2013-07-05, 13:51
las84500 napisał/a:



I tu jest pies pogrzebany. Bo Gierek kredyty, które zaciągał przeznaczał na inwestycję w kraj. Może kulawo celował, ale jednak w kraj i poszczególne gałęzie gospodarki. Jego długi zostały już spłacone a i tak były mniejsze niż obecne zadłużenie Polski. Dziś wszystko to, na co pozaciągał kredyty zostało w pizdu sprzedane i najczęściej postawione w ciągu roku, dwóch w stan upadłości przez nowych właścicieli, którymi najczęściej okazywały się konkurencyjne firmy z zachodu.
Dziś vincent zadłuża nas z powodu pokrycia deficytu budżetowego czyli zaciąga kredyt na spłatę poprzedniego zadłużenia. A to tworzy patologiczną spiralę.
Po za tym żeby sprywatyzować firmę odpowiedzialną za dostawy ciepła do domu!? Żeby myśleć o prywatyzacji miejskich wodociągów (jak to miało miejsce w Warszawie w obu przypadkach)!? Co to kurwa jest!?
Przykład to upadłość naszych stoczni i powszechna opinia o nich jako nieopłacalne zwłaszcza w świetle faktu, że obecnie niemieckie nie wyrabiają się ze zleceniami...



Obecny dług jest zdecydowanie mniejszy, niż ten komuszy. Choćby przez fakt, że nie jest to kredyt, którego raty musimy spłacać co rok... Stocznia upadła, bo była zarządzana przez państwo. Gdyby Vincent faktycznie zaczął prywatyzować majątek państwowy (a ten idiota przenosi pieniądze z ofe do zusu, przez co wysysa pieniądze z giełdy), wtedy moglibyśmy odbić się od obecnej wegetacji.

slec21 napisał/a:

Hmm, ciekawie się czyta, ale ja się pytam, kto zelektryfikował Polskę, odbudował Warszawę, dzięki komu analfabetyzm wynosił praktycznie 0%? Dzięki komu w kolejce do szpitala nie stało się na 3 lata do przodu? Dzięki komu mieliśmy pierwszą co do wielkości flotę handlową? Dzięki komu do każdego zadupkowa dojechałeś pociągiem? A teraz patrzmy na "demokrację" i "kapitalizm" i płaczmy...



W 89 roku PKB Polski wynosiło 5k per capita, wg. parytetu siły nabywczej. Obecnie jest 21 k. Czy nie jest to wystarczająco druzgoczący zarzut wobec PRLu?

Przy okazji: z tymi wyliczeniami odnośnie PKB Polski a innych krajów w 89, przesadziłeś autorze.

rahuza napisał/a:

Czekam na Dust'a(Devila) żeby ci dojebał jaką to kurwą i polaczkiem nie jesteś i że za Gierka, Bieruta czy innego chuja było tak zajebiście żeśmy aż z radości na ulice wychodzili a jego dziadek to 150% normy jebał i go do KPP czy innego pedalstwa wjebali za wzorową komunistyczność i jeszcze ci kurwa mać medal wzorowego czerwonego buraka pokaże.



Te, wierzysz, że ktoś, kto ma w avatarze Lenina, jest zwolennikiem komunizmu? Można być nawet debilem, a jednak zauważyć w tym prowokacje.

ziemniak1311 napisał/a:

Pierdolisz kurwa ze PRL to najgrosze co moglo spotkac Polske. Wtedy nasz kraj sie rozwijal. Mimo ze nie ktore produkty nie byly dostepne, mimo to ludziom zylo sie dobrze. Kiedys nic nie bylo. TEraz jest wszystko ale za lada i choj z tego. Jezeli zapytasz kazda osobe w wieku 60+ to powiedza ci ze lepiej bylo za Gierka.



Nie dość, że pisać nie umiesz, to jeszcze jesteś potomkiem tych, najbardziej podatnych na populizmy. Zapytasz każdego komucha 60+, owszem, powie ci, że za Gierka było lepiej.
Zgłoś
Avatar
c................0 2013-07-05, 14:13 3
Kapitalizm to najlepsze co Polsce w całej historii się przytrafiło. Rosnąca bieda, bezrobocie i rozwarstwienie społeczne to jest to co tygrysy lubią najbardziej. Nie ma nic lepszego niż być dymanym przez pracodawcę (wyzyskiwacza) i robić za najniższą krajową na gównianej umowie bez świadczeń bez szans na emeryturę dodatkowo płaca taka wystarczy żeby nie zdechnąć z głodu ale nie pozwala żyć.
W dodatku w radiu, telewizji i jak widać w internecie jest grupa oszołomów co będą wciskać kit społeczeństwu że obecnie jest w Polsce zajebiście i nigdy nie było lepiej.

