18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (5) Soft Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 0:57
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 0:05
Gospodarka socjalistyczna, czyli katastrofa narodowa
2 LIPCA 1947 * Sejm, wybrany w sfałszowanych wyborach, przyjął Plan Trzyletni * Komuniści przystąpili do likwidacji własności prywatnej * Zaczęła się przebudowa polski według sowieckich wzorów.



Gospodarka w okresie tzw. Polski Ludowej to wielka czarna dziura. W dziejach Polski, od X wieku poczynając, niewiele dotknęło nas klęsk równie głębokich i dotkliwych jak ekonomia w wykonaniu komunistów.
Jej konsekwencją jest olbrzymie zapóźnienie cywilizacyjne naszego kraju i ubóstwo Polaków na tle wielu nacji europejskich. Przez co najmniej długie dziesięciolecia będziemy ponosić skutki rządów władców PRL, a najpewniej przez stulecia, jak niegdyś po potopie szwedzkim.
Przed II wojną światową i jeszcze dobrych kilka lat po jej zakończeniu Polska była państwem porównywalnym z Grecją, Portugalią, Hiszpanią, Włochami, a nawet Finlandią i Japonią. W ciągu kilku dekad, gdy byliśmy podporządkowani woli Kremla i zmuszeni budować gospodarkę na wzór i potrzeby imperium sowieckiego, Zachód uciekł nam bardzo daleko. W 1989 r. Finlandia miała produkt krajowy brutto na jednego mieszkańca 12-krotnie wyższy niż Polska, Włochy 8-krotnie, a Hiszpania 6-krotnie.

Wnosząc po przedsiębiorczości naszych rodaków można za pewnik uznać, że gdyby nie gospodarka komunistyczna, to tzw. przeciętny Polak byłby dziś równie bogaty jak Francuz, Brytyjczyk czy Niemiec. I nikt nie mamiłby nas opowiadaniem, że za Gierka czy Jaruzelskiego było świetnie.
Obecne problemy, bezrobocie czy fakt, że kilka milionów Polaków żyje poniżej minimum egzystencji, jest w dużym stopniu wynikiem tego, iż przez blisko pół wieku kilkadziesiąt milionów osób żyło pod rządami skrajnie patologicznej gospodarki, a ich praca była marnotrawiona.

Nie ma sensu porównywać polityki gospodarczej II i III Rzeczypospolitej z PRL. W gospodarce rynkowej celem polityki jest tworzenie jak najlepszych warunków dla aktywności gospodarczej jednostek. W tzw. Polsce Ludowej władze chciały zarządzać nie tylko całym systemem ekonomicznym, lecz też świadomością obywateli. Konsekwencje tej polityki ponosić będą Polacy przez kilka pokoleń.

Cechą gospodarki komunistycznej było planowanie i kierowanie nią przez rząd, który dążył do upaństwowienia wszystkiego. W 1960 r. w sektorze państwowym pracowało 6 proc. czynnych zawodowo Amerykanów, 10 proc. Niemców i blisko 90 proc. Polaków. A i ci, którzy nie pracowali w zakładach zarządzanych przez państwo, byli i tak poddani ścisłej kontroli. Nawet rolnicy indywidualni nie byli niezależnymi wytwórcami, bo musieli się liczyć z państwowymi cenami skupu. Inicjatywy ludzi były albo ignorowane, albo karane przez rządzących, co skutkowało biernością ekonomiczną Polaków. Kapitalnie scharakteryzował to zjawisko Stefan Kisielewski, mówiąc, że "w socjalizmie państwo zajmuje się wszystkim, więc obywatele starają się nie przeszkadzać i nie robią nic".
Sztuczny świat

Gospodarka PRL opierała się na parametrach odgórnie ustalanych przez władze. Dotyczyło to większości cen, płac, kursów walutowych i wielu innych rzeczy. W konsekwencji wytworzył się sztuczny świat gospodarczy. Przedsiębiorstwa państwowe nie musiały się liczyć z regułami rządzącymi wolnym rynkiem. Jak popadały w kłopoty, mogły liczyć na pomoc z budżetu. Handel zagraniczny był czystą patologią. Ceny i koszty były manipulowane kursami walutowymi oraz pozwoleniami wywozu i przywozu.

