Buddysta, Chrześcijanin i Żyd spierają się o to, który bóg jest najłaskawszy i ogólnie the best.
Chrześcijanin mówi:
"No ja to raz pamiętam jak jeździłem na nartach w wysokich górach... nierozważnie wjechałem w zamkniętą trasę i wypadłem z urwiska. Gdy spadałem całe życie przeleciało mi przed oczami, ale zachowując zimną krew, zacząłem modlić się do Jezusa, a ten w swej łaskawości sprawił, że spadłem na dużą warstwę świeżego puchu i uniknąłem śmierci."
Buddysta na to:
"E, to jeszcze nic, ja kiedyś pływałem w oceanie. W pewnym momencie zauważyłem płynącego w mą stronę krwiożerczego rekina... Myślałem, że nadszedł mój kres, ale zdążyłem odmówić modlitwę i w ostatniej chwili wielka fala, sprowadzona przez Buddę, wyrzuciła mnie na brzeg"
Żyd odpowiada:
"Phi... Jahwe i tak mi okazał większą łaskawość niż wam wszystkim. Pewnego dnia, szedłem w Szabas na odpoczynek, gdy zauważyłem na ziemi portfel wypełniony gotówką. Pomodliłem się do mojego boga, a on sprawił, że w promieniu 100 metrów zrobiła się środa."
Chrześcijanin mówi:
"No ja to raz pamiętam jak jeździłem na nartach w wysokich górach... nierozważnie wjechałem w zamkniętą trasę i wypadłem z urwiska. Gdy spadałem całe życie przeleciało mi przed oczami, ale zachowując zimną krew, zacząłem modlić się do Jezusa, a ten w swej łaskawości sprawił, że spadłem na dużą warstwę świeżego puchu i uniknąłem śmierci."
Buddysta na to:
"E, to jeszcze nic, ja kiedyś pływałem w oceanie. W pewnym momencie zauważyłem płynącego w mą stronę krwiożerczego rekina... Myślałem, że nadszedł mój kres, ale zdążyłem odmówić modlitwę i w ostatniej chwili wielka fala, sprowadzona przez Buddę, wyrzuciła mnie na brzeg"
Żyd odpowiada:
"Phi... Jahwe i tak mi okazał większą łaskawość niż wam wszystkim. Pewnego dnia, szedłem w Szabas na odpoczynek, gdy zauważyłem na ziemi portfel wypełniony gotówką. Pomodliłem się do mojego boga, a on sprawił, że w promieniu 100 metrów zrobiła się środa."