A teraz kwintesencja Polskiego dobrobytu :

Od zawsze tam gdzie w grę wchodziły duże pieniądze, tam dochodziło do przekrętów i afer. Co ciekawsze i bardziej spektakularne przypadki posłużyły jako tematy wielu artykułów, książek i filmów. Z największymi przekrętami na naszym rodzimym rynku finansowym kojarzą się przede wszystkim takie nazwiska jak Bagsik, Rywin czy Jędruch.

1. Afera Art-B

Artysta Bogusław Bagsik i lekarz Andrzej Gąsiorowski, założyciele holdingu Art-B są autorami chyba najgłośniejszej afery z początków III RP. Nazywano ich artystami biznesu. Działalność zaczynali z kapitałem dzisiejszych kilkudziesięciu złotych. Zakończyli jako przestępcy ścigani listem gończym. W ciągu dwóch lat stworzyli ogromny holding 200 spółek zatrudniający kilkanaście tysięcy ludzi. Fortunę zbili na tzw. oscylatorze ekonomicznym. Jego autorzy do końca utrzymywali, że tylko wykorzystali dziurawy system bankowy. W czasach, gdy informacje między placówkami przesyłano listownie, jeden czek można było zrealizować kilkanaście razy w różnych bankach, zanim te zaksięgowały transakcję. Każda zainwestowana w ten sposób złotówka dawała więc kilkukrotne przebicie. Zanim na jaw wychodziło, że czek nie ma pokrycia, mijało przynajmniej kilka dni.

Andrzej Gąsiorowski i Bogusław Bagsik – początki biznesu

Przez blisko 2 lata nikt nie zorientował się w przekrętach. W tym czasie artyści biznesu wprowadzili w obieg 6200 wielokrotnie oprocentowanych czeków. Gdy sprawa wyszła na jaw, uciekli do Izraela. Bogusław Bagsik został aresztowany w Szwajcarii w 1996 roku, Andrzej Gąsiorowski mieszka w Tel Awiwie. Zapowiedział, że do Polski wróci najwcześniej w 2031 roku. Wtedy wszelkie zarzuty będą już przedawnione. W sumie straty wyrządzone przez działalność dwóch panów oszacowano na 424 mln zł.

2. Afera FOZZ

Afera FOZZ to jedna z tych spraw, które ciągnęły się przez całą III RP. Sprawa miała swój początek w 1989 roku. Sejm PRL IX kadencji powołał do życia Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Instytucję, której oficjalnym celem było spłata polskich długów, między innymi zaciągniętych przez Gierka. Fundusz miał skupować na rynku wtórnym zagraniczne długi PRL. W ten sposób Polska chciała zmniejszyć swoje zobowiązania, które można było kupić po niższej cenie.

Na zdjęciu Edward Gierek na nowo wybudowanej Trasie Łazienkowskiej.
To m.in. kredyt na jej budowę miał być spłacany z FOZZ

Niestety zarządzający FOZZ mieli trochę inne cele. Grzegorza Żemka, Janinę Chim i inne osoby z kierownictwa oskarżono o zagarnięcie ok. 350 mln dolarów. Pieniądze zamiast na obsługę długu szły na konta firm powiązanych z zarządem. Wiele z nich było zarejestrowanych w rajach podatkowych. Sprawę zakończył sędzia Andrzej Kryże, późniejszy wiceminister sprawiedliwości za rządów PiS. W wielu wątkach sprawy FOZZ-u pojawia się polityka. Fundusz miał rzekomo finansować różne partie polityczne, w tym PC – Jarosława i Lecha Kaczyńskich.

3. Afera „Telegraf”

W kontekście powiązań Grzegorza Żemka i FOZZ z ludźmi polityki często mówi się o sprawie spółki Telegraf. Powstała w 1990 roku, we władzach miała Jarosława Kaczyńskiego, Andrzeja Urbańskiego i Macieja Zalewskiego. Firma miała się zajmować badaniem stacji benzynowych, tworzeniem telewizji i wydawnictwa. W krótkim czasie udziałowcy zwiększyli kapitał zakładowy piętnastokrotnie.