Dla władzy ważne były pryncypia ustrojowe, a nie realna gospodarka. Polacy co kilka lub kilkanaście lat na ulicach wyrażali swój stosunek do władzy i efektów prowadzonej przez nią polityki. Ta z buntującymi krwawo się rozprawiała. Podstaw chorego systemu nie ruszano, co najwyżej wymieniano partyjną ekipę.
Pisząc o gospodarce, nie sposób nie podawać liczb. Warto jednak pamiętać, że władze komunistyczne przejęły nie tylko całą gospodarkę, ale też kontrolowały informację. Dane statystyczne były instrumentem sprawowania rządów. Krótko mówiąc, komuniści manipulowali danymi, dlatego trzeba pamiętać, że wyniki gospodarcze PRL nie dają się bezpośrednio porównać z rezultatami krajów o gospodarce rynkowej. Przypomnijmy, że głównym celem było wykonanie planu, dlatego od szczebla najwyższego po najwyższy fałszowano rzeczywistość, np. do produkcji zaliczano niemal wszystko, niezależnie czy było dobrym towarem, czy bublem. Sami komuniści w listopadzie 1987 r. przyznali, że "w konsekwencji niskiej jakości produkcji tracimy 40 proc. dochodu narodowego". Wszechobecność planowania świetnie oddaje znane powiedzenie, że "istnieją trzy kategorie ontologiczne: byt, niebyt i planowanie". Plany zresztą nigdy, poza Trzyletnim, nie były realizowane.

Chociaż PRL była państwem opresyjnym, to jednak wszechobecny chaos powodował, że i stopień kontroli nad gospodarką kulał. W każdym państwie totalitarnym, w którym gospodarka jest centralnie sterowana, system kontroli zależy przede wszystkim od uczciwości aparatu biurokratycznego oraz od siły przymusu. Oba te czynniki wykluczają się jednak nawzajem. Im większy monopol władzy i jej przymus, tym bardziej skorumpowany jest aparat wykonawczy. A próby reformy przez łagodzenie przymusu kończyły się rozkładem machiny biurokratycznej.
Fałszerstwo od PKWN

Komuniści od początku oszukiwali. W manifeście PKWN zapewniali, że własność prywatna będzie chroniona. Jednocześnie PKWN, w którym władzę realną sprawowali komuniści namaszczeni przez Stalina, utrzymał w mocy zarządzenie niemieckich władz okupacyjnych o obowiązkowych dostawach zboża, ziemniaków czy mięsa na potrzeby armii i miast. Nowa władza wycofując z obiegu marki niemieckie, wymianę tak przeprowadziła, że przejęła ok. 90 proc. wartości pieniądza. Potem - w styczniu 1945 r. - zamieniając okupacyjne złotówki na nowe złote, zabieg powtórzyła. Zubożałe w czasie okupacji społeczeństwo ogołocone zostało z resztek oszczędności.

Do dziś panuje niemal powszechne przekonanie, że zasługą nowej władzy było przeprowadzenie reformy rolnej, polegającej na przymusowej i nieodpłatnej parcelacji majątków powyżej 100 ha powierzchni ogólnej lub 50 ha użytków rolnych. Warto jednak przypomnieć, że podobne plany miała w czasie wojny PPS czy Rada Jedności Narodowej, czyli podziemny parlament Polskiego Państwa Podziemnego. Komuniści za reformę rolną kazali chłopom słono zapłacić, ponieważ za uzyskaną ziemię musieli państwu oddać równowartość jednorocznych zbiorów, przy czym należność rozłożono na 10-20 rat rocznych. W ten sposób, wywłaszczając niemal bez odszkodowania i żądając zapłaty za ziemię od chłopów, stworzyli sobie nadzwyczajne źródło dochodów.