Maciej Zalewski – jedyny skazany związany z Telegrafem

Jedynym skazanym związanym z Telegrafem był Maciej Zalewski, jeden z założycieli Porozumienia Centrum. Dostał 2,5 roku więzienia za wyłudzenie w 1991 r. od szefów Art-B, w tym Bogusława Bagsika, pieniędzy dla Telegrafu. W mediach pojawiały się wiele razy zarzuty, że Telegraf był prywatną spółką szeroko korzystającą ze wsparcia organów państwa i pieniędzy podatników. Wśród firm z kapitałem skarbu państwa wspierających Telegraf wymienia się m.in. Bank Przemysłowo-Handlowy i Budimex. Spekulowano także o powiązaniu spółki z FOZZ-em, który miał przekazywać pieniądze na konto spółki Kaczyńskiego. We wrześniu 1998 roku o działalności charytatywnej spółki ART-B oraz pożyczkach udzielonych m.in. spółce Telegraf, mazowieckiej „Solidarności” oraz posłowi SLD Jerzemu Dziewulskiemu zeznawał przed stołecznym Sądem Wojewódzkim Bogusław Bagsik.

4. Afera Colloseum

Handel długami to całkiem intratne, acz niebezpieczna zajęcie. Józef Jędruch zaczynał swój biznes od obrotem wierzytelnościami hut i kopalń. W 1996 roku założył konsorcjum Colloseum. Jako jego właściciel został oskarżony o wyłudzenie jednej z największych sum w historii Polski. Jego ofiarami padły należące do Skarbu Państwa: Będziński Zakład Elektroenergetyczny (BZE) i Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE). W sumie straty oszacowano na 430 mln zł.

W marcu 2002 roku Jędruch uciekł z Polski, gdy Sąd Okręgowy w Katowicach postanowił go aresztować. Razem z nim zniknęli również inni podejrzani w tej sprawie. Do tej pory poszukiwany jest były wiceprezes Colloseum Piotr Wolnicki. Jędrucha zatrzymano w lipcu 2003 roku w Izraelu. Znaleziono przy nim sfałszowane dokumenty tożsamości. Pod koniec 2003 roku został sprowadzony do Polski. W 2009 roku trafił na pierwszą pozycję listy wyborczej Samoobrony w województwie śląskim.

5. Afera LFO

Laboratorium frakcjonowania osocza miało Skarbowi Państwa zapewnić gigantyczne oszczędności. Przyniosło straty oceniane na miliony dolarów. Zaczęło się od ambitnych planów. W Mielcu miała powstać fabryka osocza krwi, dzięki czemu Polska uniezależniłaby się od dostaw drogich zagranicznych komponentów niezbędnych do wytwarzania leków. Problemy zaczęły się już na etapie przetargu. Wygrała go firma niemająca doświadczenia w branży i śmiesznym kapitałem zakładowym o wartości 100 tys. zł (inwestycja miała pochłonąć 52 mln dolarów), za to z szerokimi koneksjami.

Jednym z jej udziałowców był Włodzimierz Wapiński, jak sam się określał, przyjaciel rodziny Kwaśniewskich. W jego szwedzkim domu gościł Wiesław Kaczmarek, a samochód (jak twierdzą media) pożyczał od niego Marek Siwiec. Spółka LFO zaciągnęła w 1997 roku na budowę fabryki kredyt w wysokości 32 mln dolarów. Gwarancji udzielił rząd Włodzimierza Cimoszewicza. Zamiast fabryki wybudowano dwie hale, produkcja nigdy nie ruszyła, a spółka nigdy nie spłaciła kredytu.

Wiesław Kaczmarek

W 2005 roku prokuratura postanowiła zarzuty Kaczmarkowi w sprawie wydania nierzetelnej opinii, w następstwie której LFO dostała kredyt. Po uniewinnieniu w I instancji sprawa wróciła na wokandę. W czerwcu 2008 postawiono zarzuty Halinie Wasilewskiej-Trenkner, obecnie członkowi Rady Polityki Pieniężnej.

6. Afera Rywina

Tej afery nikomu nie trzeba przypominać. W 2002 roku tzw. Rywingate wstrząsnęła życiem publicznym w Polsce. A wszystko zaczęło się od korupcyjnej propozycji złożonej przez Lwa Rywina, producenta filmowego, szefowi Agory Adamowi Michnikowi. Rywin w zamian za przeforsowanie korzystnych zmian w ustawie, chciał zostać szefem Telewizji Polsat, którą w tym czasie chciała przejąć Agora.