Ponadto, w wyniku reformy rolnej zlikwidowano ziemiaństwo, co skutkowało upadkiem kultury rolnej oraz życia kulturalnego na wsi. Celem nowej władzy było zlikwidowanie dworów jako ośrodków życia wiejskiego.
Sami chłopi niewiele na reformie skorzystali, bo średni nadział ziemi wyniósł około 3 ha. Przeciętna zaś wielkość gospodarstwa w Polsce wzrosła z 5 ha w 1938 r. do 5,3 ha w 1950 r. Dodajmy, że do 1948 r. polscy komuniści utrzymywali, że nie zamierzają wprowadzać kolektywizacji, nie używali frazeologii kułackiej, a nawet surowo karali za używanie słowa "kołchoz" w odniesieniu do swoich planów. Złudzenia utrzymywano do 1948 r., gdy Komintern nakazał przyśpieszenie kolektywizacji.
Przegniłe fundamenty

U źródeł polityki gospodarczej PRL stały trzy główne grzechy pierworodne: bezprawie, doktrynerstwo oraz zależność od ZSRR. Ten ostatni czynnik był kluczowy, ponieważ rządzący musieli (i chcieli) robić to, co kazali im przywódcy imperium sowieckiego. Było tak, jak powiedział Stalin: "Kto okupuje terytorium, ten narzuca swój ustrój społeczny".

2 lipca 1947 r. Sejmu uchwalił Plan Trzyletni: na lata 1947-1949. W ostatnim roku planu miano przekroczyć produkcję przemysłową, rolną i dochód narodowy z 1938 r. Plan był dziełem ekonomistów z Centralnego Urzędu Planowania, na którego czele stanął Czesław Bobrowski. Szybko jednak został zmieniony, bo minister przemysłu i handlu Hilary Minc nie krył, że "najwyższą, a zarazem jedyną skuteczną formą uspołecznienia środków produkcji jest upaństwowienie". I komuniści, zgodnie ze swoją totalitarną logiką, zmierzali do likwidacji sektora prywatnego i opanowania spółdzielczości przez administrację państwową. W życie wcielali plan Minca znany jako "bitwa o handel i spółdzielczość". W praktyce brutalnie niszczyli prywatny handel, rzemiosło oraz likwidowali niezależność spółdzielni. Rozwiązali wszelkie instytucje naukowe zajmujące się badaniem gospodarki, a wybitnych ekonomistów niekomunistycznych usunięto z uczelni. Utajniono wszystkie dane ekonomiczne, a nawet zawieszono wydawanie rocznika statystycznego.
Pod koniec Planu Trzyletniego gospodarka była, nie licząc rolnictwa, państwowym monolitem, sterowanym przez armię partyjnych biurokratów. Plan został wykonany w 2 lata i 9 miesięcy. Było to wynikiem przede wszystkim tego, że kraj był potwornie zniszczony przez wojnę. Wydajność pracy była jednak bardzo niska, mimo współzawodnictwa pracy, które zaczęło się w 1947 r.

Na polecenie Kremla rządzący musieli nie tylko odrzucić Plan Marshalla, który pozwolił odbudować zniszczone przez wojnę gospodarki Europy Zachodniej, lecz też odizolować się od rynków kapitalistycznych, co miało katastrofalne skutki dla rozwoju.
Po Planie Trzyletnim był Plan Sześcioletni, a potem tzw. pięciolatki. Istota systemu pozostawała bez zmian. Szefowie zakładów nie musieli martwić się o zbyt, a jedynie o zaopatrzenie. W efekcie rosły zapasy. Na koszty produkcji w praktyce nie zwracano uwagi. W związku z dogmatem o pełnym zatrudnieniu formalnie nie było bezrobocia. Musiano stawiać na przemysł ciężki i zbrojeniowy, bo tego wymagał Kreml. Nagminne fałszowano wyniki, np. oficjalnie produkcja przemysłowa w latach 1949-1960 wzrosła o 352 proc., ale faktycznie, według cen zachodnich, o około 153 proc.
Przecz cały okres PRL na przeszkodzie rozwoju gospodarczego stała absurdalna doktryna, która skutkowała szeregiem patologii, począwszy od bałaganu, lichej technologii, rozdętej biurokracji po skrajną nieefek- tywność. Koszt wybudowania w PRL kopalni czy walcowni był o przeszło 50-100 proc. wyższy niż w krajach zachodnich. Czas budowy był dwukrotnie dłuższy.

Biurokratyczny system planowania i zarządzania hamował postęp, ponieważ przedsiębiorstwa oceniano według rozmiarów produkcji, a nie zysków. Zresztą jeszcze pod koniec lat 50. aż 36 proc. dyrektorów przedsiębiorstw miało tylko wykształcenie podstawowe, a 16 proc. - wyższe.
W latach 1945-1989 kładziono nacisk na uprzemysłowienie, które było celem samym w sobie. Społeczeństwo ponosiło wielkie koszty tego, że przemysł był mało konkurencyjny, w dodatku degradował środowisko naturalne. W mieszkaniu zbudowanym w latach 70. znajdowało się średnio 8 kg benzenu, groźnej trucizny, gdy normy międzynarodowe dopuszczały do 6 dag. Węgiel był głównym towarem eksportowym Polski, ale duża jego część szła do ZSRR po zaniżonych cenach.
Niemal wszystko działało źle, np. wyłączenia prądu stawały się wielką plagą, powodując ogromne straty. Nie mogłoby być inaczej, skoro wszystko było w ręku państwa. Dotyczy to także polityki rolnej. Komunistom nie udało się skolektywizować rolnictwa, jak miało to miejsce w ZSRR, NRD czy Czechosłowacji. W czasach gomułkowskich sektor "uspołeczniony" zajmował 13 proc. gruntów, ale otrzymywał niemal 70 proc. nakładów na rolnictwo. W 1974 r. po raz pierwszy w historii Polska stała się importerem żywności netto.
Szaleństwa Gierka

Do dziś chwalona jest ekipa Gierka i on sam. Ale na gospodarce się nie znał i wykazywał niezwykłą wiarę w rzeczywistość kreowaną własnymi słowami, o czym można dowiedzieć się z lektury stenogramów tzw. komisji Grabskiego, oceniającej odpowiedzialność ekipy gierkowskiej. Owszem, w latach 70. miał miejsce skok inwestycyjny, ale jego podstawą były kredyty zagraniczne. Już w połowie tamtej dekady zaczęły ujawniać się efekty szaleńczej polityki gospodarczej: wolno rosnąca wydajność pracy przy szybkim wzroście płac musiała doprowadzić do braku równowagi. Cały czas gospodarka była bardzo energo- i materiało-chłonna. Fatalna polityka ekonomiczna Gierka i jego drużyny przyczyniła się do załamania gospodarki i wybuchu wielkiego buntu społecznego w lecie 1980 r. Kolejna ekipa, z gen. Wojciechem Jaruzelskim na czele, najpierw nie miała żadnego pomysłu, a potem czołowi działacze PZPR myśleli głównie o tym, jak zarobić na upadku komunizmu.