Lew Rywin na ławce oskarżonych podczas procesu

Rywin został nagrany, sprawa ujrzała światło dzienne, a afera zmieniła na zawsze polską politykę. W sprawę zamieszane były władze SLD. Aleksandra Jakubowska wyszła z afery obronną ręką. Nikt z tzw. „grupy trzymającej władzę” nie został skazany. Do więzienia trafił tylko producent filmowy, a nieżyjąca już Janina Sokołowska, legislatorka KRRiT została skazana na wyrok w zawieszeniu.

7. Afery paliwowe: Orlen

W III RP mieliśmy cztery afery paliwowe. Pierwsza dotyczyła nielegalnego wwozu paliwa na początku lat 90-tych. Druga na początku XXI wieku skończyła się rozbiciem mafii paliwowej i zatrzymaniem ponad 300 osób i aresztowaniem 50. Straty budżetu oceniane są na kilka miliardów złotych. Dzięki sfałszowanym fakturom na rynek trafiała benzyna bez opłaconej akcyzy. Trzecia dotyczyła nielegalnego obrotu paliwem na Śląsku.

Jednak najgłośniejsza to tzw. Orlengate. Na początku 2002 roku zatrzymany został prezes PKN Orlen Andrzej Modrzejewski. Jak się później okazało decyzja o aresztowaniu zapadła na najwyższych szczeblach władzy. W ten sposób zablokowany został warty 14 mld dolarów kontrakt na dostawy ropy. W trakcie postępowania sejmowej komisji śledczej wyszły na jaw poboczne wątki, m.in. udział lobbysty Marka Dochnala negocjującego sprzedaż Rosjanom polskich firm energetycznych.

8. Afera hazardowa

Rychu, Zbychu i Miro to nie bohaterowie kreskówki „Włatcy Móch”, ale afery hazardowej. Z animowanymi postaciami łączy je tylko Wrocław. 1 października 2009 roku „Rzeczpospolita” ujawniła stenogramy podsłuchów rozmów telefonicznych polityków Platformy Obywatelskiej z wrocławskimi biznesmenami Ryszardem Sobiesiakiem i Janem Koskiem. Z rozmów wynika, że próbowali wpływać na kształt nowelizacji ustawy hazardowej wprowadzającej dopłaty do „jednorękich bandytów”. W podsłuchanych rozmowach można usłyszeć m.in. słowa Zbigniewa Chlebowskiego „Na 90 procent, Rysiu, załatwię”. Do historii najgorszych wyjaśnień przeszło wystąpienie spoconego „Zbycha” tłumaczącego się ze spotkań z biznesmenami na cmentarzu.

Afera zmiotła z polityki także Mirosława Drzewieckiego, ówczesnego ministra sportu, który wycofał się z propozycji dopłat do gier hazardowych. Dodatkowy podatek budżetowi państwa miał przynieść ok. 400 mln zł rocznie. Taka suma spowodowała, że oprócz „Mira” z rządu wyrzucono także siedem innych osób. Afera hazardowa to jednak nie tylko czarne charaktery. Jej „pozytywnymi” bohaterami szybko stała się restauracja „Pędzący królik” oraz członkowie sejmowej komisji śledczej – dociekliwy niczym dr House Bartosz Arłukowicz oraz subtelna niczym pensjonarka Beata Kempa.

Na razie zarzutów z powodu afery hazardowej nikomu nie postawiono. Na całym zamieszaniu ucierpiał tylko golf, czyli sport, przy którym spotykali się główni bohaterowie afery hazardowej. I tylko tego golfa szkoda.

9. Premia na starcie i pierwsze kantory

Wiele z największych fortun III RP powstało, dzięki wykorzystaniu raczkującej demokracji. Pierwsza miała swój początek jeszcze w PRL. Aleksander Gawronik, jeden z pierwszych polskich milionerów, wykorzystał walący się system komunistyczny. 13 marca 1989 roku rząd Mieczysława Rakowskiego zdecydował o otworzeniu rynku walutowego. W zaledwie 3 dni po tej decyzji wzdłuż zachodniej granicy Gawronik otworzył sieć kantorów wymiany walut.

Późniejszy senator wykorzystał cynk o zmianie przepisów i niemalże zmonopolizował rynek kantorów. To dość typowa droga dla polskich aferzystów. W 1990 roku Gawronik znalazł się na 1. miejscu na liście najbogatszych Polaków według tygodnika „Wprost”. Później został dwukrotnie skazany. W 2004 roku na 8 lat więzienia za wyłudzenie 9 mln zł nienależnego podatku VAT. Rok wcześniej zakończył się proces o przywłaszczenie mienia spółki Art-B, którą rządził po ucieczce dwóch jej założycieli.