* Hilary Minc (1905-1974).
Nazywany był dyktatorem gospodarczym w okresie stalinowskim. Od 1945 r.stał na czele resortu przemysłu, a od 1949 r. został również wicepremierem odpowiedzialnym za sprawy gospodarcze. Był zagorzałym i bezwzględnym stalinowcem, a jego celem było przekształcenie Polski na wzór sowiecki. Dążył do całkowitej likwidacji własności prywatnej, czemu miała służyć m.in. ,,bitwa o handel".
* Eugeniusz Szyr (1915-2000)
W Ministerstwie Przemysłu i Handlu był zastępcą Minca. Potem stanął na czele Państwowej Komisji Planowania Gospodarczego, a następnie od 1956 r. do 1981 r. - z niewielką przerwą - był ministrem budownictwa oraz gospodarki materiałowej. W latach 1956-1972 zajmował też stanowisko wicepre- miera, stojąc również na czele Komitetu Nauki i Techniki, choć miał tylko średnie wykształcenie. Był teściem Marcina Święcickiego, dziś posła PO.
* Czesław Bobrowski (1904 -1996).
Mając 16 lat, zgłosił się do wojska na ochotnika w czasie wojny polsko-bolszewickiej (był starszym strzelcem). Ukończył prawo na UW i w okresie międzywojennym pracował m.in. w kilku ministerstwach, ciesząc się opinią człowieka bardzo zdolnego. W czasie II wojny światowej walczył we Francji. W 1945 r. wrócił do Polski i został szefem Centralnego Urzędu Planowania. Po kłótniach z Mincem został odsunięty. Po 1956 r. kilka razy doradzał kolejnym ekipom PRL-owskim.
* Edward Gierek (1913-2001).
I sekretarzem PZPR był w latach 1970-1980. Do dziś u części Polaków cieszy się popularnością i uznaniem, a przez kierownictwo SLD jest przedstawiany jako wzór patrioty i działacza gospodarczego. Historycy podkreślają natomiast, że uzależnił Polskę od ZSRR bardziej niż Gomułka, a nawet Jaruzelski. Ekonomiści przypominają, że prowadzona przez niego polityka gospodarcza doprowadziła do katastrofy.

źródło: dziennikpolski24.pl
Zgłoś
Avatar
BongMan 2013-07-04, 12:26 47
Historia i dokument.

PS:
Najgorszym co przytrafiło się Polsce było przystąpienie do UE.

Vof napisał/a:

U źródeł polityki gospodarczej PRL stały trzy główne grzechy pierworodne: bezprawie, doktrynerstwo oraz zależność od ZSRR. Ten ostatni czynnik był kluczowy, ponieważ rządzący musieli (i chcieli) robić to, co kazali im przywódcy imperium sowieckiego.



U źródeł polityki gospodarczej Polski w UE stały trzy główne grzechy pierworodne: wyższość prawa unijnego nad prawem polskim, doktrynerstwo oraz zależność od niemców. Ten ostatni czynnik był kluczowy, ponieważ rządzący musieli (i chcieli) robić to, co kazali im przywódcy imperium niemieckiego.

Patrzcie, kurwa, jak się historia lubi powtarzać, a Polacy nic się nie nauczyli...
Zgłoś
Avatar
Gienek2 2013-07-04, 12:26
nooo... dziś też troche przebudowali Polskę. tak czytam i czytam o tym Jemeni, i przyszło mi do głowy że te kurwy ży..skie celowo prowadzą politykę proislamską w Europie ażeby muzułmanów "u nas" było jak najwięcej a wtedy oni (ósa) będą prowadzić swoją ogólnoświatową politykę pokoju prowadząc wojny w prawowitych państwach muzułmańskich, a myśląc logicznie Ci muzułmanie "u nas" będą traktować nas jak sprzymierzeńców ósa. w końcu państwa zachodu, rozwoju i będą kurwa jakieś popierdolone odwety
Zgłoś
Avatar
Gorgor 2013-07-04, 13:08 8
Na szczęście dzisiaj mamy praworządna i uczciwą władzę wybieraną w demokratycznych wyborach i nie mamy długu publicznego. Pomijam już to, że wszystkim żyje się lepiej bo nad wszystkim czuwają specjaliści ekonomiczni.
Zgłoś
Avatar
Echis 2013-07-04, 13:10 3
Za PRL to przynajmniej była jedna partia i ZSRR, a teraz jest kurwa 5 partii i UE. Wtedy to przynajmniej każdy miał robote. Nie bronię PRL-u, ale każdy system ma swoje zalety i wady.
Zgłoś
Avatar
jackhammer 2013-07-04, 13:14 4
Najgorsza to była wojna, wybili połowę ludności i zabrali kawał terytorium, PRL to skutek wojny i ruchania w dupę przez sojuszników. Zresztą dalej się dajemy ruchać - np płacimy za jakiś wymyślony CO2.
Zgłoś
Avatar
en-em 2013-07-04, 14:13 13
prl to prl sramto..przynajmniej ludzie się kształcili na normalnym poziomie i przystępnych warunkach.teraz zaczyna ise powrót do ciemnogrodu.
Zgłoś
Avatar
x................s 2013-07-04, 15:00 2
po komunie nagle jak grzyby po deszczu pojawili się najbogatsi ;-D skad?
Zgłoś
Avatar
Radysh 2013-07-04, 15:20 4
Taaa A po II wojnie światowej Polskę odbudowali księża i biskupi. Ci wybitni patrioci z niezmierzoną pomocą Watykanu ścierali w wysiłku ręce do krwi.
Tak samo jak za targowicy.
Zgłoś
Avatar
jedrzej152 2013-07-04, 18:10 12
Ja pierdole, ten tekst napisał chyba jakiś gimbus nie mający pojęcia o socjalizmie w Polsce, fakt może , na początku Polska w PRL była słaba, ale nie zapominajmy, że podnosiła się po wojnie (czyli jakoś do końca panowania Bieruta). A dzisiaj co, cała jest rozsprzedana na zachód i i tak gówno mamy.
Zgłoś
Avatar
Nizzur 2013-07-05, 11:45 2
Wtedy przynajmniej każdy miał robote.Chuj że na produkcji ludzi nie potrzeba ale i tak brali.
Zgłoś
Avatar
defcon1 2013-07-05, 11:52
Red is bad.
Zgłoś
Avatar
PanBóg 2013-07-05, 12:02 1
Jedyne za czym tęsknie to stara, dobra milicja.
Zgłoś
Avatar
las84500 2013-07-05, 12:04 7
Vof napisał/a:

Owszem, w latach 70. miał miejsce skok inwestycyjny, ale jego podstawą były kredyty zagraniczne.



I tu jest pies pogrzebany. Bo Gierek kredyty, które zaciągał przeznaczał na inwestycję w kraj. Może kulawo celował, ale jednak w kraj i poszczególne gałęzie gospodarki. Jego długi zostały już spłacone a i tak były mniejsze niż obecne zadłużenie Polski. Dziś wszystko to, na co pozaciągał kredyty zostało w pizdu sprzedane i najczęściej postawione w ciągu roku, dwóch w stan upadłości przez nowych właścicieli, którymi najczęściej okazywały się konkurencyjne firmy z zachodu.
Dziś vincent zadłuża nas z powodu pokrycia deficytu budżetowego czyli zaciąga kredyt na spłatę poprzedniego zadłużenia. A to tworzy patologiczną spiralę.
Po za tym żeby sprywatyzować firmę odpowiedzialną za dostawy ciepła do domu!? Żeby myśleć o prywatyzacji miejskich wodociągów (jak to miało miejsce w Warszawie w obu przypadkach)!? Co to kurwa jest!?
Przykład to upadłość naszych stoczni i powszechna opinia o nich jako nieopłacalne zwłaszcza w świetle faktu, że obecnie niemieckie nie wyrabiają się ze zleceniami...
Zgłoś
Avatar
O................p 2013-07-05, 12:20 7
Komunizm, a właściwie socjalizm to najgorszy twór człowieka w całej historii. Niszczy wszystko i NIGDZIE się nie udał (mam nadzieje, że żaden debil nie wspomni o Chinach, bo partia tam rządząca jest komunistyczna chyba tylko z nazwy). Najgorsze jest to, że komunizm powraca, a właściwie już powrócił pod nazwą Unii Europejskiej.

Co do debili, którzy chwalą PRL, bo była praca, to albo są to 13 letnie gimbusy, albo kretyni. Dla waszej informacji, co z tego jak miałeś pracę i pieniądze, skoro stałeś po masło w 10 metrowej kolejce, a o innych produktach można było pomarzyć.
Zgłoś
Przejdź to ostatniego posta w temacie