10. Bezpieczna Kasa Oszczędności

Od samego początku III RP pojawiali wszelkiej maści krętacze, którzy próbowali naciągnąć naiwnych. W październiku 1989 roku Lech Grobelny założył Bezpieczną Kasę Oszczędności. Swoim klientom proponował lokaty oszczędnościowe. Jego oferta była dużo korzystniejsza niż banków. W ciągu 6 miesięcy gwarantował zysk 180 proc. Sukces miała mu zapewnić wymiana złotówek na dolary. Niestety Balcerowicz wprowadził 1 stycznia 1990 roku pełną wymienialność złotówki i sztywny kurs dolara. Inflacja była wysoka więc siła nabywcza powiązanego dolara malała, a ludzie zostali na lodzie.

Pieniądze w kasie Grobelnego złożyło ok. 10000 ludzi. Wartość powierzonych oszczędności szacowano na ok. 25 mld starych złotych. W połowie 1990 roku właściciel BKO wyjechał do Niemiec. Po miesiącu klienci zaczęli oblegać kasy z żądaniem zwrotu pieniędzy. Firma upadła, a syndyk masy upadłościowej zwrócił oszukanym ok. 20-30 proc. zdeponowanych oszczędności. Za Grobelnym wysłano list gończy. Złapany stanął przed sądem, który skazał go na 12 lat więzienia. Wyrok uchylono z powodów proceduralnych. W 2007 roku aferzystę znaleziono martwego w obskurnym pawilonie na warszawskim Targówku.

Afer gospodarczych było dużo więcej. Niektóre jak afera węglowa, polegająca na fałszowaniu świadectw jakości węgla oraz jego wyłudzaniu ze śląskich kopalni, skończyły się tragicznie. Barbara Blida „popełniła samobójstwo” w czasie zatrzymania. Większość afer w III RP dotyczyła nie tylko najwyższych szczebli władzy. Dotykała zwykłych ludzi, którzy często tracili oszczędności całego życia. To cecha wspólna afer WGI (Warszawska Grupa Inwestycyjna), Interbrok Investment czy Piotra Osucha.

Wszędzie tam, gdzie spotykają się wielkie pieniądze i polityka, rodzą się niebezpieczne związki. Największe gospodarcze skandale zawdzięczamy decydentom i biznesmenom. Ale nie brakuje też przedsiębiorczych Polaków, którzy postanowili się dorobić kosztem naiwnych rodaków. Dokonania jednych i drugich wstrząsały młodą demokracją, mijają kolejne lata i nadal są plagą w naszym kraju.

I pamietajcie OTAKE POLSKĘ WALCZYLIM!!!!
Zgłoś
Avatar
d................s 2013-07-05, 14:40 1
@up
Kolego, to, że ci się źle powodzi, nie oznacza automatycznie, że na przykład i mnie się źle powodzi. Zainteresuj się wskaźnikami, które to są tworzone w celu 'obiektywizowania' sytuacji gospodarczych.

Komuchy gorsze od nazistów... Ci pierwsi bowiem wciąż wierzą, że ich system działał, nawet po wyrokach historii... Drudzy zaś są po prostu skurwysynami.
Zgłoś
Avatar
joj_sport 2013-07-05, 15:26
Propo ciemnego ludu, nie ma co sie dziwic. Powybijali Nam najwazniejsze i najtęższe głowy w kraju w czasie II WŚ i zaraz po niej. Siła lezy w przyszlosci, oby mlodziez tylko chciala myslec, myslec i myslec jak zrobic zeby tutaj sprawiedliwiej i rozsadniej.
Zgłoś
Avatar
MateuszMmz 2013-07-05, 15:27
nieodwracalne napisał/a:

Do tych co uważają że przystąpienie do UE było złym posunięciem. Pierdolnijcie się w łeb, ale tak mocno żebyście nie musieli innych zarażać swoją głupotą. Gdyby Polską zarządzał tacy "Geniusze" Jak BongMan i ci którzy mu dają piwa to ten kraj byłby na poziomie Somalii.

To wyjaśnij jak według ciebie, przystąpienie Polski do UE jest dla nas korzystne? Bo ja tego nie rozumiem. Państwo daje 16 mld Unii, a Unia nam "daje" dotacje 300 mln z czego pan tusk się cieszy, bo TAK NAM DOBRZE EUROPA ROBI I ZA DARMO DAJE. Ja żadnych plusów nie widze, no może poza strefą Schengen
Zgłoś
Przejdź to ostatniego posta w temacie